autor: RafałS » marca 23, 2011, 9:40 am
To był gość. 6 lat wcześniej, w wieku 91 lat, przetrwał zderzenie samochodu z pociągiem. Był nie do złamania, do końca grał i nagrywał, choć skarżył się, że forma już nie ta. 97 lat i miał zaklepanych 20 koncertów w roku 2011. Według wikipedii po nim został już tylko David "Honeyboy" Edwards, z tamtego pokolenia z delty i z tych, co znali Roberta Johnsona.
Ale pianistyczna tradycja Perkinsa przetrwa. Większość współczesnych gigantów bluesowego fortepianu, jak David Maxwell, Ken Saydak czy Bruce Katz wymienia go jako jedną ze swych inspiracji. Ci ludzie nie dadzą tej muzyce odejść wraz z Pinetopem, o to jestem spokojny.