Zbliża się koniec roku i choćby ankieta Blues Top kwartalnika Twój Blues skłania do podsumowania. Jest okazja aby się zastanowić jaki był bluesowo ten mijający rok. Jak co roku spróbowałem sam dla siebie zrobić to podsumowanie. Blues na świecie czuje się świetnie. A co u nas? Jako inżynier podeszłem do sprawy rzetelnie – spróbowałem spisać płyty jakie na naszej sceny bluesowej się ukazały i je ocenić, poszukałem ciekawostek, odkryć, zaskoczeń, smaczków, nowości... Pocę się i sapię niemiłosiernie przy tym zadaniu. Mam wrażenie, że jestem dość aktywnym odbiorcą. Chodzę na koncerty, kupuję płyty, przeszukuję internety żeby niczego nie przegapić. To nie jest łatwe zadanie, trzeba się wysilić i naklikać aby jaki taki obraz tej chimerycznej rzeczywistości ogarnąć. Łatwo nie jest bo niestety nie ma jednego miejsca nawet w tej wirtualnej wydawać by się mogło niczym nieograniczonej rzeczywistości aby to wszystko znaleźć. Intuicja podpowiada, że powinno być "coś" co to podsumuje, zbierze do kupy. Niby jest coś takie jak Polskie Stowarzyszenie Bluesowe i naiwniak mógłby się spodziewać, że to grono ogarnia wszystko to co zawiera się w tej nazwie. Nic bardziej mylnego. Strona internetowa PSB to jakaś kpina i parodia, raczej wprawka gimnazjalisty po zajęciach z informatyki. Jest jeszcze facebook. Tam nie jest lepiej bo wygląda mi na to, że robią raczej za słup ogłoszeniowy i to świecący światłem odbitym – co kto zamieści to PSB odbije dalej.
Pewnie zaraz opublikują raport sprawozdawczy z działalności za mijający rok - tak mi się przynajmniej wydaje, że zwykła przyzwoitość tego wymaga. Ciekawe co napiszą?
Tak sobie myślę po co komu PSB? Dochodzę do wniosku, że chyba wyłącznie dla samozadowolenia jego zarządu i nikomu innemu. Jak to fajnie wygląda na wizytówkach i jak babcia przy wigilijnym stole zapyta – Wnusiu a kim ty jesteś? – Prezesem babciu! Ale poczciwa babcia nie zapyta czego prezesem. Bo jak PSB to nie ma się czym chwalić.