Paul deLay - wywiad z ... !

Zapraszamy redaktorów mediów (około)bluesowych - i nie tylko - do publikowania w tym miejscu wywiadów przeprowadzonych z artystami i postaciami kultury bluesa.

Moderator: mods

Paul deLay - wywiad z ... !

Postautor: lauderdale » stycznia 7, 2008, 10:11 pm

Wywiad z niestety nieżyjącym już gigantem. :)

Już wkrótce, zapraszam.
Ostatnio zmieniony stycznia 18, 2008, 2:10 pm przez lauderdale, łącznie zmieniany 2 razy
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » stycznia 7, 2008, 10:15 pm

Dla niecierpliwych i anglojęzycznych tradycyjnie juz linki:
http://www.cascadeblues.org/NWBlues/PauldeLay/PauldeLay.htm


Dla cierpliwych: Proszę czekać będzie rozmowa ! :)
Ostatnio zmieniony stycznia 18, 2008, 1:54 pm przez lauderdale, łącznie zmieniany 1 raz
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » stycznia 8, 2008, 11:01 pm

CZĘŚC1

Bluesowy Świat Paul'a deLay:
Wspomnienia o harmonijkarzach i festiwalu “Waterfront Blues Festiwal”

autor: Greg Johnson
Artykuł wydrukowano w 2001 roku w lipcowym numerze Blues Notes.

Gdy mówimy o muzycznej scenerii Portland, w ciągu ostatnich 30 prawdopodobnie żaden inny styl nie był bardziej produktywny niż blues. A w ciągu tych minionych trzech dekad, na palcach jednej ręki można policzyć wykonawców, którzy mimo upływających lat wciąż budują swoją markę.
Paul deLay bez wątpienia jest jednym z tych artystów, konsekwentnie każdym nowy wydaniem przewyższając nawet swoje własne dokonania. Ten wyczyn nie pozostał niezauważony, ani lokalnie ani na arenie międzynarodowej, jako ,że Paul zdobywa wyrazy uznania na “Muddy Awards” i nominacje do W.C. Handy. ( W miejscowości Florencja ... w Alabamie odbywa się rokrocznie festiwal imienia “ ojca bluesa” , a tu link do krótkiej biografii mistrza http://www2.una.edu/library/handy/biography.htm - przyp. tłum.) w dowód uznania dla jego zdolności wykonawczych i autorskich. Gdy jest mowa o nazwiskach elity harmonijkarzy, których można znaleźć na tej planecie, nazwisko Paula deLay'a jest zawsze wśród tych na samym szczycie.Ostatnio miałem okazję przeprowadzić dwa wywiady z Paul'em. Wśród tematów , które poruszyliśmy był kilka jego ulubionych wspomnień z jego doświadczeń z Waterfront Blues Festival,przemyślenia na temat niegdysiejszych i teraźniejszych kumpli harmonijkarzy i jego mającego się ukazać najnowszego CD. Czasem szczery, czasem dowcipny, Paul deLay jest zawsze rozrywkową postacią, na scenie i poza nią.

Blue Notes (BN): Paul, brałeś udział w festiwalach bluesowych na całym świecie, jak można do nich porównać Waterfront Blues Festival?

Paul deLay ( PdL): Jest tak samo dobry , albo lepszy niż jakikolwiek z nich. Nie jest zbyt powszechną praktyką wprowadzenie dwóch scen. Daje to, to wspaniałe tempo pozwalające zepołom grać jeden po drugim, ot tak ! To wspaniałe. Także fakt, że zespoły grają sety po 45- 50 minut w większości unikając popadania w monotonię. Grałem na wielu festiwalach gdzie gra się nieraz ponad dwie godziny i rzecz staje się trochę mniej ekscytująca.. Chyba, że jesteś kimś wyjątkowym, jak Los Lobos na tegorocznym występie. Jestem pewny, że gdyby dano im bardzo dużo czasu, nawet wtedy brzmieliby zawsze świeżo. Pogoda też jest tutaj całkiem odpowiednia, za wyjątkiem okazjonalnego deszczu. W tym roku trzymam się planu. Mam przeczucie, że tym razem deszcz nas nie ominie - ale grałem w miejscach jak Davenport w stanie Iowa, parę lat temu z Rockin' Johny i było niewiarygodnie gorąco. To było naprawdę przytłaczające, dla mnie nie bedącemu zaaklimatyzownym ciężko było funkcjonować. Nawet stanie tam nad rzeką Missisippi, nie miałem siły na bis gdy mnie poproszono. Tak samo było w Wintthrop. Siedziałem w pickup'ie próbując rozgrzać głos zanim zacznę śpiewać i o mało nie padłem trupem tuż przed wejściem na scenę, ponieważ był około 115 stopni (Farenheita tj ok. 46 stopni Celsjusza - przyp. tłum. ) .
Nie będzie mniej dla dobra Willamette, z powodu globalnego ocieplenia, choć jest mało prawdopodobne by to była przyczyna.

cdn.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » stycznia 9, 2008, 9:48 pm

CZĘŚĆ 2

BN: Peter (Dammann) odwalił kawał roboty ściągając przez te lata taki wybór muzyków. Czy uważasz, że z powodu tej rożnorodności Waterfront generalnie jest bardziej pociągający dla każdego.

PdL: No cóż, myślę, że np. pomysł z zaproszeniem Los Lobos był błyskotliwy. Co najistotniejsze nie tylko dlatego, że ściągną oni bardzo dużo ludzi i zwiększą dochody „Oregon Food Bank”, ale także dlatego, że mogą przyciągnąć ludzi, którzy w innym przypadku nie braliby udziału w festiwalu bluesowym.

BN:A na dłuższą metę, poddani są odziaływaniu bardziej tradycyjnych wykonawców bluesowych, jak np. Jimmy Burns.

PdL:Oczywiście. Co moim zdaniem jest naprawdę przyjemne to ta ogólna vibracja tłumu. Ogromna zachwycająca ilość ludzi wśród których można przebywać. Nawet jednej bijatyki nie pamiętam przez te wszystkie lata. A nie dzieje się tak na wielu koncertach rokowych czy country.
Na wielu festiwalach często widzi się sporo polityków w akcji, agentów wydawnictw i promotorów oprócz zaproszonych zespołów. Wierzę, że tutaj priorytetem jest by udział brali najlepsi, a nie ci aktualnie najbardziej popularni. Poziom wykonawców i sposób ich doboru jest tutaj czymś wyjątkowym.

BN: Przez te lata grałeś wielokrotnie na Waterfront Blues Festival , czy jakieś konkretne składy zapadły ci szczególnie w pamięć?

PdL: Naprawdę lubiłem pracować z Angelą Strehli (1997). Również z nią grałem w Norwegii.
Ogromnie na tej współpracy skorzystałem. Ona pracuje z wieloma wspaniałymi harmonijkarzami.
Myślałem też ,że ją trochę podłamuję i, że wykopie mnie ze swojego zespołu. To było dla mnie wyróżnienie. Dla harmonijkarza to była radocha zagłębić się w te rzeczy starej szkoły. W ten sposób można sobie podmuchać.
Rockin' Johnny Show(1999). To była niezła zabawa mieć możliwość znowu zaprosić tych gości.
Oni byli olśnieni całą tą scenerią i ogólnie byli pod wrażeniem Oregonu. Zawiozłem ich na występ do Tacomy, a oni przyglądali się tym starym ogromnym jodłom ( Chyba ma na myśli sekwoje – przyp. tłum.) Trochę ich tam zaniedbałem, ale mamy tutaj ogromne szerokie autostrady bez dziur wielkości garnka i jest łatwiej trafić niż w Chicago. Jednak oni mówili, że Waterfront jako taki był największym i najlepszym festiwalem jaki kiedykolwiek widzieli i że bawili się świetnie.

cdn.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » stycznia 11, 2008, 8:18 pm

CZĘŚĆ 3
BN: W tym samym roku prowadziłeś warsztaty z Charlie Musselwhite na trzeciej scenie.

PdL: Ludzie wciąż o tym mówią. Podchodzą do mnie w czasie występów i mówią ,że naprawdę podobała im się ta mała rzecz. Wiem, że razem z Chrlie'm przypadliśmy sobie do gustu, to była świetna zabawa. Nie mam z panem Musselwhite nawet w części tak bliskiego kontaktu jak bym pragnął. To wspaniały facet.

W zeszłym roku grałem z moim trio (na trzeciej scenie) , z Janice Scroggins i naszym bębniarzem
Kelly Dunn'em, po naszym secie z big bandem. To był po prostu złoty dzień i odzew był ogromny, bardzo ciepłe przyjęcie.

BN: Latem zwykle jest sporo festiwali. Tu na miejscu twój harmonigram obejmuje pojawienie się na G.I. Blues na Camp Withycomb ( 21-go lipca) oraz na Bronze, Blues & Brews w Joseph w stanie Oregon ( 11-ty wrzesień). Planujesz trasę w lecie , czy jakiś inny festiwal?

PdL: W tem roku mamy parę sporych festiwali w Kanadzie. Coś na Whidbey Island , a także na wybrzeżu. Wszystkie z klimatem który bardzo lubię. Właściwie sporo z tych rzeczy w Kanadzie będzie dla mnie nowym teretorium i to jest ekscytujące. Dla mnie zawsze to dobrze pojechać w miejsca gdzie nie słyszano jeszcze tych wszystkich moich kawałów z brodą. ( Smiech )

BN: Wkrótce wychodzi twoja nowa płyta nagrana dla Evidence Records, “ Heavy Rotation”.

PdL: Powinna się ukazać za parę miesięcy. Niestety mamy niewielkie opóźnienie z grafiką i tekstem na wkładce. Mieliśmy nadzieję, że ukaże się w trakcie festiwalu, ale wszystko to się przeciągnie. Bardzo się tym ekscytujemy. Uważamy ,że to najlepsza rzecz jaką kiedykolwiek zrobiliśmy i mam nadzieję , że ludzie zareagują na to odpowiednio.
Jest to wyłącznie Paul deLay Band. Zdecydowałem by nie brały gościnnie udziału żadne gwiazdy oraz by nie było to zbyt wymyślne. Zdecydowaliśmy, że zagramy tylko jako zespół wykorzystując nasze własne talenty. Wszystkie te rzeczy możemy zagrać tak samo na żywo, no prawie, około 99% tego. Cały album jest jakby oparty na brzmieniu organów. To jest taki przyjemny styl, który nie jest zbyt czesto wykorzystywany. Współcześnie szkielet brzmienia zespołu oparty jest na organach.
Myśle ,że jest to jedna z naszych najbardziej charakterystycznych cech.

BN: Czy jest na tym albumie jakiś szczególnie wyróżniający się utwór?

PdL: Jest parę, które wystają poza ramy. Taaa, jest jeden zatytułowany “ It Isn't Easy Being Big”
(Nie jest łatwo być grubasem ) jest to... jak to powiedzieć? To powinno być skierowane do 1/3 populacji tego kraju. I następny bardzo zapadający w pamięć utwór pod tytułem “Remember me” ( Pamiętaj mnie ) , jest tam trochę zwariowana gitara i bardzo , bardzo wzruszające słowa.
To naprawdę działa na ludzi gdy gramy to na żywo.

cdn.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » stycznia 11, 2008, 8:56 pm

Mowa o tej oto płycie.


Obrazek
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: P.Szymański » stycznia 11, 2008, 11:19 pm

Czytam z zainteresowaniem.
Paweł Szymański

Nowa płyta "Uroda zdarzeń" - www.pawelszymanski.olw.pl/dyskografia
P.Szymański
blueslover
blueslover
 
Posty: 783
Rejestracja: stycznia 18, 2005, 1:14 pm

Postautor: lauderdale » stycznia 12, 2008, 12:15 pm

P.Szymański pisze:Czytam z zainteresowaniem.


Dzięki Paweł.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: bohdan » stycznia 12, 2008, 7:14 pm

Odwalasz wspaniałą robotę!
Dzięki.
bohdan
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 1295
Rejestracja: maja 17, 2005, 6:38 pm

Postautor: lauderdale » stycznia 13, 2008, 9:45 pm

Antek Kurek pisze:Odwalasz wspaniałą robotę!
Dzięki.

Jest dla kogo! :)
Dzieki
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » stycznia 14, 2008, 2:40 pm

CZĘŚĆ 4

BN: Nie ma zbyt wielu zespołów, które mają w składzie harmonijkarza i saksofonistę jak w połączeniu, które tworzycie z Dan'ym Fincher'em

PdL: Uważam ,że my dwaj dobrze współgramy, jeśli harmonijka nie jest zbyt zniekształcona ( efekt distortion – przyp. tłum.).Używanie zelektryfikowanej harmonijki w sekcji, brzmi na moje ucho nieco chropowato. Ale jeśli spróbujesz posłuchać brzmień to miksują się one całkiem nieźle. To przyjemność grać solo co tylko przyjdzie ci do głowy. Ale myślę, że usłyszycie jak zmienia się moja muzyka. Mam zamiar zamiar współdziałać z instrumentami w sekcji używając dużo więcej stylu “call-and-response” ( najbardziej chyba typowy element struktury formalnej bluesa “zawołanie – odpowiedź” nieco ostatnio zapomniany przez sporą część wykonawców przez co blues traci swój charakter zachowując nieadekwatną pachnącą nadużyciem nazwę – przyp. tłum.)
Myślę, że te dwa pomysły są niewykorzystane, a mogą być naprawdę wielce użyteczne.

BN: Styl muzyki którą grasz , bywa często kwestionowany przez tzw. “purystów bluesowych”.
Jak ty to widzisz?

PdL: Cóż, mógłbym określić gdzie ludzie z mniejszą wyobrażnią odczuwają zagrożenie. Myśle, że “puryści bluesowi”nie doszli do tego by zauważyć, że jeśli zamierzasz grać prawdziwego bluesa musisz oprzeć się na własnych doświadczeniach. Miejmy nadzieję, że na swój własny sposób, i w swoim stylu. Miałem ludzi , którzy narzekali na moje płyty, bo uważali , że powinienem grać Muddy Watersa, co oczywiście zawsze robiłem i lubiłem to, ale gdy grasz bluesa to powinieneś robić to co czujesz, czy to co ktoś robił 30 , 40 lat temu? Bądźmy realistami. Cenię sobie zarówno gości od aranżacji jak i facetów takich jak ci z Chicago. Naprawdę znajduję przyjemność w robieniu rzeczy takich i takich i będę nagrywał materiały tradycyjne i bardziej innowacyjne. Tu i tam są specyficzne problemy. Fajnie jest zapisać dokładnie to co się gra w danym momencie, a wielką też uciechę daje gdy naprawdę zajmuje cię ten specjalny rodzaj zapisu aranżacji utworu. Jest to inny całkowicie uzasadniony sposób prezentacji muzyki.


cdn.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: 74yaro » stycznia 14, 2008, 3:58 pm

Lauderdale dzięki za ten artykuł, poszerzyłem swoją wiedzę.
Awatar użytkownika
74yaro
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6386
Rejestracja: stycznia 10, 2008, 10:06 pm
Lokalizacja: Lublin

Postautor: P.Szymański » stycznia 14, 2008, 9:02 pm

Dosyć znamienne są sdania o "zmaganiach" z purystami. Doskonale rozumiem punkt widzenia PdL.

Podoba mi się też wypowiedź na temat zasady call&response. A raczej jej braku w nowoczesnym graniu ...
Paweł Szymański

Nowa płyta "Uroda zdarzeń" - www.pawelszymanski.olw.pl/dyskografia
P.Szymański
blueslover
blueslover
 
Posty: 783
Rejestracja: stycznia 18, 2005, 1:14 pm

Postautor: lauderdale » stycznia 15, 2008, 3:07 pm

CZĘŚĆ 5

BN:W przeszłości otwarcie przyznawałeś sie do wpływu jaki miał na ciebie Big Walter Horton. Wcześniej wspominałeś o swoim respekcie dla Charlie'go Musselwhite'a. Czy byli jacyś jeszcze harmonijkarze, którzy wywarli wpływ na twoja osobowość?

PdL: No cóż, definitywnie przychodzi mi na myśl George “Harmonica” Smith. Przed laty poznałem go gdy graliśmy razem. Myślę, że wtedy wciąż jeszcze byłem w “Brown Sugar” , więc musiało to być w połowie lat siedemdziesiątych. Świetnie się bawiłem poznając go w czasie kilku spotkań.
Brzmienie Pana (James) Cotton'a miało większy wpływ , niż sobie z tego zdawałem sprawę. Zwłaszcza gdy wróciłem do Chicago próbując grać bluesa na poważnie.Stwierdziłem, że mam skłonności do jego stylu. Miałem okazję powiedzieć mu jak bardzo go cenię za kulisami w trakcie Handy Awards (1999) i dałem mu jedną z moich płyt CD. Ostatnio znowu zamieniłem z nim dwa słowa przy okazji jego występu tutaj ( w Crystal Ballroom). Powiedziałem mu, że ukradłem mu parę zagrywek przez te lata, a jedyne co osiągnąłem to nauczyłem się jak kraść następne. (Śmiech)
Wydawało mu się chyba , że to ma sens. Uważam, że prawdopodobnie aktualnie najlepszy jest Carey Bell. Jego gra jest absolutnie zachwycająca. To cudowne słyszeć jak porusza się po tych samych obszarach co wielu innych grajacych na harmonijce, wydeptując świerze ślady na tych samych starych ścieżkach. Jest on bardzo pomysłowy, szczwany i jest teraz naprawdę u szczytu formy.

BN: Wspomniałeś George'a “ Harmonica” Smith'a. Jest on prawdopodobnie jednym z najbardziej wpływowych osób gdy mówimy o harmonijkarzach z Zachodniego Wybrzeża. Jakie są twoje refleksje na temat innych instrumentalistów Zachodniego Wybrzeża, jak przykładowo Johnny Dyer czy późny William Clarke?

PdL: Pracowałem z Dyer'em trochę i ma on parę sprytnych zagrywek. Pomyślałem ,że William Clarke zrobił ogromne postępy przy końcu swej kariery. Rzeczy , które robił dla Alligator były
zaskakująco mocne w porównaniu z jego wcześniejszymi pracami. Smutne, że ominął mnie występ Marka Hummel'a ostatnio ( Cascade Bar & Grill). Brałem przedtem udział w jego “Harmonica Blow-Down”. Byli tam Kim Wilson, Dyer, Hummel, Mr. Bell i ja. Pamiętam też kontakt z James'em Harmane. Po prostu mnie załamał. Harman występował z nami na Key Largo parę lat temu po “Waterfront” (1996). Nie czesto spotyka sie takich ludzi. Sugerował byśmy grali shuffle, ale nie zamierzał naliczać dla tych bardziej dokładnych z nas.Był w prowokującym nastroju. Przypominam go sobie tamtej nocy gdy go ostatnio widziałem będąc w Californii gdy wraz z nim Rickiem Estrinem i Charlie'm Musselwhite pracowałem nad albumem “ Kid Ramos”. Powiedział mi :” Wiesz co, jak nie masz nic do powiedzenia to nie powinieneś tam być” ( Śmiech)


cdn.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: Sław » stycznia 17, 2008, 11:34 pm

Kurcze, no i skończyłeś niczym w dobrym serialu! Ciekaw jestem, czy jeszcze coś ciekawego między Harmanem i deLayem się wydarzyło.
No i kilka wyjaśnień, które nie wynikają jasno z wywiadu.
Brown Sugar - pierwszy zespół deLaya.
Heavy Rotation - ostatni album deLaya, nie ma tam w ogóle gitary basowej, bas robią organy
Kid Ramos - gitarzysta związany m.in. z The Fabulous Thunderbirds, na jego solowych albumach pojawia się wielu gości, z tym że na "Kid Ramos" akurat deLay nie gra, ale pojawia się za to na późniejszej o dwa lata "Greasy Kid Stuff".
Pozdrawiam Sławek
https://www.facebook.com/feelintheblues1
R.L. Burnside - "The blues ain’t nothin’ but dance music".
Sław
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 2606
Rejestracja: stycznia 13, 2005, 9:53 pm

Postautor: lauderdale » stycznia 18, 2008, 10:19 am

Dzieki bardzo za uzupelniajace informacje.
Troszke bylem zajety ostatnio, ale biore sie do roboty.
:)
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » stycznia 18, 2008, 1:36 pm

CZĘŚĆ 6

BN: Lubię rozmawiać z ludźmi w całym kraju na temat bluesa i zauważyłem ,że sprej ich części zane są nazwiska artystów z północnago zachodu jak Paul deLay, Curtis Salgado czy Lloyd Jones. Czy słyszałeś o nazwiskach innych lokalnych wykonawców w trakcie swoich podróży?

PdL: Przypuszczam ,że jedno z nich to Daffy Bishop. Ale myśle, że dla ludzi Curtis czy Lloyd to dobry przykład na zilustrowanie faktu , że ludzie reagują na naszą muzykę, na ich muzykę. Prosta sprawa; to są nadzwyczajnie utalentowani i oddani goście. Nie widzę, żadnej przyczyny dla której ludzie mieliby nie doceniać tego co mamy tutaj na północnym zachodzie. Całkiem sporo ludzi uważa, że blues nie może być grany na zachód od gór skalistych. ( i tu pocieszenie dla polskich bluesmenów ; my jesteśmy na wschód – przyp. tłum. ) Nie myślę, żeby tak było. Ludzie są bardzo lokalnie nastawieni w tych sprawach. Miejsca takie jak głebokie południe czy “Chitlin Circuit” ( określenie na miejsca na wschodzie i południu USA bezpieczne i przyjazne dla muzyków czy komików w okresie segregacji rasowej w Stanach )gdzie pojawia się sporo ludzi w tym szczególnym typie. Ludzie starej szkoły niezby kwapiący się by z tym eksperymentować. Ale muszą próbować inaczej ta muzyka umrze. Szkoda ,że niektóre stacje radiowe nie są troszkę mniej blues-rockowo zorientowane , a wiecej klasycznie( w sensie klasyki bluesa – przyp. tłum.). Zawsze jest interesujące usłyszeć nową produkcję, ale czasem jest to tak bardzo rozwodnione. Mam na myśli to, że jeśli mówimy o muzyce to trzeba trochę soli i pieprzu by uzyskać smak. I te śliczne bluesy o komputerach... Naprawdę nie myślę, żeby można było napisać pieśń bluesową o czymś mającym jakikolwiek związek z komputerami i sprawić by to zadziałało.

BN: Czy twoim zdaniem są jacyś lokalni wykonawcy wyróżniający się w jakiś szczególny sposób.

PdL: Myślę , że Robbie Laws poczynił wielkie postępy przez te lata odkąd go znam. Jest coraz lepszy, myślę. Miałem przyjemność grać z nim parę razy przez ostatnie parę lat i zauważyłem, że wypracowuje własny styl i ma ogromny potencjał.

BN: Ostatni spotkałeś się z innymi członkami “Brown Sugar” ( Lloyd Jones i Jim Mesi) w Trail End (http://www.barflymag.com/bar/trails-end-saloon.html) by udzielić wywiadu na potrzeby dokumentalnego filmu na temat historii sceny bluesowej Portland. Czy to nie dziwne, że po tzrydziestu latach na trasie wciąż jesteście na szczycie tu w Portland?

PdL: Widzisz na czym sie skończyło jak chwilę porozmawialiśmy. Jak nam to dobrze idzie i jak nic z tego nie mamy.(śmiech) Mimo to warunki mamy swietne. Mamy szczęście mieć wspomagające nas rodziny , i odpowiednie miejsce do pracy. Tu się naprawdę gra! Jest nieco lepiej od wypłaty do wypłaty niż można było mieć nadzieję. Ale myślę ; wciąż jest czas na napisanie przeboju.

BN: Co trzyma Paul'a DeLay'a w Portland? Wiem, że tu dorastałeś, ale z twoją renomą jednego z najlepszych harmonijkarzy na świecie mógłbyś prawdopodobnie przeprowadzić się dokądkolwiek
i wciąż być aktywny muzycznie. Tak więc dlaczego Portland.

PdL: To jest dom. Bezsprzecznie. Brakowałoby mi tego i nigdy nie widziałem nic co dałoby się porównać. Gdziekolwiek indziej zbyt tęskniłbym za domem.

[...]



© 2001 Cascade Blues Association

KONIEC
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: P.Szymański » stycznia 18, 2008, 6:07 pm

Dziękuję!
Paweł Szymański

Nowa płyta "Uroda zdarzeń" - www.pawelszymanski.olw.pl/dyskografia
P.Szymański
blueslover
blueslover
 
Posty: 783
Rejestracja: stycznia 18, 2005, 1:14 pm

Postautor: bohdan » maja 25, 2008, 12:30 am

Przeczytałem jeszcze raz, więc jeszcze raz wielkie dzięki za ten tekst.

Zaskakujące ile jest prawdy w jednym krótkim wywiadzie.
bohdan
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 1295
Rejestracja: maja 17, 2005, 6:38 pm

Postautor: nowo-narodzony » maja 25, 2008, 1:01 pm

lauderdale, - dobrym człowiek jest :!:
"Kolekcjonuje wspomnienia."
nowo-narodzony
bluesman
bluesman
 
Posty: 277
Rejestracja: kwietnia 18, 2007, 4:47 pm
Lokalizacja: Tychy - Kraków


nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Wywiady

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 152 gości

cron