Blackmore w DP czy w Rainbow?

Tematy związane z muzyką bliższych i dalszych okolic bluesa.

Moderator: mods

Którą muzyczną stronę Blackmore'a wolisz?

1. Tę z czasów Deep Purple
10
36%
2. Tę z czasów Rainbow
6
21%
3. Jednakowo uwielbiam obie ;)
12
43%
4. Nie lubię ani Rainbow, ani DP :]
0
Brak głosów
5. Lubię DP, lubię Rainbow, ale nie lubię Blackmore'a :P
0
Brak głosów
 
Liczba głosów : 28

Blackmore w DP czy w Rainbow?

Postautor: Perfect Stranger » stycznia 22, 2008, 10:49 pm

Ha, ostatnimi czasy wzięło mnie na Rainbow znów (za to jakoś nie umiem wrócić do DP ostatnio... może przez przesyt koncertowy) i uznałem, że zapytam was o zdanie... wolicie gre Blackmore'a (i w ogólę muzykę) w Rainbow czy w DP?

Pewnie to przez to, że właśnie słucham Rainbow (ach, Mistreated...) ale jakby ciut przechyla się szalka ku Rainbow (z Dio głównie) ...

Naturalnie, zachęcam do podawania argumentów dlaczego tak a nie inaczej :)
Awatar użytkownika
Perfect Stranger
bluesman
bluesman
 
Posty: 398
Rejestracja: czerwca 14, 2006, 5:14 pm

Postautor: Betsztyn » stycznia 23, 2008, 12:30 am

Jesli ktos lubi Deep Purple i Rainbow, nie ma takiej mozliwosci, zeby nie lubil Blackmore'a, bo to tak, jakby ktos powiedzial: "lubie bulke z maslem i lubie bulke ze smalcem. Jedyne, czego nie lubie to bulki"
Sugerowalbym wylaczenie z Twojej ankiety punkt nr 5.
Teraz moge zajac swoja pozycje w tym temacie i wysylam swoj glos.
Pozdrowienia :)
Ostatnio zmieniony grudnia 8, 2009, 11:45 pm przez Betsztyn, łącznie zmieniany 1 raz
Awatar użytkownika
Betsztyn
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 5454
Rejestracja: listopada 15, 2007, 3:38 pm

Postautor: Rafał Nitka Białek » stycznia 23, 2008, 1:37 am

...
Ostatnio zmieniony lipca 31, 2010, 7:52 pm przez Rafał Nitka Białek, łącznie zmieniany 1 raz
www.ftb.blues.org.pl/?mpageid=66

"Miła mowa pomnaża przyjaciół, a język uprzejmy pomnaża miłe pozdrowienia". (Syr 6)
Awatar użytkownika
Rafał Nitka Białek
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3277
Rejestracja: października 20, 2004, 11:51 pm

Postautor: Pawel Freebird Michaliszy » stycznia 23, 2008, 2:21 am

Betlsztyn pisze:Mistreated, to przeciez, Deep Purple.
:)

.....................................
wersja Mistreated Rainbow jest powalająca!!!
Zapraszam w środe do Wieczoru nt rockowego..Pojawi sie jedna z najpiekniejszych wersji tegoz utworu
pozdr serdecznie
Pawel Freebird Michaliszy
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 80
Rejestracja: kwietnia 10, 2004, 9:49 am

Postautor: paul david » stycznia 23, 2008, 2:49 pm

Perfect dla mnie nie ma opcji w tej Twojej ankiecie bo i lubie DP i RAINBOW i RITCHIE BLACMORE'A ...i gdzie mam zagłosowac hę?! :D :D :D
Awatar użytkownika
paul david
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 4151
Rejestracja: października 26, 2004, 11:34 pm
Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski

Postautor: Perfect Stranger » stycznia 23, 2008, 3:01 pm

polecam opcję trzecią :P

wybacz, że nie uwzględniłem Blackmore's Night ;)
Awatar użytkownika
Perfect Stranger
bluesman
bluesman
 
Posty: 398
Rejestracja: czerwca 14, 2006, 5:14 pm

Postautor: paul david » stycznia 23, 2008, 3:14 pm

Perfect Stranger pisze:polecam opcję trzecią :P

wybacz, że nie uwzględniłem Blackmore's Night ;)


a to poważny błąd Panie Perfect bo to też mistrzowska gra pana Rysia :D
Awatar użytkownika
paul david
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 4151
Rejestracja: października 26, 2004, 11:34 pm
Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski

Postautor: Perfect Stranger » stycznia 23, 2008, 3:53 pm

paul david pisze:
Perfect Stranger pisze:polecam opcję trzecią :P

wybacz, że nie uwzględniłem Blackmore's Night ;)


a to poważny błąd Panie Perfect bo to też mistrzowska gra pana Rysia :D


niezgorsze, niezgorsze... fakt... aczkolwiek tu chodziło mi o wybitnie rockową stronę Ryśka...

swoją drogą... nie wiem jak ten gość ma taaaką żonę :D 8)
Awatar użytkownika
Perfect Stranger
bluesman
bluesman
 
Posty: 398
Rejestracja: czerwca 14, 2006, 5:14 pm

Postautor: Tommi » stycznia 23, 2008, 4:47 pm

Ja zdecydowanie stawiam na grę Blackmore'a za czasów Rainbow 8) i taki oddaję głos :wink: .

Jeśli zaś chodzi o utwór Mistreated, to świetnie wykonał to WHITESNAKE :)

Pawe Freebird Michaliszyn pisze:wersja Mistreated Rainbow jest powalająca!!!
Zapraszam w środe do Wieczoru nt rockowego..Pojawi sie jedna z najpiekniejszych wersji tegoz utworu
pozdr serdecznie


Noo Pawle, skusze się dziś chyba na tę audycję :lol: Ciekaw jestem jaką wersję tego utworu zaproponujesz...?
If you're down on your luck
And you can't harmonize
Find a girl with far away eyes
Awatar użytkownika
Tommi
blueslover
blueslover
 
Posty: 421
Rejestracja: sierpnia 19, 2004, 4:03 pm
Lokalizacja: Ostrow Wlkp.

Postautor: Electric Muddy » stycznia 28, 2008, 4:19 pm

Tommi pisze:Jeśli zaś chodzi o utwór Mistreated, to świetnie wykonał to WHITESNAKE :)

Pawe Freebird Michaliszyn pisze:wersja Mistreated Rainbow jest powalająca!!!
Zapraszam w środe do Wieczoru nt rockowego..Pojawi sie jedna z najpiekniejszych wersji tegoz utworu
pozdr serdecznie


Noo Pawle, skusze się dziś chyba na tę audycję :lol: Ciekaw jestem jaką wersję tego utworu zaproponujesz...?


Dla mnie najlepsza wersja to ta z Caligornia Jam 74, świetnie się tego słucha a jeszcze lepiej ogląda.
Chyba jednak wole Blackmora w Rainbow zwłaszcza za płyty R. Blackmore's Rainbow, Rising, Long live.., Down to Earth i Stranger In Us All. Purpli rzadko słucham chociaż swojego czasu byłem pod dużym wrażeniem Machine Head. Szkoda, ze nie Uwzględniłeś Blackmore's Night bo naprawde tam też robi świetne rzeczy, a ta solówka z utworu Shadows On The Moon z płyty koncertowej Past Time... (tylko tą wersje tego utworu słyszałem) jest cudowna gra tam niczym Clapton w Layli na koncercie Unplugged.
Awatar użytkownika
Electric Muddy
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 883
Rejestracja: marca 9, 2007, 3:23 pm

Postautor: Matragon » stycznia 29, 2008, 11:29 am

No właśnie ... Blackmore's Night to przecież arcyciekawe wcielenie Ritchi'ego :) ...

natomiast wybór albo DP albo Rainbow - nie jest najszczęśliwszy ...
lubię oba te zespoły, oba miały lepsze i gorsze momenty - ale generalnie zawsze grały MUZYKĘ która mi po prostu siedzi (albo leży) ...

a poza tym jak porównywać "Man On The Silver Mountain" z "Into The Fire" albo "Catch The Rainbow" z "When A Blind Man Cries" ...

wszystko piękne ... :)

Więc na mojej półce - "pudełko w pudełko" stoją sobie razem Purple z Rainbow, Whitesnake i Trapeze, obok solowych płyt Gillana, Hughes'a, Lorda, Coverdale'a ... niedaleko Black Sabbath i Dio ...

nie ma co porównywać - to kawał historii rocka i świetna muza :twisted:
Follow the Snake - Eat Apples!
Matragon - Facebook Fan Page
Matragon
ZAPPALENiEC
ZAPPALENiEC
 
Posty: 6577
Rejestracja: kwietnia 18, 2007, 12:43 pm

Postautor: esflores » grudnia 8, 2009, 10:13 pm

a ja pójde dalej
- bardzo mi sie podobało spotkanie Gillana z Tonym Iommi, Hughesa z Iommi, Gillana z Gloverem, Bolina z DP, Lorda z Ashtonem, DP z Orkiestrą x2, wszystkie solo Lordy, a Michał!!!! - Trapeze too.
- nie podoba mi się reunion DP z 1984, granie z Satrianim, granie z Morsem, odejście Lorda

Mój głos - tam gdzie Ritchie tam moje ucho :D
Ostatnio zmieniony grudnia 9, 2009, 12:01 am przez esflores, łącznie zmieniany 2 razy
esflores
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 46
Rejestracja: sierpnia 26, 2006, 9:37 pm
Lokalizacja: Kobierzyn

Postautor: Pawel Freebird Michaliszy » grudnia 8, 2009, 11:37 pm

Uwielbiam grę Ritchiego ; rozpoznawalny natychmiast , stylowy ..no po prostu Blackmore.

Nie uważam aby był nierównym gitarzystą . Grał fenomenalnie i w DP i w Rainbow.

Facet miał pomysł na muzykę , na dzwięk. Nie nadużywał ale tez i nie oszczędzał. Klasa , wielka klasa.
.......................................

To geniusz instrumentu. Chimeryczny jako człowiek , fenomenalny jako muzyk.
...............

Za najgorszą , wręcz katastrofalną, uważam wersje Mistreaded właśnie z California Jam. Głównie przez pijanego krzykacza Hughesa który za wszelka cenę chciał "przewonderować" potężny , cudowny śpiew Davida.Nawalony Hughes, wszędzie gdzie wydarł gardło fałszował że uszy wykręcało ; spierniczył cały show a do tego rowniez pijana ekipa techniczna wylała za dużo benzyny za piecami no i wywaliło a Richiemu opaliło tyłek.
....................................

Mam wszystkie koncerty DP wydane przez Purple Records i wszystkie byłyby cudowne gdyby nie wydrzygęba Hughes.
Nawet w Japonii, gdy zniszczony przez heroinę Tommy Bolin opuszczał rękę bo brakowalo sil by grać , David i Jon wybornie wychodzili z opresji..tylko znowóż ten zarzynany , histeryczny kwik.
.......................
Jeej alez się rozpisałem.
Kocham gre Blackmore'a . Znakomity S. Morse nie ma nic z magii gry Ritchiego.
Tamten był-jest czarodziejem gitary , Morse jest gitarzystą. Róznica kapitalna!!!!!!!!!!!
...............................................



:D :D :D

pozdrawiam
Pawel Freebird Michaliszy
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 80
Rejestracja: kwietnia 10, 2004, 9:49 am

Postautor: Brzoza » grudnia 9, 2009, 12:36 am

Oczywiście, że Rainbow :)
Moja audycja w Radiu SAR --> www.trojwymiar.radiosar.pl
wtorki o 21:00 | Adam Brzeziński
http://blues.com.pl/viewforum.php?f=87
Awatar użytkownika
Brzoza
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6369
Rejestracja: października 29, 2009, 11:20 pm
Lokalizacja: Gdańsk

Postautor: Electric Muddy » grudnia 10, 2009, 6:32 pm

Pawe Freebird Michaliszyn pisze:
Za najgorszą , wręcz katastrofalną, uważam wersje Mistreaded właśnie z California Jam. Głównie przez pijanego krzykacza Hughesa który za wszelka cenę chciał "przewonderować" potężny , cudowny śpiew Davida.

Przecierz to jedyny utwór na tym koncercie, w którym praktycznie nie słychać głosu Hughesa (jedynie coś tam słychać w tle jak się Coverdale darł na pierwszym planie podczas tego utworu :wink: )
Marcin
Awatar użytkownika
Electric Muddy
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 883
Rejestracja: marca 9, 2007, 3:23 pm

Postautor: synu » grudnia 10, 2009, 7:23 pm

a mnie się wokal Hughesa podoba, zwłaszcza w kontraście z Coverdalem, jego wysoki, krzykliwy głos (ech, teraz już się tak nie śpiewa, a dawniej - Yes, Plant, chórki falsetami, np w Skaldach) z totalną potęgą Coverdale'a - genialne :)

A Blackmore jest dla mnie bogiem gitary. Styl moim zdaniem niepowtarzalny, ogromna ilość nawiązań i zagrywek do bluesa i do klasyki - genialny efekt końcowy! :)
Szaleńczy sposób gry, w porównaniu np do Page'a - mało frazowania, ale genialnie poprowadzone melodie, napięcie i tak dalej, kocham jego grę! Prawdziwy wirtuoz.

A odnośnie 'nierówności' formy - może i coś w tym jest, ale zarówno w Purplach i Rainbow, mimo tego, że niektóre płyty okazały się ponadczasowe, inne nie, nie można zarzucić mu braku wyrafinowania w żadnym okresie działalności. Większość kompozycji jest co najmniej dobra, ale ileż jest wybitnych! Na swoim koncie ma tak wiele niezapomnianych do dziś numerów, jak mało który muzyk :)

DP i Rainbow (taaaak, zwłaszcza z genialnym DIO ;) ) - porządny kawał genialnej muzyki.

Blackmore jest wirtuozem i warto tutaj dodać, że zawsze grał także z muzykami z najwyższej półki, co nie mogło dać złych efektów :)
synu
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 51
Rejestracja: listopada 26, 2008, 9:26 pm
Lokalizacja: Kraków

Postautor: Brzoza » grudnia 11, 2009, 1:56 am

synu pisze:DP i Rainbow (taaaak, zwłaszcza z genialnym DIO ;) ) - porządny kawał genialnej muzyki.

Blackmore jest wirtuozem i warto tutaj dodać, że zawsze grał także z muzykami z najwyższej półki, co nie mogło dać złych efektów :)


Zgadzam się w 100%. Rainbow z Dio bylo rewelacyjne :) W kółko mogę słuchać ich kawałków z nim jako wokalistą :)
Moja audycja w Radiu SAR --> www.trojwymiar.radiosar.pl
wtorki o 21:00 | Adam Brzeziński
http://blues.com.pl/viewforum.php?f=87
Awatar użytkownika
Brzoza
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6369
Rejestracja: października 29, 2009, 11:20 pm
Lokalizacja: Gdańsk

Postautor: Matragon » grudnia 11, 2009, 9:26 am

Brzoza pisze:Zgadzam się w 100%. Rainbow z Dio bylo rewelacyjne :) W kółko mogę słuchać ich kawałków z nim jako wokalistą :)


DiO to BÓG :)
Sprawdzie w słowniku włoskiego jak nie wierzycie :)

I rzeczywiście - gdzie by nie śpiewał (Rainbow, Black Sabbath, DiO, Heaven & Hell ...) - kupuję w Ciemno !!!
Follow the Snake - Eat Apples!
Matragon - Facebook Fan Page
Matragon
ZAPPALENiEC
ZAPPALENiEC
 
Posty: 6577
Rejestracja: kwietnia 18, 2007, 12:43 pm

Postautor: Pawel Freebird Michaliszy » grudnia 11, 2009, 11:19 am

Electric Muddy pisze:
Pawe Freebird Michaliszyn pisze:
Za najgorszą , wręcz katastrofalną, uważam wersje Mistreaded właśnie z California Jam. Głównie przez pijanego krzykacza Hughesa który za wszelka cenę chciał "przewonderować" potężny , cudowny śpiew Davida.

Przecierz to jedyny utwór na tym koncercie, w którym praktycznie nie słychać głosu Hughesa (jedynie coś tam słychać w tle jak się Coverdale darł na pierwszym planie podczas tego utworu :wink: )


..................
Mówimy o California Jam ? o cd i Dvd?? :shock: :shock: :shock:

No nic ; wyszło na to że głuchy jestem od urodzenia :wink: :wink: :wink:
Pawel Freebird Michaliszy
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 80
Rejestracja: kwietnia 10, 2004, 9:49 am

Postautor: Pawel Freebird Michaliszy » grudnia 11, 2009, 11:22 am

synu pisze:a mnie się wokal Hughesa podoba, .......jego wysoki, krzykliwy głos (ech, teraz już się tak nie śpiewa, a dawniej - Yes, Plant, chórki falsetami, np w Skaldach) z totalną


..................................................

Jezu

Ty słyszysz podobieństwo w "wonderowskim" - soulowym pisku Hughesa w spiewie Roberta Planta i Jona Andersona???????????? :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock:

My God
Świat sie wywraca
..................................
Koniec

a posłuchaj choćby Wolfmother , Answer albo The Mars Wolta
Pawel Freebird Michaliszy
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 80
Rejestracja: kwietnia 10, 2004, 9:49 am

Postautor: synu » grudnia 11, 2009, 2:04 pm

no, prawdę mówiąc słyszę, fakt, Anderson nie śpiewa podobnie technicznie (w końcu czystym falsetem), chodziło mi raczej o to, podobnie jak w/w, śpiewa że tak powiem, 'mało męsko'. W kontraście właśnie do pogromu jaki sieją wokalem Dio, Coverdale, Niemen albo Bulsara

Wolfmother znam bardzo dobrze, Mars Volta przesłuchałem; wokal Stockdale'a nasuwa pewne skojarzenia np z Plantem, ale to nie jest dla mnie podobna 'klasa' śpiewania

nie wgłębiamy się w temat śpiewania, zależy jak na to i pod jakim kątem patrzeć
Pod tym względem prędzej połączyłbym Planta z Hughesem niż Coverdalem, ale to chyba też kwestia indywidualnego odbioru

a na California Jam Mistreated wyszło moim zdaniem GENIALNIE :) jedno z lepszych wykonań, chociaż Dio na On Stage z Rainbow też dał radę, nie powiem :P
i fakt - to jeden z niewielu numerów, który Coverdale miał cały dla siebie ;)
synu
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 51
Rejestracja: listopada 26, 2008, 9:26 pm
Lokalizacja: Kraków

Postautor: Electric Muddy » grudnia 11, 2009, 5:16 pm

Pawe Freebird Michaliszyn pisze:
Electric Muddy pisze:
Pawe Freebird Michaliszyn pisze:
Za najgorszą , wręcz katastrofalną, uważam wersje Mistreaded właśnie z California Jam. Głównie przez pijanego krzykacza Hughesa który za wszelka cenę chciał "przewonderować" potężny , cudowny śpiew Davida.

Przecierz to jedyny utwór na tym koncercie, w którym praktycznie nie słychać głosu Hughesa (jedynie coś tam słychać w tle jak się Coverdale darł na pierwszym planie podczas tego utworu :wink: )


..................
Mówimy o California Jam ? o cd i Dvd?? :shock: :shock: :shock:


Tak o DVD California Jam, bo ja mam tylko DVD, no ale chyba na CD jest to samo :wink:
Marcin
Awatar użytkownika
Electric Muddy
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 883
Rejestracja: marca 9, 2007, 3:23 pm

Postautor: Pawel Freebird Michaliszy » grudnia 11, 2009, 5:19 pm

synu pisze:no, prawdę mówiąc słyszę, fakt, Anderson nie śpiewa podobnie technicznie (w końcu czystym falsetem), chodziło mi raczej o to, podobnie jak w/w, śpiewa że tak powiem, 'mało męsko'. W kontraście właśnie do pogromu jaki sieją wokalem Dio, Coverdale, Niemen albo Bulsara

Wolfmother znam bardzo dobrze, Mars Volta przesłuchałem; wokal Stockdale'a nasuwa pewne skojarzenia np z Plantem, ale to nie jest dla mnie podobna 'klasa' śpiewania

nie wgłębiamy się w temat śpiewania, zależy jak na to i pod jakim kątem patrzeć
Pod tym względem prędzej połączyłbym Planta z Hughesem niż Coverdalem, ale to chyba też kwestia indywidualnego odbioru

a na California Jam Mistreated wyszło moim zdaniem GENIALNIE :) jedno z lepszych wykonań, chociaż Dio na On Stage z Rainbow też dał radę, nie powiem :P
i fakt - to jeden z niewielu numerów, który Coverdale miał cały dla siebie ;)


..........................
Japonia
wieczór
sala Koinenken


na scenie fenomenalny wokalista i takiż gitarzysta

wokalista mówi :




zawsze chciałem spiewać jak mój mistrz - Robert Plant ;

te wszystkie babe , babe..noo wiecie..

Więc prosze nie osadzajcie mnie zbyt surowo.

Dla Was teraz - Kashmir
.......................















Coverdale+Page


.........................
Mistreaded z ON STAGE - feeenomenalne i Whitesnake z Moodym i Marsdenem również..
Pawel Freebird Michaliszy
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 80
Rejestracja: kwietnia 10, 2004, 9:49 am

Postautor: Pawel Freebird Michaliszy » grudnia 11, 2009, 5:21 pm

Electric Muddy pisze:
Pawe Freebird Michaliszyn pisze:
Electric Muddy pisze:
Pawe Freebird Michaliszyn pisze:
Za najgorszą , wręcz katastrofalną, uważam wersje Mistreaded właśnie z California Jam. Głównie przez pijanego krzykacza Hughesa który za wszelka cenę chciał "przewonderować" potężny , cudowny śpiew Davida.

Przecierz to jedyny utwór na tym koncercie, w którym praktycznie nie słychać głosu Hughesa (jedynie coś tam słychać w tle jak się Coverdale darł na pierwszym planie podczas tego utworu :wink: )


..................
Mówimy o California Jam ? o cd i Dvd?? :shock: :shock: :shock:


Tak o DVD California Jam, bo ja mam tylko DVD, no ale chyba na CD jest to samo :wink:

..................
tak ; na remasterze cd jest to samo
pozdrawiam serdecznie :D
Pawel Freebird Michaliszy
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 80
Rejestracja: kwietnia 10, 2004, 9:49 am

Postautor: leszekblues » grudnia 11, 2009, 5:33 pm

A dla mnie COverdale no.1
Jakos przywykłem do Morse'a i zapomniałem ze kiedys grał w DP Blackmoore
Steve pchnał DP do przodu choc i tak jest to troche równia pochyła
Przed laty ogladając jakis vhs powiedaiałem sobie ....
Blackmoore jednak najwiekszy !!!!!!
Te wszaytkie waje i satriani .....cóz przepasc
leszekblues
 

Postautor: Marciniasty » stycznia 21, 2010, 10:52 pm

Jak oglądam te pojedyncze wydania Dp jakie wpadły mi w ręce, jak słucham co wybranych płyt, wydaje mi się, że po za Lordem Blackmore nie miał z kim latać. Dlatego wolą jego wygibasy w Rainbow. Zgadzam się z kimś z Was kto napisał o różnicy między Blackmorem a Morse'em. Morse to po prostu gitarzysta, a Blackmore to magik.
Awatar użytkownika
Marciniasty
blueslover
blueslover
 
Posty: 584
Rejestracja: listopada 6, 2005, 9:42 pm
Lokalizacja: Kujawy

Postautor: RafałS » stycznia 22, 2010, 12:10 pm

... znów mi sieć wariuje i mam problem z wysyłaniem postów - albo giną, albo się dublują...
Ostatnio zmieniony stycznia 22, 2010, 12:51 pm przez RafałS, łącznie zmieniany 1 raz
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

Postautor: RafałS » stycznia 22, 2010, 12:50 pm

A ja w ogóle inaczej bym postawił podział w ankiecie. Nie DP - Rainbow, tylko chronologicznie.

Pierwszy okres rockowy: od początku Purpli do Rainbow z Dio włącznie
Drugi okres rockowy: od Grahama Bonneta, przez kolejne płyty Rainbow z Turnerem i powrót DP, aż do "Stranger in Us All".
Trzeci okres - Blackmore's Night

A nawet się waham, czy nie postawić pierwszej kreski dzielącej pomiędzy "Rainbow Rising" a "Long live...". W każdym razie, w tym pierwszym okresie Ritchie grał dużo, lubił solówki pełne dźwięków i nie można go było ze sceny przegonić. A w tym drugim już tak nie sypał nutami i bardzo się skupiał na melodii. Zresztą mówił o tym w wywiadach z czasów, kiedy grał z Turnerem na wokalu. Że już go nie kręci takie granie jak kiedyś, że coraz mniej go bawi rockowe łojenie, że nudzi go wymiatanie i coraz bardziej lubi pisać po prostu piosenki. To bardzo słychać na ostatnich płytach DP z Ritchiem, one czesto stylistycznie są właśnie bliższe Rainbow z Turnerem. Zmalała wtedy rola sekcji rytmicznej i Lorda, nie mieli tak dużo do pokazania w piosenkowym formacie.

Lekki offtop: od czasu jak wszedł Morse znów zaczęłą się zabawa graniem. "Purpendicular" instrumentalnie przebija wszystko, co Purple nagrali z Ritchiem po "Perfect Strangers". Znów pojawiłą się radość muzykowania, a Morse z Lordem rozumieli się na innej płaszczyźnie niż Blackmore z Lordem. Dla tandemu Blackmore-Lord to porozumienie bazowało między innymi na elementach klasycyzujących, obaj mieli ciagoty do mzyki dawnej. Stąd między innymi tak stranne podejście do kompozycji, w tym do kompozycji studyjnych solówek. A Morse-Lord, czy Morse-Airey jadą na bluesie i jamowaniu, więc nawet w studiu improwizują. Kompletnie inne podejście do grania i wzorcowy przykład różnic pomiędzy rockiem amerykańskim i brytyjskim. Morse mocno pociągnął DP w stronę Ameryki. Niestety nie jest kompozytorem tej klasy, co Blackmore w swoich najlepszych latach, zresztą Airey też nigdy nie napisał tyle muzyki, co Lord (dość spojrzeć na dorobek solowy). I stąd brak przebojów na maire tych z przeszłości. Do tego starzejący się głos Gillana i coraz trudniej jest tę machinę popychać. Jakąś opcją jest spokojniejsze, balladowe granie z pogranicza bluesa i folku: regularnie pojawiają się ostatnio w DP takie kawałki i nic dziwnego: aż trzech panów (Gillan, Glover i Morse) ciągnie w tę stronę na swoich solowych płytach. Mi to nawet pasuje (zwłaszcza, ze Gillan się wtedy tak nie szarpie), ale rozumiem, że można mieć Purplom za złe brak czadu na ostatniej płycie.
A te utwory nowego DP, które najbardizje sa zbliżone do starego grania, sa czesto najsłabsze, tak jakby były dodane na siłę.

Kolejna rzecz: nie rozumiem strategii grupy. Dlaczego w kółko koncertują grając te same numery i wykonując je (przynajmniej wokalnie) coraz gorzej? Nie lepiej podarowć fanom więcej płyt studyjnych, póki Gillan w ogóle daje radę śpiewać? I druga rzecz: dobór repertuaru koncertowego. Zawsze jest parę numerów z najnowszego albumu, plus starocie. A jak wyjdzie kolejny album - to samo. Prawie nic z dorobku nowego składu nie wchodzi do ich koncertowego kanonu. Tak jakby sami przyznawali otwarcie: zagramy teraz pare numerów z nowej płyty, bo trzeba ją promować, ale wiemy że są do bani, więc za trzy lata już ich nie usłyszycie. To jest droga do nikąd, pasywne podejście, po linii najmniejszego oporu. Powinni próbowac wybrać przynajmniej jeden czy dwa najlepsze kawałki z kilku poprzednich płyt i wciąż je grać, żeby udwoodnić, ze nie muszą odcinac kuponów - bo dla mnie nie muszą. A "Doing it Tonight" z Bananasów można było wylansowac na niezłego hita, tylko komuś rozumu zabrakło. :twisted:
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm


nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Muzykowanie

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 286 gości