Strona 2 z 4

Post: kwietnia 10, 2013, 9:47 pm
autor: RafałS
Andrzej Serafin pisze:A Rhodes, Hammond, (...) to też elektronika.


Nie. To nie elektronika. Prawdziwe organy Hammonda i pianino Rhodesa to instrumenty elektromechaniczne. Elektroniczne są tylko ich współczesne emulatory czyli udawacze. Podobno pan Rhodes był zdegustowany udawaczami robionymi kiedyś przez Rolanda. A co do organów Hammonda to szalenie podobała mi się szczera wypowiedź Wojciecha Karolaka, który oświadczył, że sporo przyjemnosci z grania na żywo odbiera mu jakość instrumentów na których musi grać (na transport prawdziwych organów czesto nie może sobie pozwolić, bo musiałby do koncertów dokładać).

Ale generalnie nie o to mi chodziło. Jest oczywiste, że dziś elektronika (w sensie: technika cyfrowa) stanowi normalną część procesu nagraniowego. Ja używam tego terminu raczej jako pewnego skrótu myślowego. Dopóki, jak napisał Azazzello, dźwięk jest w 90% kreowny przez palce, usta itd. to dla mnie to wciąż nie jest elektronika. Elektronika to dla mnie przeciwieństwo podejścia typu "nagrywamy na setkę". Czyli silne ingerowanie w nagrania już po fakcie i to nie w celu retuszu czy typowych nakładek tylko epatowania możliwościami techniki i dokładania do muzyki różnego rodzaju śmieci. Jak scratche. Umówmy się, że tu jednak nie chodzi o granie na winylach, bo gdyby tak było, to zespoły miałyby didżejów w swoich składach koncertowych, a to chyba jednak rzadkość w bluesie i okolicach. Na ogół chodzi o czysto efekciarskie dodanie w studiu modnego (nie wiem czemu) bajeru, na zasadzie "bo mogę". Żeby sobie, broń Boże, nikt nie pomyślał, że gramy starocie! Bo przecież jesteśmy tacy nowocześni! I to mnie zniesmacza.

A na koniec - propozycja. Skoro muzyka jest w głowie i tylko głowa się liczy, to siądź sobie, Andrzej, do kompa i wysampluj sobie solo na wibrafonie. Tylko nie przekonuj mnie, że jest równie wartościowe jak prawdziwe. Bo nie musisz. Siebie przekonaj. :wink:

Post: kwietnia 10, 2013, 10:43 pm
autor: Andrzej Serafin
Nie wiem do czego chcesz mnie przekonać i dlaczego.
W temacie tej zakładki napisałem to co do napisania miałem.

Jeśli dla ciebie nie ma w np. Hammondzie czy Rhodesie elektroniki to ok.
Jeśli np. KAT, Clavia (którakolwiek), Arturia to tylko "udawacze" to też fajnie.

Pozdrawiam i dziękuję za możliwość wcześniejszych wypowiedzi.
Do tablicy już nie pójdę, wolę stać w kącie.

Post: kwietnia 10, 2013, 11:07 pm
autor: Robert007Lenert
Jak piszesz gesim ...to kreujesz tekst... a jak na laptopie.... to sie samo pisze :mrgreen: Ot takie porownanie Rafał :mrgreen:

Post: kwietnia 11, 2013, 5:53 am
autor: lauderdale
Koop .... tak mi sie przypomnialo.
Sample tez moga brzmiec swietnie. Tylko trzeba umiec.

http://www.youtube.com/watch?v=V9A1JLlwUaM

I niech Was nie zmyli ta panienka. :)

Post: kwietnia 11, 2013, 8:46 am
autor: RafałS
Andrzej Serafin pisze:Nie wiem do czego chcesz mnie przekonać i dlaczego.


Mówię, że umiejętności instrumentalne na które pracowałeś całe lata są moim zdaniem więcej warte niż umiejętność wysamplowania czegoś. Ale może źle robię, że bronię Was wbrew Wam samym. :)

Post: kwietnia 11, 2013, 9:43 am
autor: RafałS
Robert007Lenert pisze:Jak piszesz gesim ...to kreujesz tekst... a jak na laptopie.... to sie samo pisze :mrgreen: Ot takie porownanie Rafał :mrgreen:


Nie przekonuje mnie. Pisarz to twórca. Muzyk to twórca i / lub wykonawca. Z mojego punktu widzenia na etapie tworzenia wszystkie chwyty dozwolone. Na etapie realizacji już nie, tzn. nie wszystkie w równym stopniu cenię. :)

Post: kwietnia 11, 2013, 10:00 am
autor: Tomiszon
Robert007Lenert pisze:Jak piszesz gesim ...to kreujesz tekst... a jak na laptopie.... to sie samo pisze :mrgreen: Ot takie porownanie Rafał :mrgreen:


No wiesz Robert, jeśli na przykład piszesz list miłosny do pięknej dziewczyny to gwarantuję ze pisząc gęsim osiągniesz lepszy efekt niż na laptopie :)

Post: kwietnia 11, 2013, 10:47 am
autor: kora
Robert007Lenert pisze:Ja uwazam, ze muzyka rodzi sie w glowie.....


Fajnie o tym piszesz w TB/str.73
Cyt.
"Muzyka powstaje w głowie.Palce (...),są potrzebne do "połączenia' mózgu z instrumentem.
Jeśli to, co z mózgu zostanie wysłane da się wykonać tymi "palcyma" to jest ok i to wystarcza.
Jeśli w mózgu jest mniej ,niż w palcach ,to nadmiar w "palcach" nie pomoże.Jak w "palcach" jest za mało do mózgu,to się ćwiczy,by nadgonić (...) "

Post: kwietnia 11, 2013, 11:46 am
autor: Roj
kora_ pisze:
Robert007Lenert pisze:Ja uwazam, ze muzyka rodzi sie w glowie.....


Fajnie o tym piszesz w TB/str.73
Cyt.
"Muzyka powstaje w głowie.Palce (...),są potrzebne do "połączenia' mózgu z instrumentem.
Jeśli to, co z mózgu zostanie wysłane da się wykonać tymi "palcyma" to jest ok i to wystarcza.
Jeśli w mózgu jest mniej ,niż w palcach ,to nadmiar w "palcach" nie pomoże.Jak w "palcach" jest za mało do mózgu,to się ćwiczy,by nadgonić (...) "
A rzeźba, albo obraz ? Chyba ta sama zasada obowiązuje. Każdy sobie może coś tam namalować, wystrugać lub ulepić, ale do stworzenia wyjątkowego dzieła potrzebne są niestety wyjątkowe zdolności manualne . I na nic się nie zdadzą żmudne ćwiczenia, gdy palce nie będą umiały posłuchać się głowy :)

Post: kwietnia 11, 2013, 12:09 pm
autor: Robert007Lenert
Mylisz sie.

Post: kwietnia 11, 2013, 12:17 pm
autor: RafałS
Ale zaraz, bo ja się pogubiłem. W czym się Roj myli? Czy chodzi o to, że przyszłością bluesa jednak nie jest rzeźbiarstwo? Jeśli tak, to szkoda, bo pokładałem w tym pewne nadzieje. 8)

Post: kwietnia 11, 2013, 12:22 pm
autor: Robert007Lenert
Bez glowy sie nie da...ot taka konkluzja...bez palcow mozna. :mrgreen: np pisac mozna.

Post: kwietnia 11, 2013, 12:31 pm
autor: rocken
Roj pisze:A rzeźba, albo obraz ? Chyba ta sama zasada obowiązuje. Każdy sobie może coś tam namalować, wystrugać lub ulepić, ale do stworzenia wyjątkowego dzieła potrzebne są niestety wyjątkowe zdolności manualne . I na nic się nie zdadzą żmudne ćwiczenia, gdy palce nie będą umiały posłuchać się głowy :)

Robert007Lenert pisze:Mylisz sie.

Robert007Lenert pisze:Bez glowy sie nie da...ot taka konkluzja...bez palcow mozna.

Chuck Norris nawet nie musi kiwnąć palcem a orkiestra i tak gra to co Chuck pomyśli w swojej głowie 8) tak to mają chyba tylko agenci 8)

Post: kwietnia 11, 2013, 1:00 pm
autor: Roj
Robert007Lenert pisze:Bez glowy sie nie da...ot taka konkluzja...bez palcow mozna. :mrgreen: np pisac mozna.
A gdzieś ty to wyczytał, że ja napisałem, ze bez głowy można ? Możesz wskazać palcem ?

Post: kwietnia 11, 2013, 1:07 pm
autor: RafałS
Roj pisze:
Robert007Lenert pisze:Bez glowy sie nie da...ot taka konkluzja...bez palcow mozna. :mrgreen: np pisac mozna.
A gdzieś ty to wyczytał, że ja napisałem, ze bez głowy można ? Możesz wskazać palcem ?


Nie może. Bez palców można pisać, ale nie można wskazywać. Chyba, ze głową. :)

Post: kwietnia 11, 2013, 1:07 pm
autor: Roj
:lol:

Post: kwietnia 11, 2013, 1:17 pm
autor: rocken
Nie wiem co ta dyskusja ma udowodnić zresztą podobne miałem wrażenie czytając artykuł Roberta w TB. Zbiór opowiastek ogólnikowych i oklepanych wielokrotnie wałkowanych na tym forum. Tekst wydał mi się dość infantylny w swoim przekazie.
A wracając do naszego tematu rozpatrywanie muzyki a tym bardziej strony wykonawczej pomijając kwestie muzykalności podmiotu wykonawczego, słuchu muzycznego, poczucia rytmu, artykulacji jest uproszczeniem pełnym banałów i frazesów.

ps. Boje się muzyków "myślicieli/intelektualistów" i traktujących to jako główny ich atut. :roll:
Najpierw granie a potem gadanie! :lol: :lol:

Post: kwietnia 11, 2013, 1:18 pm
autor: Roj
rocken pisze:Rozpatrywanie muzyki a tym bardziej strony wykonawczej pomijając kwestie muzykalności podmiotu wykonawczego, słuchu muzycznego, poczucia rytmu, artykulacji jest uproszczeniem pełnym banałów i frazesów.


W rzeczy samej rocken

Post: kwietnia 11, 2013, 2:00 pm
autor: posener
No to, żeby dolać oliwy do ognia:

"Zawsze mówiłem, że nowatorstwo w sztuce bierze się z nieuctwa i braku dobrych manier." - Wojciech Karolak :wink:

Post: kwietnia 11, 2013, 2:02 pm
autor: rocken
Dodam tylko, że taki muzyk który dużo myśli i wie co i jak powinno być zagrane a sam nie potrafi tego zrobić to jest krytyk muzyczny a nie muzyk. I to chyba odpowiednia grupa dla takich "muzyków/myślicieli".

Post: kwietnia 11, 2013, 2:09 pm
autor: posener
rocken pisze:Dodam tylko, że taki muzyk który dużo myśli i wie co i jak powinno być zagrane


Generalnie z coraz mniejszym przekonaniem, ale jednak utrzymywałbym, iż myslenie ma nadal dużą przyszłość i muzyków to też dotyczy. :)

Post: kwietnia 11, 2013, 2:13 pm
autor: rocken
posener pisze:Generalnie z coraz mniejszym przekonaniem, ale jednak utrzymywałbym, iż myslenie ma nadal dużą przyszłość i muzyków to też dotyczy. :)

Ale myślenie i gadanie musi przekładać się jeszcze w czyny ;)

Post: kwietnia 11, 2013, 2:14 pm
autor: Roj
Co to za kraina
Gdzie wystarczą paluszki
Bez poruszania główki ?

Post: kwietnia 11, 2013, 2:17 pm
autor: Robert007Lenert
Cytatow mozna przytoczyc wiecej:
Duke Ellington " moim instrumentem jest orkiestra"
A wracajac do sedna sprawy. W moim przeswiadczeniu jesli w sztuce nastepuje stagnacja.... brak rozwoju, to rownoczesnie zaczyna sie regresja. Z tego powodu powolalem ten temat. Zastanawiam sie nad przyszloscia bluesa jako gatunku.

Post: kwietnia 11, 2013, 2:48 pm
autor: rocken
Robert007Lenert pisze:Zastanawiam sie nad przyszloscia bluesa jako gatunku.

A ja się nie zastanawiam, jakieś na siłę unowocześnianie jest bez sensu. Przyszłość należy do tych którzy w ramach starej konwencji są wstanie wpisać się zachowując w pewnym sensie "współczesność/nowoczesność"

W piłce nożnej zmieniają się stadiony, technologie produkcji piłek, strojów, marketing a od ponad 100lat piłka jest okrągła a bramki są dwie... pojawiają się godni następcy Leonidasa, Pele, Diego Maradony a i kibiców chyba też raczej nie ubywa.

Post: kwietnia 11, 2013, 2:55 pm
autor: kora
posener pisze:No to, żeby dolać oliwy do ognia:

"Zawsze mówiłem, że nowatorstwo w sztuce bierze się z nieuctwa i braku dobrych manier." - Wojciech Karolak :wink:



Jak to przeczytałam od razu pomyślałam o Kid Koala i o neopsychodelii japońskiej :lol:

Post: kwietnia 11, 2013, 3:11 pm
autor: Robert007Lenert
Koala to akurat wyksztalcony pianista klasyczny :) No i jestem ciekaw co Pan Karolak mysli o takich nowatorach jak: Charlie Parker, Ornette Coleman, John Coltrane, Miles Davis, John Zorn, Frank Zappa....

Post: kwietnia 11, 2013, 3:15 pm
autor: Robert007Lenert
A pilka kopana.... to dziedzina sztuki raczej nie jest :) Zapasy w kisielu tez maja swoja publike :mrgreen:

Post: kwietnia 11, 2013, 3:34 pm
autor: posener
Robert007Lenert pisze: Ornette Coleman


"Z Michałem Urbaniakiem grywał Pan jednak w latach 70. rzeczy odważne, otwarte na nowe brzmienia i mody.

Robiłem, co mogłem, ale to nie było szczere. Chcąc utrzymać status jazzmana byłem wtedy zmuszony robić rzeczy, których nienawidziłem. W 70 latach panował hipisowski terror. Trzeba było grać bełkotliwy „free jazz” i nosić długie włosy, ale kiedy ta zaraza wreszcie minęła, mogliśmy znów pograć to, co naprawdę lubimy. Obaj, tzn. Michał i ja. Kochamy tę samą muzykę.

Czyli?

Jazz z wyraźnym, swingującym pulsem rytmicznym, z elementem taneczności, podszyty bluesem i melodyjny. Soul i funk to też moja muzyka, mam natomiast alergię na akademicki, przekombinowany jazz, który chciałby być muzyką poważną. Narażę się w tym miejscu Piotrowi Baronowi. Byłem niedawno na koncercie Joe Lovano, którego Piotr jest wyznawcą. To była dla mnie tortura. Lovano znęcał się nad publicznością testując jej wytrzymałość na skomplikowane łamigłówki. Zarżnął mnie bez znieczulenia jakimś porąbanym metrum, w którym nikt nie zgadnie gdzie jest „raz”. Koszmar. Czułem się, jakby mnie ktoś wykopał w przestrzeń kosmiczną, bez możliwości złapania się stałego punktu."

Wywiad z Karolakiem. Czyli z grubsza możesz się domyślić. Od siebie dodam, iz Karolak kocha Milesa. Moim zdaniem dlatego, że nowatorstwo Milesa nigdy nie oderwało się od korzeni (bluesa).

Post: kwietnia 11, 2013, 3:41 pm
autor: Robert007Lenert
Nowatorstwo Ornette jeszcze blizsze jest bluesowi /zwlaszca temu wiejskiemu/, a Wojciech Karolak jednak nie lubi. I ma do tego prawo. Ostanio grywal z Jarkiem Smietana Hendrixa. Ciekawe czy tez wbrew sobie?