Jason Ricci - Planet Harmonica

Zapraszamy redaktorów mediów (około)bluesowych - i nie tylko - do publikowania w tym miejscu wywiadów przeprowadzonych z artystami i postaciami kultury bluesa.

Moderator: mods

Jason Ricci - Planet Harmonica

Postautor: lauderdale » października 17, 2008, 12:42 pm

Mark Nessmith, pisarz grajacy na harmonijce oraz współpracujacy z akustycznym trio Heidi & The El Cats przeprowadził poniższy wywiad z Jasonem Ricci , zamieszczony na Planet Harmonica.



W letnim wydaniu magazynu “Blues Access “ z 2000 roku, Adam Gussow napisał o Jasonie Ricci, iż jego talent jest “zbyt wielki by temu zaprzeczać”. Gussow napisał także ,że Ricci wraz z Dennis'em Gruenling – to “jedni z najlepszych harmonijkarzy swojej generacji”. W czasie gdy Gussow to pisał, pochodzący z Main Ricci mieszkał na południowej Florydzie gdzie usiłował poukładać swoje sprawy dotyczące harmonijki i życia prywatnego. W czerwcu zeszłego roku przeprowadził sie do Raleigh w North Carolina a stamtąd do Nashville w stanie Tennessee. Aktualnie ( około 2000 do 2002 – przyp. tłum. ) jest w trasie z “Big Al & The Heavyweights” ( Taki amerykański wagowy odpowiednik naszego Grzegorza Sterny i jego zespołu– przyp. tłum.)
Dwudziestoośmioletni Ricci widział i doświadczył już więcej niż niejeden inny muzyk w ciągu całego swojego życia. W wieku dwudziestu jeden lat występował na dziesiątym dorocznym “ King Biscuit Blues Festival” w Helena w stanie Arkansas. W Memphis w roku 1995 wygrał “Sonny Blues Society Contest”. Przez prawie rok jako członek “ Junior Kimbrough's Band” grał i wystepował regularnie na scenie z wieloma synami Kimbrough oraz R.L Burnside. W 2002 wygrał konkurs zorganizowany przez sieć olbrzymich sklepów muzycznych “Mars Music” pod nazwą “Blues Harp Blowoff”. Jedną z nagród które otrzymał był wspólny występ w Mamphis z Kimem Wilsonem. Ricci nagrał 3 CD ( Cztery do teraz – przyp. tłum. ) (Dwa dla niezależnej wytwórni z Memphis “North Magnolia Music Company” prowadzonej przez wirtuoza harmonijki Billy Gibson'a , a jedną wydał samodzielnie.)Ostatnio użyczył
swago talentu Keith'owi B. Brown na płycie “Got to Keep movin” (http://www.bluesonstage.com/keithbrown) oraz podpisał z firmą Hohner umowę o poparciu tzw. endorsement deal ( Ta informacja może być nieaktualna jako, że nie udało mi się znaleźć jego nazwiska na stronie firmowej Hohnera, a na Youtube wyraża się niezbyt pochlebnie o produktach tej firmy nazywajac fabryczne instrumenty półproduktami z których dopiero “customerzy” sa w stanie zrobić coś co nadaje sie do gry – przyp. tłum.)

Planet Harmonica: Kiedy zacząłeś grć?

Jason Ricci: Gdy miałem 15 lat. Chciałem grać na harmonijce bo wydawało mi się ,że nie bedę musiał zbyt ciężko pracować żeby nauczyć się grać ( śmiech).

PH: Kiedy zauważyłeś ,że jest inaczej?

JR: Na pierwszej lekcji! Miałem 21 lat gdy zacząłem występować na scenie.

PH: Gdzie to było?

JR: W Boise w stanie Idaho, gdy byłem w college'u. Był tam konkurs “otwarty mikrofon” w którym chciałem wziąć udział , wykopaliby mnie stamtąd bo byłem zbyt młody. Jednak facet który był właścicielem klubu zorientował się, że gram na harmonijce oraz , że tak jak on jestem fanem Canned Heat. Ten pierwszy raz gdy pozwolił mi zagrać, wykonałem “ On the road again” nuta w nutę bo potrafilem naśladować Al'a Wilsona (Canned Heat – przyp.tłum)

ALLAN WILLSON - On the road again


PH: W tamtych czasach , nie zgłębiałeś jeszcze twórczości klasyków harmonijki bluesowej, prawda?

JR: Tak , Moją pierwszą płytę Little Waltera dał mi właściciel klubu, a później Sonny Boy Williamsona. Wtedy byłem już gotowy by sluchać tych gości , którzy zainspirowali moich bohaterów Butterfielda i Allana Wilsona. I stwierdziłem ,że są niesamowici!

PAUL BUTTERFIELD - Driftin' Blues
cdn.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: bohdan » października 17, 2008, 10:30 pm

Dzięki Lauderdale, cieszę się, że ten wywiad się w końcu ukaże.

Pozdrawiam, Kurson
bohdan
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 1295
Rejestracja: maja 17, 2005, 6:38 pm

Postautor: 74yaro » października 17, 2008, 10:51 pm

Przeczytałem i czekam na ciąg dalszy. :)
Awatar użytkownika
74yaro
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6386
Rejestracja: stycznia 10, 2008, 10:06 pm
Lokalizacja: Lublin

Postautor: lauderdale » października 18, 2008, 7:40 pm

PH: Ostatnio skończyło się na tym ,że mieszkasz w Memphis. Dlaczego?

JR: Miałem już dosyć grania bluesa w Boise w stanie Idaho. W drodze do domu do Main zatrzymałem się w Memphis. To tam pierwszy raz usłyszałem Pat'a.

PH: Pat Ramsey?

JR:Tak. Przyrzekłem sobie ,że wrócę jeszcze do Memphis żeby uczyć się od Pata. Uzbierałem trochę pieniędzy , a kiedy przyjechałem Pat pamiętał mnie i nie mógł uwierzyć ,że wróciłem. Po prostu zdecydowałem ,że znajdę pracę I będę studiował grę Pat'a. ( Brzmi to troche egzoztycznie. Wyobrażacie sobie , że jakiś młody człowiek w Polsce rzuca wszystko po to by studiować np. styl R.Lenerta czy M. Kielaka? To troche jakby inny świat - przyp. tłum.) Grał on w każdą środę i był tam jeszcze jeden chłopak , Billy Gibson, protegowany Pata.

PH: Co takiego jest w grze Pat'a, że przyciąga twoją uwagę.

JR: No cóż, to był wymyślne , ale równocześnie bardzo melodyjne. To było afektowane, ale nie traciło ducha. Byłem zamknięty na facetów takich jak Sugar Blue czy John Poper, ale nagle pojawił się Pat który był trochę pomiedzy i byłem w stanie go zaakceptować.

PAT RAMSEY - Build me a Woman

PH: Jest jeszcze jeden facet , który miał wpływ na ciebie, Adam Gussow. Bardzo pozytywnie wyrażał się o tobie w swojej rubryce w gazecie.

JR: Tak. Zapomniałem wspomnieć o Adamie! Spotkałem go w Main i był to cholernie dobry harmonijkarz, najlepszy jakiego widziałem odkąd spotkałem Pat'a. W taki jazzowy sposób Adam jest bardziej melodyjny niż jakikolwiek z harmonijkarzy , których słyszałem, wliczając Lee Oskara.
“Satan and Adam” dla mnie to najbardziej wyjątkowe zdarzenie w bluesie od czasów Muddy Watersa.
Ludzie nie zauważają ,że to jest najlepsze co wydarzyło się w blusie w ciągu naszego życia.

PH: Staliście się z Adamem całkiem dobrymi przyjaciółmi.

JR: Tak, był jednym z tych gości którzy mi nie folgowali, był uczciwy i nie chwlił mnie tylko po to by sprawić mi przyjemność. Próbowałem się odwdzięczyć grając w jego stylu i starając się przyswoić sobie to co mówił o rzeczach, które nie są dobre w moim stylu grania.


Cdn.
Ostatnio zmieniony października 18, 2008, 7:46 pm przez lauderdale, łącznie zmieniany 1 raz
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » października 18, 2008, 7:41 pm

Dzięki Antek, Yaro...
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » października 19, 2008, 1:39 pm

PH: Po Memphis przeniosłeś się na wieś w Mississippi. Opowiedz mi o tym.

JR: Pewnej nocy w Memphis, grałem na ulicy żeby dorobić ponieważ nie byłem w stanie zapłacić czynszu. Synowie R.L Brunside – Jerry, Cedrick i Dwayne oraz synowie Juniora Kimbrough – David i Kenny usłyszeli moja grę i spodobało im się. Mieli swój własny zespół i szukali saksofonu, ale pomyśleli , że może ja im się przydam. Następnego dnia przeprowadziłem się do domu Davida Kimbrough niedleko na południe od Holly Springs w Miss. Zaraz potem zacząłem grać z Davidem i Juniorem Kimbrough po wszystkich barach i pubach w okolicy a także zarabiać pieniądze.

PH: Jak długo z nimi grałeś?

JR: Około roku. Te bary z muzyką to była wspaniała szkoła i byłem szczęśliwy. Miałem wszystko czego potrzebowałem, jedzenie, kobiety i dom. Byłem naprawdę szczęśliwy, ale czułem się odizolowany od reszty świata ,jakby nikt mnie nie słyszał.

PH: Dla dzieciaka z Main to musiały być piekielne zmiany.

JR: Identyfikuję się z wieloma sytuacjami, przez które Adam Gussow przeszedł i opisał w swojej ksiażce. Na chwilę straciłem poczucie kim naprawdę jestem; cały ten alkohol, prochy, muzyka i te bary.

[Nota: W tamtych czas Jasona wciągneła spirala uzależnienia. Jego problemy opisał dziennikarz z Florydy David Pulizzi. Przeczytajcie tę historię na http://www.nucklebusters.com/jcity.html]
( strona ta została usunięta z serwisu, ale artykuł można wciąż przeczytać tu => http://davidpulizzi.com/articles/dontblowit.html - tlumaczenie w przygotowaniu. :) )


PH: Powędrowałeś więc do Jackson w Stanie Mississippi po tym wszystkim?

JR: Tak. Billy Gibson polecił mnie zespołowi o nazwie The Hunds. Dostałem u nich robotę i przeprowadziłem sie do Jackson. Pierwszy raz zarabiałem na życie kręcąc sie busem po okolicy i grając muzykę. Byłem taki szczęśliwy bo robiłem to co zawsze chciałem robić, nigdy tak naprawdę nie interesowało mnie branie prochów. No, ale wtedy zespół się rozpadł.

PH: No i co dalej?

JR: Wróciłem do domu i założyłem po raz pierwszy swój własny zespół. Spotkałem Enrico Crivellaro, który teraz gra z Ettą James i skończyło się na tym, że zaczęliśmy wspólnie występować w Europie.

PH: A na Florydę przeprowadziłeś się w '98?

JR: Tak w '98. Paliłem narkotyki i brałem silne leki przeciwbólowe... próbowałem to rzucić kilka razy no i posłano mnie tu na rehabilitację.

PH: Teraz tutaj na Florydzie wyczyściłeś sobie papiery i zacząłeś pracować z Nucklebusters Blues Band; grającym dość typowego chicagowskiego bluesa. Grałeś też z Keith' em B. Brown'em, który póżniej wyprowadził się do Europy.

JR: Tak. Z Keith'em współpracowałem wtedy gdy grałem z Juniorem Kimbrough. To był blues z delty, country i bluegrass. Nagrliśmy CD “ Got to Keep Movin'” i są to absolutnie jedne z moich najlepszych wykonań na harmonijce jakie kiedykolwiek nagrałem. To są pierwsze nagrania gdzie w sposób efektywny i melodyjny wykorzystałem technikę overblow.

Cdn.
Ostatnio zmieniony października 23, 2008, 8:06 am przez lauderdale, łącznie zmieniany 2 razy
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: bohdan » października 19, 2008, 3:36 pm

Tak czytam i w porównaniu do jego aktualnego grania, to się wydaje być prehistorią. Szybko się rozwija!

Dziękuję.
bohdan
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 1295
Rejestracja: maja 17, 2005, 6:38 pm

Postautor: lauderdale » października 20, 2008, 8:03 am

Antek Kurek pisze:Tak czytam i w porównaniu do jego aktualnego grania, to się wydaje być prehistorią. Szybko się rozwija!
Dziękuję.


:)
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » października 21, 2008, 1:09 pm

PH: Opowiedz o owerblow i o muzykach grających w nowym stylu , którzy mieli na ciebie wpływ.

JR: No cóż, Adam był tym , który jako pierwszy pokazał mi overblow. Z tym ,że nie wykorzystywałem ich przez około cztery lata do momentu gdy na odwyku zacząłem bardzo intensywnie ćwiczyć.
Adam powiedział, że jeśli nie nauczę się tego to nigdy nie będę muzykiem nowej generacji.
Poza tym, później usłyszałem Howarda Levy i Carlosa del Junco i zacząłem interesować się jazz'em i bebopem i takimi tam rzeczami.
Przez chwilę chciałem zrezygnować z grania na harmonijce i wybrać jakis inny instrument na którym łatwiej byłoby grać chromatycznie. Jednak dzięki tym gościom powtórnie zakochałem się w moim instrumencie. Oni stali się częścią mojego życia w takim samym stopniu jak kiedyś w przeszłości Little Walter. Na początku wymagało to ogromnego wysiłku żeby chociaż z grubsza móc powtórzyć ich zagrywki. Teraz jednak cieszę się , że się tym zająłem. Wielką nagrodą jest możliwość zagrania czegokolwiek co byłoby w utworze.

PH: Gdybyś musiał wybrać trzech artystów, albo jeszcze lepiej trzy CD starej szkoły i trzy nowej szkoły?

JR: OK. Powiedzmy Junior Wells' "Hoodoo Man," Muddy Waters' "His Best: 1947 to 1955" i Little Walter's "Hate to See You Go." Dwa z nich to Little Walter , a zapytałeś mnie o trzy to zbyt trudne. Mogę wymienić 15!
Z nowych rzeczy podam ci cztery. Po pierwsze "Mother Mojo" Satan and Adam. Carlos De Junco "Big Boy" to jest niewiarygodna harmonijka. Jeszcze hmm, Paul DeLay's "Nice and Strong." Oraz Pat Ramsey's "Its About Time." To są naprawdę świetne nagarania.
Jeśli mógłbym wspomnieć : Mark Ford, Norton Buffalo, Dennis Gruenling, ci goście są wielcy, nie grają overblow ani nic takiego, ale revolucjonizują instrument na swój własny sposób.

PH: Co z Sugar Blue czy John'em Popper'em ? Wspominałeś o nich wcześniej.

JR: Bardzo jestem im wdzięczny. Moja opinia uległa zmianie. Kiedyś nie wyrażałem się o nich zbyt pochlebnie. Teraz słucham ich obu Poppera i Sugar Blue. Gdyby nie było tych gości, większa część publiczności nie znałaby harmonijki. Wiem ,że Bóg miał swoje powody by John Popper znalazł się na tej planecie. Zesłał go tu bo potrzebowaliśmy kogoś kto wybije się z tłumu szybkością , fantazją , zabłyśnie. On to jest taki Eddie Van Halen szybkiej harmonijki , a Sugar Blue również z tym , że w sposób bardziej bluesowy.
Podziwiam Poppera za to ,że robi coś swojego i jestem dumny z tego,że to taki „spoko” gościu.
Wiem ,że wywodzi się z tej samej szkoły co ty i ja , wiem ,że zgłębia Little Waltera i po prostu nie olewa tych gości. Ma świedomość, ze są inne czasy , on jest kimś innym i nigdy nie będzie Little Walterem. To jest Jedyny w swoim rodzaju John Popper i za to go kocham. ( Nie do końca mnie przekonują te pochwalne pienia, bo już dużo później po udzieleniu tego wywiadu w swoich pierwszych filmikach na Youtube wciąż dość krytycznie wyraża się o mniej sensownym szybkim graniu jednak nie wymienia już Poppera z nazwiska. Mam takie niejasne podejrzenie, że przyczyna leży gdzie indziej.
W świecie showbussinesu do którego wkroczył z impetem Jason ,nie jest dobrze zaczynać od krytycznych uwag na temat starszych kolegów. :) - przyp. tłum. )

cdn.
Ostatnio zmieniony października 23, 2008, 7:25 pm przez lauderdale, łącznie zmieniany 1 raz
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: bohdan » października 21, 2008, 2:33 pm

Jaki grzeczny i uprzejmy się zrobił :)

Dzięki!
bohdan
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 1295
Rejestracja: maja 17, 2005, 6:38 pm

Postautor: e m d ż i » października 21, 2008, 3:54 pm

lauderdale pisze:PH: Po Memphis przeniosłeś się na wiś w Mississippi.


Możesz przetłumaczyć to tłumaczenie? Co to wiś? ;)

Dzięki Laufi-fajnie się to czyta (zwłaszcza z Twoimi dopiskami).
Awatar użytkownika
e m d ż i
Iskierka Przyjaźni
Iskierka Przyjaźni
 
Posty: 9844
Rejestracja: stycznia 13, 2006, 11:24 am

Postautor: lauderdale » października 23, 2008, 8:05 am

Tez Cie lubie Emcia. :)
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » października 23, 2008, 8:55 am

H: Co możesz powiedzieć o CD które ostatnio nagrałeś?

JR: No cóż , naprawdę jestem zadowolony. Nosi tytuł "Dedicated." W większości są to instrumentalne kawałki, tylko trzy lub cztery utwory z tekstem.

PH: Jakieś covery?

JR:Wykonuję tam "Prodigal Son" tradycyjny utwór i "Soul Serenade" King Curtis'a. Razem z chopakami z mojego zespołu z Memphis.

PH: Czyli masz to gotowe na tip top?

JR: Gotowe, potrzebuję tylko kasy na mastering i druk , ale nie potrafię jej zdobyć.

PH: Opowiedz o sprzęcie którego używasz. Wiem , że głównie dmuchasz w harmonijki Golden Melody, tak?

JR: Taaa, będę grał na nich do końca życia chyba ,że wynajdą harmonijke specjalnie dla mnie czy coś podobnego.Lubię sposób w jaki reagują., a moja dziewczyna (?) która jest zagorzałą wielbicielką Howarda Levy i wokalistką jazzową twierdzi, że bardziej przypominają głos ludzki niż jakiekolwiek inne i nie brzmią tak chropowato oraz, że podciągi (?) lepiej stroją. Też tak uważam. Nauczyłem się jak dostosowywać je do mojego sposobu gry i uczynić je bardziej podatne na overblow tak ,że jeśli fabrycznie nowe nie są w porządku potrafię to poprawić.

PH: A jakiego wzmacniacza głównie używasz? Wciąż jest to Fender '59 Bassman re-issue?

JR: Prawie wszędzie, tak. Uwielbiam go. Kiedy grałem w Europie to dawali mi Victoria Bassman, ale jednak wolę to nowe wydanie Fendera, bardziej pasuje do mojego brzmienia. Czasami używam moich małych wzmacniaczy lampowych jak Kalamazoo Model 1 czy Vibro Champ. Dają dużo uciechy, ale są jednowymiarowe.

PH: A co z innym sprzętem?

JR: No , wykorzystuję mikrofon Shure SM-57 ( To ten sam , którego używał Paul Butterfield przyp. tłum.) Nie chcę żeby moje brzmienie z mikrofonu załamywało się zanim nie dotrze do wzmacniacza, chcę żeby powstawało już po wyjściu z głośników. Lubię brzmienie zniekształcone (distortion)
ale jednocześnie czyste. Jednym z facetów , których brzmienie starałem się rozpracować bardziej niż innych jest Lee Oskar.

PH: Wiem ,że próbowałeś dziesiątki różnych mikrofonów ale zawsze wracasz do SM-57.

JR: Ten wybór SM 57 był przypadkowy – kiedyś wszystkie moje miktofony zastały skradzione. Grałem z kapelą Big Al and the Heavyweights na SM-57 , ale nie potrafiłem uzyskać odpowiedniej głośności bez sprzęgania ... Al podszedł do mojego Bassmana i ściągnął wszystkie wysokie tony i basy, w ogóle wszystkie potencjometry na zero, a głośność podkręcił na maksa. I nagle miałem tą barwę , którą starałem się uzyskać pieprząc się z tymi małymi pokrętełkami. Teraz już zawsze tak robię i z niewielkimi poprawkami stało się to częścią mojego brzmienia.


PH: Jakieś kostki brzmieniowe?

JR: Używam Boss OC-2 oktawera włączam go na maksa przy całkowicie ściągniętych oktawach .
Tak ,że właściwie wykożystuję go jako kompresor ( działa to tak ,że dźwięki o maksymalnej dynamice ś nieco obcinane , natomiast te cichsze są podbijane, graficznie wyglada to jak zagęszczenie stąd nazwa kompresor – przyp. tłum.) co daje mi więcej przesteru bez potrzeby podgłaśniania wzmacniacza.
Używam też echa. Myślałem ,żeby zamienić analoga na digital delay( echo ale z przetwornikiem cyfrowym – przyp. tłum.).

PH: Dlaczego?

JR: Nie chcę tej „fuzzowatości” , którą daje kostka analogowa. Ostatecznie chciałbym mieć oba te efekty , ale mam pewne obawy. Wciąż mam w sobie nieco z tradycjonalisty jeśli chodzi o sprzęt.
Obawiam się wpakować w MIDI procesor ( przy wykorzystaniu tej technologii harmonijka może zabrzmieć jak dowolny instrument ; skrzypce, gitara, tuba ....cokolwiek – przyp. tłum.) dla harmonijki.
Chciałbym zachować jakąś integralność tego instrumentu.

KONIEC

Nie było - dziękuję ? No widocznie nie! Była za to historia o dziewczynie tym razem. :)
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: e m d ż i » października 23, 2008, 10:55 am

Końcówka wywiadu dla mnie mniej ciekawa niż pozostałe części... ale to nie Twoja wina ;)
Dzięki raz jeszcze... i odbierze priva :evil: (który powstał przed Twym ostatnim postem).
Awatar użytkownika
e m d ż i
Iskierka Przyjaźni
Iskierka Przyjaźni
 
Posty: 9844
Rejestracja: stycznia 13, 2006, 11:24 am

Postautor: bohdan » października 23, 2008, 5:40 pm

Dzięki Lauderdale.
bohdan
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 1295
Rejestracja: maja 17, 2005, 6:38 pm

Postautor: 74yaro » października 23, 2008, 5:49 pm

Udało mi się doczytać do końca. :) Dzięki.
Awatar użytkownika
74yaro
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6386
Rejestracja: stycznia 10, 2008, 10:06 pm
Lokalizacja: Lublin

Postautor: lauderdale » października 23, 2008, 7:31 pm

Male wyjasnienie. Nie upominałem się o Wasze podziekowania w zakończeniu ostatniej częsci wywiadu, chociaz bardzo mile sa.
Na koncu wywiadu facet nie podziekowal Jasonowi za rozmowe. Takie to troche jakby nie dokonczone.... Emcia dzieki za poprawki edytorskie. :)

Pozdrowienia dla wszystkich, którzy dobrnęli do końca.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: bohdan » października 23, 2008, 8:15 pm

Jak ktoś chce posłuchać Jasona z "Blood on the road":
Mellow Down Easy
Marmoset-Baked Potato.

Oba nagrania dzięki uprzejmości B&B i Sławka T.
bohdan
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 1295
Rejestracja: maja 17, 2005, 6:38 pm

Postautor: lauderdale » października 24, 2008, 1:24 pm

JASON RICCI LIVE

Ponad 40 koncertow klubowych Jasona na zywo 2004 -2008.
Chyba juz gdzies to napisalem... , ale tak na wszelki wypadek.

Jakie tam są cuda! Polecam takze gitarzystom bo pan Shawn Starski jest naprawde gitarzysta niebanalnym.

:)
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: bohdan » października 24, 2008, 7:55 pm

Na podanym przez Lauderdale'a adresie jest też dużo koncertów Johna Poppera - można sobie panów porównać :)

Warto dodać, że powyższy adres jest legalny!
bohdan
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 1295
Rejestracja: maja 17, 2005, 6:38 pm


nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Wywiady

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 171 gości

cron