Strona 3 z 4

Post: kwietnia 11, 2013, 3:46 pm
autor: posener
Ja tutaj nie chcę robić za adwokata Karolaka, ale wydaje mi się oczywiste, że Hendrix mieści się w kanonie estetycznym Karolaka. I nie mam na myśli wyglądu Hendrixa. Znowu kłania się blues. Więcej pytań musisz skierować do p.Wojciecha.

Post: kwietnia 11, 2013, 4:13 pm
autor: Robert007Lenert
Nie wiem, czy Kid Koala zaszczepi bluesa w klubach Londynu /tych dla mlodych/ jest filarem jednej z najwazniejszych wytworni Dj/acid jazzowych - Ninja Tune..... czyli isnieje jakas szansa.

Post: kwietnia 11, 2013, 4:16 pm
autor: Robert007Lenert
posener pisze:Ja tutaj nie chcę robić za adwokata Karolaka, ale wydaje mi się oczywiste, że Hendrix mieści się w kanonie estetycznym Karolaka. I nie mam na myśli wyglądu Hendrixa. Znowu kłania się blues. Więcej pytań musisz skierować do p.Wojciecha.
A pogadam z Wojciechem Karolakiem przy najblizszej sposobnosci, bo mnie to intryguje.

Post: kwietnia 11, 2013, 6:50 pm
autor: RafałS
rocken pisze:
Robert007Lenert pisze:Zastanawiam sie nad przyszloscia bluesa jako gatunku.

A ja się nie zastanawiam, jakieś na siłę unowocześnianie jest bez sensu. Przyszłość należy do tych którzy w ramach starej konwencji są w stanie wpisać się zachowując w pewnym sensie "współczesność/nowoczesność"


Myślę tak samo. Ewolucja dokonuje się siłą rzeczy bo młodzi, nawet grający po staremu, świadomie lub nie wprowadzają do bluesa to czym nasiąkaja żyjąc dziś. Natomiast bluesowej rewolucji nie potrzebuję.

Powtórzę to co już raz mówiłem: każdy będzie miał taką przyszłość bluesa, jaką sobie wybierze, w tym Robert - swoją bluesową awangardę. Nie sądzę jednak, żeby ta awangrda miała kiedyś znacząco zmienić mainstream, tak jak stało się to w jazzie, bo statystyczny słuchacz bluesa chyba jednak czego innego oczekuje. Myślę, że nie po to się słucha bluesa, żeby poczuć nowatorską sztukę, tylko po to żeby poczuć bluesa. :)

Post: kwietnia 11, 2013, 7:38 pm
autor: kora
Raf ! Pięknie napisane :mrgreen:

Post: kwietnia 11, 2013, 9:57 pm
autor: RafałS
E, po prostu myślimy podobnie i tyle. :wink:

Post: kwietnia 11, 2013, 11:16 pm
autor: TJ Łysy
Nie dajmy się zwariować :wink: Nie chodzi chyba o to, aby wszyscy grali tak jak 100 lat temu.
Chociaz mam wrażenie, że ktoś tak grający dzisiaj mógłby uchodzić za wielkiego nowatora, albo wiekszośc nie uznałaby tego za blues :lol:

Post: kwietnia 11, 2013, 11:35 pm
autor: Andrzej Serafin
RafałS pisze:Ewolucja dokonuje się siłą rzeczy bo młodzi, nawet grający po staremu, świadomie lub nie wprowadzają do bluesa to czym nasiąkaja żyjąc dziś. Natomiast bluesowej rewolucji nie potrzebuję.


Zastanów się co piszesz.
Ciebie nie będzie, a młodzi zostaną i świat pójdzie(czy Ty tego chcesz czy nie)do przodu.
To może TY nie będziesz potrzebny, a nie Oni Tobie Panie RafałS i Pani Kora - Kora
(to tylko dlatego, że tak dopingujesz kolegę i też nie myślisz potakując).....

....zresztą ja też bo miałem zamilknąć (jak zwykle na tym forum)

Przepraszam
Grotołazy

Post: kwietnia 11, 2013, 11:57 pm
autor: RafałS
Andrzej Serafin pisze:Ciebie nie będzie, a młodzi zostaną i świat pójdzie(czy Ty tego chcesz czy nie)do przodu.
To może TY nie będziesz potrzebny, a nie Oni Tobie Panie RafałS


Ale może zdążę przed śmiercią zarazić kogoś wirusem ortodoksji? Tego nie przewidziałeś, co? :wink:

Post: kwietnia 12, 2013, 12:00 am
autor: Andrzej Serafin
Śpiesz się.
Historia goni.
Ja nie przewiduję, ja gram....a Ty?

Post: kwietnia 12, 2013, 12:07 am
autor: RafałS
A ja Ci tego grania szczerze gratuluję, bo przecież nie każda muzyka musi być dla mnie. :D

Post: kwietnia 12, 2013, 12:13 am
autor: Andrzej Serafin
Którego grania? Bo się pogubiłem.......

Post: kwietnia 12, 2013, 7:13 am
autor: rocken
Andrzej Serafin pisze:Ciebie nie będzie, a młodzi zostaną i świat pójdzie(czy Ty tego chcesz czy nie)do przodu.

"Niech nikt kiełka małego z dębem nie przymierza.[...]A to co dookoła powstaje od nowa to jest nasza codzienność, w której my żyjemy."

Andrzej Serafin pisze:Historia goni.

sam to wymyśliłeś ? :? :?

Post: kwietnia 12, 2013, 8:12 am
autor: Roj
Mam wrażenie, że usilne starania Rafała wypracowania konsensusu w tym temacie są daremne :)

Post: kwietnia 12, 2013, 8:30 am
autor: RafałS
Andrzej Serafin pisze:Którego grania? Bo się pogubiłem.......


Andrzej, to może kawa na ławę. Troszkę się nam ta różnica zdań zaogniła. Chyba dlatego, że nieopatrznie, dla przykładu wspomniałem o tym wibrafonie i wziąłeś rzecz do siebie. Problem w tym, że w tej rozmowie nie ma symetrii: ja sobie tak na z głupia frant filozofuję, bo dopóki będą nagrywać muzycy, którzy mnie interesują, to cała reszta jest dla mnie czysto teoretyczna. A dla Ciebie nie jest, bo jesteś czynnym muzykiem, który w tym świecie funkcjonuje. Ogólnie chciałem powiedzieć, że chociaż z powodów, powiedzmy, prywatnej ideologii estetycznej nie mogę podzielać Waszych gustów, to nie zmienia to faktu, że szanuję wszelką profesjonalną twórczość, szczególnie taką, która nie idzie na kompromis z komercją. A że mojemu szacunkowi do tej twórczości nie zawsze towarzyszą jakieś gorętsze uczucia, to już nic na to nie poradzę. Pozdrawiam. :)

Post: kwietnia 12, 2013, 8:42 am
autor: lauderdale
Ci ,ktorzy szanuja tradycje chca by to co kochaja pozostalo niezmienne. Ta stalosc to podstawa przetrwania. Na tradycji opiera sie kultura. Zmiany nawet jesli sa akceptowane nie moga byc zmianami zbyt radykalnymi gdyz jako takie zmieniaja istote rzeczy.

Moje ulubione porownanie kulinarne. Sol jesli dodac jej odrobine podkresla smak potrawy natomiast dodanie jej zbyt duzo zabija smak. W przypadku muzyki rowniez poczucie smaku u sluchajacego.

Dlatego osobiscie wole np muzyke Joaquín'a Rodrigo niz np atonalne experymenty Arnolda Schoenberga, ktore zaliczam do jednej kategorii z halasami jakie wydaje popsuta koparka, czy nienasmarowane lozysko. I nie przekonuja mnie argumenty , ze do tej "muzyki" trzeba dorosnac.
Mielem 13 lat i byl to halas a teraz kiedy mam 4 razy tyle lat wciaz jest to halas nie do zniesienia.

Eksperymentatorstwo nie lezy na tej samej polce co rozwoj... wlasciwie to posunalbym sie do stwierdzenia, ze wiecej nosi w sobie destrukcji niz rzeczywistego aktu tworzenia.
A ze zniszczyc zawsze jest latwiej niz zbudowac dlatego cala inwencje panow experymentatorow polega na destrukcji tego co w muzyce jest najistotniejsze. Harmonia , tonalnosc, rytm to wszystko niepotrzebne. Hepeningi z tykajacym taktomierzem czy gosc siedzacy przy fortepianie nawet go nie dotknawszy przez dwadziescia minut to jest teraz nowa jakosc.
Cage wciskajacy kartki popieru miedzy struny fortepianu i sprawdzajacy na koncercie czym by jeszcze poskrobac popukac czy zaszelescic.

Patrzec na "artystow" malarzy i rzezbiarzy, ktorzy wykoncypowali okreslenie INSTALACJA dla np umieszczonych na wystawie ekskrementow , czy polaczonych w siec monitorow pokazujacych jedno i to samo meskie przyrodzenie ( zrobilem zdjecia jednego z tych dziel w muzeum sztuki wspolczesnej w NY) to spodziewam sie ze i w fortepian gitare czy wibrafon ktos w koncu g..owno wlozy zeby moglo dojsc do prawdziwej fuzji doznan i powstania kolejnego kolazu nowoczesnych technik tworczych.

Dlatego Sonny Boy choc szczerbaty ... bo ja zamykam oczy i slysze nie musze pytac co to jest.
I dlatego Kid Koala - nie! Bo nawet jesli ktos lubi te dzwieki, w co nie watpie, to czy wszystko uparcie trzeba nazywac bluesem?

Post: kwietnia 12, 2013, 8:54 am
autor: rocken
lauderdale pisze:Patrzec na "artystow" malarzy i rzezbiarzy, ktorzy wykoncypowali okreslenie INSTALACJA dla np umieszczonych na wystawie ekskrementow , czy polaczonych w siec monitorow pokazujacych jedno i to samo meskie przyrodzenie ( zrobilem zdjecia jednego z tych dziel w muzeum sztuki wspolczesnej w NY) to spodziewam sie ze i w fortepian gitare czy wibrafon ktos w koncu g..owno wlozy zeby moglo dojsc do prawdziwej fuzji doznan i powstania kolejnego kolazu nowoczesnych technik tworczych.

Mam o tym podobne zdanie :) świetnie to ująłeś.

ps. wracam do mojego projektu instalacji (ale takiej bardzo staroświeckiej bo budowlanej) :)

Post: kwietnia 12, 2013, 9:06 am
autor: Dziadek Władek
lauderdale pisze:[...] czy wszystko uparcie trzeba nazywac bluesem?

Znakomita, celna pointa!
I to bez względu na to, co kto słyszy w utworach Kida Koali (patrz: cytat w moim podpisie) ;)

Post: kwietnia 12, 2013, 9:31 am
autor: lauderdale
Dziekuje. Rocken , Wladek ... :)

Post: kwietnia 12, 2013, 9:46 am
autor: Robert007Lenert
Kurde udalo mi sie rozpetac dyskusje jak za dawnych czasow. A wracajac do meritum. Ja nie gardze tradycja...tylko po co mi tworca grajacy tak jak ktos 40 lat temu, gdy bez problemu moge siegnac po plyte wtedy nagrana? Ponaddto awangarda czy chcemy czy nie odcisnela bardzo wyrazne pietno na muzyce. To co robil John Coltrane na plycie "A Love Supreme" w roku 1964 bylo zaskakujace a dla czesci odbiorcow szokujace. Dzisiaj jest wzorcem, drogowskazem dla glownego nurtu. W zasadzie nie ma liczacego sie wspolczesnie tenorzysty, ktory nie jest pod wplywem Trane.

Post: kwietnia 12, 2013, 9:50 am
autor: RafałS
Robert007Lenert pisze:po co mi tworca grajacy tak jak ktos 40 lat temu, gdy bez problemu moge siegnac po plyte wtedy nagrana?


Bo lepszy dźwięk, nowe numery i może jednak troszkę inaczej?

Post: kwietnia 12, 2013, 9:52 am
autor: RafałS
Robert007Lenert pisze:Kurde udalo mi sie rozpetac dyskusje jak za dawnych czasow.


Prawda. Tylko po co rozpętywać nową dyskusję, identyczną jak stara, skoro można sięgnąć do tej sprzed kilku lat? :wink:

Post: kwietnia 12, 2013, 9:56 am
autor: rocken
RafałS pisze:
Robert007Lenert pisze:Kurde udalo mi sie rozpetac dyskusje jak za dawnych czasow.

Prawda. Tylko po co rozpętywać nową dyskusję, identyczną jak stara, skoro można sięgnąć do tej sprzed kilku lat? :wink:

RafałS pisze:Bo lepszy dźwięk, nowe numery i może jednak troszkę inaczej?


:lol: :lol: :lol:

Post: kwietnia 12, 2013, 9:57 am
autor: lauderdale
Robert007Lenert pisze:... Ja nie gardze tradycja...tylko po co mi tworca grajacy tak jak ktos 40 lat temu, gdy bez problemu moge siegnac po plyte wtedy nagrana? Ponaddto awangarda czy chcemy czy nie odcisnela bardzo wyrazne pietno na muzyce. To co robil John Coltrane na plycie "A Love Supreme" w roku 1964 bylo zaskakujace a dla czesci odbiorcow szokujace. Dzisiaj jest wzorcem, drogowskazem dla glownego nurtu. W zasadzie nie ma liczacego sie wspolczesnie tenorzysty, ktory nie jest pod wplywem Trane.


To jest dobry przyklad bo mimo innowacyjnosci Coltrane wciaz jednak pozostal w jazzie i co do tego nigdy nie bylo watpliwosci.
Ale inny przyklad; kiedy sluchasz Joe Pass'a jakikolwiek utwor ze slowem blues w tytule... "Blues for Alicane" "Blue for Fred" itd... To czy slyszysz "bluesa czy jazza" ? Dla mnie to sa utwory zdecydowanie w konwencji jazzu. I nikt nie nazywa tego inaczej. Uwielbiam takie granie ale to nie jest BLUES w znaczeniu rodzaju muzyki. To jazz. Tak samo ten Twoj Kid. Ja nie mowie , ze to zla muzyka.
Ja mowie ; nie nazywajmy bluesem na sile wszystkiego co lubimy.
Czy nie wystarcza fakt, ze uwazamy cos za dobre?

Post: kwietnia 12, 2013, 10:01 am
autor: RafałS
Słusznie. A poza tym, Lauder, fajnie znów Cię spotkać na forum. :)
Z jakiego zakątka świata dziś nadajesz?

Post: kwietnia 12, 2013, 10:04 am
autor: Robert007Lenert
Ja nazywam bluesem jego najnowsza plyte: 12 Bit Blues. Od tego zaczyna sie ta zakladka:
http://www.youtube.com/watch?v=3kfI5qZjGyw

http://www.youtube.com/watch?v=gnCihw9dZuE

Post: kwietnia 12, 2013, 10:24 am
autor: Robert007Lenert
RafałS pisze:
Robert007Lenert pisze:Kurde udalo mi sie rozpetac dyskusje jak za dawnych czasow.


Prawda. Tylko po co rozpętywać nową dyskusję, identyczną jak stara, skoro można sięgnąć do tej sprzed kilku lat? :wink:

O Koali nie bylo...czyli nie bylo :)

Post: kwietnia 12, 2013, 12:24 pm
autor: lauderdale
RafałS pisze:Słusznie. A poza tym, Lauder, fajnie znów Cię spotkać na forum. :)
Z jakiego zakątka świata dziś nadajesz?

:)
Pozdrawiam z Aqaby w Jordanii .

Post: kwietnia 12, 2013, 12:38 pm
autor: lauderdale
Robert007Lenert pisze:Ja nazywam bluesem jego najnowsza plyte: 12 Bit Blues. Od tego zaczyna sie ta zakladka:
http://www.youtube.com/watch?v=3kfI5qZjGyw

http://www.youtube.com/watch?v=gnCihw9dZuE


Ja nie jestem jakims wielkim fanem elektroniki, ale to co robia np. "Deep Forest" czy "Koop" posluchaj przykladu ktory zamiescilem powyzej... zwlaszcza ci ostatni to jest sztuka przez gigantyczne "s" w porownaniu do tych topornych cietych japonska siekierka na poziomie egipskiej madrasy sampli posklejanych guma arabska rodem ze starego PRL-u. To sie nie trzyma kupy.

Taki efekt jaki osiagneli muzycy z Koop to jest OGROMNA praca i talent i OGROMNA praca. Az trudno uwierzyc, ze to wszystko sa dzwieki posklejane elektronika a nie zagrane w studio.

Ale oczywiscie zdaje sobie sprawe , ze niemal kazdy rodzaj tworczosci znajduje sobie nabywce czy wielbiciela ... i dobrze.

Natomiast z uporem "amoniaka" odzegnuje sie od nazywania bluesem tego typu moim zdaniem nieudanych eksperymentow okolomuzycznych.

No tak mam i nic nie poradze. :)

Post: kwietnia 12, 2013, 12:47 pm
autor: Robert007Lenert
Mamy rozne zdania Laudi.