Strona 1 z 6

Umiejestnosc sluchania muzyki

Post: maja 30, 2011, 1:21 pm
autor: Robert007Lenert
W sobote w ramach krakowskiego festiwalu bluesowego "Bluesroads" w Instytucie Muzykologi Uniwersytetu Jagielonskiego mialem prelekcje o takim tytule: "Umiejestnosc sluchania muzyki .....nawet free jazz nie bedzie ci obcy". Spotkanie cieszylo sie sporym zainteresowaniem. W zwiazku z powyzszym zakladam ten temat na forum.

Post: maja 30, 2011, 1:27 pm
autor: B&B
Założył i poszedł. Jak już się trochę podszkoliłeś w temacie to podziel się wiedzą :twisted:

Post: maja 30, 2011, 1:51 pm
autor: Robert007Lenert
Moze wypowiedza sie ci co byli i sluchali tego co mowilem i tego co zaprezentowalem ze sterty plyt , ktore mialem ze soba :mrgreen:

Post: maja 30, 2011, 2:00 pm
autor: rocken
B&B pisze:Założył i poszedł. Jak już się trochę podszkoliłeś w temacie to podziel się wiedzą :twisted:


Pewnie to jakaś metoda kilku kroków coś w stylu diety cud :) albo może jakieś ćwiczenia fizyczne :) W najgorszym przypadku piramida argentyńska :)

Post: maja 30, 2011, 2:30 pm
autor: Dziadek Władek
Robert007Lenert pisze:Moze wypowiedza sie ci co byli i sluchali tego co mowilem i tego co zaprezentowalem ze sterty plyt , ktore mialem ze soba :mrgreen:

Na pewno się odezwą...
Ale może na początek podałbyś jakiś szkic, konspekt Twojego wykładu? Główne tezy chociaż...

Post: maja 30, 2011, 6:45 pm
autor: Marek "Dziki"
Aby sie wypowiedzieć należało być. No tak. Szkoda, ze nie potrafię sie poddać procesowi pączkowania (choć patrząc na moje gabaryty niewiele mi brakuje :) ale brakuje i juz) wtedy mógłbym zaliczyć wszystkie ciekawe wydarzenia za jednym zamachem. A temat ciekawy. Oj, juz widze te zażarte polemiki i.....docinki od niespolemizowanych nielejów wodnych :)
Robert. Już tak bardziej serio. Temat ciekawy,. Może warto by go rozwinąć w tym wątku. Ale musiałyś dla niepączkujących i niesklonowanych a głodnych wiedzy rzucić cokolwiek na pożarcie. Noooo....musimy mieć jakiś punkt odniesienia :)

Post: maja 30, 2011, 6:59 pm
autor: RockOnCellBlock
Zacznijmy od najważniejszego.
Jak słuchać muzyki?
Nie stawiać plecaka z płytami na stoliku.

Post: maja 30, 2011, 7:20 pm
autor: kora
"Umiejestnosc sluchania muzyki .....nawet free jazz nie bedzie ci obcy"

To trzeba mieć jakieś umiejętności aby słuchać muzykę, nawet free jazz ? :roll:
No co Wy :lol:

Wystarczy dobry sprzęt, wygodny fotel i chęć słuchania .
Ot,cała filozofia :wink:

Post: maja 30, 2011, 7:31 pm
autor: RockOnCellBlock
kora_ pisze:"Umiejestnosc sluchania muzyki .....nawet free jazz nie bedzie ci obcy"

To trzeba mieć jakieś umiejętności aby słuchać muzykę, nawet free jazz ? :roll:
No co Wy :lol:

Wystarczy dobry sprzęt, wygodny fotel i chęć słuchania .
Ot,cała filozofia :wink:


Nieprawda. Należy jeszcze nie stawiać plecaka z płytami na stoliku, bo - jak tuż przed wykładem - może z tego stołu spaść, a wszystkie płyty co do jednej mogą się połamać. :lol: :lol: :lol:

A ten wykład... był rewelacyjny.
Nie wiedziałam, że Robert potrafi tak pięknie mówić o muzyce. Pięknie w dosłownym znaczeniu.
A prócz tego było między innymi o tym jaki jest kontekst muzyczny kilku dzieł, których słuchaliśmy, jak do nich podejść w związku z tym kontekstem, co jest w nich ważne i trochę teorii muzyki bluesowej, jazzowej - dlaczego blues się tak różni od muzyki europejskiej, dlaczego brzmi inaczej, dlaczego na początku było to przyjmowane nieprzychylnie i przykłady tego, co teraz jest nie do końca przychylnie przyjmowane też dlatego, że jest inne. Tu pozdrawiam fanów Makoto.
I trochę filozofowania na temat przekazu i odbioru.

Myślę, że to tyle z mojej strony, może ktoś jeszcze coś dopisze. Może sam Robert? ;)

Post: maja 30, 2011, 7:41 pm
autor: kora
Co do płyt, to w pełni się zgadzam. Płyty powinny być utrzymywane w higienie, niczym zęby :lol:

Kto nosi płyty w plecaku ? :evil:

Ciekawa jestem jak ten temat się rozwinie .

Post: maja 30, 2011, 9:16 pm
autor: Marek "Dziki"
kora_ pisze:"Umiejestnosc sluchania muzyki .....nawet free jazz nie bedzie ci obcy"

To trzeba mieć jakieś umiejętności aby słuchać muzykę, nawet free jazz ? :roll:
No co Wy :lol:

Wystarczy dobry sprzęt, wygodny fotel i chęć słuchania .
Ot,cała filozofia :wink:


Nie zgadzam się. O jakich umiejętnościach piszesz? O umiejętnościach odróżniania dźwięków, składania ich do kupy i odbioru wrażeń w całości? Żeby słuchać muzyki, trzeba po prostu chcieć jej słuchać. Po to nam natura dała narząd słuchu, zeby nim można było słuchać. Muzyki też. Umiejętności nie mają tu nic do rzeczy. Co innego gdy chodzi o słuchnie muzyki i jej interpretowanie,....... chociaż. Muzyka i jej odbiór jest sprawą tak indywidualną dla każdego człowieka, ze trudno jest dyskutować, ale w tym przypadku pewna wiedza na temat muzyki w ogóle i muzyki "tej właśnie" jest wskazana. Zwróć uwagę nie piszę "konieczna". :)

RockOnCellBlock.
Troszkę Ci zazdroszczę, ze miałaś to szczeście być tam. Lubię wiedzieć, co inni mądrzy ludze mają do powiedzenia w danym temacie. Zawsze się czegoś nowego dowiem. Zazwyczaj. :)

Post: maja 30, 2011, 9:19 pm
autor: Marek "Dziki"
kora_ pisze:"Umiejestnosc sluchania muzyki .....nawet free jazz nie bedzie ci obcy"

To trzeba mieć jakieś umiejętności aby słuchać muzykę, nawet free jazz ? :roll:
No co Wy :lol:

Wystarczy dobry sprzęt, wygodny fotel i chęć słuchania .
Ot,cała filozofia :wink:


Sorki. Nie przeczytałem dokładnie postu i całkowicie odmiennie go "zinterpretowałem" Generalnie masz rację. Przepraszam.
Jak juz pisałem wyżej, ja bym sie skupił na chęci suchania

Post: maja 30, 2011, 9:24 pm
autor: Robert007Lenert
Oczywisce, ze napisze cos wiecej. Musze tylko znalezc troche czasu.
Pierwsze punkty:
1. Nosic w plecaku mozna /chodzi o cd/
2. Digipacki sa lepsze od plastikowych pudelek /20 takowych trafil szlag...na szczescie poligrafia nic a nic nie ucierpiala i same krazki tez/ Digipacki przezyly upadek bezbolesnie.
3. Fortepian moze ograniczac soliste np saksofoniste.
CDN

Post: maja 30, 2011, 9:38 pm
autor: Marek "Dziki"
Robert007Lenert pisze:Oczywisce, ze napisze cos wiecej. Musze tylko znalezc troche czasu.
CDN


O.K. Rozumiem. No to masz 15 minut. :)

A tak poważniej. Nie należę do tzw. teoretyków muzyki, raczej należę do praktyków w ramach oczywiście moich możliwości, ale zawsze z ogromną chęcią chłonę, każdy fragment wiedzy o niej (tak mi wpojono w Szkole Muzycznej na zajęciach z "Słuchania muzyki"), albowiem, to pozwala niekiedy zrozumieć jeśli nawet nie muzykę (tej nie trzeba rozumieć trzeba ją czuć) to pewne uwarunkowania z nią związane. I w ogóle i w szczególe. Bo w muzyce jak w życiu zawsze coś z czegoś wynika i dobrze jest wiedzieć z czego. :), bo wtedy, a nuż może będzie ja łatwiej.....grać?

Post: maja 30, 2011, 10:14 pm
autor: Agatka Malczyk
No ciekawa jestem wykładu :)

Ogólnie jestem zdania Kory ;) ale domyślam się, że bardziej chodziło o radochę dojrzewania do pewnych dźwięków, ponowne odkrywanie "po latach" albo po prostu "innego dnia i w innym nastroju" i pewnie jeszcze pogłębianie wiedzy, które daje wrażenie, że "teraz jesteś lepszy/sprytniejszy, bo rozumiesz, o co w żarcie chodzi i wiesz z czego się śmiać" ;)

pozdrawiam cieplutko Agencie :)

Post: maja 31, 2011, 8:57 am
autor: RafałS
kora_ pisze:"
Wystarczy dobry sprzęt, wygodny fotel i chęć słuchania .
Ot,cała filozofia :wink:


Zgadzam się. Ale te warunki wcale nie jest łatwo spełnić. Sporo ludzi nie ma dobrego sprzętu, fotela lub chęci. Rozwinę to na swoim przykładzie. Jako dziecko słuchałem muzyki na jednogłośnikowym radiomagnetofonie. W liceum już na dwugłośnikowym, ale wciąż z kaset i radia. Jakość dźwięku była słaba. Wysokie i średnie tony jeszcze, jeszcze, ale basy - tragedia. Na koncerty rockowe nie chodziłem. Dopiero jak doczekałem się własnego odtwarzacza CD (miałem wtedy jakieś 20 lat) to po raz pierwszy usłyszałem gitarę basową jako instrument na tyle wyraźnie, że mogłem śledzić jej linię w utworach. Wcześniej właściwie nie wiedziałem, co to jest ten bas, a bezprogowy to po prostu brałem za zwykłą gitarę. I wiecie co? Po latach przekonałem się, że nie ja jeden tak miałem. To samo dotyczy wielu osób, które nie słuchało muzyki z przyzwoitych głośników lub nigdy się nią specjalnie nie interesowało. Zaryzykuję tezę, że jakieś 90% społeczeństwa wciąż nie słyszy basu i nie wie po co on jest. A dla 50% muzyka to piosenki, czyli melodia wokalu plus jakiś szum w tle. :)

Post: maja 31, 2011, 9:06 am
autor: rocken
Ja po przesłuchaniu na pierwszym w życiu własnym odtwarzaczu płyty CD byłem zmieszany sterylnością i że wszystko tak dokładnie słychać aż miałem wrażenie że do muzyki rockowej to nie przystoi :)

Post: maja 31, 2011, 9:31 am
autor: Robert007Lenert
Bylo tez o tym , ze nie poprawiamy pracy inzyniera dzwieku, producenta. Nagminne uzywanie korektora barwy w sprzecie domowym czesto powoduje takie znieksztalcenie efektu finalnego pracy tych panow, ze lepiej nie gadac.

Post: maja 31, 2011, 10:03 am
autor: rocken
Robert007Lenert pisze:Bylo tez o tym , ze nie poprawiamy pracy inzyniera dzwieku, producenta. Nagminne uzywanie korektora barwy w sprzecie domowym czesto powoduje takie znieksztalcenie efektu finalnego pracy tych panow, ze lepiej nie gadac.


Nie świadome stosowanie eq. psuje odbiór nagrania, ale przy umiejętnym stosowaniu można dobrze dostosować do akustyki pomieszczenia a także np. "wyciągnąć na wierzch" jakiś instrument którego partia szczególnie nas interesuje.

Post: maja 31, 2011, 10:08 am
autor: Paweł Stomma
Ja to zauwazyłem, że jak słucham, kto co gra, albo jak, albo jaki instrument co robi, to oznacza, że tak naprawdę, sama muzyka właściwie to mi sie nie podoba.
Jak mi sie rzeczywiście podoba, to te sprawy schodza na dalszy plan i raczej pozwalam sie jej (muzyce) nieść.

Post: maja 31, 2011, 10:09 am
autor: RafałS
Robert007Lenert pisze:Bylo tez o tym , ze nie poprawiamy pracy inzyniera dzwieku, producenta.


Nie poprawiamy, jeśli zrobił dobrze. Poprawiamy jeśli schrzanił. Niektóre płyty (oczywiście niueliczne) naprawdę wymagają korektora. No i można pokręcić gałkami, jeśli słuchamy na poziomie głośności odbiegającym od normy tzn. zdecydowanie ciszej lub głośniej niż zwykle. :)

Post: maja 31, 2011, 10:12 am
autor: rocken
Paweł Stomma pisze:Ja to zauwazyłem, że jak słucham, kto co gra, albo jak, albo jaki instrument co robi, to oznacza, że tak naprawdę, sama muzyka właściwie to mi sie nie podoba.
Jak mi sie rzeczywiście podoba, to te sprawy schodza na dalszy plan i raczej pozwalam sie jej (muzyce) nieść.


Też przy pierwszych 10 przesłuchaniach czegoś co mi się podoba to głównie odbiór tego ładunku emocjonalnego, niestety później zaczynam wnikać co i jak jest zagrane itp. :)

Post: maja 31, 2011, 10:15 am
autor: RafałS
Paweł Stomma pisze:Ja to zauwazyłem, że jak słucham, kto co gra, albo jak, albo jaki instrument co robi, to oznacza, że tak naprawdę, sama muzyka właściwie to mi sie nie podoba.
Jak mi sie rzeczywiście podoba, to te sprawy schodza na dalszy plan i raczej pozwalam sie jej (muzyce) nieść.


U mnie to zalezy od typu muzyki. Im prostsza i bardziej melodyjna, tym bardziej daję się nieść. Ale już w instrumentalnym jazzie staram się choć trochę słuchać, kto co gra, bo inaczej mam wrażenie, że nie okazuję niektórym instrumentalistom dość szacunku. :)

Post: maja 31, 2011, 10:19 am
autor: RockOnCellBlock
A ja nie lubię wgłębiać się w kto jak gra. Jeśli mi się podoba, jeśli jest ciekawe i nie nudzi, to może to być najgorszy instrumentalista, ale ja i tak będę kochać tą muzykę.
Jednak na wykładach nie było utworów słabych instrumentalistów. Podobało mi się, naprawdę.

Post: maja 31, 2011, 11:32 am
autor: RafałS
Myślę, że to nie do końca prawda, co niektórzy piszą, że nie słuchają, jak kto gra. Może nie w pełni końca świadomie, ale chyba jednak słuchacie. Bo inaczej jakbyście wypełniali co roku ankietę? Głosując w ciemno na wszystkich muzyków ulubionej kapeli, czy na zasadzie sympatii pozamuzycznej? :wink:

Post: maja 31, 2011, 11:35 am
autor: RockOnCellBlock
RafałS pisze:Myślę, że to nie do końca prawda, co niektórzy piszą, że nie słuchają, jak kto gra. Może nie w pełni końca świadomie, ale chyba jednak słuchacie. Bo inaczej jakbyście wypełniali co roku ankietę? Głosując w ciemno na wszystkich muzyków ulubionej kapeli, czy na zasadzie sympatii pozamuzycznej? :wink:


Rafał, napisałam: nie słucham, czy umie, tylko czy mi się podoba i czy jest ciekawe. I na podstawie TEGO głosuję na ULUBIONYCH, a nie najlepszych :)
I tak, czasem zwraca się na technikę uwagę... ale ja tego nie lubię. Staram się słuchać tak i takich rzeczy, żeby to nie było wazne.

Post: maja 31, 2011, 11:35 am
autor: Paweł Stomma
RafałS pisze:Myślę, że to nie do końca prawda, co niektórzy piszą, że nie słuchają, jak kto gra. Może nie w pełni końca świadomie, ale chyba jednak słuchacie. Bo inaczej jakbyście wypełniali co roku ankietę? Głosując w ciemno na wszystkich muzyków ulubionej kapeli, czy na zasadzie sympatii pozamuzycznej? :wink:

Czepiasz się.
:)
A Ty wiesz który ma lepszą dykcję?
De Niro czy Pacino?

Post: maja 31, 2011, 11:40 am
autor: Robert007Lenert
Muzyka powstaje w glowie. Palce /pianista, gitarzysta itd dla innych instrumentow np zeby, usta itp/ sa potrzebne do "polaczenia" mozgu z instrumentem. Jesli to co z mozgu wyslane da sie tymi "palcyma" to jest ok i to wystarcza. Jesli w mozgu jest mniej niz w pacach to nadmiar w "palcach" nie pomoze. Jak w "palcach" jest za malo dla mozgu to sie cwiczy by nadgonic.

Post: maja 31, 2011, 11:40 am
autor: RockOnCellBlock
Paweł Stomma pisze:
RafałS pisze:Myślę, że to nie do końca prawda, co niektórzy piszą, że nie słuchają, jak kto gra. Może nie w pełni końca świadomie, ale chyba jednak słuchacie. Bo inaczej jakbyście wypełniali co roku ankietę? Głosując w ciemno na wszystkich muzyków ulubionej kapeli, czy na zasadzie sympatii pozamuzycznej? :wink:

Czepiasz się.
:)
A Ty wiesz który ma lepszą dykcję?
De Niro czy Pacino?

:lol: :lol: :lol: :lol:

Post: maja 31, 2011, 12:18 pm
autor: RafałS
Paweł Stomma pisze:A Ty wiesz który ma lepszą dykcję?
De Niro czy Pacino?


Kiedyś nie wiedziałem, bo w telewizji lektor zagłuszał, a w kinie nie mogłem się skupić przez hałas. Od czasu jak pożyczam filmy na DVD to wiem i poznaję niektórych aktorów po głosie zanim zobaczę twarz. Pacino wygrywa.