azazzello pisze:Na czym polega wina Leszka? Przeciez sm57 do jednego z glosnikow bassmana to standard. Siara, jazgot wynikaja wg mnie z tego ze harmonijka byla za bardzo przykryta przez gitary i klawisz juz na samej scenie i Lechu po prostu napie... trudno wtedy mowic o sensownym graniu..Zreszta Lechu musialby sie wypowiedziec, moze bylo jak chcial, ale z tego co slyszalem przy scenie (na przodach bylo gorzej z selektywnoscia) to harmonijka byla w miksie na limesie. Moznaby tu mowic o winie harmonijkarza, ze nie zadbal o dynamike, pod warunkiem ze mial jeszcze jakikolwiek zapas przed sprzeganiem na gale vol i tego zapasu nie wykorzystal.
Ze na scenie byl halas, to mi nie musisz mowic A przeciez Jasiu ma tylko 30W
Ale wlasnie mi o to chodzi - nasze granie na scenie to nie byla wina akustyka, to my tak gralismy, i takie brzmienie wydobywalo sie z lLeszkowego pieca. Niewazne, co bylo powodem, takie brzmienie zebrak majk i jezeli chcielibysmy w prawidlowy sposob to zrealizowac, to trzeba by po prostu podniesc hebel i juz. A tu niezbedna jest korekcja - no wiec jak - gosciu ma jednak krecic i kreowac brzmienie?