Chwila, co mi nie pasuje w tej dyskusji. Po częci zgadzam się z kadym z panów, ale nie podobajš mi się argumenty, które wycišga Dalton, a które Michał słusznie odpiera.
Tu cišgle rozchodzi się o POZYCJĘ.
Dalton, dla niewierzšcego pozycja papieża jest tak samo ważna jak pozycja Johna Lennona, Freddiego Mercury'ego czy Michaela Jacksona, tego nie da się ukryć.
Jacksona jak najbardziej można porównać do
papieża - zależy jakiego. Jeli mowa o
Karolu Wojtyle - mylę, że to jednak niestosowne. I nie chodzi o urzšd, jaki piastuje.
Różnica między tymi panami jest taka: Karol Wojtyła jest PRZEWODNIKIEM DUCHOWYM, NAUCZYCIELEM, WZOREM dla MILIONÓW ludzi. Był kim niesamowitym, zrobił dla WIATA (nie tylko dla Kocioła czy Chrzecijan!) więcej niż Jackson czy Mercury.
CHOCIAŻ Lennona nazwałabym kim w rodzaju wieckiego, hipisowskiego Wojtyły - przecież i on był wzorem dla milionów, i on wyznawał ważne wartoci i chciał "ratować wiat" !
Z Jacksonem jest inna sprawa - 1. który z was mi powie, jakie ten facet wyznawał reguły?
2. wskażcie mi chociaż tysišc naladowców SPOSOBU ŻYCIA (nie ruchów, to takie pierdoły...) Michaela Jacksona
Dla mnie faceta nie można porównywać do Wojtyły (tak samo jak nie można porównywać do niego Freddiego Mercury'ego), bo byli TAK WAŻNI w innych dziedzinach.
Michael Jackson był geniuszem, wzorem, 'drogowskazem' w dziedzinie muzyki.
Karol Wojtyła - w dziedzinie, którš nazywamy ŻYCIEM.
Plus:
Joe Dalton pisze: ....ten pryncypialny, lewacki internacjonalizm...
Wysuwasz jakie bezpodstawne wnioski i klasyfikujesz ludzi "ot tak".
Dlaczego?
Michał napisał tylko, że w Polsce panuje fasadowy katolicyzm, a Ty jeste jego przedstawicielem.
Zaprzeczysz?