Dzisiaj można z lekka zazdrościć łatwego dostępu do muzyki. Nie mieliśmy w latach 70-tych dostępu do płyt, internetu i zalewu muzycznych telewizji.
Jedno za to było magiczne; miłość do dobrej muzyki łączyła ludzi. Kto żył w tych czasach nigdy nie będzie w stanie zapomnieć giełd płytowych (w Kaliszu też była) i poszukiwania czarnych (czasami kolorowych
) krążków ulubionych kapel i niezliczone rozmowy z ludzmi o podobnych zainteresowaniach (pozdrowienia dla prowadzącego kaliską giełdę Krzysztofa Szlachty - miłośnika Hendrixa i Joplin), czy oczekiwania na audycje radiowe (np. mini-max Piotra Kaczkowskiego) by usłyszeć muzykę ukochanych wykonawców. Dziwne czasy, ciekawe czasy, może nawet straszne, ale to czasy naszych młodych lat i czasy kiedy nasze muzyczne fascynacje rozwijały się i kształtowały.
Teraz, w zalewie muzycznej papki jaka płynie przez większość doby, z większości radiowych nadajników, coraz trudniej wybrać to co wartościowe.
To młodzi mają problem, my już wiemy co wybierać i gdzie szukać.
Nasze gusta muzyczne zostały wykształcone wiele lat temu i wielkie dzięki tym wszystkim, którzy się do tego przyczynili.
Wielu ukochanych przez nas artystów już nie żyje, a jednak nadal mają swoje ciepłe miejsce w naszych duszach i pamięci.
Młodzież ma stacje telewizyjne i radiowe, wtłaczające w uszy "muzykę" o wątpliwej wartości, gdzie często wygląd wokalistki/wokalisty
jest ważniejszy od głosu i słuchu. Niewiele miejsca poświęca się na muzykę wartościową i dlatego wielki szacunek należy się tym wszystkim, którzy (jak Jędrek, Paweł, Janek) przekazują na antenie swoją miłość do muzyki wartościowej, choć czasami trudnej i zarażają tą miłością młodszych słuchaczy, jednocześnie wskazując im drogę (a właściwie jej początek), do własnych poszukiwań.
Dlatego zazdroszczę młodym łatwego dostępu do muzyki tylko trochę.
Zawsze bardziej kocha się to, co zdobyć jest trudno.
My MUZYKĘ pokochaliśmy, kochamy i kochać będziemy.
... a młodszym słuchaczom pomimo łatwego dostępu do muzyki życzę tego samego.