pięknie i prosto to co się działo "u Stanleya" powiedział Kaniol. Tak właśnie zapamiętam tę noc .......
Paweł Ostafi był magiem. Uważam ze tak właśnie powinno się grac tego korzennego bluesa. Może nie mam za wielkiego porównania bo bluesa znam głównie z płyt ale udało mi sie przeżyć koncert Honeyboya Edwardsa. Nie mam zamiaru tutaj za nic porównywać tych dwóch muzyków gdyż nie ma to sensu ale w grze Pana Ostafila było to "coś" co słychać było u Honeyboya......ciężko to opisać, to jest coś w rodzaju skupienia. Tam nie ma żadnego show, żadnego pośpiechu, żadnych pokazówek.... i jeszcze podejście to mikrofonu ( ukłon do kanczna ) gdzie jest on tylko atrybutem, tylko narzędziem - niczym więcej. Nie ma ustawiania co 10 sekund mikrofonu, wzmacniacza itp ....... jest tylko muzyka. Wszytko prowadzi to tego ze człowiek zaczyna żyć muzyką, że publiczność zamiera na chwilę. Tak samo było w słynnym "100club" w Londynie przy Honeyboy tak samo "U Stanleya" w małym Głogówku gdzie grał p.Ostafil w czasie trwania obu występów człowiek przenosił sie w inny wymiar. Potwierdza do uniwersalność bluesa, jako muzyki tak prawdziwej i szczerej ze obroni się zawszę i wszędzie, muzyki która nie zna granic, podziałów rasowych, klasowych itp.
Tak wspaniała muzyka zabrzmiała w cudownym miejscu, którego niesamowita atmosfera zadziałała zarówno na muzyków jak i na widzów, choć ciężko powiedzieć czy tamtej nocy był podział na tych i tamtych, zwyczajnie byłą tylko muzyka, miejsce i ludzie, razem tworząc coś niesamowitego. Kiedy Paweł Scieraśski, sięgnął po gitarę a Krolina Cygonek wraz z Asią zaczeły śpiewać to wiedziałem ze tej nocy nie zapomnę
Magicznych chwil było więcej, moment kiedy zaczęła śpiewać Domnika, gdy w sali zaległą totalna cisza .......
Chcę podziękować wszystkim którzy byli w Głogówku. Długo mógłbym wymieniać, bo każdemu chciałbym podziękować osobno. Od muzyków, po cudowne Panie które serwowały przysmaki kuchni Sląskiej. Skoro lista byłą by tak długa, wymienię tylko Stanleya, Kanczenconge i Derfa. Bez nich nic co działo sie w Głogówku nie doszło by do skutku. Nie chodzi tylko o muzykę a także o mozliwość spotkania tak wielu wspaniałych ludzi, zwiedzenia wielu ciekawych miejsc, przeprowadzenia tylu interesujących rozmów.
Stanleyowi i chciałem jeszcze pogratulować tego co przy pomocy żony stworzył w swoim domu. Pamiętam, że jak wszedłem to tej piwnicy to pierwsza myśl była taka ze chyba przeprowadzę się tam, gdy zobaczyłem ogród byłem tego niemal pewien, kiedy poznałem ludzi i zasmakowałem kuchni.... to wiedziałem to już na 100%
U Ciebie Stachu "komercha" została daleko za drzwiami ..... oj daleko
To jak wygląda Twoje miejsce życia, i jacy ludzie są dookoła Ciebie, przedewszystkim uczyniło ten weekend cudownym, muzyka zaś w takiej atmosferze nie mogła zabrzmieć inaczej niż cudownie
na koniec nieco wychowania
Ciesze się niezmiernie ze na dole jest zakaz palenia
Jeszce raz dzięki i do zobaczenia !!