City Link (Fort Lauderdale, FL), May 2000
Po prostu się w to nie baw !
Czarodziej harmonijki Jason Ricci ma talent i pragnienie by zostać gwiazdą w świecie bluesa.
Najpierw jednak musi zwyciężyć demony, które mogą ograbić go ze wszystkiego.
W wieku 24 lat około dwa i pół roku temu, Jason Ricci udowodnił ponad wszelką wątpliwość, że nie jest ani zbyt młody, sprytny tudzież zbyt utalentowany by całkowicie nie zmarnować sobie życia.
Mieszkając jeszcze w Jackson w stanie Mississippi utalentowany harmonijkarz prowadził swój własny czteroosobowy zespół. Wydał już dwa albumy solowe. Drugi z nich Down at the Juke z 1997 roku to małe cudo rodem z przesiąkniętych bluesem i seksem przydrożnych moteli. Przy odrobinie szczęścia, może wkrótce nadejść, długo oczekiwana popularność w całym kraju. W celach rozrywkowych dni wypełniało mu wciąganie długich równiutkich ścieżek kokainy. Kiedy jednak koszty tego paskudnego nałogu zaczęły być zbyt wygórowane, zdecydował się spróbować tańszej kuzynki kokainy ( crack cocaine – czyli forma kokainy nadająca się do palenia, uważana za jedną z najbardziej uzależniajacych form narkotyków w ogóle – przyp. tłum.) . Pierwszy raz eksperymentował z crack cocaine kilka lat temu mieszkając w Memphis jednak bez widocznego destrukcyjnego efektu dla zdrowia. Natomiast w Jackson, Ricci szybko zaczął się coraz bardziej uzależniać. „ Obojetnie jak dużo tego było, nie ruszałem się z miejsca dopóki tego nie zużyłem” wspomina siedząc na brzegu wąskiego łóżka w apartamencie w Delray Beach, który dzieli z przyjacielem; w jednej ręce kawa z cynamonem w drugiej zapalony papieros.
Przez lata był frajerem uzależnionym od prochów i alkoholu. Zauważył, że samo-destrukcyjne nawyki były nieodłączną przywarą, każdego godnego uwagi bluesmana ; integralnym i niezbędnym komponentem tradycji blusowej. Z perspektywy czasu , Ricci przyznaje jednak, że jego pojęcie kim jest „bluesman” lub czym jest „tradycja bluesowa” było skrzywione i zbytnio przeromantyzowane, ale wtedy w Jackson nie miał zbyt wiele czasu ani motywacji na tego typu trzeźwe refleksje.
„Myślałem ,że żyję życiem bluesmana” - mówi.”Pogubiłem się. Miałem takie pretensjonalne wrażenie,że jestem jakimś następnym Charlie Parkerem czy coś. W tym samym czasie kumple umierają albo idą do więzienia tylko dlatego ,że żyją, a ja sobie myślę, że w porządku jeśli coś takiego mnie samemu się przytrafi ” Ricci obojętnie przyglądał się jak jego waga spadła ze szczupłych 68 kg do szkieletowych 54 kg. W końcu całymi dniami obchodził się bez jedzenia i picia. Kiedy nie palił kokainy to znaczy wtedy gdy już mu się skończyła, dopraszał się o więcej. Narastające okrucieństwo nałogu prowadziło do niekończących się cykli pożyczania pieniędzy, oddawania pod zastaw sprzętu i drobnych kradzieży. „Cztery czy pięć razy dziennie...” - mówi - „... szedłem do supermarketu, ładowałem pełno piwa do wózka , a na górę worek psiego żarcia, tak żeby nie było widać ośmiu kartonów piwa i od razu wychodziłem gównymi drzwiami. Robiłem tak z powodzeniem przez długi czas.” Opowiada jak za 10 dolarów za skrzynkę sprzedawał piwo drobnym nic nie podejrzewającym – albo przynajmniej o nic nie pytajacym miejscowym handlarzom. Dochody ze sprzedarzy piwa były oczywiście wykorzystane na zakup kokainy, która zamieniała się w popiół zanim jeszcze wychodził, by znowu pożyczyć więcej pieniedzy, zastawić następne graty, ukraść więcej piwa i kupić następną porcję kokainy. Tak wściekle toczyło się błędne koło nałogu , a Ricci odczuł to na własnej skórze.
Wiosną 1998 roku, jego zespół odmówił dalszej współpracy z nim , jeżeli nie postara się o jakąś pomoc. Był dwukrotnie aresztowany za kradzież piwa i w końcu , spędził kilka dni w celi aresztu w Jacksonville osądzony za drobne wykroczenia. W kwietniu matka Ricci'ego posłała mu 500 dolarów by mógł odwiedzić ją w Main z okazji dnia matki. Ricci roztrwonił kasę na prochy – żałosny nieczuły postępek, który sprawił, że poczuł się jak bezwartościowy, światowej klasy ćpun.
Wtedy coś w nim pękło. W jednej chwili zrozumiał w jakim znajdował się położeniu. I nagle, tak po prostu postanowił z tym skończyć. Chwilę później był już spakowany i w drodze z Jackson do Boca Raton gdzie odbył dziewięć miesięcy intensywnej terapii antynarkotykowej w dwóch różnych ośrodkach. Zaciaga się papierosem leżąc na łóżku oparty o ścianę, prawdopodobnie trochę zmęczony tą całą rozmową o przeszłości. W pokoju za tuż za zamkniętymi drzwiami sypialni , przyjaciel Ricciego i współlokator, Mark Telesca, ćwiczy na elektrycznym basie. Ricci ze swoją sponiewieraną walizeczką pełną harmonijek i Teleska z pięknym kontrabasem będą grali dziś wieczorem w Bamboo Room w Lake Worth ( Floryda) jako dwie trzecie zespołu Keith Brown Trio.Ten zakorzeniony w bluesie folkowo rokowy zespół w ciągu nastepnego miesiąca ma nagrać swoja pierwszą płytę.
cdn.