Płyty bluesowe, które warto znać

Tu porozmawiacie o najpiękniejszej muzyce jaką jest Blues; o tradycji, teraźniejszości i przyszłości "błękitnych nutek"...

Moderator: mods

Postautor: lauderdale » października 20, 2009, 7:28 pm

@ndy.w pisze:
lauderdale pisze:fortepian jest zbyt ciezki by byc typowo bluesowym instrumentem i ..zbyt dokladnie strojonym


ja protestuję przeciwko takim insynuacjom. fortepian i blus od początku byli z sobą ściśle związani - imho doskonale nadaje się do blusa


Znowu sie narazilem.. a przeciez wszyscy wiedza, ze pierwsi bluesmani ( ktorzy to byli? :) ) wlokli za soba w jednej rece maczete a w drugiej fortepian ( lepiej brzmial) kiedy zbierali bawelne jadac na rowerze z iPodem w uchu po Las Olas w Fort Lauderdale na polnoc od Miami gdzie sa ogromne pola bawelny w rezerwacie jedynych Indian ktorzy do tej pory pozostaja w stanie wojny z rzadem USA- Seminole.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: @ndy.w » października 20, 2009, 11:05 pm

no może nie aż tak :roll: ale pianino było w każdym burdelu...
Awatar użytkownika
@ndy.w
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1519
Rejestracja: marca 26, 2007, 11:37 am
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: lauderdale » października 21, 2009, 8:15 am

@ndy.w pisze:no może nie aż tak :roll: ale pianino było w każdym burdelu...

Co prawda to prawda. :) :) :) A to jest BLUES.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: kora » października 23, 2009, 5:41 am

@ndy.w pisze: ale pianino było w każdym burdelu...


i w każdej spelunce ,czy gangsterskim lokalu :twisted: i mógł za nim zasiadać czarnoskóry,który w inny sposób do lokalu wejść by nie mógł .
eh to były czasy :lol:

Otis Spann, Sunnyland Slim,Leroy Carr, Memphis Slim,
Pinetop Perkins, Roosevelt Sykes, Champion Jack Dupree, Ray Charles ,Art Tatum,Fats Domino, albinosi -Speckled i Piano Red itd,itd...


- czym bez nich byłby blues ?
Obrazek
Awatar użytkownika
kora
Elf
Elf
 
Posty: 30155
Rejestracja: września 1, 2005, 12:44 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: kora » października 23, 2009, 8:48 am

Polecam tę płytę :mrgreen: za pianinem rewelacyjny Leroy Carr, a na gitarze geniusz :mrgreen: Scrapper Blackwell

Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
kora
Elf
Elf
 
Posty: 30155
Rejestracja: września 1, 2005, 12:44 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: Cencor » października 26, 2009, 10:27 pm

mniam

Pablo
keep swingin'
Cencor
bluesman
bluesman
 
Posty: 308
Rejestracja: listopada 15, 2005, 11:59 pm
Lokalizacja: Wroclove

Postautor: P.Szymański » października 30, 2009, 7:51 am

Hooker'n'Heat z 1970r.

Z tego całego recyklingu Hookera najbardziej mi się podoba właśnie ta płyta. Surowo, bez lukru, bez popisów. Chłopaki z Canned Heat kumali o co chodzi w takim graniu. Oszczędnie, z wyczuciem, na "czarno".
Paweł Szymański

Nowa płyta "Uroda zdarzeń" - www.pawelszymanski.olw.pl/dyskografia
P.Szymański
blueslover
blueslover
 
Posty: 783
Rejestracja: stycznia 18, 2005, 1:14 pm

Postautor: kora » października 30, 2009, 9:21 am

P.Szymański pisze:Hooker'n'Heat z 1970r.



Obrazek

Bardzo dobra płyta !!

Dla mnie każda płyta Hookera jest albo bardzo dobra albo dobra :D

Ja jednak niezmiennie jestem zakochana w :

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


Pozdrawiam :wink:
Obrazek
Awatar użytkownika
kora
Elf
Elf
 
Posty: 30155
Rejestracja: września 1, 2005, 12:44 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: Joe Dalton » października 30, 2009, 10:31 am

Mr Lucky jest super. Ze swojej strony polecam równiez plyte JLH pt. "Face to Face".

Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
Joe Dalton
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 176
Rejestracja: października 8, 2007, 12:15 pm
Lokalizacja: Kwiatuszkowo

Postautor: Sław » października 30, 2009, 9:11 pm

Hej!
Polecam coś mniej oczywistego:

SEAN COSTELLO - We Can Get Together - Delta Groove 2008

Obrazek

Ilekroć go słucham, myślę, że straciliśmy jednego z najbardziej obiecujących bluesmanów młodego pokolenia. Zmarł w ubiegłym roku.

PAUL DELAY - Nice & Strong - Evidence 1998

Obrazek


Też już go nie ma. Oryginalna harmonijka, świetne kompozycje, dziwny głos, ale bardzo go lubię.

ROOSEVELT BOOBA BARNES - The Heartbroken Man - Rooster 1991

Obrazek

Ten to zmarł dawno temu. Nagrał jedną, bardzo korzenną płytę. Warto poznać, bo kopie. :mrgreen:

Pzdr Sław
https://www.facebook.com/feelintheblues1
R.L. Burnside - "The blues ain’t nothin’ but dance music".
Sław
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 2606
Rejestracja: stycznia 13, 2005, 9:53 pm

Postautor: P.Szymański » października 30, 2009, 10:39 pm

Buddy Guy "A Man and The Blues" rok 1968 Vanguard
Otis Spann na pianinie, dęciaki. Raczej bez napinania się i bez hałasu.
Paweł Szymański

Nowa płyta "Uroda zdarzeń" - www.pawelszymanski.olw.pl/dyskografia
P.Szymański
blueslover
blueslover
 
Posty: 783
Rejestracja: stycznia 18, 2005, 1:14 pm

Postautor: Cencor » października 31, 2009, 12:50 am

Come on in This House - Junior Wells (Telarc 1996)

swietni muzycy, mocne utwory, kapitalne brzmienie/produkcja

jak dla mnie jedna z lepszych plyt lat '90 jak i w ogole

Cencor
keep swingin'
Cencor
bluesman
bluesman
 
Posty: 308
Rejestracja: listopada 15, 2005, 11:59 pm
Lokalizacja: Wroclove

Postautor: Brzoza » listopada 1, 2009, 6:27 pm

Ja osobiście polecam poniższe krążki:

- Mike Bloomfield, Al Kooper, Steve Stills - Super Session
- Alexis Korner - Got My Mojo Working
- Buddy Guy - Stone Crazy (moja ulubiona płyta tego artysty)
- Canned Heat - Canned Heat
- Chicken Shack - 40 Blue Fingers, Freshly Packed And Ready To Serve
- Groundhogs - Blues Obituary
- John Mayall - The Turning Point (moje the best Mayalla)
- Keef Hartley Band - Halfbreed
- Livin' Blues - Hell's Session

Oczywiście to tylko zalążek, ale naprawdę polecam te płyty, gdyż tych zespołów, jak np Canned Heat czy Groundhogs, nikt już prawie nie pamięta, a są one naprawdę rewelacyjne.
Moja audycja w Radiu SAR --> www.trojwymiar.radiosar.pl
wtorki o 21:00 | Adam Brzeziński
http://blues.com.pl/viewforum.php?f=87
Awatar użytkownika
Brzoza
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6369
Rejestracja: października 29, 2009, 11:20 pm
Lokalizacja: Gdańsk

Postautor: P.Szymański » listopada 5, 2009, 6:55 am

Josh White "Blues & Ballads"
Piękny, aksamitny głos, dykcja, elegancja, oraz nader wysmakowana, choć oszczędna, gra na gitarze (Martin 00-45, jak sądzę). Nagrania powstały bodajże w 1944r., ale jakość techniczna OK.
Muzyka zawarta na płycie nie podnosi słuchającemu poziomu adrenaliny.
Paweł Szymański

Nowa płyta "Uroda zdarzeń" - www.pawelszymanski.olw.pl/dyskografia
P.Szymański
blueslover
blueslover
 
Posty: 783
Rejestracja: stycznia 18, 2005, 1:14 pm

Postautor: kora » listopada 5, 2009, 7:27 am

P.Szymański pisze:Josh White "Blues & Ballads"


Piękna płyta !!!

Obrazek

Więcej o tej płycie TU


______________


A ja polecam tę płytkę.
Piękne, rasowe,akustyczne granie :wink:

Obrazek



Więcej o płycie TU
Obrazek
Awatar użytkownika
kora
Elf
Elf
 
Posty: 30155
Rejestracja: września 1, 2005, 12:44 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: @ndy.w » listopada 5, 2009, 10:04 am

kora_ pisze:Piękne, rasowe,akustyczne granie :wink:

Obrazek



Więcej o płycie TU


jestem fanem Luthera Allisona. Wielki Artysta przez Wielkie "W" i "A". chyba trochę niedoceniany i może trochę zapomniany. głos jak dzwon, nowatorskie podejście przy zachowaniu tradycji. odszedł do Wielkiej Orkiestry chyba trochę za szybko (58L bez 5ciu dni).

ale ta płyta to chyba jakiś bootleg. brzmi jakby była nagrana u cioci na imieninach. najbardziej brakuje mi bliskości tego Głosu...
(czy aby to wydawnictwo nie jest 1ną z wielu prób odcinania kuponów od sztuki Wielkiego Nieżyjącego? jak to mówią - czasem żeby zdobyć sławę trzeba umrzeć...)
Awatar użytkownika
@ndy.w
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1519
Rejestracja: marca 26, 2007, 11:37 am
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: kora » listopada 5, 2009, 10:45 am

@ndy.w pisze:
ale ta płyta to chyba jakiś bootleg. brzmi jakby była nagrana u cioci na imieninach. najbardziej brakuje mi bliskości tego Głosu...
(czy aby to wydawnictwo nie jest 1ną z wielu prób odcinania kuponów od sztuki Wielkiego Nieżyjącego? jak to mówią - czasem żeby zdobyć sławę trzeba umrzeć...)


:roll:

Ja mam płytę wydaną w wytwórni RUF w 1992 roku,czyli jeszcze za życia Luthera. Brzmi rewelacyjnie !!!

Link ,który podałam, bardzo słabo obrazuje tę płytę - no ale cóż takie są uroki netu :wink:
Obrazek
Awatar użytkownika
kora
Elf
Elf
 
Posty: 30155
Rejestracja: września 1, 2005, 12:44 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: Joe Dalton » listopada 5, 2009, 2:04 pm

Bardzo lubie koncertowe plyty Luthera Allisona, zwlaszcza podwojna "Live in Chicago".
Awatar użytkownika
Joe Dalton
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 176
Rejestracja: października 8, 2007, 12:15 pm
Lokalizacja: Kwiatuszkowo

Postautor: RafałS » listopada 5, 2009, 3:12 pm

Joe Dalton pisze:Bardzo lubie koncertowe plyty Luthera Allisona, zwlaszcza podwojna "Live in Chicago".


Ba - ta płyta to legenda. Chociaż ja wolałbym, żeby jednak było trochę więcej szybkich i średnich bluesów niż wolnych. Tu jest praktycznie pół na pół, z tym, że te wolne są często dłuższe i w rezultacie odczuwam lekki przesyt nimi. Ale ogólnie - na tej płycie Luther jest wielki, tak wielki jak Buddy Guy czy którykolwiek inny z gigantów w swoich najlepszych momentach. Nawet w AMG stoi, że to jedna z najlepszych płyt w całym katalogu Alligatora. Zdaje się, że koncert z tej drugiej płyty Luther grał wiedząc już, że jego dni są policzone.
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

Postautor: P.Szymański » listopada 5, 2009, 9:15 pm

kora_ pisze:
@ndy.w pisze:
ale ta płyta to chyba jakiś bootleg. brzmi jakby była nagrana u cioci na imieninach. najbardziej brakuje mi bliskości tego Głosu...
(czy aby to wydawnictwo nie jest 1ną z wielu prób odcinania kuponów od sztuki Wielkiego Nieżyjącego? jak to mówią - czasem żeby zdobyć sławę trzeba umrzeć...)


:roll:

Ja mam płytę wydaną w wytwórni RUF w 1992 roku,czyli jeszcze za życia Luthera. Brzmi rewelacyjnie !!!

Link ,który podałam, bardzo słabo obrazuje tę płytę - no ale cóż takie są uroki netu :wink:


A ja dostałem oficjalne wydawnictwo na kasecie magnetofonowej! Pamiętam tylko, że ktoś tam fajnie grał na harmonijce.
Paweł Szymański

Nowa płyta "Uroda zdarzeń" - www.pawelszymanski.olw.pl/dyskografia
P.Szymański
blueslover
blueslover
 
Posty: 783
Rejestracja: stycznia 18, 2005, 1:14 pm

Postautor: P.Szymański » listopada 5, 2009, 9:28 pm

Przy okazji: Blind Willie McTell "Last Session" . Nagrań dokonano w sklepie z płytami. Taśma wylądowała w śmietniku, a jak właściciel owego sklepu p. Rhodes dowiedział się, że zmarł "słynny śpiewak BWMcTell", to wygrzebał zapis sesji i po latach zrobiono zupełnie fajne wydawnictwo. Co prawda McTell śpiewał już tylko repertuar uliczny, czyli piosenki, ale można posłuchać tych nagrań o jako ciekawostki. 1956r.

Scrapper Blackwell "Mr.Scrapper's Blues"
Śpiewanie z gitarą (jeden numer z pianinem). Zdecydowanie blues.
Ostatnie nagrania Blackwella. Wkrótce potem biedaka zabili.
Paweł Szymański

Nowa płyta "Uroda zdarzeń" - www.pawelszymanski.olw.pl/dyskografia
P.Szymański
blueslover
blueslover
 
Posty: 783
Rejestracja: stycznia 18, 2005, 1:14 pm

Postautor: P.Szymański » listopada 5, 2009, 9:30 pm

PS. Blackwell jest z 1961r.
Paweł Szymański

Nowa płyta "Uroda zdarzeń" - www.pawelszymanski.olw.pl/dyskografia
P.Szymański
blueslover
blueslover
 
Posty: 783
Rejestracja: stycznia 18, 2005, 1:14 pm

Postautor: kora » listopada 6, 2009, 5:58 am

P.Szymański pisze:Pamiętam tylko, że ktoś tam fajnie grał na harmonijce.


Masz na myśli ostatni numer. Na harmonijce grał - Thierry Menesclou.
W tym też utworze, na gitarze akustycznej grał syn Luthera - Bernard Allison.
Obrazek
Awatar użytkownika
kora
Elf
Elf
 
Posty: 30155
Rejestracja: września 1, 2005, 12:44 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: RafałS » listopada 7, 2009, 10:17 am

kora_ pisze:W tym też utworze, na gitarze akustycznej grał syn Luthera - Bernard Allison.


Właśnie - a co sądzicie o Bernardzie Allisonie? Śladami ojca wydał podwójną płytę koncertową, gra niektóre sztandarowe bluesy z jego repertuaru ("Bad Love"), współpracuje z muzykami ojca nie kopiując go przy tym - aż się prosi o porównania. Moim zdaniem jest bardzo dobry, ale do taty mu jednak trochę brakuje, tak wokalnie jak i pod względem inwencji w dłuższych solówkach gitarowych. Z drugiej strony jego pozytywna funkowa energia bywa zaraźliwa i często wprawia mnie w dobry humor, więc ogółem bardzo go lubię. A Wy?
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

Postautor: kora » listopada 7, 2009, 11:54 am

Ja znam tylko dwie płyty Bernarda,więc trudno mi Ich porównywać.

Póki co ,podzielam Twoją opinię Rafale - "Jest bardzo dobry, ale do taty mu jednak trochę brakuje, tak wokalnie jak i pod względem inwencji w dłuższych solówkach gitarowych "


Z całą pewnością wolę kompletować brakujące krążki z dyskografii ojca, aniżeli zakupywać płyty syna .Ten pierwszy o wiele bardziej bliższy jest memu sercu :wink:
Obrazek
Awatar użytkownika
kora
Elf
Elf
 
Posty: 30155
Rejestracja: września 1, 2005, 12:44 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: RafałS » listopada 7, 2009, 2:14 pm

kora_ pisze:Ja znam tylko dwie płyty Bernarda,więc trudno mi Ich porównywać.

Póki co ,podzielam Twoją opinię Rafale - "Jest bardzo dobry, ale do taty mu jednak trochę brakuje, tak wokalnie jak i pod względem inwencji w dłuższych solówkach gitarowych "


Z całą pewnością wolę kompletować brakujące krążki z dyskografii ojca, aniżeli zakupywać płyty syna .Ten pierwszy o wiele bardziej bliższy jest memu sercu :wink:


Ja też znam tylko dwie płyty Bernarda: tę podwójną koncertową i jedną ze studyjnych. Wiadomo, że Luther to super liga, ale nie jest też tak, ze Bernard jedzie na samym nazwisku, przyjemnie się go słucha. Jest taki lekki, współczesny i rozrywkowy, w porównaniu z ojcem, który wolne bluesy grał czasem, jak to mówię, "szkłem po żyłach", wypruwając emocjonalne wnętrzności z siebie i słuchaczy. Czasem Luther jest dla mnie aż za dobry, za mocny, tak jak czasem za mocny jest dla mnie Buddy Guy i bywa, że nie mam nastroju na taką dawkę rozpaczy, gniewu, namiętności i co tam jeszcze jest. :) Bernard ma się do Luthera, jak piwo do spirytusu. :wink:
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

Postautor: @ndy.w » listopada 7, 2009, 3:50 pm

RafałS pisze:"szkłem po żyłach"


bardzo misie spodobało to określenie. tym właśnie wolny blus imho powinien się różnić od słodko-pierdzącej balladki ;-]
Awatar użytkownika
@ndy.w
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1519
Rejestracja: marca 26, 2007, 11:37 am
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: RafałS » listopada 7, 2009, 4:21 pm

@ndy.w pisze:
RafałS pisze:"szkłem po żyłach"


bardzo misie spodobało to określenie. tym właśnie wolny blus imho powinien się różnić od słodko-pierdzącej balladki ;-]


Ale wolny blues nie musi być zawsze dramatyczny - może być tez kojący. No i nawet dramatyzm ma różne stopnie. Weźmy na przykład klasyczny bluesowy temat - o tym, że kobieta zdradza - w wykonaniu, powiedzmy, BB Kinga i Buddy Guya. Jak BB o tym śpiewa i gra, to wyobrażam sobie, że po nakryciu kobiety z kochankiem mógłby tupnąć nogą, trzasnąć drzwiami i odejść. Albo dać w mordę gachowi i wyrzucić oboje z domu. Albo nawrzeszczeć na kobietę, ale w końcu wybaczyć. Czyli gniew kontrolowany, złość i gorycz,ale pod kontrolą. Za to jak słyszę Buddy Guya w takim kawałku, to myślę sobie, że wyciągnąłby rewolwer i palnąłby w łeb kobiecie, facetowi, a potem może i sobie. Taka jest różnica ich interpretacji klasycznego tematu. To nie znaczy, że ekstremalista Buddy Guy jest lepszy od relatywnie spokojnego BB Kinga. Po prostu różnią się temperamentem i obaj są mistrzami w projekcji tego temperamentu za pomocą muzyki. A od słuchacza już zależy, z którym wykonaniem umie i chce się w danej chwili identyfikować. Zgadzacie się?
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

Postautor: lauderdale » listopada 7, 2009, 4:41 pm

RafałS pisze: Jak BB o tym śpiewa i gra, to wyobrażam sobie, że po nakryciu kobiety z kochankiem mógłby tupnąć nogą, trzasnąć drzwiami i odejść. Albo dać w mordę gachowi i wyrzucić oboje z domu. Albo nawrzeszczeć na kobietę, ale w końcu wybaczyć. Czyli gniew kontrolowany, złość i gorycz,ale pod kontrolą. Za to jak słyszę Buddy Guya w takim kawałku, to myślę sobie, że wyciągnąłby rewolwer i palnąłby w łeb kobiecie, facetowi, a potem może i sobie. Taka jest różnica ich interpretacji klasycznego tematu. To nie znaczy, że ekstremalista Buddy Guy jest lepszy od relatywnie spokojnego BB Kinga. Po prostu różnią się temperamentem i obaj są mistrzami w projekcji tego temperamentu za pomocą muzyki. A od słuchacza już zależy, z którym wykonaniem umie i chce się w danej chwili identyfikować. Zgadzacie się?


No trzeba jeszcze dodac, ze ta roznica wynika z tego , ze Buddy jest czarny(black) a BB jest otwarcie czarny (openly black ).

:) :) :)
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: RafałS » listopada 7, 2009, 7:00 pm

lauderdale pisze:No trzeba jeszcze dodac, ze ta roznica wynika z tego , ze Buddy jest czarny(black) a BB jest otwarcie czarny (openly black ).
:) :) :)


Chyba nie rozumiem różnicy. :wink:
James Brown twierdził, że jest "black":

"A colored is a very frightened-to-death Afro-American. A Negro is one that makes it in the system, and he wants to be white. A nigger, he's loud and boisterous, wants to be seen. Nobody likes a nigger. A black man has pride. He wants to build, he wants to make his race mean something. Wants to have a culture and art forms. And he's not prejudiced. I am a black American man. Now you go ahead and print it. "

Z kolei George Carlin (odkryłem go przed chwilą dzięki Tobie, Laudie - dzięki) wskazywał na Browna jako "openly black":

"He happens to be black." Like it's a fucking accident, you know. He happens to be black? Yes, he happens to be black. Ah, yes, yes, yes. He had two black parents? Oh, yes, that's right, two black parents. And they fucked? Oh, indeed they did. So where does the surprise part come in? I would think it would be more unusual if he just "happened" to be Scandinavian!
No one is "openly" black. Well, maybe James Brown. Or Louis Farrakhan. Louis Farrakhan is openly black. Colin Powell is not openly black. Colin Powell is openly white. He just "happens to be" black. "

Przepraszam, ze nie tłumaczę i wklejam długaśnego offtopa, ale trochę się spieszę, a przed chwilą turlałem się czytając to i nie mogłem się oprzeć pokusie podzielenia z innymi. :D :D :D

Czy kiedy jesteśmy czarni i mówimy głośno, ze jesteśmy czarni, to stajemy się automatycznie otwarcie czarni?

P.S. W pierwszej chwili sądziłem, że "otwarcie czarny", to jakiś termin techniczny, np. rodzaj otwartego stroju gitary, używanego wyłącznie przez czarnych. :wink:
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

PoprzedniaNastępna

nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Blues i tylko blues

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 166 gości

cron