Jako piec do rockowego grania zdecydowanie polecam Peaveya Classica - mam ten wzmak od 2 lat i jestem bardzo zadowolony(wersja head, USA). Po ograniu deluxa mam podobne odczucia jak przedmówcy - lepszy clean, przester bez porównania na jego niekorzyść.
Z całym szacunkiem, ale kwestia z tym nauczeniem się grania na lekkim drivie, "a jak nie to graj na kostkach" - to jakiś żart chyba. Jedną sprawą jest opanowanie lekkich brzmień i nie przesadzanie z przesterem, a inną możliwości wzmaka !!! Czasem potrzebny jest szerszy zakres brzmień, i niczego tu nauka nie rozwiąże. A tu Peavey kładzie fendera - ale wiadomo, wiele osób będzie obstawało za tym co ma.
Jest jeszcze jedna pominięta do tej pory kwestia - w Fenderku masz 1x12, w Peaveyu 2x12 - no tutaj już dyskusji nie ma
Osobiście gdybym miał teraz wybierać między tymi wzmakami (ale w jednej konfiguracji głośnikowej), to wybrałbym ten z najlepszym cleanem - resztę da się ukręcić z kosteczek, cleanu niczym się nie zastąpi
Kwestia wyboru, nie można mieć wszystkiego za małe pieniądze.
Do tej pory pominięto AC30 - świetny wzmak i wspaniały punkt wyjścia do pięknego brzmienia za rozsądną kasę po dopaleniu kanału przesterowanego.
Peavey dostaje od obydwu wzmaków po łapach jeśli chodzi o clean, natomiast wygrywa zdecydowanie jeśli chodzi o zakres osiągalnych brzmień.
It's your choice
pozdrowionka
fly a little wing...