Uszanowanie,
Mam nadzieję, że mnie stąd nie wykopiecie, ponieważ nie jestem stricte typowym fanem bluesa (choć wcale pewnie nie powiedziane, że miłośnicy bluesa muszą TYLKO tegoż gatunku słuchać) ... Ogólnie, zakorzeniony jestem raczej w muzyce rockowej i metalowej (choć nie pogardzę też piosenką poetycką)... Jeśli chodzi o bluesa, to jedynie Dżemu słucham już prawie 20 lat... Bluesem, w ścisłym tego słowa znaczeniu, zainteresował mnie dopiero tercet (nie, nie egzotyczny ): Mann, Chojnacki, Piekut, w radiowej Trójce - w audycji "Tanie Granie", która po odejściu Wasowskiego, przekształciła się w "Piosenki bez granic"... Jako że jestem miłośnikiem zastosowania gitary elektrycznej w każdym z gatunków muzycznych, dość konkretnie zainteresowałem się także bluesem...
To teraz meritum sprawy W temacie bluesa jestem jednak jeszcze stosunkowo świeży, dlatego chciałbym zapytać Was - jakich wykonawców (ewentualnie utwory) możecie polecić, w których występują dość rozbudowane i długie partie solowe gitary elektrycznej? Ogólnie, bardziej chodzi raczej o utwory instrumentalne, ale nie zaszkodzą też partie wokalne... Gdzieś mi tam po głowie łazi Hendrix, Clapton, King, Bonamassa, Hooker, Bracia Vaughanowie, ale... może polecicie coś jeszcze, za co byłbym wdzięczny