Strona 1 z 1

Joe Bonamassa o BB Kingu

Post: lipca 9, 2015, 2:50 pm
autor: agrypa
Obrazek
Trzynastoletni Joe Bonamassa i BB King.

Po raz pierwszy spotkalem BB Kinga 24 maja 1990 roku. Ja, trzynastolatek otwieralem jego koncert. BB byl zaintrygowany moja technika i moim stylem, oraz moja miloscia do bluesa. Potem, gdy nadeszlo lato, dalem dziesiec koncertow z nim. Tak spedzilem szkolne wakacje. Pozniej, w szkole ani nauczyciele ani koledzy nie uwierzyli mi iz gralem z BB Kingiem. Na szczescie moglem to udowodnic, gdyz w prasie ukazaly sie artykuly o tej trasie koncertowej. Gdy zastanawiam sie teraz ile koncertow zagralem z BB, trudno mi to dokladnie zliczyc. To byly zwariowane lata. Prawdopodobnie bylo ich 55 lub nawet 65 w ciagu 25 lat. Otwieralem jego koncerty, gralem z nim na festiwalach....Co jest moim ulubionym wspomnieniem zwiazanym z BB ? Wszystkie spotkania z nim byly wspaniale, ale jedno szczegolnie utkwilo mi w pamieci. Swietowalismy wtedy jego 80-siate urodziny. To byly czasy gdy iPody byly jeszcze nowoscia, a ja dostalem wlasnie jeden w prezencie. Jestem bardzo nieudolny w obchodzeniu sie z takimi urzadzeniami. Siedzialem w busie Kinga i gapilem sie na iPoda, gdy wszedl BB. Powiedzialem czesc a on spytal czego slucham. Powiedzialem- no coz, niczego. Nie potrafie zgadnac, jak przegrac kawalki z mojego komputera na iPoda. A BB na to- och, robisz to tak- i BB nauczyl mnie jak zsynchronizowac iPod z komputerem. Mialem 25 lat i to ja powinienem uczyc 80-letniego pana, jak to sie robi. Bylo odwrotnie. BB jest jednym z moich faworytow. Zaspiewal i zagral na moim albumie "Black Rock". Nie pracowalismy w tym samym studio. Musialem wyciac swoja partie i pojechac do niego do Las Vegas, gdzie moglismy to zrobic razem. Jego wklad do "Night Life" byl ogromny. Ciekawe, ze najlepszym kawalkiem tej sesji, okazl sie rap. Ten facet mial nieprawdopodobne zycia. To byl kawal historii. Pamietam jak Kevin Shirley opowiadal, jak Frank Sinatra pouczal bosow kasyn w Vegas ze maja wszedzie wpuszczac BB Kinga. BB byl jak instytucja. To jest niepowetowana strata. BB jest bluesem a blues to BB KIng. Jest tylko jeden BB King i nikt go nie zastapi. BB byl bardzo skromnym i przyjaznym facetem, ale potrafil czasem byc tez prawdziwym wrzodem na tylku.
On byl naprawde niezwykly. No wiesz. Spiewal na tym samym poziomie co Frank Sinatra czy Nat King Cole, a przy tym znakomity gitarzysta. Dorastal w czasach, kiedy musialo sie zawsze spiewac we wlasciwej tonacji i naprawde uczciwie grac. Wtedy przeciez wszystkie rekordy cielo sie na zywca. Zadnej lipy.
Gdy BB zmarl, bylem na scenie w Seattle. Zostawilem moj telefon podlaczony do ladowarki i zrozumialem ze cos musialo sie stac, gdy zobaczylem ze mam trzydziesci nie odebranych polaczen i ze sto SMS-ow. Potem uslyszalem to w wiadomosciach. Walnelo mnie strasznie. Zrozumialem ze juz nigdy nie uslysze jak Walter King zapowiada- panie i panowie, krol bluesa BB King. To naprawde koniec epoki.
Joe Bonamassa.

Re: Joe Bonamassa o BB Kingu

Post: marca 25, 2016, 9:48 pm
autor: Yaniu
Ano koniec epoki. "...Umarł król niech żyje król...". Ale to jakoś wygląda na bezkrólewie, chociaż kandydatów jest wielu?

Re: Joe Bonamassa o BB Kingu

Post: marca 25, 2016, 10:37 pm
autor: Dziadek Władek
Yaniu pisze:[...] kandydatów jest wielu?

To co najwyżej rada regencyjna... ;)
A może właśnie skończyła się monarchia i teraz będzie demokracja?... :shock: :shock: :shock:

Re: Joe Bonamassa o BB Kingu

Post: marca 25, 2016, 11:41 pm
autor: Yaniu
Demokracji jakoś sobie nie mogę wyobrazić.

Re: Joe Bonamassa o BB Kingu

Post: marca 26, 2016, 9:51 am
autor: agrypa
Czesc Panowie. Jesli regularnie dostarczano by wam "Blues Magazin" dostawali byscie plytki dolaczane do kazdego wydania. Zawieraja one to co aktualne i najmodniejesze w tak zwanym bluesie. Wtedy mogli byscie poczuc "demokracje" na wlasnej skorze. Ale czy udalo by sie wam tych przejawow demokracji wysluchac wiecej, jak raz.....szczerze watpie.

Re: Joe Bonamassa o BB Kingu

Post: marca 26, 2016, 10:50 am
autor: Dziadek Władek
I właśnie takiej "demokracji" się obawiam: kiedy "...każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej"... :roll:
W Polsce też mamy czasopismo z płytkami, z tak zwanym bluesem i z "demokracją" ;)

Re: Joe Bonamassa o BB Kingu

Post: marca 26, 2016, 12:12 pm
autor: Yaniu
Ten typ tak ma, w demokracji każdy może, i to mnie się "podobywuje", czasami głowa boli, no ale mam wybór "...wychodzę z kina...".

Re: Joe Bonamassa o BB Kingu

Post: marca 26, 2016, 6:33 pm
autor: Dziadek Władek
No i dopóki nas w tym "kinie" siłą... siłom?... ;) nie trzymają - jest dobrze. Jedyny dyskomfort polega na tym, że nie wiadomo z góry, kto jest "dobry", kto jest "król"... Ale czy tu naprawdę "król" jest potrzebny? :roll:

Re: Joe Bonamassa o BB Kingu

Post: marca 28, 2016, 12:49 pm
autor: Yaniu
"Król bluesa" Breakmaszyna :)

Re: Joe Bonamassa o BB Kingu

Post: marca 28, 2016, 4:18 pm
autor: Dziadek Władek
Yaniu pisze:"Król bluesa" Breakmaszyna :)

I tego bym się trzymał :lol:

Re: Joe Bonamassa o BB Kingu

Post: marca 31, 2016, 10:51 pm
autor: Robert007Lenert
Demokrackja w sztuce... to bzdura. Sztuka nie znosi demokracji. Sztuka to domena indywidualistów , despotów i dyktatorów.

Re: Joe Bonamassa o BB Kingu

Post: kwietnia 1, 2016, 5:59 am
autor: Yaniu
No to ktoś, musi ogłosić kogoś, Królem? Kto się odważy :-). Może z namaszczenia J. B. ? albo pierwszeństwa Buddy Guy. Ewentualnie jakiś samozwańczy despota, najlepiej z jakiegoś afrykańskiego plemienia.

Re: Joe Bonamassa o BB Kingu

Post: maja 11, 2016, 12:45 pm
autor: dzemblues
Bonamassa jest swietny, ale cala ta otoczka marketingowa, jak dla mnie zabiera mu jego autentycznosc. To taki troche produkt, od malego przygotowywany do gry na najwyzszym poziomie, z najlepszymi muzykami i dla najwiekszej mozliwej publicznosci. To swietne poprock-bluesowe plyty plus niesamowity talent, ale jak dla mnie to czegos jest tu za wiele ;)