Gradacja..lepiej, jeszcze lepiej..gorzej , jeszcze gorzej

Tematy związane z muzyką bliższych i dalszych okolic bluesa.

Moderator: mods

Gradacja..lepiej, jeszcze lepiej..gorzej , jeszcze gorzej

Postautor: Robert007Lenert » września 28, 2013, 5:43 pm

No wlasnie czy taka gradacja ma sens w muzyce. Pije oczywiscie do tematu LEZ ZEPPELIN. Tam padlo takie okreslenie. Gitarzysta gra lepiej...bo co?? Bo gra tak jak nam sie wydaje , ze grac powinien? A moze gra gorzej wlasnie ze wzgledu na to, ze gra zgodnie z naszym przewidywaniem? A moze lepiej gra ten co gra inaczej niz my myslimy, ze grac powinien, bo nas zaskakuje? A moze......
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7074
Rejestracja: października 22, 2004, 5:31 pm
Lokalizacja: Galicja, to oczywiste:)

Postautor: Yaniu » października 7, 2013, 8:31 pm

Albo mnie "rusza" albo nie "rusza" jedna słuszna i subiektywna gradacja :-) Nie widzę sensu dla jakiś innych.
Awatar użytkownika
Yaniu
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 847
Rejestracja: lipca 25, 2012, 12:22 pm
Lokalizacja: Łomża

Postautor: radek » października 10, 2013, 12:06 am

Widzę, że nie ma zbyt wielu chętnych, którzy chcieliby sobie nagrabić, ew. nagrabić jeszcze bardziej. To ja spróbuję. Zaznaczam, że nie jestem muzykiem i nie potrafię grać na żadnym instrumencie, co najwyżej na nerwach, a to chyba bardziej przyrząd niż instrument.

Z mojego punktu widzenia granie lepiej to jedynie to, czy gra bardziej mi się podoba, czy mniej. Może muzycy potrafią lepiej ocenić umiejętności gry danego muzyka-o ile są takie kryteria. Wtedy można by się dowiedzieć, czy to lepiej, czy gorzej.

Ale tak właściwie, jakie to ma znaczenie? Czy lepiej gra Bona, czy Bonamassa?
Czy lepiej Zimerman, Możdżer, czy Perkins? Odpowiedź w tym wypadku oczywista, ale czemu wolicie ludzie Perkinsa - w większości tego forum?
A może lepszym muzykiem od Ravi Shankara jest James Cotton?
Chociaż... może i ja potrafię wyznaczyć gradację, tyle że nic obiektywnego z tego nie wynika. Cóż z tego, że lepiej od Gałacha czy Kennedy'ego gra Konstanty Andrzej Kulka, że lepiej od John'ego Lee Hookera śpiewał Mieczysław Fogg, a od Shemeki Copeland - Irena Santor?

Zapewne lepiej technicznie gra Vai czy Satriani niż Dylan. (Ciekawiłaby mnie opinia muzyków, czy lepszy jest Vai czy Satriani?). Tylko tak naprawdę o niczym to nie świadczy.
A lepiej śpiewa Frank Sinatra czy Robert Johnson? A może pani Elżbieta Mielczarek, od Cyndi Lauper?. Jeśli chodzi o blues, to oczywiście ja wolę panią Mielczarek, jeśli o śpiewanie to pani Lauper - bez dyskusji.
Poza tym ja wolę muzykę od muzyków (dlatego też mniej mnie interesują życiorysy i ciężki żywot tychże). I dlatego wolę Dereka Trucksa z własnym Bandem, od TTB pomimo tergo,że Derek gra teraz wcale nie gorzej. Ważniejsza całość, od poszczególnych elementów. Może być "one man band", nie ma znaczenia, pod warunkiem, że to całość.
Czy lepszy jest Marcus Miller, czy Dave Scholls? A może Krzysztof Ścierański? Zależy co kto lubi...

A wracając... Opinie tzw. fachowców tak, ale bez przesady. Mam własne zdanie, które mogę zmienić, ale nie wystarczy sama opinia tegoż "fachowca". Sam się muszę przekonać...
To, że ktoś umie na czymś grać, nie znaczy, że potrafi być obiektywny. Jeśli by tak było, to recenzenci byliby najlepszymi muzykami, a muzycy - recenzentami.
Pana Page'a cenię i lubię, ale głównie z oficjalnych płyt LZ (i jeszcze jedną, czy dwie inne). Dla mnie klasyka - bez żadnych dyskusji!!! - do której chętnie wracam. Przesłuchałem też kilkadziesiąt (być może za mało) koncertów LZ i niestety pan Page wprowadzał spory chaos, nie zawsze kontrolowany. To już prędzej chaos kontrolowany był u pana Hendrixa, chociaż też nie za często. Mówię tu o koncertach, nie o płytach oficjalnych, gdzie wszystko - jak dla mnie - jest bez zarzutu.

Dla jasności - oczywiście że uważam tych wykonawców za klasyków !!!
Pan Page obecnie gra niestety nie lepiej,niż Pan Betts, zresztą mój ulubiony gitarzysta. Co nie zamydla mi uszów co do dzisiejszej formy tych muzyków i nie znaczy, że muszę się zgadzać z ich zdaniem. Do Allmanów z Bettsem wracam chyba najczęściej.

Jeśli chodzi o gitarzystów, to moja pierwsza piątka od bardzo wielu lat;

1.Albert King
2.Dickey Betts (dawne czasy)
obydwoje nie do pobicia, niezależnie od dnia

kolejność reszty zależy od dnia;

Freddy King
Derek Trucks
Warren Haynes

ciąg dalszy, też zależy od dnia.

Co nie znaczy, że są "lepsi" (obiektywnie!?) np. o Johna McLaughlina czy Andrzeja Czamary.

Lepszy, to dla mnie tylko i wyłącznie ten który bardziej mi się podoba.
I jeśli kiedykolwiek, gdziekolwiek napiszę, że ktoś jest lepszy, to tylko w tym sensie.
Poza tym pomimo przesłuchania kilkudziesięciu tysięcy (pewnie gdzieś tyle) płyt, nie wydaje mi się, żeby moja opinia była ważniejsza (co do lepszości) od kogoś w Gwinei Bissau, który słyszał kilku miejscowych wykonawców. Chętnie ich zresztą też posłucham.

A Lez Zeppelin lubię, bo z ich muzyki "emanuje" sporo uczucia-przynajmniej ja to tak
odbieram. A - dla odmiany - w POA widzę-słyszę radość wspólnego grania i zabawy muzyką, co mi się udziela podczas słuchania.
radek
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 2058
Rejestracja: października 4, 2008, 10:43 pm

Postautor: Yaniu » października 10, 2013, 8:55 am

Przychylam się do wypowiedzi Radka :-) i z własnego doświadczenia muszę stwierdzić, że czasami moje oczekiwania i bagaż ukształtowanych nawyków słuchowych płata mi niezłego figla, po jakimś czasie dany wykonawca wraca na tapetę i jest całkiem przyjemnie. W rzeczy samej staram się unikać klasyfikowania lub wyrażania poglądów klasyfikujących muzyków na lepszych i jeszcze lepszych. Ludzie jakoś sobie muszą radzić w gąszczu wykonawców stąd nieunikniona klasyfikacja jak drogowskaz pokazuje kierunek w zasadzie donikąd.

Ale bywa często tak, że sami muzycy domagają się żeby ich sklasyfikowano jak tenisistów, czemu służą doroczne ankiety badające gusta słuchaczy. Nie mam nic przeciwko owym statystykom być może pomagają one w funkcjonowaniu ryku wspierając potencjalnych słuchaczy w dokonaniu szybkiego wyboru. Często też stają się one ciężkim bagażem z którym artyści sobie nie radzą.

Życie było by nie możliwe bez wartościowania, i o ile używanie powyższych (tytuł tematu) form ma zwrócić nasza uwagę na jakiś fakt, jest to do przyjęcia. Jeśli z jakiegoś powodu miały by mi sugerować określony sposób zachowań to nie zgadzam się.
Awatar użytkownika
Yaniu
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 847
Rejestracja: lipca 25, 2012, 12:22 pm
Lokalizacja: Łomża

Postautor: Dziadek Władek » października 10, 2013, 10:50 am

Yaniu pisze:[...] być może pomagają one w funkcjonowaniu ryku wspierając potencjalnych słuchaczy [...]

Wiem, zwykła "literówka"... Ale ciekawie zabrzmiała w kontekście tematu :)

...nomen omen?... :shock: :twisted: :lol:
Władek Pękała
" - Blues?... Jest tam, gdzie go słyszysz..."
Awatar użytkownika
Dziadek Władek
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 18532
Rejestracja: listopada 24, 2009, 10:48 am
Lokalizacja: Częstochowa

Postautor: Paweł Stomma » października 10, 2013, 11:13 am

Chciałem tu parę słów napisać w kwestii "pana Page" i tego jak on obecnie gra na gitarze. Było wprawdzie w innym wątku, ale ten naturalnie zdechł schodząć na rozgrywki osobiste. Wielu ludzi "dobrą"grę na gitarze kojarzy ze sprawnym przebieraniem palcami. Wielu tez uważa, że dobry gitarzysta to gra fajne solówki. I jedno i drugie jest po prostu nieprawdą.
Obejrzałem dość dokładnie Celebration Day. Największe wrażenie zrobiła na mnie właśnie gra Page'a. Nie grał już wprawdziwe teraz solówek, których cierpliwie uczyć sie będą setki tysięcy gitarzystów na całym świecie (w przeszłości tak było) ale to co robił w podkładach to po prostu mistrzostwo świata! Byłem pod ogromnym wrażeniem i bardzo też zaskoczony, bo spodziewałem sie takiego "emeryckiego" koncertu. Może Page już nie ma takich sprawnych palców (chyba też za bardzo nigdy nie miał) ale MUZYKIEM jest nie gorszym niz kiedyś. Przez bycie muzykiem rozumiem tzw. "muzykalność" czyli wyobraźnię, feeling, kreatywność, zdolność do "tworzenia klimatu", wyrażania i budzenia emocji, słuchanie innych (i siebie!) oraz umiejętność grania tego, co akurat w danym momencie grac "potrzeba".
Dont you step on my blue suede shoes.
You can do anything but lay off of my blue suede shoes

https://www.facebook.com/Breakmaszyna
Awatar użytkownika
Paweł Stomma
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3105
Rejestracja: czerwca 9, 2008, 8:52 pm
Lokalizacja: Częstochowa

Postautor: posener » października 10, 2013, 11:48 am

Paweł Stomma pisze:Wielu ludzi "dobrą"grę na gitarze kojarzy ze sprawnym przebieraniem palcami. Wielu tez uważa, że dobry gitarzysta to gra fajne solówki. I jedno i drugie jest po prostu nieprawdą.
Obejrzałem dość dokładnie Celebration Day. Największe wrażenie zrobiła na mnie właśnie gra Page'a. Nie grał już wprawdziwe teraz solówek, których cierpliwie uczyć sie będą setki tysięcy gitarzystów na całym świecie (w przeszłości tak było) ale to co robił w podkładach to po prostu mistrzostwo świata!

To jest to co ja zawsze podkreślam w tych dziwnych polemikach. Siła gry Page'a nigdy nie leżała w przebieraniu, chociaż zanim heroina go dopadła, to przebierał całkiem sprawnie. Nie wiem czy teraz nie chce, czy nie moze, ale nie o to chodzi. On gra dla kapeli i dla MUZYKI i jego gra to nadal jest potęga! Nawiasem mówiąc gdzieś w wywiadzie powiedział, że specjalnie zagrał solo w Stairway zgodnie z oryginałem, bo wielu sądziło, że już nie jest w stanie, a jest i zawsze był. Być może w wieku niemal 70 lat patrzy na kwestie grania na gitarze z zupełnie innej perspektywy, niż np. 30 lat temu?
Awatar użytkownika
posener
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6913
Rejestracja: listopada 17, 2008, 7:51 pm

Re: Gradacja..lepiej, jeszcze lepiej..gorzej , jeszcze gorze

Postautor: Mean Machine » października 10, 2013, 12:30 pm

Robert007Lenert pisze:No wlasnie czy taka gradacja ma sens w muzyce. Pije oczywiscie do tematu LEZ ZEPPELIN. Tam padlo takie okreslenie. Gitarzysta gra lepiej...bo co?? Bo gra tak jak nam sie wydaje , ze grac powinien?.


Zdefiniować "ultimate guitarist" można na wiele, bez wątpienia, sposobów.
Dla jednych będzie to ten gość:
http://www.youtube.com/watch?v=APcrpNRYnFs

dla innych - może to być ktoś, kogo grę naśladuje najwięcej innych grających osób, etc.

Jak dla mnie - taka definicja nie ma sensu bez określenia gatunku muzycznego, do którego ów gracz przynależy, czy to poprzez samookreślenie, czy przez opinię innych.
Awatar użytkownika
Mean Machine
blueslover
blueslover
 
Posty: 472
Rejestracja: stycznia 18, 2011, 3:07 pm
Lokalizacja: Poznań

Postautor: Yaniu » października 10, 2013, 1:02 pm

Dziadek Władek pisze:
Yaniu pisze:[...] być może pomagają one w funkcjonowaniu ryku wspierając potencjalnych słuchaczy [...]

Wiem, zwykła "literówka"... Ale ciekawie zabrzmiała w kontekście tematu :)

...nomen omen?... :shock: :twisted: :lol:


Też się uśmiałem :shock: :lol:

"...wczoraj nie wiedziałem a dzisiaj już wiem..." jak w piciorysie ? :-). Z wiekiem człowiek nabiera bagażu doświadczeń które pozwalają mu na użycie ograniczonej ilości środków wyrazu aby wyrazić istotę treści. Jednym z takich elementów jest wyczucie kiedy nie należy używać instrumentu. :-). Słyszałem kilku instrumentalistów bynajmniej nie "naj naj lepszych", od których zapożyczam ciszę.

Peage ze względu na moje nawyki słuchowe jeszcze nie mieści się w tym gronie ale kto wie ?, za jakiś czas dotrze do mnie sens jego grania. Na razie jestem na etapie "since i've been loving you" od dłuższego czasu.
Awatar użytkownika
Yaniu
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 847
Rejestracja: lipca 25, 2012, 12:22 pm
Lokalizacja: Łomża

Re: Gradacja..lepiej, jeszcze lepiej..gorzej , jeszcze gorze

Postautor: Jurek Muszynski » listopada 14, 2013, 1:06 pm

Wiekszosc ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy, ze nie jestesmy w stanie oddzielic emocji wzbudzanych przez jednego muzyka w zespole od calosci, która slyszymy. W tym kontekscie trudno do konca dyskutowac o lepszosci np. gitarzystów, kiedy mówimy o swietnych zespolach. Jimmy Page byl zapewne lepszym producentem niz gitarzysta i chwala mu za to. Gdyby nie ten fakt, nie moglibysmy posluchac LZ jaki znamy. Jimi Hendrix nie trafia do mnie z innym bebniarzem niz Mitch Mitchell. Czy uznamy Milesa Davisa za geniusza, jesli wyciszymy wszystkie inne instrumenty na Kind Of Blue? Wklad tych ludzi w muzyke bardzo czesto polega na trafnym dobraniu zespolu. Dlaczego jest paru muzyków sesyjnych, którym placi sie slono, mimo ze nie sa twarza kampanii reklamowej? Bo bez dobrego bebniarza, basisty, pianisty, gitarzysty rytmicznego gwiazda po prostu nie zaswieci. Nawet jesli gwiazda jest dobrym muzykiem, to wciaz zespol towarzyszacy ma sile zmienic top we flop lub odwrotnie. Smiem twierdzic, ze swiat nie uslyszalby nigdy o Page'u, gdyby ten nie umial znalezc i utrzymac przy sobie Bonzo i Planta.

Po garazach graja pewnie setki tysiecy swietnych muzyków, niejeden zapewne lepszy (cokolwiek to znaczy) od Page'a. Nie dowiemy sie o nich, dopóki nie dobiora swietnego bandu i nie znajda przebicia MUZYKA a nie gitara.
Awatar użytkownika
Jurek Muszynski
bluesman
bluesman
 
Posty: 202
Rejestracja: grudnia 30, 2008, 9:47 am
Lokalizacja: Watford

Re: Gradacja..lepiej, jeszcze lepiej..gorzej , jeszcze gorze

Postautor: Yaniu » listopada 14, 2013, 1:17 pm

Jurek Muszynski pisze:......
Po garazach graja pewnie setki tysiecy swietnych muzyków, niejeden zapewne lepszy (cokolwiek to znaczy) od Page'a. Nie dowiemy sie o nich, dopóki nie dobiora swietnego bandu i nie znajda przebicia MUZYKA a nie gitara.


Analogia. Harmonia decyduje o melodii.
Ratując świat "...próbowaliśmy już wszystkiego, oprócz miłości..."
Awatar użytkownika
Yaniu
bluesHealer
bluesHealer
 
Posty: 847
Rejestracja: lipca 25, 2012, 12:22 pm
Lokalizacja: Łomża


nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Muzykowanie

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: melomaniak i 217 gości

cron