Moderator: mods
Selphie pisze:To jest dziwne uczucie. Jesteśmy przyzwyczajeni, że wielcy lat 50/60/70 nie żyją lub odchodzą. Żal ściska nam serce na myśl o Koko Taylor, niepohamowany smutek po śmierci Ricka Wrighta czy Syda Barreta. To wszystko są jednak gwiazdy, które czas swojej największej popularności miały lata zanim moje pokolenie przyszło na świat. Tutaj jednak odszedł król, taki jak Presley - i to chyba pierwsza tego typu wstrząsająca data od tamtych czasów. No może druga - jeszcze Freddy Mercury.
Wielka szkoda Majkela. Stworzył kawał dobrej popowej muzyki! Będziemy o tym pamiętać, gdy na firmament wschodzić będą kolejne popowe gwiazdki, których nie da się już słuchać...
[*]
ref pisze:Selphie pisze:To jest dziwne uczucie. Jesteśmy przyzwyczajeni, że wielcy lat 50/60/70 nie żyją lub odchodzą. Żal ściska nam serce na myśl o Koko Taylor, niepohamowany smutek po śmierci Ricka Wrighta czy Syda Barreta. To wszystko są jednak gwiazdy, które czas swojej największej popularności miały lata zanim moje pokolenie przyszło na świat. Tutaj jednak odszedł król, taki jak Presley - i to chyba pierwsza tego typu wstrząsająca data od tamtych czasów. No może druga - jeszcze Freddy Mercury.
Wielka szkoda Majkela. Stworzył kawał dobrej popowej muzyki! Będziemy o tym pamiętać, gdy na firmament wschodzić będą kolejne popowe gwiazdki, których nie da się już słuchać...
[*]
I tak już niestety będzie. Na naszych oczach będą po kolei odchodzić na zielone łąki...
Bez wyjątku. Jestem młodego pokolenia. Załapałem się tylko na jeden rok komuny, oczywistym jest to, że nie pamiętam fascynacji największymi lat 60., 70., 80, ale takie persony jak M.J. trafiały mimochodem, nawet podświadomie, bo docierali pod strzechy.
Zawsze, odchodzeniu największych towarzyszy smutek i nostalgia, ale okres odchodzenia Moich Największych dopiero się zaczyna, bo jestem już świadomy, którzy dla mnie są warci, których kocham (tych żyjących). To nieuchronne.
Jakoś nigdy za Popem nie przepadałem, ale M.J. czy Madonna robią wrażenie, i nawet jeśli się ich nie kocha, to musi cenić za ogrom, totalizm, miliony płyt, szał. Ikony wypierają gust, plasują się na osobnym, wysokim miejscu - Topie Światowym.
Osobiście jest parę cholernie pięknych kawałków M.J., które proszą się o ruch bioder i kolorowe światła - dają energii
Myślę, że mógł odejść spełniony, jest mu lepiej.
Góri pisze:i numer który zawsze wciskał mnie w fotel, zwłaszcza w końcówce...
http://www.youtube.com/watch?v=tmbFo8u6PIw
margo pisze:czy mu lepiej? tego nie wiem
wiem natomiast, że z tej Starej Gwardii tego formatu zostało już bardzo niewielu
obok Madonny Tina Turner przecież, Prince, no a przede wszystkm Wielko Ozzy
pozostało czekać
"We wczesnych latach 90. lekarze dermatolodzy stwierdzili, że piosenkarz cierpi na rzadką chorobę skóry zwaną bielactwem. Objawiała się ona utratą pigmentu i dużymi białymi plamami na skórze. Prasa brukowa podsycała plotki, że gwiazdor poddaje się ryzykownym zabiegom wybielania skóry. Jackson zaprzeczał tym doniesieniom."
ewcia pisze:Tak, właśnie doczytałam na sieci, że tak było.
Ale to jest niesamowite, jak ja i wielu ludzi w to wierzyła (tj. nadal wierzą).
Okropne jaką moc mają ploty! Aż mi wstyd, że przez tyle lat tak myślałam.
On miał ciężkie życie..
[*]
nano pisze:Może i był chory na bielactwo, jednak zabiegi wybielania skóry zostały również przeprowadzone - no chyba, że uznamy, że twarz też ma zmienioną w wyniku jakiejś choroby, co było by już dużą przesadą. Wszelkie zabiegi tak szczerze to mnie ani ziębią ani parzą, to tylko i wyłącznie jego sprawa, smuci mnie jedynie fakt, że trzeba umrzeć aby świat przypomniał sobie o kimś.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 179 gości