autor: Zielona Gałązka » lutego 3, 2012, 11:07 pm
Tak utalentowane Osoby odeszły na drugą stronę tęczy..
Czy i ja swoją wiadomość mogę zamieścić tu, w Gronie wybitnych artystów?
Człowiek, który dziś zmarł, nie tworzył muzyki, jednakże kochał ją całą swoją duszą.
I każdego dnia swego życia dawał tego świadectwo.
Dzisiaj, w godzinach popołudniowych, odszedł w domowym zaciszu, lecz nadal z brzmiącą w sercu muzyką - Stasiu Szostek.
Zapewne kojarzycie Go jako fana muzyki, chłopaka na wózku, z Libiąża, z długimi włosami, zawsze uśmiechniętego i pogodnego.
To był mój muzyczny Guru. Przyjaźniliśmy się jakieś 15 lat. To była niesamowita znajomość. O każdej porze dnia i nocy mogłam zapytać Go o wszystko co związane z muzyką rockową i bluesową. Był kapitalnym Kolegą.
Nie znam drugiego takiego człowieka, który miałby tak ogromną wiedzę. Mimo swego małego mieszkania (pokoju) posiadał bogatą kolekcję krążków, a koncertów na video kilka tysięcy.
Potrafiliśmy godzinami rozmawiać na tematy koncertów naszych idoli. Który na przykład był lepszy: czy ten w Tokio, czy ten w Berlinie. Zawsze przyjmowałam Jego argumenty, imponował mi wiedzą i darem przekonywania.
To był chłopak, który od podstawówki do liceum miał symboliczne godzinowo nauczanie indywidualne w domu. Nie mógł uczęszczać do szkoły – a jednak popatrzcie jakim był muzycznym omnibusem.
Jego mogłam zapytać o wszystko. Na przykład, co to było za wydarzenie „Allman Brothers Band – Live, Ohne Filter 91”, czy dziesiątki innych pytań na temat koncertów. On zaraz odpowiadał mi, jaki wówczas był skład muzyków, w jakiej byli formie i jakie z ich występem związane są inne ciekawostki.. Muzyczna Encyklopedia.
Ze względu na trudności w przemieszczaniu się, nie mógł jeździć na koncerty, o jakich marzył. Bywał jednak zawsze tam, dokąd dotrzeć mógł dzięki kolegom, którzy zapewniali Mu transport.
Jego ulubionym festiwalem była Rawa Blues. Nie opuścił żadnej edycji, potem już choroba grała pierwsze skrzypce.
Przyjaciel „Dżemu”. Ten zespół 14 października 2005 zagrał dla Niego koncert w Libiążu, a wpływy z biletów przeznaczył na wsparcie dla Stasia.
Odkąd pamiętam miał 490 zł renty. To już wtedy było za mało, żeby żyć. Walczył jednak do ostatniego dnia.
Największym wg mnie szczęściem dla Stasia było poznanie Jego wielkiej miłości – Basi.
Basia mieszka w Opolu i od kilku lat byli tam razem.
Nie było Im łatwo. Choroba dawała się Stasiowi coraz bardziej we znaki. Walczyli. Basia nie wiedziała, jak długo będzie trwała ta walka, jednak już, nawet nie wiedząc jak długo będzie trwało oczekiwanie na najgorsze, nie chodziła do pracy, towarzyszyła Stasiowi w każdej chwili, kiedy jeszcze mógł z nią rozmawiać i nawiązywać chociaż najmniejszy kontakt.
Dzisiaj zgasło Jego Serce.
Ostatnio zmieniony lutego 4, 2012, 12:01 am przez
Zielona Gałązka, łącznie zmieniany 1 raz