Jak zapoznawać młodzież z muzyką bluesową?

Tu porozmawiacie o najpiękniejszej muzyce jaką jest Blues; o tradycji, teraźniejszości i przyszłości "błękitnych nutek"...

Moderator: mods

Jak zapoznawać młodzież z muzyką bluesową?

Postautor: WitekBielski » marca 23, 2010, 9:22 pm

Witam,

Jak według Was powinno wyglądać zapoznawanie młodzieży i dzieci (powiedzmy, w wieku siedmiu lat) z muzyką bluesową? Od czego należy zacząć? Czy lepiej pokazywać ewolucję tej muzyki (wobec tego przedstawiać go w porządku chronologicznym) czy może lepiej zacząć od końca (mam na myśli np. rock'n'roll) który, nie oszukujmy się, jest bardziej zrozumiały i przystępny dla młodego człowieka? Czego unikać? Które nagrania pokazywać a których nie?

Pozdrawiam,
WB
WitekBielski
blueslover
blueslover
 
Posty: 653
Rejestracja: grudnia 17, 2005, 12:15 pm
Lokalizacja: Warszawa/Brighton

Postautor: WitekBielski » marca 23, 2010, 9:26 pm

Przepraszam, jeżeli zadaje zbyt wiele pytań :)
WitekBielski
blueslover
blueslover
 
Posty: 653
Rejestracja: grudnia 17, 2005, 12:15 pm
Lokalizacja: Warszawa/Brighton

Postautor: kazek » marca 23, 2010, 9:57 pm

Trudne pytanie...
Myślę , że równie dobrze można zadać pytanie ogólnie JAK ZAPOZNAWAĆ MŁODZIEŻ Z MUZYKĄ ?

Po tym jak mojemu jak mojemu sześciolatkowi spodobało sie country musiałem Go trochę oszukać i puszczałem mało countrowe utwory Casha, Younga i Dylana.W innym przypadku chciał mnie tym zamordować :wink:
Awatar użytkownika
kazek
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 2825
Rejestracja: lipca 13, 2007, 9:13 pm
Lokalizacja: wola batorska/niepołomice/małopolska

Postautor: agrypa » marca 23, 2010, 11:55 pm

Witku. Moi koledzy w przedszkolu nucili"Szla dzieweczka" a ja "Saint James Infirmary" To dzieki mojemu ojcu i jego jazzowym pasjom. No i tak sie u mnie pomalu milosc do bluesa narodzila. To wieki temu bylo. Ale swiat sie tak bardzo nie zmienia. Chyba istotne jest tez przekazywanie umiejetne wlasnej pasji. Tak mysle.
ZAPRASZAM!!!
https://www.liszka-agrypa.com/

©Zbigniew Liszka
Awatar użytkownika
agrypa
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 8630
Rejestracja: grudnia 23, 2009, 6:06 pm
Lokalizacja: Southampton

Postautor: Tomii » marca 23, 2010, 11:57 pm

Ja to moja Becie zapoznalem w bibliotece ... :wink:

A tak powaznie; nie wiem czy na sile pchac mlodziezy, wlasciwie dzieciom muzyke do glowy tak wczesnie. Fakt, czym skorupka nasiaknie, ale nic na sile i chyba nie wybiorczo - tu duza rola rodzicow i otoczenia i chyba na to za duzego wplywu miec nie mozna .
w sercu blues a w zylach rock'n'roll ...
...cudowność jest zawsze piękna, wszystko jedno jaka cudowność, nie ma cudowności, która by nie była piękna.
Awatar użytkownika
Tomii
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 4948
Rejestracja: października 10, 2005, 10:30 am
Lokalizacja: Katowice

Postautor: WitekBielski » marca 24, 2010, 1:15 am

"Oszukiwanie" jest czasami konieczne. Zapoznając kogoś z nowym tematem czasami trzeba na początku poczynić pewne uproszczenia, tak aby nie wprowadzić człowieka w dezorientacje. Na przykład, można na początku powiedzieć że muzyka bluesowa jest zamknięta w formie dwunastotaktowej, a dopiero później, gdy osoba ta zdąży się z tym oswoić, można powiedzieć że wcale tak nie jest - że istnieją inne formy, a są i takie przypadki gdzie forma się nieomal rozmywa (pozdrawiam pana John Lee Hookera).

Agrypo, ja również zaraziłem się muzyką bluesową przez ojca :) Zawsze gdy odwoził mnie do szkoły, puszczał kasetę z muzyką bluesową - powoli sam zacząłem interesować się i zgłębiać tę muzykę.

Nie chodzi mi o to, żeby narzucać komuś swoje upodobania - moim zdaniem to jest bez sensu. Chodzi o to żeby dać młodemu człowiekowi narzędzia żeby sam mógł dochodzić do tego, co jest wartościowe, a co nie - żeby myślał. Żeby poznawał i miał otwarty (ale zaraz krytyczny!) umysł.

Mam nadzieję że trochę wyklarowałem, o co mi chodzi :)

Pozdrawiam serdecznie,
WB
WitekBielski
blueslover
blueslover
 
Posty: 653
Rejestracja: grudnia 17, 2005, 12:15 pm
Lokalizacja: Warszawa/Brighton

Postautor: holonmic » marca 24, 2010, 10:26 am

Witku, masz rację, że nic na siłę, choć czasem małe oszustwo nie zaszkodzi.

Ja z doświadczenia zauważam, że największe wrażenie dla dzieciaków robi nie słuchanie w samotności, ale wyjście na zewnątrz. Większe imprezy, koncerty, festiwale to chyba jest klucz do sukcesu. Nie dość, że płytnie tam muzyka na żywo, to cała atmosfera robi swoje.

Z moich bliskich stron najlepiej wykorzystać do tego celu 'Lauba pełno bluesa'.

MH.
Awatar użytkownika
holonmic
bluesman
bluesman
 
Posty: 206
Rejestracja: września 9, 2008, 10:08 am
Lokalizacja: Górny Śląsk

Postautor: olekblues » marca 24, 2010, 5:34 pm

Moim zdaniem oszustwa niczego dobrego nie przynoszą, czasami wręcz odwrotnie. Myślę ze trzeba pokazywać wszystkim dookoła ze to muzyka żywa, z bagażem doświadczeń i przekazów wiecznie aktualnych. Otwarta, szczera przy której można się bawić, tańczyć, śpiewać i robić przeróżne rzeczy, to muzyka elastyczna i emocjonalna i to bez względu na to czy jest akustyczna czy elektryczna, mocna czy eterycznie spokojna.
Blues, jako muzyka, jako sposób na życie i jego kolejne etapy.
Od początku aż po ... i jeden dzień dłużej.
Awatar użytkownika
olekblues
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1711
Rejestracja: lutego 6, 2008, 7:45 pm
Lokalizacja: Kalisz

Re: Jak zapoznawać młodzież z muzyką bluesową?

Postautor: jaclit » marca 24, 2010, 6:39 pm

WitekBielski pisze:...zapoznawanie młodzieży i dzieci (powiedzmy, w wieku siedmiu lat) z muzyką bluesową? Od czego należy zacząć? Czy lepiej pokazywać ewolucję tej muzyki (wobec tego przedstawiać go w porządku chronologicznym) czy może lepiej zacząć od końca (mam na myśli np. rock'n'roll)...


Ja tam, gdy słucham muzyki, a akurat mój 7-letni młodzieniaszek jest w pobliżu to zapuszczam rzeczy bardziej przyswajalne. "Skoczne", żywe kawałki z fajnymi refrenami. Fajne jest Free "All right Now", coś z Queenów np. "We Will Rock You", Red Hot Chilli Peppers, U2, coś z Dire Straits, choćby "walk Of Life", "Żółta Łódź" Beatelsów. To oczywiście przykłady-propozycje. No i oczywiście nasz Dżem. Harleja, Cegłę czy choćby ... daj mi chleba z dżemem... to mój Młody prawie na pamięć zna :lol:

A do wozu w podróż z dzieckiem polecam Georgia Satellites, Copperhead i Barefoot Servants

........................................................

Taki typowy, rdzenny blues Go nudzi. Mnie zresztą też :wink:

........................................................

Ja z resztą wychodzę z założenia, że nic na siłę. Będzie słuchał co będzie chciał. Albo hard rock, albo blues rock 8)
Jacek Litoborski
jaclit
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 81
Rejestracja: marca 12, 2005, 4:41 pm
Lokalizacja: Nowa Sól

Postautor: WitekBielski » marca 24, 2010, 7:46 pm

@ holonmic:

Popieram! Myślę że dużo łatwiej jest zainspirować młodzieńca zaprowadzając go na koncert, niż puszczając mu muzykę z płyt. To jest zupełnie inna bajka :)


@ olekblues

Nie miałem na myśli że należy oszukiwać (dlatego napisałem te słowo w cudzysłowie). Jak najbardziej należy pokazywać tę muzykę i sądzę, że najlepiej to robić w szkołach. Dlatego też gorąco popieram akcje Blues Foundation pt. Blues in the Schools. Z tego co pamiętam, Jacek Jaguś i Bartek Łęczycki podjęli się czegoś podobnego (Akademia bluesa), tyle że nie w szkołach.

@ jaclit

Na pewno lepiej jest zacząć od bardziej przyswajalnych przykładów.

Na początek pokazałbym skoczne i radosne nagrania. Poza tym, takie, na których jest sekcja rytmiczna. Jeżeli tym uda się zainteresować młodego człowieka, to sam prędzej czy później odkryje te wolniejsze, smutniejsze i starsze nagrania.

Oczywiście, jeżeli puści się dziecku muzykę bluesową np. w aucie i nie spodoba mu się, to należy odłożyć sprawę na za miesiąc i zobaczyć jak wtedy zareaguje. To chyba ma sens.

Życzę wszystkim słodkiego wieczoru,
WB
WitekBielski
blueslover
blueslover
 
Posty: 653
Rejestracja: grudnia 17, 2005, 12:15 pm
Lokalizacja: Warszawa/Brighton

Postautor: Makaron » marca 24, 2010, 8:45 pm

Witam Witku Ja Pracuję w bibliotece i zauważyłem że są raz w miesiącu organizowane są konkursy plastyczne i festyny dla dzieci z przedszkoli i domów dziecka,i tak z trzy lata temu wyszedłem z pomysłem czy mógłbym tak trochę pograć country i bluesa w godzinach pracy a i niekiedy wpadnę w czasie wolnym jak się pytają czy będę? malują obrazki ,tworzą wyklejanki, a ja gram przez godzinkę ,na pewno lepiej malują :P mniej gadają :P mi godziny lecą przyjemnie, a i mocno wieżę że wpływa to pozytywnie na Ich wyobraźnie podczas malowania. Nie wiem czemu ale to wymagająca publiczność , trema duża mi towarzyszy a jak niekiedy o coś spytają ..... :mrgreen: pęknąć idzie ze śmiechu. :mrgreen: Grywanie dla nich dużą satysfakcje daje, polecam na pewno żadne przedszkola czy biblioteki ci nie odmówią, pozdrawiam i powodzenia :D
Makaron
blueslover
blueslover
 
Posty: 633
Rejestracja: lipca 29, 2007, 5:02 pm

Postautor: RockOnCellBlock » marca 24, 2010, 8:53 pm

Witku, trzeba dzieciakowi puścić film - Blues Brothers - i pozwolić nasłuchać się przekleństw ;)
Nina Sawicka.
Last fm
Awatar użytkownika
RockOnCellBlock
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 5002
Rejestracja: lipca 27, 2008, 1:01 pm
Lokalizacja: Opole/Kraków

Postautor: agrypa » marca 24, 2010, 10:38 pm

RockOnCellBlock pisze:Witku, trzeba dzieciakowi puścić film - Blues Brothers - i pozwolić nasłuchać się przekleństw ;)

Wczesniej pochowac wszystkie autka :D
Awatar użytkownika
agrypa
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 8630
Rejestracja: grudnia 23, 2009, 6:06 pm
Lokalizacja: Southampton

Postautor: RockOnCellBlock » marca 24, 2010, 10:42 pm

agrypa pisze:
RockOnCellBlock pisze:Witku, trzeba dzieciakowi puścić film - Blues Brothers - i pozwolić nasłuchać się przekleństw ;)

Wczesniej pochowac wszystkie autka :D


Autka... i te całkiem duże samochody na ulicy!
A potem chodzą takie dzieciaki i nie wiedzą, jak inaczej się do zakonnic zwracać ;)

Ale teraz tak na poważnie - bluesowanie zaczęłam właśnie od tego filmu, kiedy miałam 9 lat. Myślę, że film wciągnie każdego, kto jeszcze nie jest popsuty, więc to chyba dobry pomysł, żeby dzieciaka wkręcić w tą muzykę.
Jak wkręcić kogoś w moim wieku - nie mam pojęcia, nie byłam wkręcana, ani nie wkręcałam.
Nina Sawicka.
Last fm
Awatar użytkownika
RockOnCellBlock
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 5002
Rejestracja: lipca 27, 2008, 1:01 pm
Lokalizacja: Opole/Kraków

Postautor: holonmic » marca 24, 2010, 10:52 pm

RockOnCellBlock pisze:trzeba dzieciakowi puścić film - Blues Brothers


U mnie prawie każda codzienna sesja bajkowa kończy się jakimś utworkiem z tego filmu. Teraz hitem stało się "Funky Nassau" z Erykhą Badu, ale wcześniej prawie każdy utworek (omijałem te fragmenty z baru z porozbieraną obsługą i countrowego przybytku, gdzie goście rzucają butelkami). Nawet strzelający do malca Ray Charles miał swoje '5 minut'...

Tak, muzyka połączona z obrazem w tym filmie nadaje się dla dzieciaków.

MH.
Awatar użytkownika
holonmic
bluesman
bluesman
 
Posty: 206
Rejestracja: września 9, 2008, 10:08 am
Lokalizacja: Górny Śląsk

Postautor: agrypa » marca 24, 2010, 10:54 pm

A tak na powaznie Twoj pomysl bardzo,moim zdaniem,jest sensowny. Np. DVD w prezencie.
ZAPRASZAM!!!
https://www.liszka-agrypa.com/

©Zbigniew Liszka
Awatar użytkownika
agrypa
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 8630
Rejestracja: grudnia 23, 2009, 6:06 pm
Lokalizacja: Southampton

Postautor: dzemek » marca 26, 2010, 9:52 pm

Ciekawy temat. Ja zacząłem swoją edukację muzyczną od The Beatles i Queen. Myślę, że od "Żuczków" można pociągnąc dalej w praktycznie każdy gatunek muzyczny. Blues jest na tyle specyficzną i niekomercyjną muzyką, że mało kto od małego zaczyna jej słuchac. Można ją zacząc słuchac nawet i od Niemena czy tez Grechuty. Zwolennikiem małych oszustw nigdy nie byłem, wbrew pozorom blues nie jest ciężki do rozumienia i słuchania.
"Ja kocham bluesa, bo blues mnie rusza, blues mnie podnieca jak babska kieca" :)
Awatar użytkownika
dzemek
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1639
Rejestracja: grudnia 20, 2006, 9:21 pm
Lokalizacja: Tychy

Postautor: Kuba Hełka » marca 26, 2010, 10:13 pm

Puszczać mocnego, rytmicznego bluesa. Wczesna delta odpada. Grunt to chwytliwa melodia i najlepiej jakiś PROSTY tekst. Wiem to po swoich audycjach. Staram się właśnie puszczać taką muzykę i w efekcie ludzie którzy nigdy bluesa nie słuchali czesto mówią mi na drugi dzień w szkole że "fajna muzyka leciała". Starszy rock ujdzie, ale jak już napisalem - musi być CHWYTLIWA melodia
Tak więc - zamiast puszczać oldskulowe kawałki Bukki White'a, czy innego Blind Willie McTell'a, puśćcie coś rytmicznego.

Moje propozycje

Bob Dylan - Knocking on heaven's door
Rolling Stones - Aladdin's story
John Lee Hooker - Hard Headed Woman
John Lee Hooker - I Feel Good
Sonny Boy Williamson II - Help Me
The Shadows - Apache

Jeśli chodzi o Jazz to jest już trochę trudniej, bo tutaj trzeba już niestety być trochę wyrobionym słuchaczem. Ale na początek nada się mój ulubienec, pan JAN GARBAREK

Jan Garbarek - In Praise of Dreams
Jan Garbarek - Knot of place and time
Dave Brubeck - Take Five


:D
Awatar użytkownika
Kuba Hełka
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 862
Rejestracja: stycznia 2, 2010, 10:26 pm
Lokalizacja: Sieroszewice/Ostrów Wielkopolski

Postautor: Pawel Freebird Michaliszy » marca 27, 2010, 12:34 am

Tomii pisze:Ja to moja Becie zapoznalem w bibliotece ... :wink:

A tak powaznie; nie wiem czy na sile pchac mlodziezy, wlasciwie dzieciom muzyke do glowy tak wczesnie. ...... tu duza rola rodzicow i otoczenia i chyba na to za duzego wplywu miec nie mozna .

..................
Dokladnie Tomi
Choć nie bedzie o bluesie bedzie o MUZYCE , bo chyba tak trzeba temat potraktować.

Pierwszą płytą mojej córki była Britney Spears..co tam..z zacisnietymi zebami ale dałem jej to w prezencie. Wiecie ..koleżanki w klasie , lalki barbie ..britney etc etc..

Ta chwila utozsamiania sie z dużą grupą trwała u Marty naprawdę moment!!!!
.........................

Dzis Marta ma 22 a Mikołaj 23 lata.

Wszystko musi chyba iść razem. Tj literatura , dobry film , historia-tożsamość , muzyka. Jesli całość jest w miare harmonijna I NIE MA PRZYMUSU, dzieciak sam znajdzie to co wchodzi mu najlepiej.
Nigdy nie powiedziałem przy malych moich dzieciach że cos jest do dupy a cos inne ekstra....Nigdy. Fakt , moje dzieciaki mialy pewnie łatwiej z dostepem do książek i plyt. To po prostu wypelnialo i wypelnia całe nasze a prędzej i ich mlode zycie.
Ciąża Ewy z Mikołajem to mój kolejny odjazd na punkcie progresji. Genesis , Crimson , Van Der Graf Generator no i rożne tego typu rzeczy.
Po przywiezieniu Ich ze szpitala mój 3 dniowy synek sluchał cichutko Misplaced Childhood - Marillion. Do dzis uwielbia dobra progresję mimo że poszedl juz dalej w swoje Toole , Metalliki , Isis , Crimson / nowy / , Down , The Tea Party i inne dziwne , bardzo dziwne wynalazki. On ciagle szuka nowego. I znajduje!!! I ma fantastyczne wyczucie. Wielokrotnie zaskakuje mnie totalnie !!! Pozytywnie. To dzięki niemu i ja zacząłem sluchać wiele lat temu Metalliki.

Z kolei ciąża Ewy z Martą to moja jazzda z jambandami , jazzrockiem , jazzem etc...Marta po raz pierwszy w swoim zyciu uslyszała w 1987 roku Comin' Home - Lynyrd Skynyrd...
Dziś Dave Matthews Band , Ben Harper , Medeski-Martin , Phish , Zappa , Skynyrd etc etc...

Pamietam dzień gdy maleńka Martusie posadziłem na kolanach i opowiedzialem jej tekst Jest Taki Samotny Dom - Budki Suflera...Słuchała pozniej z szeroko otwartą buzką...Muzyka to emocje..Tyle im mówiłem..Opowiadalem rozne historie związane z mymi ukochanymi płytami. Pozwalałem uruchamiac sprzet i zapuszczać plyty. Nigdy nic nie uszkodziły.
W parze szły basnie czytane przez mą ŚP Tesiową , przygody Mikołajka i inne bajki czytane przez Ewę i moja dzialka - historia , czytanie Ostatniego Mohikanina , Wlóczęgi Polnocy ..noo Cooper , Curwood , London etc..
Marta równiez sluchala tych opowieści.
Jeszcze pozniej nauka obcych jezyków..i słuchanie ze zrozumieniem tekstów...i koncerty DVD...Kochałem ..kocham te chwile gdy zapodawałem sobie cos ekstra na dvd i za moment przytulała sie do mnie Marta a tuz po niej Mikołaj.Pokazywałem..podpowiadałem i zawsze mówiłem - sami szukajcie....macie w czym!! Do woli...Nigdy nie oszukiwałem. Całe swoje zycie / prawie cale - bo P. Kaczkowski - wyłącznie On- mial jednak jakis wplyw na mlodego buntownika / tak więc całe swoje zycie zawsze sam decydowalem czego chce sluchać. Kierowalem sie instynktem. Sercem. To emocje ..i Mikołaj i Marta w podobny sposob podchodza do muzyki.
.........................

Nigdy nie odmówiłem zakupu ksiązki , pojscia do kina etc..
A MUZYKA ..ona juz po prostu byla ; wszechobecna , w ich otwartych sercach. Boże jaki to był piekny czas....
Tak więc wszystko ukladało sie jakos samo..hehe
Dzis maja swoje prywatne kontakty z najwiekszymi muzykami tego swiata. Tak to poszło...
.............................
Kiedys juz umiesciłem to co niżej na Forum..ale myśle że w jakis sposob to wypracowanie 15 letniej Marty oddaje to o co zapytal Witek.
Pozdrawiam :D :D
...............................

Tak dla przypomnienia....Praca z jezyka polskiego 15 letniej Marty...
Gimnazjum..heh
Tak wiec pisało to dziecko....poczytajcie...


temat : pasja

Muzyka.

Moje życie wewnętrzne jest dla mnie tylko muzyką, niczym więcej. Nigdy nie roiłam o tym, by nadać mu inną formę, jak tylko owo płynne continuo, z którego właściwie składa się moja osobowość. Nie żywię innych ambicji, jak tylko słuchać w sobie i obracać w ciągłych powtórzeniach ten niepochwytny, umykający żywioł.

MUZYKA ODGRYWA ISTOTNĄ ROLĘ W MOIM ŻYCIU

Muzyka odgrywa istotną rolę w moim życiu. Można by tak to ująć, jednak zdecydowanie lepszym sformułowaniem mojego stosunku do muzyki, będzie stwierdzenie, że muzyka JEST moim życiem.
Muzyka jest czymś, co nadaje sens mojej egzystencji. Ulepsza ją, ubarwia, dodaje jej czegoś niepowtarzalnego. Gdyby nie ona, na pewno nie byłabym taka jak teraz. Muzyka ukierunkowuje.
Trudno jest mi pisać o muzyce, o czymś, co jest dla mnie rzeczą tak oczywistą i tak potrzebną, jak powietrze i woda. Chciałabym napisać o znaczeniu, jakie dla mnie ma, ale nie chcę odejmować jej ani krzty piękna.
Muzyka jest czymś, co pozwala mi zapomnieć o problemach, zapomnieć o wszystkim, po prostu wsłuchać się w dźwięki i odpłynąć w mój własny świat. Jest moją pasją. Zawsze była. Ileż to razy słyszałam opowieści o tym, że już u mamy w brzuchu słuchałam Simple Man Lynyrd Skynyrd i Since I’ve Been Loving You Led Zeppelin.
W moim domu zawsze była muzyka. Dobra muzyka. Mówić uczyłam się podobno wymieniając skład Lynyrd Skynyrd. Rzeczą całkowicie naturalną jest więc moje zamiłowanie do muzyki. Była ze mną od zawsze, i kiedy było dobrze, i kiedy bywało gorzej.
Są takie utwory, które zawsze już będą kojarzyć mi się z jakimś czasem, przypominać mi wydarzenia i ludzi. Są też takie utwory, które poznaję jakby zupełnie od początku za każdym razem, gdy po nie sięgam. Na pierwszym miejscu tej listy znajdą się oczywiście Schody do Nieba Led Zeppelin. Utwór z ponadczasowym tekstem i muzyką... Muzyką, która trafia do mnie zawsze tak głęboko.
Ten utwór jest dla mnie czymś w rodzaju wyznacznika, czymś, co zawsze już będę porównywać z inną muzyką. Albo na odwrót: każdą inną muzykę będę porównywać do tego utworu. Jest to całkiem bezsensowne zajęcie, bo nigdy nie znajdę przecież niczego bardziej genialnego, aniżeli ten utwór.
Są ludzie, którzy mi nie wierzą. Nie rozumieją, jak można tak zupełnie zwariować na punkcie muzyki. Nie wierzą mi, gdy mówię im, że taki jest mój dom, taka jest moja rodzina. Ci bardziej obeznani z tematem patrzą na mnie szeroko otwartymi oczyma, gdy opowiadam im o muzyce, jaką znam. Dla mnie z kolei rzeczą nienormalną jest, gdy słyszę opowieści o problemach, jakie mają niektórzy młodzi ludzie z powodu muzyki, jakiej słuchają. I właśnie wtedy cieszę się z tego, że u mnie w domu nigdy tak nie było. Wręcz przeciwnie.
Jest osoba, dzięki której mogę dziś powiedzieć, że jestem taka, jaka jestem. Myślę, że mogę to tak nazwać, bo przecież muzyka w znacznym stopniu ukształtowała moją szesnastoletnią osobowość. Ta osoba pokazała mi dobrą muzykę, opowiadała mi o niej i nauczyła mnie jej.
Tą osobą jest mój tata.
W moim domu zawsze była muzyka, której chciałam słuchać. Po prostu szłam do pokoju i szukałam płyty, która mnie interesowała. Z biegiem lat pojawił się tylko problem ze znajdywaniem na półce takowej płyty, ale to już zupełnie inna historia...
Gdy byłam mniejsza, nigdy nie zastanawiałam się nad muzyką. Była. I już wtedy kochałam ją. Było dla mnie szokiem, gdy w pierwszej klasie szkoły podstawowej zaczęłam dostrzegać, że nie wszyscy podzielają moje muzyczne zainteresowania. Denerwowało mnie to. Denerwowali mnie ludzie, którzy próbowali rozmawiać ze mną o muzyce. Dla mnie już wtedy muzyka była czymś więcej, niż tylko chwilową rozrywką, hałaśliwym utworem, przy którym można poskakać i zapomnieć o nim. Teraz też tak jest. Muzyka jest dla mnie jeszcze ważniejsza, ale ja jestem bardziej tolerancyjna. Nie wybieram przyjaciół na podstawie ich upodobań muzycznych, nie segreguję ludzi. Cały czas jednak drażnią mnie ci, którzy próbują udowodnić mi, że się mylę, że moja muzyka jest beznadziejna i pusta.
Nie mam ochoty rozmawiać z takimi osobami. O czym?
Człowiek wrażliwy nigdy nie powiedziałby czegoś takiego. To oczywiste, że nie wszystkim musi podobać się muzyka, jakiej słucham, ale każdy człowiek, choć trochę podatny na piękno, człowiek, który potrafi zrozumieć tekst, nie nazwie muzyki rockowej beznadziejną.
Muzyka odgrywa więc naprawdę istotną rolę w moim życiu. Trudno, by było inaczej. Otacza mnie zewsząd. Jest powietrzem mojego domu, słychać ją w pokojach, widać na półkach i ścianach, czuć w głosie ludzi, którzy o niej opowiadają.
Muzyka, której słucham dostarcza mi każdego dnia potężnej dawki emocji, jak wzruszenie czy gęsia skórka, gdy słucham brzmienia basu w utworach Gov’t Mule. Nie twierdzę, że muzyka nie może dołować. Ale to też nie jest do końca tak. Muzyka nie dołuje, tylko wyzwala emocje. Smutnemu człowiekowi nie potrzeba przecież wiele, by coś w nim pękło, by potoczyły się łzy. Lecz to także jest dobra strona muzyki.
Muzyka uwrażliwia. To nie tylko to, że jej słucham. Ona daje mi coś więcej – odpręża, pomaga, kształtuje. Rozwija moją wyobraźnię, pobudza zmysły.
O muzyce, mojej największej jak dotąd miłości, mogłabym pisać do rana. Niektórzy i tak mnie nie zrozumieją. Nie obchodzi mnie to wiele. Znam wszakże niewielu ludzi, którzy podzielają moją pasję, a przynajmniej w takim stopniu jak ja. Mój brat, moi kuzyni, Weronika, mój tata... Jest jeszcze kilu takich zapaleńców. Dobrze, że są. Bez nich muzyka nie byłaby ta sama, inaczej jest przeżywać muzykę z kimś – każdy dźwięk po kolei, od początku i od początku. Ale i muzyka przeżywana samemu smakuje inaczej. Czasami lepiej.
Muzyka jest w moim życiu wszechobecna. Zawsze będzie. A jeżeli – jak powiedziałam – jest moim życiem, to pozwala mi wierzyć w to, że nawet moja śmierć niewiele zmieni, jeśli pójdę z nią przez życie.

Marta Michaliszyn
Pawel Freebird Michaliszy
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 80
Rejestracja: kwietnia 10, 2004, 9:49 am

Postautor: RockOnCellBlock » marca 27, 2010, 9:14 am

dzemek pisze:Ciekawy temat. Ja zacząłem swoją edukację muzyczną od The Beatles i Queen. Myślę, że od "Żuczków" można pociągnąc dalej w praktycznie każdy gatunek muzyczny. Blues jest na tyle specyficzną i niekomercyjną muzyką, że mało kto od małego zaczyna jej słuchac. Można ją zacząc słuchac nawet i od Niemena czy tez Grechuty. Zwolennikiem małych oszustw nigdy nie byłem, wbrew pozorom blues nie jest ciężki do rozumienia i słuchania.


Jak byłam młodsza, nienawidziłam Beatlesów. Teraz ich ubóstwiam, ale porównywałam ich do Ray'a Charlesa czy Arethy Franklin i mówiłam "popatrz tato, oni potrafią śpiewać. A te całe Beatlesy to jakaś ściema". Ale mi przeszło i bardzo się cieszę :mrgreen:

Pawle, ale wywód :shock: :shock: :shock: Ale w pozytywnym sensie!!! No i niezłe to Marty wypracowanie, choć przesadnie żewne - bardzo się uzewnętrzniła i ładnie nazwała sprawy.
Nina Sawicka.
Last fm
Awatar użytkownika
RockOnCellBlock
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 5002
Rejestracja: lipca 27, 2008, 1:01 pm
Lokalizacja: Opole/Kraków

Postautor: Pawel Freebird Michaliszy » marca 27, 2010, 9:54 am

RockOnCellBlock pisze:
dzemek pisze:Ciekawy temat. Ja zacząłem swoją edukację muzyczną od The Beatles i Queen. Myślę, że od "Żuczków" można pociągnąc dalej w praktycznie każdy gatunek muzyczny. Blues jest na tyle specyficzną i niekomercyjną muzyką, że mało kto od małego zaczyna jej słuchac. Można ją zacząc słuchac nawet i od Niemena czy tez Grechuty. Zwolennikiem małych oszustw nigdy nie byłem, wbrew pozorom blues nie jest ciężki do rozumienia i słuchania.


Jak byłam młodsza, nienawidziłam Beatlesów. Teraz ich ubóstwiam, ale porównywałam ich do Ray'a Charlesa czy Arethy Franklin i mówiłam "popatrz tato, oni potrafią śpiewać. A te całe Beatlesy to jakaś ściema". Ale mi przeszło i bardzo się cieszę :mrgreen:

Pawle, ale wywód :shock: :shock: :shock: Ale w pozytywnym sensie!!! No i niezłe to Marty wypracowanie, choć przesadnie żewne - bardzo się uzewnętrzniła i ładnie nazwała sprawy.

..............
Noo ja tam nic rzewnego w tym nie widzę.
Pisało 15 letnie dziecko...
Emocje na wierzchu..hehe..jak u mnie...
Rzewnie mozna spiewać U Prząśniczki albo Dzis do Ciebie Przyjść nie moge. Heh

Dziś to zupełnie coś innego. Nauka , nauka i raz jeszcze nauka...
To dziecko biegle operuje czterema językami i nie jest juz chetna do takich zwierzeń. Opanowana , bystra, potrafi jednym słowem nazwać cos o czym ja moge gadać 2 godziny..Kobiety zmienne są...
Pawel Freebird Michaliszy
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 80
Rejestracja: kwietnia 10, 2004, 9:49 am

Postautor: RockOnCellBlock » marca 27, 2010, 10:52 am

Ale walnęłam byka, "żewne" :roll: :roll: :roll:

Mam wrażenie, że wielu ludzi z wiekiem buduje sobie taką skorupkę, w której siedzi i mimo, że jej nie widać, to ta skorupka zatrzymuje emocje w środku. Nam dzieciakom chyba łatwiej gadać o emocjach. Nam dzieciakom i tym dorosłym, którzy mają "świra" na jakimś punkcie i potrafią za tym latać po całym świecie - od czego to zależy :?: :?: :?:
Nina Sawicka.
Last fm
Awatar użytkownika
RockOnCellBlock
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 5002
Rejestracja: lipca 27, 2008, 1:01 pm
Lokalizacja: Opole/Kraków

Postautor: Pawel Freebird Michaliszy » marca 27, 2010, 11:39 am

RockOnCellBlock pisze:Ale walnęłam byka, "żewne" :roll: :roll: :roll:

Mam wrażenie, że wielu ludzi z wiekiem buduje sobie taką skorupkę, w której siedzi i mimo, że jej nie widać, to ta skorupka zatrzymuje emocje w środku. Nam dzieciakom chyba łatwiej gadać o emocjach. Nam dzieciakom i tym dorosłym, którzy mają "świra" na jakimś punkcie i potrafią za tym latać po całym świecie - od czego to zależy :?: :?: :?:


....................
Noo od tego co przesunęło sie / albo i nie / we łbie..hehe
Ja tam mam mocno poprzesuwane...
Ewa w naszym Domu jest ostoją...opoką...sprawiedliwa i uczciwa w ocenach do bólu..
A ja ..cóz ..jak to mówią dzieciaki..najbardziej zwariowany ojciec na świecie...
Podejmuje decyzje w sekundę...
Taa..to ja jestem od tej zwariowanej muzyki , filmów i historii.

Nigdy , NIGDY nie powiedziałem swemu dziecku / kiedy cos tam zle zrobiło / ze jest głupie , nieporadne etc...

Zawsze powtarzałem i powtarzam..macie niesamowity potencjał ..więc do przodu..zawsze do przodu..a jak zle sie będzie dziać to jestem tuz za Waszymi plecami...podtrzymam..pomoge...
Wszystko :D :D :D :D
Pawel Freebird Michaliszy
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 80
Rejestracja: kwietnia 10, 2004, 9:49 am

Postautor: RockOnCellBlock » marca 27, 2010, 12:10 pm

Pawe Freebird Michaliszyn pisze:
RockOnCellBlock pisze:Ale walnęłam byka, "żewne" :roll: :roll: :roll:

Mam wrażenie, że wielu ludzi z wiekiem buduje sobie taką skorupkę, w której siedzi i mimo, że jej nie widać, to ta skorupka zatrzymuje emocje w środku. Nam dzieciakom chyba łatwiej gadać o emocjach. Nam dzieciakom i tym dorosłym, którzy mają "świra" na jakimś punkcie i potrafią za tym latać po całym świecie - od czego to zależy :?: :?: :?:


....................
Noo od tego co przesunęło sie / albo i nie / we łbie..hehe
Ja tam mam mocno poprzesuwane...
Ewa w naszym Domu jest ostoją...opoką...sprawiedliwa i uczciwa w ocenach do bólu..
A ja ..cóz ..jak to mówią dzieciaki..najbardziej zwariowany ojciec na świecie...
Podejmuje decyzje w sekundę...
Taa..to ja jestem od tej zwariowanej muzyki , filmów i historii.

Nigdy , NIGDY nie powiedziałem swemu dziecku / kiedy cos tam zle zrobiło / ze jest głupie , nieporadne etc...

Zawsze powtarzałem i powtarzam..macie niesamowity potencjał ..więc do przodu..zawsze do przodu..a jak zle sie będzie dziać to jestem tuz za Waszymi plecami...podtrzymam..pomoge...
Wszystko :D :D :D :D


No to fajnie - i tyle tylko mogę napisać w zakładce.
Nina Sawicka.
Last fm
Awatar użytkownika
RockOnCellBlock
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 5002
Rejestracja: lipca 27, 2008, 1:01 pm
Lokalizacja: Opole/Kraków

Postautor: Ola_Kalisz » marca 27, 2010, 7:26 pm

Sama mam 15 lat, wiec zaliczam się do dzieci/ młodzieży. Wydaje mi się że w dzisiejszych czasach muzykę wynosi się z domu. Jak byłam mała to na zmianę słuchałam Smerfnych Hitów z Kazikiem. Pana Staszewskiego pokazał mi tata, znałam wszystkie piosenki z "Melassy' na pamięć w wieku co najwyżej 5 lat. Pierwszy mój blues to była 'Zdrowa Woda', potem to już samo poszło i to co dobre chłonęłam jak gąbka. W 5 klasie podstawówki miałam małe 'załamanie' muzyczne, trwające ok. 2 miesięcy i zaczęłam słuchać tego samego co moje 'cudne' różowe koleżanki = vivy. Obejrzałam 'Skazanego na Bluesa' i wszystko diametralnie się zmieniło. Aktualnie słucham wszystkiego od Vivaldiego, przez jazz i pana Goodmana, folk, rock, metal, trochę starego popu, na cudownym bluesie kończąc. Najlepszym co moi rodzice mogli zrobić jest to, że nigdy mnie do niczego nie zmuszali i pozwalali mi dojrzeć do każdego rodzaju muzyki. Pokazywali mi muzykę od najmłodszych lat, bo już w wieku niespełna 4 lat przeżyłam mój pierwszy koncert Perfectu, na którym skakałam tacie po barkach, a od 7 roku życia chodziłam z nimi do zaprzyjaźnionego pubu na prawie wszystkie odbywające się tam koncerty. Dziś to ja jestem głównym promotorem wszelakich imprez, festiwali i koncertów, które nadal spędzamy rodzinnie : ).

Co do młodzieży, moja najlepsza przyjaciółka, mimo że bezustannie spędzamy ze sobą czas i wspólnie słuchamy muzyki, nie jest przekonana do bluesa. Egzystuje to na zasadzie tolerancji : ona moich Allmanów, ja jej Piaska i żadna nie uważa że jedno od drugiego jest lepsze. Może kiedyś jej się spodoba, a może po prostu ma inny gust.
Zaparzyłam herbatę w swym pokoju nad światem...
Awatar użytkownika
Ola_Kalisz
blueslover
blueslover
 
Posty: 588
Rejestracja: października 4, 2009, 7:18 pm

Postautor: Pawel Freebird Michaliszy » marca 27, 2010, 8:36 pm

Ola_Kalisz pisze:Sama mam 15 lat, wiec zaliczam się do dzieci/ młodzieży. Wydaje mi się że w dzisiejszych czasach muzykę wynosi się z domu. Jak byłam mała to na zmianę słuchałam Smerfnych Hitów z Kazikiem. Pana Staszewskiego pokazał mi tata, znałam wszystkie piosenki z "Melassy' na pamięć w wieku co najwyżej 5 lat. Pierwszy mój blues to była 'Zdrowa Woda', potem to już samo poszło i to co dobre chłonęłam jak gąbka. W 5 klasie podstawówki miałam małe 'załamanie' muzyczne, trwające ok. 2 miesięcy i zaczęłam słuchać tego samego co moje 'cudne' różowe koleżanki = vivy. Obejrzałam 'Skazanego na Bluesa' i wszystko diametralnie się zmieniło. Aktualnie słucham wszystkiego od Vivaldiego, przez jazz i pana Goodmana, folk, rock, metal, trochę starego popu, na cudownym bluesie kończąc. Najlepszym co moi rodzice mogli zrobić jest to, że nigdy mnie do niczego nie zmuszali i pozwalali mi dojrzeć do każdego rodzaju muzyki. Pokazywali mi muzykę od najmłodszych lat, bo już w wieku niespełna 4 lat przeżyłam mój pierwszy koncert Perfectu, na którym skakałam tacie po barkach, a od 7 roku życia chodziłam z nimi do zaprzyjaźnionego pubu na prawie wszystkie odbywające się tam koncerty. Dziś to ja jestem głównym promotorem wszelakich imprez, festiwali i koncertów, które nadal spędzamy rodzinnie : ).

Co do młodzieży, moja najlepsza przyjaciółka, mimo że bezustannie spędzamy ze sobą czas i wspólnie słuchamy muzyki, nie jest przekonana do bluesa. Egzystuje to na zasadzie tolerancji : ona moich Allmanów, ja jej Piaska i żadna nie uważa że jedno od drugiego jest lepsze. Może kiedyś jej się spodoba, a może po prostu ma inny gust.

................

pieknie napisane!!!!
pozdrawiam :D
Pawel Freebird Michaliszy
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 80
Rejestracja: kwietnia 10, 2004, 9:49 am

Postautor: Tomiszon » kwietnia 1, 2010, 12:30 am

Witku,

obejrzyj sobie: http://www.youtube.com/watch?v=Niu94K5NPts

Wprawdzie jest to dość dalekie od "ortodoksyjnego" bluesa jakiego Ty lubisz, ale jest to jedno z podejść które pominąć nie sposób. Teatr Wielkie Koło im. Jacka Łabacza prowadzi spektakle lalkowe dla dzieci, wprawdzie muzyka tutaj nie jest tematem edukacji a bardziej jej formą, ale na pewno jest to bardzo przyjazny sposób w jaki dzieciaki mogą na przykład oswoić się z dźwiękiem harmonijki :wink:

Jacek w piękny sposób potrafił dzieciom tę bluesowo-muzyczną energię przekazywać, i Teatr to przekazywanie kontynuuje... Zresztą co bardziej spostrzegawczy mogą zidentyfikować jedną z występujących tam dziewcząt jako forumową Nandari ;)
Awatar użytkownika
Tomiszon
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 970
Rejestracja: lutego 6, 2005, 5:25 pm
Lokalizacja: Gdynia/Kraków

Postautor: Tomii » kwietnia 1, 2010, 1:03 am

Kurcze, zal straszny, ze Jacek nie zyje ... dobrze ze TWK dalej trwa a "Magiczna Trupa Robinsona Bluesa" dalej wystepuje ...

Tomek - brawo - doskonaly przyklaad !
w sercu blues a w zylach rock'n'roll ...
...cudowność jest zawsze piękna, wszystko jedno jaka cudowność, nie ma cudowności, która by nie była piękna.
Awatar użytkownika
Tomii
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 4948
Rejestracja: października 10, 2005, 10:30 am
Lokalizacja: Katowice

Postautor: Nandari » kwietnia 17, 2010, 10:38 am

Tak sobie czytam Wasze wypowiedzi i już chciałam pisać, że jest jeden spektakl bluesowy dla dzieci, a tu Tomek mnie wyprzedził :)
dzięki wielkie :)
W takim razie mogę powiedzieć jak przedszkolaki reagują.
no cóż, musimy się nagłaśniać bo inaczej nas przekrzyczą
a jak śpiewamy "jeszcze jedną żabkę zjeść" to już jest miazga ;)
po spektaklu często słychać jak wychodząc śpiewają
widać - chwyta
zawsze mamy nadzieję, że kiedyś się zainteresują tym gatunkiem muzycznym :)
Awatar użytkownika
Nandari
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 29
Rejestracja: października 9, 2005, 3:10 pm
Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice/Sosnowiec

Postautor: Gh. » kwietnia 20, 2010, 9:06 pm

Ciekawy temat. Mysle, ze wszystko zalezy od tego co chcesz osiagnac. Scislej: chcesz aby dzieciaki polubily bluesa, czy dowiedzialy 'co to jest i skad sie wzielo'? Jesli maja go polubic to puszczaj im bardziej 'przystepne' piosenki, ktore latwo wpadaja w ucho. Napewno moga to byc blues-rock'owcy: Stone'si, Zeppelin'i czy jakakolwiek inkarnacja Clapton'a. Jesli to ich chwyci(a sa szanse) to dalej same pojda tym tropem. To najlepsze rozwiazanie jesli planujesz malego kariere muzyka:P.
Jesli twoim celem jest zwykla edukacja muzyczna, to moze im pokaz cala historie gatunk od korzeni do dzis. Jesli przy okazji rzucisz im pare ciekawostek, to napewno nie bede tego wspominac jako 'nudny wyklad o jakims bljusie'.
Tak czy owak, powodzenia:).
Gh.
bluesgość
bluesgość
 
Posty: 7
Rejestracja: kwietnia 13, 2008, 8:39 am
Lokalizacja: Białystok

Następna

nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Blues i tylko blues

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 381 gości

cron