Nigdy nie uważałem Claptona za Boga, nigdy nie byłem bezkrytycznym odbiorcą jego twórczości. Co dobre (sporo tego) doceniałem , co takie sobie (niewiele tego) pomijałem, co beznadziejne (zupełnie niewiele m.in płyta "Behind the sun" brr) omijałem dalekim łukiem. Dlatego książkę potraktowałem nie jako biblię czy inną ewangelię tylko opis życia i twórczości artysty który bardzo wiele dokonał na rynku muzycznym i jest kimś bardzo ważnym. Ale na pewno nie Bogiem.
Właśnie skończyłem czytać książkę. Zajęło mi to sporo czasu bo starałem się czytać powoli i "ze zrozumieniem" konfrontując swoją wiedzę z zawartymi w książce faktami a przy okazji słuchając nagrań o których czytam.
Książka podzielona jest na 25 rozdziałów plus kilka dodatków. Kilka pierwszych rozdziałów w kolejności chronologicznej opisuje życie i twórczość EC - podział jest prosty i logiczny bo dotyczy kolejnych zespołów z jakimi Eric współpracował. Potem ten chronologiczny układ rozdziałów zostaje zastąpiony podziałem że tak powiem "zagadnieniowym". Kolejne rozdziały poświęcone są określonym zagadnieniom. Są to m.in. sprawy osobiste takie jak problemy z nałogami czy miłosne zdobycze EC. Oczywiście najwięcej miejsca poświęca autor muzycznym dokonaniom Claptona. Kolejne rozdziały opisują współpracę Erica z wielkimi świata muzycznego m.in. Bob Dylan, Beatelsi, Stonesi, królowie bluesa. Zupełnie osobny rozdział poświęcony został współpracy z Stevie Ray Voughanem i Jimi Hendrixem. Są też rozdziały o związkach EC z filmem, wielkimi i pamiętnymi koncertami, dokonaniami jako muzyk sesyjny itp. Szczerze mówiąc bardzo mi się podoba taki "zagadnieniowy" podział. Clapton był i jest bardzo aktywnym muzykiem i gdyby taki chronologiczny podział utrzymać przez całą książkę mogło to spowodować niejakie problemy u czytającego z ogarnięciem całości. Oczywiście jeżeli ktoś chciałby zapoznać się chronologicznie z życiem i twórczością EC ma na końcu bardzo obszerne i szczegółowe kalendarium. Kolejnym bardzo dobrym zwyczajem jaki stosuje autor jest podawanie szerszego kontekstu czasów, zjawisk i ludzi. Mam na myśli to że pisze nie tylko i wyłącznie o Claptonie ale wiele miejsca poświęca temu co się wokół działo. Pozwoliło mi to uporządkować moją wiedzę o opisanych czasach, zwłaszcza o fali brytyjskiego bluesa. Jest też sporo informacji o dalszych losy członków zespołów w jakich grał EC. Zwolniło mnie to z konieczności szukania tego osobiście a wiem że zrobiłbym to na pewno. Książka jest niezwykle aktualna - kalendarium kończy się na sierpniu 2008 a w dodatku poświęconym udziałowi EC na płytach innych wykonawców znajdujemy "Skin Deep" Buddy'ego Guy'a wydany w lipcu 2008 roku (a już myślałem że autor to przeoczy). No właśnie dodatki - kolejny mocny punkt. O kalendarium już wspominałem a mamy jeszcze : dokładną i szczegółową dyskografię (nawet z podanymi tytułami a może szkoda że bez spisu muzyków jacy uczestniczyli w nagraniach) , płyty na jakich EC pojawił się gościnnie, videografię, składy zespołów z jakimi współpracował.
Sporo czasu zajęło mi wyjaśnienie pewnych różnic pomiędzy tym co podaje autor a moim stanem wiedzy w danym temacie. Uczciwie muszę przyznać że w większości przypadków to autor miał rację. Chociaż na str. 164 jest taki akapit poświęcony Derekowi Trucksowi
Dwa lata później (1999) dołączył do "Allman Brothers Band", zespołu w którym przed laty GRAŁ jego wujek Butch Trucks
O ile mi wiadomo Butch Trucks ciągle gra w Allmanch, stąd czas przeszły powyższego zdania nie jest poprawny. Nie udało mi się w sposób jednoznaczny rozwikłać innego zdania
Cały ten dorobek (Roberta) Johnsona stał się inspiracją dla następnych pokoleń gitarzystów oraz wokalistów bluesowych i rockowych. Na bazie "Dust my broom" Elmore James zbudował swój słynny standard "Dust my blues"
Na wszystkich płytach Elmora Jamesa jakie mam jako autor "Dust my broom" podawany jest właśnie Elmore a zupełnie nie znajduję "Dust my blues". Znalezione w internecie informacje na ten temat są dość niejednoznaczne.
Clapton to muzyczny gigant. Nazwiska jakie pojawiają się na kartach książki to prawie całkowity spis tych najważniejszych muzyków z ostatnich kilku dekad. Nie wiem czy jest ktoś taki jak ON który pochwalić się może takimi dokonaniami. I ta książka pozwoliła w sposób namacalny ,bo podane czarno na białym, mi to uzmysłowić. Szkoda wielka że książki nie przeczytałem przed 14 sierpnia. Wiem że wtedy bezwarunkowo zrobiłbym wszystko żeby do Gdyni pojechać. Bo Clapton jest wielki.
Panie Zdzisławie dziękuję za książkę.