Joe Filisko - czarodziej.

Zapraszamy redaktorów mediów (około)bluesowych - i nie tylko - do publikowania w tym miejscu wywiadów przeprowadzonych z artystami i postaciami kultury bluesa.

Moderator: mods

Joe Filisko - czarodziej.

Postautor: lauderdale » maja 28, 2008, 3:25 am

Prawdopodobnie harmonijkarzom nie trzeba wyjaśniać kim jest bohater poniższych wywiadów jednak jako, że niniejszy tekst został napisany nie tylko z myślą o wielbicielach tego instrumentu ....

Cathi Norton wybrała bardzo ciekawą postać jako obiekt swojego zainteresowania.W roku 1996 oraz
latem 2001 udzielił jej wywiadu Joe Filisko. Zapraszam wszystkich. :) ...

Oryginały znajdują sie na stronie domowej artysty http://www.filisko.com/assets/intvw-norton1st.htm oraz
http://www.filisko.com/assets/intvw-norton2nd.htm
Część 1

“Unia Świrusów” - Cathi Norton.

Szczupły skromny blondyn Joe Filisko dwudziestoośmioletni ( wtedy - przyp. tłum. )operator obrabiarek i harmonijkowy czarodziej mieszka w Joliet w stanie Illinois I cieszy sie rosnącą reputacją
jako mistrz rzemiosła zwanego “customization of harmonica” czyli ulepszanie harmonijek ustnych. W trakcie moich poszukiwań informacji o pochodzeniu Filisko uzyskałam nieocenioną pomoc od Winslow Yerxa wydawcy Harmonica Information Press. Dziękuję Winslow!

Joe uczęszczał do Technikum, został operatorem obrabiarek , a tuż po ukończeniu szkoły założył jednoosobową firmę (Ravco, Inc.) Harmonijka przyciagnęła go swoim buntowniczym ( jego słowa) charakterem – żadnych zasad - tak ,że zaczął nie tylko grać, ale i poszukiwać mistrzów techniki oraz samodzielnie majstrować przy instrumentach. Odnalazł Howard'a Levy z którym ściśle współpracował,
oraz mistrzów grania tradycyjnego jak Lonnie Gollson, Gwen Foster czy DeFord Bailey -wszyscy oni byli przedwojennymi wykonawcami z południa, których znaczne osiągnięcia artystyczne nigdy nie były zrozumiane przez środowisko harmonijkarzy mimo, że ich technika gry zawierała niesamowite możliwości, które również zostały przeoczone.
Przedwojenna harmonijka diatoniczna była tym co studiował naprawdę dokładnie. Joe potrafi sprawić by harmonijka zagrała i zabrzmiała tak jak większosć muzyków twierdzi, że powinna brzmieć nawet jeśli niegdy w życiu żadnej nie posiadali. Tę tęsknotę za instrumentem, po mitycznych przemyśleniach, nazwaliśmy - Joe i ja; „pragnieniem harmonijki”
Ostatnio zmieniony lutego 11, 2011, 9:39 pm przez lauderdale, łącznie zmieniany 1 raz
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: P.Szymański » maja 28, 2008, 8:04 am

Czekamy na ciąg dalszy.
Paweł Szymański

Nowa płyta "Uroda zdarzeń" - www.pawelszymanski.olw.pl/dyskografia
P.Szymański
blueslover
blueslover
 
Posty: 783
Rejestracja: stycznia 18, 2005, 1:14 pm

Postautor: bohdan » maja 29, 2008, 11:59 am

Bardzo się cieszę na ten wywiad z Joe Filisko - dzięki Lauderdale.
bohdan
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 1295
Rejestracja: maja 17, 2005, 6:38 pm

Postautor: lauderdale » maja 30, 2008, 5:52 pm

Część 2
Joe wciąż udoskonala, rozwija i wzbogaca projekt, konstrukcję i możliwości adaptacyjne harmonijki diatonicznej, udowadniając ,że w tym malutkim masowo produkowanym instrumencie drzemie ogromny potencjał, który może zostać uwolniony przez takich jak on mistrzów. Równocześnie, wciąż prowadzi program dla najbardziej konserwatywnych i tradycyjnie nastawionych członków społeczności harmonijkarzy używając najbardziej radykalnych nowych technik na instrumencie którym zawsze pogardzali i sprawia , że zaczynaja go uwielbiać. Uczy również całe nowe pokolenie instrumentalistów w Chicago tego co otacza tzw. brzmienie Chicago z uwzględnieniem wielu aspektów – tradycyjnych technik, nowoczesnych technik oraz czystej muzykalności i smaku. Joe stale współpracuje z muzykami takimi jak: Howard Levy, Charlie Musselwhite, Gary Primich, Corky Segal and Kim Wilson – by wymienić tylko kilku. Długi weekend na wypełninym po brzegi niesamowitymi harmonijkarzami festiwalu „Buckeye Harmonica Festival” w Columbus w Stanie Ohio tej wiosny był okazją by usłyszec Filisko na zywo na kilku wypełnionych ciekawą treścią seminariach oraz grającego na harmonijce. Grał on koncert solo i był mile widzianym dodatkiem kilku wspaniałych późno-nocnych dyskusji i jamów. Dopadłam go pewnego dnia w holu ( grał na harmonijce idąc! ) i usadowiłam w fotelu by zadać kilka pytań, które miałam przygotowane.



CATHI: Chcę żebyś mi trochę poopowiadał – wiem , że uczysz gry na harmonijce, masz swoje teorie na jej temat, a harmonijki które budujesz każdy lubi. Wydaje się , że to były pierwsze rzeczy które o Tobie usłyszałam. Wydajesz się być bardzo zaangażowany w tworzenie teorii na temat tego co właściwie się dzieje gdy grasz na harmonijce ... ale nie w stylu : „stąd właśnie wydobywają się te dźwięki”. W trakcie swoich seminariów mówiłeś o technikach relaksacyjnych i o tym jak powstaje dźwięk . Ton... mówiłeś o brzmieniu.

JOE: No cóż, harmonijkę nazywają „instrumentem ślepca” - z prostego powodu; ponieważ wzrok nie jest zaangażowany. To jest coś z czego ludzie grajacy często nie zdają sobie sprawy : kiedy grasz na harmonijce to nie można niczego zobaczyć. Nie można zobaczyc co robi grajacy. Nie można również tego dotknąć. Gdy grasz na gitarze, to pomyśl tylko jak bardzo polega to na koordynacji wzrokowo ruchowej. Zapamiętujesz „zadanie” końcami swoich palców, oraz wizualnie jak wygląda akord. To jakby kształt. Masz ten obrazek w głowie – jak wygląda podstawowy akord „C”.

CATHI: Taki wzór.

JOE: Tak, tylko, że na harmonijce nie masz niczego takiego. Koniuszki palców nie są zaangażowane w żaden sposób. To samo dotyczy oczu – nie ma żadnych sygnałów wizualnych odpowiadających temu co robisz. Nie ma żadnych sygnałów wizualnych podczas gry na harmonijce, możesz się pogubić na takim dystansie ( pokazuje ledwo rozwarte końce palców ). Jeden cal wystarcza by się pogubić. Właśnie to jest takie interesujące; brak koordynacji wzrokowo ruchowej, to czyni harmonijkę tak trudną.

CATHI: Ale tak w ogóle, czy nie masz takiego wzorca w głowie odpowiadajacego temu co się dzieje?
Wyobrażenie?

JOE: Ostatecznie tak. Słuchając kogoś takiego jak Howard Levy; on twierdzi, że wyobraża sobie klawiaturę, albo innymi słowami, strunę gitary – chromatyczną skalę na jednej strunie gitary. A ponieważ sam gram na gitarze i mam pewne zdolności muzyczne mogłem przelożyć sporo pomysłów gitarowych na harmonijkę. Kiedy odkryłem bluesowy potencjał harmonijki, zdałem sobie sprawę z rzeczywistej mocy jaka ma, to mnie powaliło. Byłem odurzony tym wszystkim. Na przykład; spotyka się ludzi nucących, śpiewających czy gwiżdżących melodie country lub folk, ale prawie nikt nie nuci, nie śpiewa ani nie gwiżdże bluesowych melodii. I jest tego powód, mianowicie taki ,że melodie bluesowe są w ogromnej części oparte na improwizacji – są bardziej abstrakcyjne. To było dla mnie zawsze bardzo istotne pytanie: jak tego uczyć? Jak można uczyć improwizacji? W bluesie jest tak, że płyniesz od jednego dźwieku akordu do drugiego, ale grasz też te bluesowe dźwięki, które zwykle znajdują się o pół tonu niżej od dźwięku tworzącego akord. Więc jeśli grasz „C-dur” , możesz śpiewać Ges rodzaj „blues note” ( zachowano pisownię oryginału – przyp.tłum. ) , obniżoną kwintę – to jest naprawdę mocny dźwięk.
Naprawdę przyciąga uwagę słuchacza.. Jednak to jak nauczyć kogoś by instynktownie wiedział jak stworzyć napięcie, rozwiązać je i uczynić to w przyjemny dla ucha sposób - to całkiem inna sprawa. Ponieważ jest to ta część improwizacyjna. Myślę o tym jak wykorzystać te dźwięki by poruszyć ludzi, zamieszać, a potem rozluźnić napięcie to jest jedna z najcudowniejszych rzeczy w bluesie i improwizacji.


cdn.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: bohdan » maja 30, 2008, 7:47 pm

Dzięki!
bohdan
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 1295
Rejestracja: maja 17, 2005, 6:38 pm

Postautor: lauderdale » maja 31, 2008, 11:32 pm

Część 3

CATHI: No cóż, ja nie patrzę na to od strony teoretycznej. Chodzi mi o : “Jak to czujesz?” Jaki to odnosi skutek? Jak to się układa? Jak to kontrolujesz?Jak tym manipulujesz? I wtedy dochodzę do tej strony teoretycznej tylnymi drzwiami. Spotykałam tu I ówdzie ludzi, którzy zaczynali od teorii I nagle spostrzegali ,że są “ w tym” i “pod wpływem”. I nagle po tych wszystkich latach grania martwią się o “ton”.

JOE: Cóż, rzeczą naprawdę interesującą z mojego punktu widzenia, jest to ,że teoria jest narzędziem pomagającym uczyć ludzi tego co już właściwie robią.

CATHI: (Śmiech) O Boże!

JOE: Naprawdę!
CATHI: Bardzo mnie martwi, że tego nie wiedziałam!

JOE: Tak, jest to narzędzie... ale ma tu wpływ także nasze ego. “ Ja znam teorie muzyki” (śmiech).
“Nie znasz nut ... to nie jesteś muzykiem”. Tak tylko jaki jest cel? Celem jest tworzyć muzykę! I kogo to obchodzi jakich używasz narzędzi jeśli to co robisz brzmi dobrze? Kto się tym przejmuje? Wiesz, musisz się dobrze zastanowić nad konsekwencjami znaczenia tych słów, ponieważ gdy mówisz ; nie znasz nut, jesteś nikim , tym samym uznajesz twórców tej muzyki za nieważnych, uznajesz że to się nie liczy – a to niedobrze. Tak, że trzeba to dokładnie rozważyć.

JOE: Czy uważsz ,że uczenie się teorii “usztywnia” grę?

JOE: Noooo, myślę, że trzeba się skupić na tym jaki jest efekt końcowy. Mogę powiedzieć z wielką dozą przekonania, że gdybym nie znał teorii nie byłbym tak doskonałym muzykiem – o ile ktokolwiek uważa mnie za doskonałego (śmiech). Sporo się nauczyłem pracując nad teorią ponieważ to mnie ukierunkowywało. Prawdopodobnie najlepiej jest na to spojrzeć w ten sposób: teoria muzyki skierowuje cię na wlaściwe tory i pozwala określić czego nie powinieneś robić.

CATHI: Dotyczy to np. brzmienia?

JOE: Prawdziwy folklor - odpowiada mi to słowo “folklor” bo to jedna z tych historii jakie stare baby opowiadają. Niby jest w tym ziarno prawdy, ale to wszystko generalnie jest takie rozwodnione , rozmyte w trakcie tego przekazywania z pokolenia na pokolenie – ta cała historia z brzmieniem. Odkryłem, że nalepiej w przypadku harmonijki sprawdza się następująca definicja; jest to umiejętność grającego pozwalająca uzyskać z małej harmonijki większe brzmienie – dokładnie tak. Jak można wycisnąć maksimum brzmienia z harmonijki i wciąż pozostać melodyjnym? Przeanalizowałem to na wszystkie sposoby, przestudiowałem i zawęziłem – na ten czas - do trzech kategorii takich jak: Ton melodyczny , gdy grający wydobywa pojedyńczy dźwięk o ciepłej barwie. Ton harmoniczny wtedy, gdy grający stwarza iluzję donośniejszego brzmienia poprzez zagranie więcej niż jednego dźwięku – brzmienie harmonii. Granie pojedyńczego dźwięku i dodanie oktawy albo jakiejś tercji czy innego dźwięku który sprawia wrażenie , że dzieje się coś więcej... to jakby mieć wrażenie że słyszy się jeden dźwięk podczas gdy naprawdę słyszy się więcej , ale nie potrafisz tego zdefiniować.

CATHI: Akordy?

JOE: Tak, ale w zależności od umiejętności grającego to może być bardziej subtelne. To jak z pomysłem na używanie oktaw; wykorzystujesz dwa dźwięki, ale uzyskujesz większe, soczystsze brzmienie – chodzi o coś takiego. No i jeszcze brzmienie perkusyjne, umiejętność grającego pozwalajaca za pomocą techniki “tounge blocking” na uzyskanie efektu perkusyjnego podczas grania pojedyńczych dźwięków.
Little Walter i Big Walter Horton – klasyczni wykonawcy - są tego dobrym przykładem. Wrzyciłem to wszystko do jednego worka ponieważ uznałem, że są to pewnego rodzaju „triki” używane przez grajacych by wydobyć więcej brzmienia z instrumentu. Traktuja oni dość luźno pojęcie „tonu” u wykonawcy. Ogólnie , jeżeli nie bierzesz tych trzech rzeczy pod uwagę to ograniczasz się do traktowania harmonijki jako instrumentu wyłącznie melodycznego. A ona jest czymś więcej. I coś bardzo, bardzo ważnego; ludzie generalnie naprawdę nie zdają sobie sprawy z tego ,że można grać więcej niż jeden dźwięk. A kiedy to potrafisz masz dostęp do brzmienia.
Widzisz, gdy grasz tylko jeden dźwięk to jest naprawdę trudno zmusic pojedynczy stroik, tę małą harmonijkę by zabrzmiała gigantycznie. Ale jeśli podajesz więcej niż jeden dźwięk kreujesz bardziej agresywne brzmienie.

cdn.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: 74yaro » czerwca 1, 2008, 12:02 am

Dzieki za tłumaczenie i linki do wywiadu. Staram sie czytać w oryginale ale jak czegoś nie wiem to korzystam z Twojego tłumaczenia. :)
Awatar użytkownika
74yaro
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6386
Rejestracja: stycznia 10, 2008, 10:06 pm
Lokalizacja: Lublin

Postautor: e m d ż i » czerwca 1, 2008, 12:45 am

Laufi-pw.
Awatar użytkownika
e m d ż i
Iskierka Przyjaźni
Iskierka Przyjaźni
 
Posty: 9844
Rejestracja: stycznia 13, 2006, 11:24 am

Postautor: lauderdale » czerwca 1, 2008, 1:03 am

74yaro pisze:Dzieki za tłumaczenie i linki do wywiadu. Staram sie czytać w oryginale ale jak czegoś nie wiem to korzystam z Twojego tłumaczenia. :)

:)
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: bohdan » czerwca 1, 2008, 7:03 pm

Czekam na kolejną część :)

Dobra robota!
bohdan
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 1295
Rejestracja: maja 17, 2005, 6:38 pm

Postautor: lauderdale » czerwca 2, 2008, 6:50 am

Antek Kurek pisze:Czekam na kolejną część :)

Dobra robota!

Prace trwaja... :)
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » czerwca 2, 2008, 12:46 pm

Część 4

CATHI: Zatem jeśli kogoś uczysz, to musisz pomóc mu wyobrazić sobie i poczuć coś zanim będzie on w stanie to zrobić?

JOE: Cóż, wydaje się , że ostatnimi laty – w ciagu ostatnich paru lat – sporo zaczęło się zmieniać jeśli chodzi o harmonijkę. Informacje stały się bardziej dostępne. A ja oczywiście wspłpracuję z muzykami i pomagam stworzyć instrument, który będzie stanowił dla nich większe wyzwanie. Howard Levy jest dla mnie idealnym przykładem. To co on wyprawia jest tak fenomenalne, że umyka wszelkim próbom zdefiniowania. Oczywiście w znacznej części biorę w tym udział poprzez ścisłą z nim współracę , próbując odkryć coś – jakiś sposób, który sprawi, że będzie grał jeszcze lepiej.

CATHI: Eee... to wszystko jest takie nowe. A więc, współpracujesz z muzykami, rozpracowujesz ich sposób grania i łączysz to ze swoją wiedzą o instrumencie by uczynic go bardziej sprzyjajacym ich stylowi.

JOE: O tak, coś tam zrobiłem w różnym stopniu, było wiele konsultacji z Charlie'm Musselwhite, Corky Segal'em. Właściwie to -co było dla mnie wielkim zaszczytem – on napisał piosenkę o ....

CATHI: Jaki jest jej tytuł?Pamiętasz?

JOE: (Śmiech)

CATHI: Filisko's Blues czy jakoś tak? (Śmiech)

JOE: To się nazywa “Marzenie Filisko”

CATHI: (Śmiech) OKAY!!!

JOE: ( Jest urażony) ... co chcesz przez to powiedzieć?!?

CATHI: (Śmiech)

JOE: Ostatnio sporo działałem z Kim'em Wilson'em. Cłkiem jednomyślnie jest on uważany za współczesne wcielenie Little Walter'a. Jest on prekursorem tego co się dzieje. Tak, że w oczywisty sposób ma najlepszą pozycję by uczyć ludzi i odkrywać dla nich harmonijkę. Ma swoich T-Birds ( Fabulous Thunderbirds – grupa z którą Kim Wilson występuje od lat – przyp. tłum.), coś w rodzaju pop, no i robi te swoje bluesowe rzeczy. Tak więc pracowałem również nad prawie wszystkimi jego harmonijkami. Ludzie zaczynają postrzegać harmonijkę jako instrument i rewidować swoje poglądy.

CATHI: Jako przeciweństwo “dziecięcej zabawki” jak zwykle dokuczamy Gary'emu ( Primich) (śmiech).

JOE: Tak jest! I to jest cios poniżej pasa! ...naprawdę nieczysty! Tani chwyt! Ale dobrze zasłużony (śmiech) ! To jest sprawiedliwie zasłużony tytuł, ponieważ pełno jest ludzi mających nieco energii, jakieś tam pojęcie o pewnych niuansach – niektórych łatwych rzeczach które można zrobić z harmonijką bluesową, wychodzą na scenę i grają mając niewiele lub nie majac wcale zdolności.


CATHI: Jest tyle nowości, że i morderstwo uszło by na sucho.

JOE: Definitywnie! Widzę to. Definitywnie.


cdn.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: bohdan » czerwca 2, 2008, 2:04 pm

Dziękuję za kolejną część wywiadu.
bohdan
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 1295
Rejestracja: maja 17, 2005, 6:38 pm

Postautor: lauderdale » czerwca 3, 2008, 7:29 pm

Część 5

CATHI: Kiedy ludzie zwracaja się do ciebie o pomoc ze swoimi harmonijkami, dostosowujesz swoje działania do tej konkretnej osoby, czy rozwijasz jakby ogólnie pojętą harmonijkę Filisko.

JOE: Próbuję zachować otwarty umysł... Jest duża różnica pomiędzy harmonijką, której ktoś chce używać jako instumentu melodycznego w takim stopniu jak czyni to Howard Levy – gdy traktuje on harmonijkę diatoniczną jako chromatyczną . Traktuje ją w sposób pozwalajacy uzyskać wszystkie dźwięki. ( Skali chromatycznej – przyp. tłum)To jest naprawdę wielka różnica kiedy robię coś takiego, a harmonijką , którą buduję dla kogoś takiego jak Gary ( Primich) który gra Chicago blues – że tak to określę. Jest wielka, wielka różnica w budowie tych dwóch harmonijek.

CATHI: Spoko. Czyli jesteś swego rodzaju naukowcem – wynalazcą na tym polu?

JOE: No cóż, dużo się uczę. Muszę powiedzieć, że mówiłem o tajemniczości bluesa I harmonijki ogólnie. To mnie po prostu obezwładniło; możliwość kontrolowania tych nieznanych czynników po prostu zwaliła mnie z nóg...

CATHI: ( Śmiech) Przyznał się!

JOE: No...! Bardzo ciężko pracowałem – bardzo ciężko, studiując różne style, grajac i odkrywając coś.
Tak jak wierzę, że rozumiem niuanse tego co robił Little Walter. Oczywiście budowałem harmonijki dla Howard'a Levy tak, że naprawdę wiem.... to jakby nowy kierunek rozwoju harmonijki. Tak więc wiem jak przygotować tego rodzaju harmonijkę. Pod tym względem jestem dość wszechstronny, ale wciąż uwielbiam po prostu grać na harmonijce ... ( gra “She'll be Comin' 'round The Mountain”).

CATHI: ( Śmiech)

JOE: To jest piękne!!! Kocham to!! Czy ktoś może zrobić to .... na jakimkolwiek innym instrumencie?
Tak prosto z kieszeni! To jest cudowna rzecz!

CATHI: Zauważyłam, że wielu grających tutaj ( na festiwalu “Buckeye Harmonica Festival”)faworyzuje
chromatyka. Czy to jest kwestia wieku?

JOE: Och , odpowiedź jest łatwa. Okres rozkwitu harmonijki przypadał w czasach kryzysu. Harmonijka wodewilowa znajduje się na szczycie co wierzę – chociaż mogę się mylić , ale tria harmonijkowe wyewoluowały z wodewilu, z harmonijki big-bandowej. Tak jak w przypadku Harmonicats – oni się z tego wywodzą. I myślę też , że najlepszym wytłumaczeniem tego zjawiska jest to , że harmonijka jest w naturalny sposób niedroga, co pozwala wejść w jej posiadanie ludziom nie mającym pieniędzy.
Pokolenie które dorastało w tamtych czasach nie miało pieniędzy. Oni po prostu zakochali się ; to był ich instrument. Gdy wybuchła druga wojna światowa pojawiła się praca i jeśli harmonijka była znakiem kryzysu to teraz stała się elementem mniej porządanym stosunek do niej uległ zmianie. Zespoły, grupy harmonijkowe w czasach kryzysu i zaraz potem używały głównie harmonijki chromatycznej. Postrzegali harmonijkę diatoniczną jako instrument niedoskonały. Ale ta słabość okazała się w końcu jej siłą.
Prwdopodobnie dobrze jest myśleć o tym w następujący sposób; jest to dość łatwy do grania instrument z tym , że
jeśli się chce grać na niej dobrze to jest to najtrudniejsza rzecz na świecie. I ludzie wciąż wynajdują jakieś szalone rzeczy które można na niej zagrać. Wiele z tego jest związane z brakującymi dźwiękami których wydobycie wymaga sporej wprawy. Oraz z prostego faktu , że tego co robisz nie możesz zobaczyć. Wymaga sporej uwagi i wyobraźni, by wyczuć to co robisz.



cdn.
Ostatnio zmieniony czerwca 6, 2008, 9:35 am przez lauderdale, łącznie zmieniany 1 raz
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: bohdan » czerwca 4, 2008, 10:16 am

Dziękuję.
bohdan
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 1295
Rejestracja: maja 17, 2005, 6:38 pm

Postautor: P.Szymański » czerwca 4, 2008, 10:48 am

Czytam jak zawsze z wielkim zainteresowaniem.

Joe Filisko - człowiek kochający harmonijkę :!:
Paweł Szymański

Nowa płyta "Uroda zdarzeń" - www.pawelszymanski.olw.pl/dyskografia
P.Szymański
blueslover
blueslover
 
Posty: 783
Rejestracja: stycznia 18, 2005, 1:14 pm

Postautor: lauderdale » czerwca 4, 2008, 11:53 pm

Część 6

CATHI: Tak więc zarabiasz na życie grając i pracując nad harmonijkami?

JOE: Cóż... ( wierci się)

CATHI: (Śmiech)

JOE: Nie wstałem pewnoego dnia z łóżka z myślą „ Będę zarabiał na życie budując harmonijki”. To jest cos co pojawiło się stopniowo. To mnie wciągnęło; to żyje własnym życiem i pociąga mnie za sobą! Tak naprawdę to chciałem nauczyć się jak zostać lepszym instrumentalistą. To o to mi chodziło, a próbowałem do tego podejść w bardzo prosty sposób; zlokalozować wykonawców którzy moim zdaniem robili coś wyjątkowego i poznać ich.

CATHI: Wygląda na to ,że cokolwiek robię by zarobić na życie, muzyka wciąż mnie wciąga.

JOE: No cóż, to jest WKURZAJĄCO dobra rzecz!

CATHI: (Śmiejąc się) Nie wiem. Tak jak mówisz, to już nie jest kwestia wyboru; od dawna nie jest. Całe to życie wciąga.

JOE: Taaa, prawdopodobnie mógłbym to przedstawić w ten sposób, że mój ogólny entuzjazm i ciekawość dotycząca instrumentu pchały mnie naprzód w kierunku studiowania stylów poszczególnych muzyków. Jestem uzależniony od uczenia się, taka jest prawda. Mam nieskończoną ciekawość tego jak rzeczy działają. Tak,że to mnie napędza i jest to jak efekt kuli śniegowej. Im więcej studiowałem jakiś styl, tym większą przyciągałem uwagę wykonawców innych styli i vice versa.

CATHI: Tak więc pozostały czas wykorzystujesz na granie?

JOE: Gram tak dużo jak tylko mogę, to jest ustawiczna walka z tym ,że jeśli ludzie chcą mnie postrzegać jako tego faceta od budowania harmonijek to nie mogę gadać za dużo o moim graniu, czyż nie ?

CATHI: Nonsense... Nie musisz się matrwić jak cię postrzegają.

JOE: Ale jest po prostu mój entuzjazm dla tego instrumentu, dla jego możliwości, to mnie porusza.
Chodzi jeszcze o tę eklektyczną grupę ludzi, eklektyczną rzecz jak harmonijka – jak bluesowa harmonijka - I wtedy spotykasz kogoś kto naprawdę wie.... Nic nie trzeba mówić, to jest niewypowiedziane. Jak ktoś to ma to wtedy następuje “ Oooo TY też ?!!? “( Śmiech) To śmieszne ... w jakiś sposób wiele tych zlotów na tym się opiera.

CATHI: Rozpoznawalność?
JOE: To jest unia świrusów, wiesz?

CATHI: (Śmiech)

JOE: I nic nie trzeba gadać. To jest jak “ O tak, też na to chorujesz ! To wspaniale cię poznać!”





KONIEC WYWIADU PIERWSZEGO

Następny w przygotowaniu.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: bohdan » czerwca 5, 2008, 8:36 pm

Dzięki!

Dobrze, że to był pierwszy bo został niedosyt. Bardzo ciekawy człowiek.

Jeszcze raz dzięki za tłumaczenie Lauderdale.

Pozdrawiam! :D
bohdan
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 1295
Rejestracja: maja 17, 2005, 6:38 pm

Postautor: RafałS » czerwca 6, 2008, 9:25 am

lauderdale pisze:Część 5
Jest duża różnica pomiędzy harmonijką, którą ktoś chce używać jako instumentu melodycznego w takim stopniu jak czyni to Howard Levy – gdy traktuje on harmonijkę diatoniczną jako chromatyczną .


Normalnie nikomu nie zwróciłbym na to uwagi, ale wiem, że Ty przykładasz dużą wagę do języka. Używamy: "kogo, czego", nie: "kogo, co". Czyli tutaj "której" zamiast "którą". To oczywiście detal. Podziwiam wysiłek i czytam dalej z zainteresowaniem, choć o harmonijce wiem niewiele... Pozdrawiam
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

Postautor: lauderdale » czerwca 6, 2008, 9:37 am

Rafał Szłapczyński pisze:
lauderdale pisze:Część 5
Jest duża różnica pomiędzy harmonijką, którą ktoś chce używać jako instumentu melodycznego w takim stopniu jak czyni to Howard Levy – gdy traktuje on harmonijkę diatoniczną jako chromatyczną .


Normalnie nikomu nie zwróciłbym na to uwagi, ale wiem, że Ty przykładasz dużą wagę do języka. Używamy: "kogo, czego", nie: "kogo, co". Czyli tutaj "której" zamiast "którą". To oczywiście detal. Podziwiam wysiłek i czytam dalej z zainteresowaniem, choć o harmonijce wiem niewiele... Pozdrawiam


Poprawiono! Dzięki. Na pewno jest więcej bledow za ktore wszystkich czytelnikow niniejszym przepraszam i prosze o wyrozumialosc. :)
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » czerwca 10, 2008, 6:43 am

Część 1

"In Tune" with Joe Filisko by Cathi Norton
summer 2001

(Został tytuł oryginalny ponieważ tłumaczenie nie wygląda ciekawie... "Strojąc z Filisko" albo "Współbrzmiąc z Filisko" - przyp. tłum.)

Prawdopodobnie o żaden z artukułów , które napisałam nie proszono mnie tak często jak o ten z 1996 roku , dotyczący Joe Filisko projektanta harmonijek z Joliet w stanie Illinois. Właściwie nie było to dla mnie niespodzianką ponieważ Filisko nie tylko tworzy niezwykle rzeczy jeśli chodzi o brzmienie i budowę harmonijki, ale posiada trudną do zdefiniowania osobowość.
Obrusza się gdy nazywa się go projektantem harmonijek, muzykiem, pisarzem, nagrywającym artystą, mówcą, nauczycielem lub wiąże w jakikolwiek sposób z rzeczami , które robi tak dobrze ponieważ robi się nerwowy gdy próbuje się go zaszufladkować. Zbyt wiele przyjemności sprawia mu odkrywanie nowych rzeczy. Wobec powtarzających się pytań czym Joe zajmował się ostatnio, postanowiłam wycisnąć to z niego bez „ naciskania” go. Taka sztuczka. Zacznijmy od tych drażliwych tematów. Z różnych powodów Joe Filisko jest wielką figurą w świecie harmonijki, ale tym co zwróciło na początku moją uwagę były jego zdolności jako operatora obrabiarek i producenta harmonijek.
Ulepszone przez Filisko harmonijki, zadomowiły się w torbach z wyposażeniem poważnych artystów
na całym świecie. Kim Wilson, Neil Young, Howard Levy, Peter „Madcat” Ruth, Phil Wiggins i wielu innych może zaświadczyć o jego nowatorswie i kunszcie na polu strojenia, budowy oraz naprawy harmonijek jednak jego talenty wykraczają daleko poza te ramy.
Jako muzyk jest wprawnym gitarzystą i harmonijkarzem aktualnie dzialającym w blues bandzie Carl'a Davis'a oraz występującym w duecie folkowym z długoletnią partnerką Anitą Miller.
Jako nauczyciel na licznych zlotach, warsztatach i festiwalach oraz w „Old Town School of folk Music” w Chicago, Filisko posiada rzadką zdolność przedstawiania technik oraz radości grania bez względu na to czy jego słuchacze to początkujący czy zaawansowani muzycy. Jego zapał w nauczaniu dorównuje jego determinacji w uczeniu się. Jest nieustępliwym badaczem, co zaowocowało ostatnio ukończeniem jego „ Completnej dyskografii Waltera Hortona” oraz przykuwającym uwagę artykułem na temat historii wykonywania efektu pociągu ( train sound) na harmonijce. Osobiście podziwiam jego determinację w nauce, jego wielkoduszność, lojalność oraz to wzbudzane w każdym poczucie, że jest się
najważniejszym w danym momencie. A teraz jeżeli tylko nie będzie go to wkurzało, pozwolę by jego własne słowa zrobiły resztę.

cdn.
Ostatnio zmieniony czerwca 10, 2008, 12:51 pm przez lauderdale, łącznie zmieniany 2 razy
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: bohdan » czerwca 10, 2008, 10:14 am

Czytam chętnie i nie mniej chętnie dziękuję

8)
bohdan
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 1295
Rejestracja: maja 17, 2005, 6:38 pm

Postautor: lauderdale » czerwca 10, 2008, 11:53 am

Antek Kurek pisze:Czytam chętnie i nie mniej chętnie dziękuję

8)
Miedzy innymi dzieki Tobie Antku Kurku, mam przyjemnosc kontynuowac. :)
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: bohdan » czerwca 10, 2008, 12:10 pm

lauderdale pisze:
Antek Kurek pisze:Czytam chętnie i nie mniej chętnie dziękuję

8)
Miedzy innymi dzieki Tobie Antku Kurku, mam przyjemnosc kontynuowac. :)

No to wynaleźliśmy perpetum mobile :D
bohdan
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 1295
Rejestracja: maja 17, 2005, 6:38 pm

Re: Joe Filisko - czarodziej.

Postautor: Sław » czerwca 15, 2008, 11:57 am

Hej!
Ja również czytam z przyjemnością twoje przekłady. Dzięki wielkie.


lauderdale pisze: Odnalazł Howard'a Levy z którym ściśle współpracował,
oraz mistrzów grania tradycyjnego jak Lonnie Gollson, Gwen Foster czy DeFord Bailey -wszyscy oni byli przedwojennymi wykonawcami z południa, których znaczne osiągnięcia artystyczne nigdy nie były zrozumiane przez środowisko harmonijkarzy mimo, że ich technika gry zawierała niesamowite możliwości, które również zostały przeoczone.
Przedwojenna harmonijka diatoniczna była tym co studiował naprawdę dokładnie. Joe potrafi sprawić by harmonijka zagrała i zabrzmiała tak jak większosć muzyków twierdzi, że powinna brzmieć nawet jeśli niegdy w życiu żadnej nie posiadali. Tę tęsknotę za instrumentem, po mitycznych przemyśleniach, nazwaliśmy - Joe i ja; „pragnieniem harmonijki”


Mam pewien niedosyt, co do tego wątku. Czy Filisko jakoś nawiązuje aktualnie w swej grze do tych niesamowitych gości, których wspomina?
Pozdrawiam Sław
https://www.facebook.com/feelintheblues1
R.L. Burnside - "The blues ain’t nothin’ but dance music".
Sław
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 2606
Rejestracja: stycznia 13, 2005, 9:53 pm

Postautor: bohdan » czerwca 15, 2008, 12:49 pm

Czy Filisko jakoś nawiązuje aktualnie w swej grze do tych niesamowitych gości, których wspomina?

Ja mogę Ci odpowiedzieć, bo widziałem kilka nagrań DeForda (takie DeFord medley) które wykonuje. To co jest niesamowite, to to, że odtwarza on je TAK SAMO jak pierwotnie były nagrane! Jak słuchałem DeForda i próbowałem odtworzyć co on gra - gryzłem harmonijkę, bo tam są takie momenty, że NIE WIESZ co to jest. Niby masz 10 kanałów na harmonijce, a tam się pojawiają jakieś cuda z kosmosu.

A Filisko umie to odtworzyć!!!!! On jest z Marsa. Mam jedno nagranie od Barta - live - przesyłałem Ci je Sławku. Poszukaj w starych mailach.
bohdan
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 1295
Rejestracja: maja 17, 2005, 6:38 pm

Postautor: lauderdale » czerwca 26, 2008, 12:31 pm

Część 2

CATHI: W jaki sposób podchodzisz do grania na harmonijce w blues bandzie czy duecie?

 JOE: Jest kilka piosenek w których lubie całkowicie iść na żywioł i robić co tylko wpadnie do głowy, ale przypuszczam, że wybrzydzałem na instrumentalistów, którzy nie myślą o sobie jako o muzykach będących częścią zespołu. Takich co to myślą ,że trzeba wszystko improwizować. W improwizacji wspaniałe jest to ,że w danym momencie możesz zagrać to co należy i wtedy działa magia. Wadą jest to, że kiedy upadniesz na twarz to tracisz zęby (śmiech)! Tak jak ja to słyszę to większość harmonijkarzy uważa ,że na harmonijce powinno się grać jak Little Walter, Big Walter, Sonnyboy lub George Smith, a kiedy utwór nie wymaga tego brzmienia to nie grają w ogóle. Kiedy ja gram to staram się mysleć o harmonijce jako o instrumencie, który ma pewne możliwości i staram się te brzmienia wykorzystać. Próbuję ocenić utwór i upewnić się , że to co robię kieruje uwagę słuchacza na utwór , a nie na mnie.
Kiedy mogę uczynić utwór lepszym i pokazać się to wspaniale! (Śmiech)

CATHI: Czy przejmujesz się reakcjami publiczności?

JOE: Nauczyłem się chronić to co dla mnie święte - przez brak oczekiwań. I w tym znaczeniu jestem wykonacą bardzo samolubnym ponieważ tak naprawdę to sam siebie próbuję zabawić. Mam słabą podzielność uwagi. To dlatego zjmuję się tak wieloma rzeczami. Zawsze mnie ciekawi jak sprawić by to co robię z instrumentem stało się jeszcze bardziej zadziwiające. Muszę sprawiać by było to interesujace dla mnie , a wtedy publiczność też to doceni. To nie chodzi o to by być doskonałym, ponieważ całokowicie zaakceptowałem fakt ,że nie będzie to doskonałe nawet w najmniejszym stopniu, jednak musi zawierać poczucie magii, musi pasować, tworzyć jedność.

CATHI: Powiedz mi jak zaczęła się twoja przygoda z muzyką.

JOE: Kiedy chodziłem do Junir College dowiedziałem się ,że mógłbym studiować gitarę w ramach programu nauczania. Byłem już zaangażowany w program urzadzeń mechanicznych i studiowałem obróbkę metali.W muzyce nic nie poruszało mnie bardziej niż gitara , a możliwość grania, wzięcia instrumentu we własne ręce, brzdąkanie , poruszanie palcami – to było jak nałóg! Kiedy się dowiedziałem, że mogę ja studiować to zwaliło mnie z nóg. Tak więc zaangażowałem się w lekcje.
Instruktor gitary Jeff Jaskowiak ( który jest teraz jednym z moich najlepszych przyjaciół), dawał mi do roboty ciekawe rzeczy , w końcu nawet jazz. I wtedy dosłownie , znalazłem się w położeniu gdzie powiedziałem sobie :” Jeśli to jest to czego potrzebuję by móc improwizować, to nie dam rady; wysiadam”. Zdałem sobie sprawę, że nie jestem wystarczajaco sprawny by wspiąć się na tę górę. To było dla mnie zbyt wiele. Jednak przypuszczam, że Jeff sklsyfikował mnie już jako pracowitego głupca ( śmiech), tak więc założył zespół gitarowy.

CATHI: Zespół?

JOE: Tak, w którymś momencie było nawet dwunastu gitarzystów. To był „Joliet Junior College Wolf Pack Guitar Ensamble” ( śmiech) ( słowem „wolf pack” określano zmasowany atak niemieckich łodzi podwodnych U-bot na flotę marynarki brytyjskiej lub poźniej amerykańskie ataki na flotę japońską, stąd rozbawienie Joe – przyp.tłum ). Ważne było, że pytał „ Który utwór chcecie grać?” i to właśnie graliśmy – jego utwory, Bacha, Mozarta, a nawet Satrianiego ... wiele różnych rzeczy.
Jeff i ja pisaliśmy transkrypcje wielu kawałków, a ja przepisywałem to ręcznie na wszystkie gitary.
Ekscytowało by mnie stworzenie jednego przedstawienia, ale Jeff był wielkim marzycielem. Szanuje gości, którzy marza o wielkich rzeczach i jeszcze próbuja zrobić coś dla ciebie. Zorganizował cały tydzień występów dla wrzeszczacych ( z radości – śmiech ) studentów gimnazjum. Byłem wstrząśnięty ponieważ nigdy nie wyobrażałem sobie, że mając wielkie marzenia można osiągnąć nawet więcej! Graliśmy przez około trzy lata i ukazał się wywiad o nas na cała stronę w mojej Biblii _ „Guitar Player Magazine”. Nie umiem nawet wyrazić w jak wielkim stopniu zmienilo to moje podejście do WSZYSTKIEGO , spostrzegłem , że można dokonać czego tylko się chce , jeżeli się po prostu to ZROBI. To otwarło mój umysł, i przyczyniło się do tego, że moja gra na harmonijce stała się odważna i agresywna. Nauczyłem się mówić; „ Co najgorszego może się stać?” No cóż, najgorsze byłoby gdybym wywalił się na twarz i zrobił z siebie idiotę, a już wiem ,że i tak jestem idiotą no i co? To daje niesamowite poczucie swobody. Nauczyłem się nie traktować siebie zbyt poważnie, jednocześnie będąc tak poważnym ,że aż sam siebie się boję. (Śmiech)


cdn.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: bohdan » czerwca 26, 2008, 4:47 pm

Dzięki Lauderdale!

Tak czytam ten wywiad i z charakteru Filisko przypomina mi Feynmana. Przynajmniej tak to można odebrać.

Nie będę mógł czytać aż do końca lipca dalszych części! Więc nie dziw się jeżeli nie będę dziękował 8)
bohdan
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 1295
Rejestracja: maja 17, 2005, 6:38 pm

Postautor: lauderdale » czerwca 27, 2008, 1:06 pm

Antek Kurek pisze:Dzięki Lauderdale!

Tak czytam ten wywiad i z charakteru Filisko przypomina mi Feynmana. Przynajmniej tak to można odebrać.

Nie będę mógł czytać aż do końca lipca dalszych części! Więc nie dziw się jeżeli nie będę dziękował 8)


Perpetum mobile .... pamietasz :) :) :)
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: bohdan » czerwca 27, 2008, 4:26 pm

Ale jest jeszcze Paweł Szymański :)

A żebyś nie stracił werwy:
1. Dzięki za nowy wpis Laudi!
2. Bardzo dziękuję za kolejną część - jak zwykle bardzo dobry wywiad i tłumaczenie.
3. Zmusza mnie to do przemyśleń - dzięki.


Oczywiście, nie traktuj tego jako jakieś szyderstwo - ja naprawdę bardzo lubię czytać te wywiady!

Pozdrawiam i do zobaczenia za miesiąc ;)
bohdan
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 1295
Rejestracja: maja 17, 2005, 6:38 pm

Następna

nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Wywiady

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 200 gości