Moderator: mods
WitekBielski pisze:...zapoznawanie młodzieży i dzieci (powiedzmy, w wieku siedmiu lat) z muzyką bluesową? Od czego należy zacząć? Czy lepiej pokazywać ewolucję tej muzyki (wobec tego przedstawiać go w porządku chronologicznym) czy może lepiej zacząć od końca (mam na myśli np. rock'n'roll)...
agrypa pisze:RockOnCellBlock pisze:Witku, trzeba dzieciakowi puścić film - Blues Brothers - i pozwolić nasłuchać się przekleństw
Wczesniej pochowac wszystkie autka
RockOnCellBlock pisze:trzeba dzieciakowi puścić film - Blues Brothers
Tomii pisze:Ja to moja Becie zapoznalem w bibliotece ...
A tak powaznie; nie wiem czy na sile pchac mlodziezy, wlasciwie dzieciom muzyke do glowy tak wczesnie. ...... tu duza rola rodzicow i otoczenia i chyba na to za duzego wplywu miec nie mozna .
dzemek pisze:Ciekawy temat. Ja zacząłem swoją edukację muzyczną od The Beatles i Queen. Myślę, że od "Żuczków" można pociągnąc dalej w praktycznie każdy gatunek muzyczny. Blues jest na tyle specyficzną i niekomercyjną muzyką, że mało kto od małego zaczyna jej słuchac. Można ją zacząc słuchac nawet i od Niemena czy tez Grechuty. Zwolennikiem małych oszustw nigdy nie byłem, wbrew pozorom blues nie jest ciężki do rozumienia i słuchania.
RockOnCellBlock pisze:dzemek pisze:Ciekawy temat. Ja zacząłem swoją edukację muzyczną od The Beatles i Queen. Myślę, że od "Żuczków" można pociągnąc dalej w praktycznie każdy gatunek muzyczny. Blues jest na tyle specyficzną i niekomercyjną muzyką, że mało kto od małego zaczyna jej słuchac. Można ją zacząc słuchac nawet i od Niemena czy tez Grechuty. Zwolennikiem małych oszustw nigdy nie byłem, wbrew pozorom blues nie jest ciężki do rozumienia i słuchania.
Jak byłam młodsza, nienawidziłam Beatlesów. Teraz ich ubóstwiam, ale porównywałam ich do Ray'a Charlesa czy Arethy Franklin i mówiłam "popatrz tato, oni potrafią śpiewać. A te całe Beatlesy to jakaś ściema". Ale mi przeszło i bardzo się cieszę
Pawle, ale wywód Ale w pozytywnym sensie!!! No i niezłe to Marty wypracowanie, choć przesadnie żewne - bardzo się uzewnętrzniła i ładnie nazwała sprawy.
RockOnCellBlock pisze:Ale walnęłam byka, "żewne"
Mam wrażenie, że wielu ludzi z wiekiem buduje sobie taką skorupkę, w której siedzi i mimo, że jej nie widać, to ta skorupka zatrzymuje emocje w środku. Nam dzieciakom chyba łatwiej gadać o emocjach. Nam dzieciakom i tym dorosłym, którzy mają "świra" na jakimś punkcie i potrafią za tym latać po całym świecie - od czego to zależy
Pawe Freebird Michaliszyn pisze:RockOnCellBlock pisze:Ale walnęłam byka, "żewne"
Mam wrażenie, że wielu ludzi z wiekiem buduje sobie taką skorupkę, w której siedzi i mimo, że jej nie widać, to ta skorupka zatrzymuje emocje w środku. Nam dzieciakom chyba łatwiej gadać o emocjach. Nam dzieciakom i tym dorosłym, którzy mają "świra" na jakimś punkcie i potrafią za tym latać po całym świecie - od czego to zależy
....................
Noo od tego co przesunęło sie / albo i nie / we łbie..hehe
Ja tam mam mocno poprzesuwane...
Ewa w naszym Domu jest ostoją...opoką...sprawiedliwa i uczciwa w ocenach do bólu..
A ja ..cóz ..jak to mówią dzieciaki..najbardziej zwariowany ojciec na świecie...
Podejmuje decyzje w sekundę...
Taa..to ja jestem od tej zwariowanej muzyki , filmów i historii.
Nigdy , NIGDY nie powiedziałem swemu dziecku / kiedy cos tam zle zrobiło / ze jest głupie , nieporadne etc...
Zawsze powtarzałem i powtarzam..macie niesamowity potencjał ..więc do przodu..zawsze do przodu..a jak zle sie będzie dziać to jestem tuz za Waszymi plecami...podtrzymam..pomoge...
Wszystko
Ola_Kalisz pisze:Sama mam 15 lat, wiec zaliczam się do dzieci/ młodzieży. Wydaje mi się że w dzisiejszych czasach muzykę wynosi się z domu. Jak byłam mała to na zmianę słuchałam Smerfnych Hitów z Kazikiem. Pana Staszewskiego pokazał mi tata, znałam wszystkie piosenki z "Melassy' na pamięć w wieku co najwyżej 5 lat. Pierwszy mój blues to była 'Zdrowa Woda', potem to już samo poszło i to co dobre chłonęłam jak gąbka. W 5 klasie podstawówki miałam małe 'załamanie' muzyczne, trwające ok. 2 miesięcy i zaczęłam słuchać tego samego co moje 'cudne' różowe koleżanki = vivy. Obejrzałam 'Skazanego na Bluesa' i wszystko diametralnie się zmieniło. Aktualnie słucham wszystkiego od Vivaldiego, przez jazz i pana Goodmana, folk, rock, metal, trochę starego popu, na cudownym bluesie kończąc. Najlepszym co moi rodzice mogli zrobić jest to, że nigdy mnie do niczego nie zmuszali i pozwalali mi dojrzeć do każdego rodzaju muzyki. Pokazywali mi muzykę od najmłodszych lat, bo już w wieku niespełna 4 lat przeżyłam mój pierwszy koncert Perfectu, na którym skakałam tacie po barkach, a od 7 roku życia chodziłam z nimi do zaprzyjaźnionego pubu na prawie wszystkie odbywające się tam koncerty. Dziś to ja jestem głównym promotorem wszelakich imprez, festiwali i koncertów, które nadal spędzamy rodzinnie : ).
Co do młodzieży, moja najlepsza przyjaciółka, mimo że bezustannie spędzamy ze sobą czas i wspólnie słuchamy muzyki, nie jest przekonana do bluesa. Egzystuje to na zasadzie tolerancji : ona moich Allmanów, ja jej Piaska i żadna nie uważa że jedno od drugiego jest lepsze. Może kiedyś jej się spodoba, a może po prostu ma inny gust.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 381 gości