Inny rodzaj wirtuozerii

Tematy związane z muzyką bliższych i dalszych okolic bluesa.

Moderator: mods

Postautor: Robert007Lenert » maja 22, 2011, 2:45 pm

Bylo do czasu o muzyce, teraz mamy o slowie pisanym. Zdania zlozone, proste, formy zwarte i rozwlekle. Jak je poddac ocenie :)?
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7074
Rejestracja: października 22, 2004, 5:31 pm
Lokalizacja: Galicja, to oczywiste:)

Postautor: rocken » maja 22, 2011, 2:49 pm

Robert007Lenert pisze:Bylo do czasu o muzyce, teraz mamy o slowie pisanym. Zdania zlozone, proste, formy zwarte i rozwlekle. Jak je poddac ocenie :)?


Ja wypisuje głupoty aby zabić czas w oczekiwaniu na muzyczną uczte jaką przygotują już za kilka godzin bracia Dickinson w Progresji :)
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: Marek "Dziki" » maja 22, 2011, 3:06 pm

Być może rocken, to zboczenie zawodowe (na codzień robię w kabarecie), ale nie rozumiem co stoi na przeszkodzie, aby formułować swoje myśli i przelewać je na papier (w tym wypadku na komputer) w swobodnej i luźnej formie. Widzisz. Nie chciałbym abyś się poczuł urażony tym co za chwilę napiszę. Ja już to przerabiałem na scenie. Zdarzało się nader czesto, ze przychodzili ludzie i mówili nam z czego możemy sobie żarty stroić, a z czego nie powinniśmy i (podobjnie jak w Twoim przypadku) że jest to bardzo siermiężne i prostackie. Żart, jeśli ktoś go nie chce zaakceptować zawsze będzie siemiężny. Co wcale nie znaczy że takim jest. Musieli mi to uświadomić starsi koledzy po fachu (nawet baaardzo starsi, którzy na kabarecie zęby zjedli jeszcze za czasów PRL-u), że żart nawet jeśli wywołuje oburzenie to znaczy, że trafia w sedno, tylko ludzie jeszcze nie są gotowi aby go przyjąć. Mogę pisać posty tchnące powagą ,wręcz grobową ciszą i smutkiem, ale czyż nie lepiej wyłuszczyć wszystko w lżejszej formie , która daj Boże niekiedy wywoła uśmiech na twarzy czytającego? I miło i pożytecznie. A poza tym zabieramy niepotrzebnie miejsce w tym miejsu na idiotyczne dylematy zawiłych zakamarów mojej spapranej psyche zamiast mówić o muzyce.
Pozdrawiam Marek Orłowski
Awatar użytkownika
Marek "Dziki"
blueslover
blueslover
 
Posty: 425
Rejestracja: maja 5, 2011, 1:07 pm
Lokalizacja: Będzin

Postautor: rocken » maja 22, 2011, 3:29 pm

Nie pisałem nic że wypowiadasz się dowcipnie i że mi Twój humor przeszkadza itp. Tylko że w tych postach było strasznie mało treści która coś mogła by wnieść do wątków i nawet trudno z czymkolwiek polemizować bo w większości były to jak to mawiają oczywiste oczywistości.

A poczucie humoru mam jedna z pierwszych rzeczy na co zwracam u ludzi to właśnie jakie ma poczucie humoru, a w tym względzie to też jestem stara szkoła czyli wychowany na Barei, Himilsbachu itp. :)
PS. Jaki nazywa się Twój kabaret ?
"Moja muzyka jest niemodna, wiec nigdy z mody nie wyjdzie" - Mark Knopfler
"Zarówno w życiu, jak i muzyce chodzi przede wszystkim o styl" - Miles Davis
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: Roj » maja 22, 2011, 3:30 pm

Marek "Dziki" pisze:
Roj pisze:Nie "panaceum" tylko "pacaneum" - taki żart. Proszę czytać uważnie :)


Masz mnie :D

I o to chodzi :D. A Twoje posty na LW&B czytałem . Bardzo mi się podobały.
Pozdrawiam !
Awatar użytkownika
Roj
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7325
Rejestracja: sierpnia 8, 2009, 7:16 am
Lokalizacja: Rzeszów

Postautor: Marek "Dziki" » maja 22, 2011, 3:57 pm

Nomen omen kabaret nazywa sie "Moherowe Berety". :) Nie jest mój. Założyły go cztery aktorki Teatru Rozrywki w Chorzowie (w tym moja ślubna), a ja wnim gram jako jedyny facet. Jesteśmy jak desant Specnazu. Zjawiamy się z nienacka, gdziekolwiek i walimy śmiechem i pisenką jak z kałasznikowa. Obecnie założyłem swój autorski kabaret pod roboczą nazwą "Na peronie" ale jesteśmy jeszcze w trakcie kompletowania repertuaru i j prób. Poza tym jeśli wszystko dobrze pójdzie juz niedlugo może na którejś z bluesowych imprez wypalę "solówkę" z zabawnymi tekstami do muzyki bluesowej w formie kabaretowej. Pomysł już jest, Jeszcze muszę napisać parę tekstów (coś w rodaju "Rolnik Blues" patrz zaquadka Festiwal LW&B. Notabene też mi się już przypieprzyli, że kpię sobie z braci chłopskiej) poskładać całośc do kupy i jazda w Polskę. O.K. Dość o mnie i moim zrytym berecie. Dajmy dojść do słowa tym co o muzyce i mistrzuniach pogrywania na różnych narządach muzycznych. :) Uśmiechu i pogody ducha. Hej. :lol:
Pozdrawiam Marek Orłowski
Awatar użytkownika
Marek "Dziki"
blueslover
blueslover
 
Posty: 425
Rejestracja: maja 5, 2011, 1:07 pm
Lokalizacja: Będzin

Postautor: Marek "Dziki" » maja 23, 2011, 8:52 am

Witam ponownie. Pozwólcie, ze zadam troszke prowokujące pytanie (normalnie aż się boję pisac po ostatnim. Ale już nabrałem odwagi.Co mi tam) :) Być może troszkę odbiega od głównego pytania, ale w sumie nie aż tak daleko by było bezzasadne.
Zagadnienie jest takie.
Mamy do dyspozycji dwóch muzyków
Jeden.
Szkolony w Akademiach Muzycznych przez najlepszych wykładowców, doskonały technicznie wykonawca, czytający biegle nuty do przodu, do tyłu, po skosie i jak tylko jeszcze. Jednym słowem doskonały muzyk filharmonik jednocześnie kapitalny solista.
Drugi.
Nie umiejący czytać tych kropek na drutach co wyglądają jakby ktoś popryskał zeszyt. Grający na instrumencie bardzo dobrze, ale techniką ustępujący temu pierwszemu. Jego zaletą jest umiejętność grania duszą czyli improwizowanie. Jest w stanie zagrać i do kotleta i zainterpretować dzieło znanego kompozytora na przykład moje :) Krótko mówiąc na swój sposób również jest genialny i wyczynia cuda z instrumentem, czego ten pierwszy niestety nie potrafi. Bo gy mu zabrać nuty, to jakby mu kto baterie wyciągnął. Ani me , ani be.
I teraz zasadnicze pytania
Czy obaj panowie zasługują na miano wirtuozów?. Czy należałoby któremuś znich odmówić tego miana? Co Waszym zdaniem predysponuje muzyka, aby mówić o nim jako o wirtuozie instrumentu? Czy może któryś z nich jest właśnie wirtuozem inaczej?
Nooo....odważyłem się. Tylko proszę nie kopcie po nerkach:)
Pozdrawiam Marek Orłowski
Awatar użytkownika
Marek "Dziki"
blueslover
blueslover
 
Posty: 425
Rejestracja: maja 5, 2011, 1:07 pm
Lokalizacja: Będzin

Postautor: adamg53 » maja 23, 2011, 6:13 pm

Już od kilku miesięcy jestem niemym czlonkiem tego forum ale postanowilem przerwać milczenie( wkurzylem się) Roj piszesz"Bardzo ładnie , tyle ,że zupełnie nie na temat . Jeśli ma się już , gotowy, napisany wcześniej tekst i nie bardzo się wie, gdzie go umieścić , najlepiej jest założyć nowy temat , zaopatrując go w stosowny tytuł ." Pisząc to powinieneś dodać “w/g mnie”, bez tego czuję jak byś wyrażal opinię większości czytających, a to już nie jest prawda.To samo "rocken" ten facet wprowadza tu świerze powietrze a wy zamykacie okna.
adamg53
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 59
Rejestracja: stycznia 21, 2010, 10:02 pm
Lokalizacja: Czeladź

Postautor: Roj » maja 23, 2011, 6:29 pm

Marek "Dziki" pisze:Witam ponownie. Pozwólcie, ze zadam troszke prowokujące pytanie (normalnie aż się boję pisac po ostatnim. Ale już nabrałem odwagi.Co mi tam) :) Być może troszkę odbiega od głównego pytania, ale w sumie nie aż tak daleko by było bezzasadne.
Zagadnienie jest takie.
Mamy do dyspozycji dwóch muzyków
Jeden.
Szkolony w Akademiach Muzycznych przez najlepszych wykładowców, doskonały technicznie wykonawca, czytający biegle nuty do przodu, do tyłu, po skosie i jak tylko jeszcze. Jednym słowem doskonały muzyk filharmonik jednocześnie kapitalny solista.
Drugi.
Nie umiejący czytać tych kropek na drutach co wyglądają jakby ktoś popryskał zeszyt. Grający na instrumencie bardzo dobrze, ale techniką ustępujący temu pierwszemu. Jego zaletą jest umiejętność grania duszą czyli improwizowanie. Jest w stanie zagrać i do kotleta i zainterpretować dzieło znanego kompozytora na przykład moje :) Krótko mówiąc na swój sposób również jest genialny i wyczynia cuda z instrumentem, czego ten pierwszy niestety nie potrafi. Bo gy mu zabrać nuty, to jakby mu kto baterie wyciągnął. Ani me , ani be.
I teraz zasadnicze pytania
Czy obaj panowie zasługują na miano wirtuozów?. Czy należałoby któremuś znich odmówić tego miana? Co Waszym zdaniem predysponuje muzyka, aby mówić o nim jako o wirtuozie instrumentu? Czy może któryś z nich jest właśnie wirtuozem inaczej?
Nooo....odważyłem się. Tylko proszę nie kopcie po nerkach:)

A jaki ten kotlet , schabowy czy mielony ? Wiele zależy też od panierki i użytych do niej składników ( bułka tarta i jaja - koniecznie świeże lub świerze- jak ktoś woli ). Jednym słowem Marku, potrzebuję więcej danych . :)
Awatar użytkownika
Roj
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7325
Rejestracja: sierpnia 8, 2009, 7:16 am
Lokalizacja: Rzeszów

Postautor: Roj » maja 23, 2011, 6:58 pm

adamg53 pisze:Już od kilku miesięcy jestem niemym czlonkiem tego forum ale postanowilem przerwać milczenie( wkurzylem się) Roj piszesz"Bardzo ładnie , tyle ,że zupełnie nie na temat . Jeśli ma się już , gotowy, napisany wcześniej tekst i nie bardzo się wie, gdzie go umieścić , najlepiej jest założyć nowy temat , zaopatrując go w stosowny tytuł ." Pisząc to powinieneś dodać “w/g mnie”, bez tego czuję jak byś wyrażal opinię większości czytających, a to już nie jest prawda.To samo "rocken" ten facet wprowadza tu świerze powietrze a wy zamykacie okna.

adamg53 , nie mogłem użyć sformułowania "w/g mnie", bo tego posta dyktowała mi żona 8)
Awatar użytkownika
Roj
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7325
Rejestracja: sierpnia 8, 2009, 7:16 am
Lokalizacja: Rzeszów

Postautor: adamg53 » maja 23, 2011, 7:33 pm

to wszystko jasne ,pozdrowienia pantoflarzu .Tak trzymaj u mnie w domu też "decyduje o wszystkim żona". He, he
adamg53
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 59
Rejestracja: stycznia 21, 2010, 10:02 pm
Lokalizacja: Czeladź

Postautor: Roj » maja 23, 2011, 7:55 pm

adamg53 pisze:to wszystko jasne ,pozdrowienia pantoflarzu .Tak trzymaj u mnie w domu też "decyduje o wszystkim żona". He, he

Adamg53, witaj na forum ! :D . Poproś swoją żonkę, żeby Ci tu pozwoliła więcej pisać, bo samo czytanie nie daje takiej frajdy (w/g mnie :lol:) .
Awatar użytkownika
Roj
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7325
Rejestracja: sierpnia 8, 2009, 7:16 am
Lokalizacja: Rzeszów

Postautor: Marek "Dziki" » maja 24, 2011, 1:16 am

Robert007Lenert pisze:Bylo do czasu o muzyce, teraz mamy o slowie pisanym. Zdania zlozone, proste, formy zwarte i rozwlekle. Jak je poddac ocenie :)?

MOIM ZDANIEM nie da się :). Sprawa podobna jak z muzyką. Trudno jednoznacznie ocenić coś co leży w swerze gustu, wrażeń emocjonalnych. Będzie tyle opini ilu chętnych do jej wyrażenia i każda na swój sposób prawdziwa. Oczywiście nad każdą z nich można się pastwić :wink: lub polemizować. Ale to i tak niczego nie zmienia, albowiem "Koń jaki jest każdy widzi" na swój indywidualny sposób.

Roy. Mam propozycję. W lipcu i sierpniu (z króciutkimi przerwami na koncerty) będę spędzał czas w Hyżnem. Jesteś z Rzeszowa więc chyba nie muszę Ci tłumaczyć drogi. Zajrzyj. Posiedzimy, pogadamy, pogramy i pośpiewamy bluesa zapijając to wszystko bimberkiem z Harty. Wyjaśnimy dylematy pogryzając kotlecik panierowany upieczony na grilu pięknym jak murowany sracz. Zapraszam.
Na marginesie. Miejsce zajefajne. Jakby Wam wszystkim, tym pozytywnie bluesokopniętym :) zachciałoby się......... :lol: to znaczy tam przyjechać w jednym terminie, to imprezka że weź. A ludziska stamtąd skądinąd całkiem mili, byliby w szoku przez najbliższe conajmniej sto lat. :shock:
Pamiętaj Roy. Na Tyczyn, a później 19 kilosów gładko jak z czopkiem w...... uchu. W Kielnarowej uważaj. Radar stoi i niczego się nie boi. Ostatnio walnęli mandat koniowi. Konia zdjęło w momencie jak go samochód wyprzedzał. Ale aparat nie zdążył i koń miał pecha. Podobno siedzi do dzisiaj w areszcie w Rzeszowie na Załęskiej 76. Jakby co to pytaj o "Czarną Zośkę" i nie zdziw sie jak po tym ludzie będą uciekać w panice :D
Pozdrawiam Marek Orłowski
Awatar użytkownika
Marek "Dziki"
blueslover
blueslover
 
Posty: 425
Rejestracja: maja 5, 2011, 1:07 pm
Lokalizacja: Będzin

Postautor: Roj » maja 24, 2011, 6:00 am

19 kilosów powiadasz ? Ropa troszki drogawa , musiałbym się żony najsampierw zapytać :wink: , no i budżet domowy dokładnie rozplanować. Bo tu u nas na Podkarpaciu straszna bida , ledwo dajemy radę abonament za internet opłacać.
Poza tym jeśli o Hartę idzie, to mam sporą traumę jadąc w tamte rejony. Ostatnio, jak byliśmy tam w zimie na urodzinach mojej chrześnicy u szwagra Tadka ( grill ma blaszany a sracz drewniany) i po udanej imprezie wracaliśmy nocą do domu, to po wyjechaniu prawie na sam szczyt tej pieruńskiej góry, co to jest przed Hartą, zaczęło nas ściągać w dół , tak było ślisko. Mówię Ci jedna szklanka na drodze, no i mój błąd , bo się za słabo rozpędziłem i pod samym szczytem już mi się tylko kółka w miejscu po lodzie kręciły. A tak po prawdzie to Tadka wina , bo mówił: " Szwagier jedź se spokojnie powolutku, to na pewno zajedziesz". No to go posłuchałem.. i zaczęło nas ściągać w dół, i obracać w lewo , prosto w tą pieruńsko głęboką przepaść.
Zatrzymaliśmy się na jej krawędzi - CUD i szczęśliwie , powolutku udało mi się sprowadzić auto na sam dół . Wesoło nie było, a w aucie trójka małych dzieci, żonka i moja mama. Całe życie przeleciało w jednym mgnieniu przed oczami. Chyba modlitwa pomogła , bo wszystko szczęśliwie się zakończyło i mogę tu teraz sobie spokojnie pisać . W Kielnarowej zaś mieszka wujostwo mojej żony ( tyż na samej górce ;)) i jak trzeba to wujek weźmie trochę spraya i coś zaradzi na ten radar, co by takiej szybki czystej nie miał jak będę przejeżdżał.. a na Załęskiej za komuny...a nie.. to chyba na Zamkowej było.. a może na Marchlewskiego ?... ale to już inna historia :|
Pozdrowionka bo do roboty muszę...
Awatar użytkownika
Roj
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7325
Rejestracja: sierpnia 8, 2009, 7:16 am
Lokalizacja: Rzeszów

Postautor: Robert007Lenert » maja 24, 2011, 8:22 am

Marek "Dziki" pisze: [......Co Waszym zdaniem predysponuje muzyka, aby mówić o nim jako o wirtuozie instrumentu? Czy może któryś z nich jest właśnie wirtuozem inaczej?.......]
Kiedys genialny Frank Zappa na podobne pytanie odpowiedzial tak: "nie jestem wirtuozem, wirtuoz potrafi zagrac wszystko, ja nie"
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7074
Rejestracja: października 22, 2004, 5:31 pm
Lokalizacja: Galicja, to oczywiste:)

Postautor: rocken » maja 24, 2011, 8:40 am

Marek "Dziki" pisze:Co Waszym zdaniem predysponuje muzyka, aby mówić o nim jako o wirtuozie instrumentu?


A dla mnie wirtuoz to osoba wyprzedzająca swoją epokę o kilkanaście lub kilkadziesiąt lat. Taki prorok muzyczny :)
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: RafałS » maja 24, 2011, 9:33 am

rocken pisze:A dla mnie wirtuoz to osoba wyprzedzająca swoją epokę o kilkanaście lub
kilkadziesiąt lat. Taki prorok muzyczny :)


Tutaj nie ma "dla mnie", bo okazałoby sie, że dla niektórych wirtuoz to ktoś, kto się ładnie uśmiecha i daje dzieciom cukierki. :wink: Jak wyprzedza epokę to jest muzycznym wizjonerem, prekursorem czegoś itd. A wirtuoz to nazwa najwyższego poziomu umiejętności technicznych instrumentalistów i tyle. :)
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

Postautor: rocken » maja 24, 2011, 9:50 am

RafałS pisze:
rocken pisze:A dla mnie wirtuoz to osoba wyprzedzająca swoją epokę o kilkanaście lub
kilkadziesiąt lat. Taki prorok muzyczny :)


Tutaj nie ma "dla mnie", bo okazałoby sie, że dla niektórych wirtuoz to ktoś, kto się ładnie uśmiecha i daje dzieciom cukierki. :wink: Jak wyprzedza epokę to jest muzycznym wizjonerem, prekursorem czegoś itd. A wirtuoz to nazwa najwyższego poziomu umiejętności technicznych instrumentalistów i tyle. :)


No jeśli mamy się trzymać definicji książkowej i wikipedii to tak :)

Ale w takim razie nie lubię słuchać wirtuozów :)
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: Paweł Stomma » maja 24, 2011, 10:35 am

rocken pisze:Ale w takim razie nie lubię słuchać wirtuozów :)

Wcale Ci sie nie dziwię. :)
Pojęcie jest żywcem i chyba trochę "na pałę" przeniesione z muzyki poważnej. Tam istnieje niezwykle ostry podział na kompozytora i wykonawcę. Jeden ma tworzyć muzykę, drugi perfekcyjnie ja wykonywać. Oba te procesy są też w wiekszości oddzielone w czasie. W takiej sytuacji oczywiste jest, że wirtuoz to ten, kto najsprawniej potrafi dany utwór wykonać. Naturalnie jest jeszcze problem interpretacji, ale nienaganne wykonanie jest warunkiem po prostu niezbędnym.
W sytuacji takiej jak w muzyce bluesowej czy jazzowej role nie sa juz tak oczywiste a i potrzeba wirtuozerii nie za bardzo musi wystepować. Tu zazwyczaj twórca i wykonawca to ta sama osoba, a oba procesy (tworzenia i wykonywania) są często jednoczesne. Doskonałe wykonanie nie jest juz warunkiem niezbędnym, jak np. pokazuje przykład najlepszego zespołu świata :wink: gdzie problemy artykulacyjne gitarzysty stały sie niejako jego "znakiem firmowym" i sa nawet naśladowane. Czy "niedociąganie " dźwięków przez Astrud Gilberto. Tworzy to pewna dodatkowa wartośc estetyczną, nie jest tylko "błędem wykonawczym". A w bluesie to juz nagminne np. błedy emisyjne wokalistów.
Na drugim biegunie istnieje za to grupa "wirtuozów" , których jedynym celem wydaje sie być tylko tej wirtuozerii dowodzenie, bez związku z funkcja i celami muzyki, co np. w muzyce powaznej wystepuje również, ale jest przypadkiem raczej marginalnym.
W związku z tym tam okreslenie "wirtuoz" jest niewątpliwym komplementem, tu niekoniecznie, a nawet na niektórych może działać odstraszająco. :)
Dont you step on my blue suede shoes.
You can do anything but lay off of my blue suede shoes

https://www.facebook.com/Breakmaszyna
Awatar użytkownika
Paweł Stomma
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3105
Rejestracja: czerwca 9, 2008, 8:52 pm
Lokalizacja: Częstochowa

Postautor: Marek "Dziki" » maja 24, 2011, 10:45 am

Robert007Lenert pisze:
Marek "Dziki" pisze: [......Co Waszym zdaniem predysponuje muzyka, aby mówić o nim jako o wirtuozie instrumentu? Czy może któryś z nich jest właśnie wirtuozem inaczej?.......]
Kiedys genialny Frank Zappa na podobne pytanie odpowiedzial tak: "nie jestem wirtuozem, wirtuoz potrafi zagrac wszystko, ja nie"

I po mojemu to jest najtrafniejsze określenie wirtuozerii. Muzyk doskonały technicznie jest jedynie mistrzem techniki gry. Wirtuoz powinien umieć zagrać wszystko. Czy są tacy?
Pozdrawiam Marek Orłowski
Awatar użytkownika
Marek "Dziki"
blueslover
blueslover
 
Posty: 425
Rejestracja: maja 5, 2011, 1:07 pm
Lokalizacja: Będzin

Postautor: rocken » maja 24, 2011, 10:46 am

Paweł Stomma pisze:Pojęcie jest żywcem i chyba trochę "na pałę" przeniesione z muzyki poważnej. Tam istnieje niezwykle ostry podział na kompozytora i wykonawcę. Jeden ma tworzyć muzykę, drugi perfekcyjnie ja wykonywać...


I takie referaciki aż chce się czytać, w dodatku zgadzam się w 100% :)
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: rocken » maja 24, 2011, 10:49 am

Marek "Dziki" pisze:Wirtuoz powinien umieć zagrać wszystko. Czy są tacy?


A po co tacy ? kto by chciał tego słuchać ? :) ja na pewno nie :)
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: Marek "Dziki" » maja 24, 2011, 10:53 am

Paweł Stomma pisze:
rocken pisze:Ale w takim razie nie lubię słuchać wirtuozów :)

Wcale Ci sie nie dziwię. :)
Pojęcie jest żywcem i chyba trochę "na pałę" przeniesione z muzyki poważnej. Tam istnieje niezwykle ostry podział na kompozytora i wykonawcę. Jeden ma tworzyć muzykę, drugi perfekcyjnie ja wykonywać. Oba te procesy są też w wiekszości oddzielone w czasie. W takiej sytuacji oczywiste jest, że wirtuoz to ten, kto najsprawniej potrafi dany utwór wykonać. Naturalnie jest jeszcze problem interpretacji, ale nienaganne wykonanie jest warunkiem po prostu niezbędnym.
W sytuacji takiej jak w muzyce bluesowej czy jazzowej role nie sa juz tak oczywiste a i potrzeba wirtuozerii nie za bardzo musi wystepować. Tu zazwyczaj twórca i wykonawca to ta sama osoba, a oba procesy (tworzenia i wykonywania) są często jednoczesne. Doskonałe wykonanie nie jest juz warunkiem niezbędnym, jak np. pokazuje przykład najlepszego zespołu świata :wink: gdzie problemy artykulacyjne gitarzysty stały sie niejako jego "znakiem firmowym" i sa nawet naśladowane. Czy "niedociąganie " dźwięków przez Astrud Gilberto. Tworzy to pewna dodatkowa wartośc estetyczną, nie jest tylko "błędem wykonawczym". A w bluesie to juz nagminne np. błedy emisyjne wokalistów.
Na drugim biegunie istnieje za to grupa "wirtuozów" , których jedynym celem wydaje sie być tylko tej wirtuozerii dowodzenie, bez związku z funkcja i celami muzyki, co np. w muzyce powaznej wystepuje również, ale jest przypadkiem raczej marginalnym.
W związku z tym tam okreslenie "wirtuoz" jest niewątpliwym komplementem, tu niekoniecznie, a nawet na niektórych może działać odstraszająco. :)


Oooo.... tooo.....to.... Dzięki Paweł. Sam bym tego lepiej nie ujął. To co napisałeś jest jakby rozwinięciem mojego (i Roberta...) lakonicznego postu. Lakonicznego, bo jak się rozlakonizowywałem wcześniej , to dostałem po łbie:) Ale też potwierdza niejako moje wcześniejsze wynurzenia, ze niewskazane jest w muzyce ( i nie tylko) wystawianie jednoznaczych cenzurek poszczególnym wykonawcom oraz przyrównywanie ich do siebie pod względem kunsztu.
Ostatnio zmieniony maja 24, 2011, 11:07 am przez Marek "Dziki", łącznie zmieniany 1 raz
Pozdrawiam Marek Orłowski
Awatar użytkownika
Marek "Dziki"
blueslover
blueslover
 
Posty: 425
Rejestracja: maja 5, 2011, 1:07 pm
Lokalizacja: Będzin

Postautor: rocken » maja 24, 2011, 10:59 am

Marek "Dziki" pisze:Oooo.... tooo.....to.... Dzięki Paweł. Sam bym tego lepiej nie ujął. To co napisałeś jest jakby rozwinięciem mojego (i Roberta...) lakonicznego postu. Lakonicznego, bo jak się rozlakonizowywałem wcześniej , to dostałem po łbie:)


Właśnie twój był mało lakoniczny :) tylko lanie wody bez treści :) ale nie poddawaj się i walcz :)
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: Marek "Dziki" » maja 24, 2011, 11:12 am

Hej rocken. Uparty jesteś do bólu. :) A moze tak sam byś się troszkę rozlakonizował i przywalił jakimś argumentem zamiast jedynie przytakiwac albo kwestionować. Tak to ja w przedszkolu już potrafiłem.:) Jakby Ci się chciało to Ciebie też zapraszam na grila :) :) :) Uważam, ze czas już skończyć te durne podsrywki :) Przynajmniej ja z mojej strony kończę. Życzę pogody ducha.
Pozdrawiam Marek Orłowski
Awatar użytkownika
Marek "Dziki"
blueslover
blueslover
 
Posty: 425
Rejestracja: maja 5, 2011, 1:07 pm
Lokalizacja: Będzin

Postautor: lauderdale » maja 24, 2011, 11:51 am

Paweł Stomma pisze:
rocken pisze:Ale w takim razie nie lubię słuchać wirtuozów :)

Wcale Ci sie nie dziwię. :)
Pojęcie jest żywcem i chyba trochę "na pałę" przeniesione z muzyki poważnej. Tam istnieje niezwykle ostry podział na kompozytora i wykonawcę. Jeden ma tworzyć muzykę, drugi perfekcyjnie ja wykonywać. Oba te procesy są też w wiekszości oddzielone w czasie. W takiej sytuacji oczywiste jest, że wirtuoz to ten, kto najsprawniej potrafi dany utwór wykonać. Naturalnie jest jeszcze problem interpretacji, ale nienaganne wykonanie jest warunkiem po prostu niezbędnym.


Z tym ze nalezaloby zastrzec , ze nie zawsze tak bylo. Uklad w ktorym wirtuoz nie jest rownoczesnie kompozytorem jest dosc mlodym zjawiskiem - powiedzmy ostatnie 100 lat w historii muzyki.
Mozna spekulowac dlaczego tak sie dzieje. Prawdopodobna przyczyna moze byc dosc znaczne obnizenie wymagan dotyczacych samych artystow ( w sensie samodzielnego tworzenia repertuaru), oraz coraz mniej liczne audytorium , ktoremu zwykle brakuje wyksztalcenia i obycia. Takie elementy jak szybkosc gry czy precyzja dosc latwo poddaja sie ocenie natomiast budowa formalna utworow , harmonia czy inne aspekty kompozycji juz nie.

Przez dlugi czas w historii muzyki wirtuozem byl ktos kto wykonywal trudne technicznie utwory , ktore w wiekszosci sam komponowal dla siebie
(poniewaz kompozycje innych byly ..zbyt latwe :) ), przy czym jego gra zawierala dosc znaczy pierwiastek IMPROWIZACJI .
Dzisiaj kiedy slysze historie ( czasem zawierajace ziarnko prawdy) o tym jakimi to kiepskimi improwizatorami sa wspolczesni wykonawcy Chopina czy Bacha to oczuwam pewien niesmak. A to z powodu przykladanej miarki, czyli porownywania z muzykami jazzowymi, a to z powodu braku kwalifikacji osob, ktore takich ocen dokonuja.


Paweł Stomma pisze:W sytuacji takiej jak w muzyce bluesowej czy jazzowej role nie sa juz tak oczywiste a i potrzeba wirtuozerii nie za bardzo musi wystepować. Tu zazwyczaj twórca i wykonawca to ta sama osoba, a oba procesy (tworzenia i wykonywania) są często jednoczesne. Doskonałe wykonanie nie jest juz warunkiem niezbędnym, jak np. pokazuje przykład najlepszego zespołu świata :wink: gdzie problemy artykulacyjne gitarzysty stały sie niejako jego "znakiem firmowym" i sa nawet naśladowane. Czy "niedociąganie " dźwięków przez Astrud Gilberto. Tworzy to pewna dodatkowa wartośc estetyczną, nie jest tylko "błędem wykonawczym". A w bluesie to juz nagminne np. błedy emisyjne wokalistów.
Na drugim biegunie istnieje za to grupa "wirtuozów" , których jedynym celem wydaje sie być tylko tej wirtuozerii dowodzenie, bez związku z funkcja i celami muzyki, co np. w muzyce powaznej wystepuje również, ale jest przypadkiem raczej marginalnym.
W związku z tym tam okreslenie "wirtuoz" jest niewątpliwym komplementem, tu niekoniecznie, a nawet na niektórych może działać odstraszająco. :)


Sytuacja gdy wirtuoz jest rownoczesnie tworca wlasnego repertuaru jest niewatpliwie najzdrowsza z punktu widzenia zarowno sluchacza jak i wykonawcy. Glownie dlatego , ze przy uczciwym podejsciu gwarantuje rozwoj intelektualny obu uczestnikom spektaklu muzycznego.

Natomiast aspekt WSZECHSTRONNEJ sprawnosci technicznej jest skladnikiem niezbednym okreslenia WIRTUOZ. W tym kontekscie wiekszosc muzykow bluesowych i czesc jazzmanow zwyczajnie w definicji tego slowa sie nie miesci. Podstawowa trudnoscia w dokonywaniu tego typu ocen jest zwykle uleganie sklonnosci do uwazania za dobre tego co nam sie najzwyczajniej w swiecie podoba oraz bywa ,nieuzasadnione przecenianie wlasnych mozliwosci w kwestii stawiania tychze ocen.

Dlatego czesto wirtuoz bywa synonimem okreslenia "bardzo lubie tego wykonawce".
Wspomniana wszechstronnosc jest rowniez elementym niezwykle istotnym
jako ze nie nazwiemy raczej wirtuozem faceta ktory pobil rekord Guinessa w szybkim zagraniu gamy c-dur. :)


Pozdrawiam


Ps: Moim zdaniem.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: Paweł Stomma » maja 24, 2011, 5:58 pm

Marek "Dziki" pisze:Wirtuoz powinien umieć zagrać wszystko. Czy są tacy?

Oczywiście, że są. :)
Jest ich naprawde teraz całe mnóstwo.
Przykładem, który mi natychmiast przychodzi jest (na gruncie muzyki rozrywkowej) gitarzysta z programu "Jaka to melodia", nie znam niestety nazwiska.
Dont you step on my blue suede shoes.
You can do anything but lay off of my blue suede shoes

https://www.facebook.com/Breakmaszyna
Awatar użytkownika
Paweł Stomma
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3105
Rejestracja: czerwca 9, 2008, 8:52 pm
Lokalizacja: Częstochowa

Postautor: Marek "Dziki" » maja 24, 2011, 7:18 pm

Paweł Stomma pisze:
Marek "Dziki" pisze:Wirtuoz powinien umieć zagrać wszystko. Czy są tacy?

Oczywiście, że są. :)
Jest ich naprawde teraz całe mnóstwo.
Przykładem, który mi natychmiast przychodzi jest (na gruncie muzyki rozrywkowej) gitarzysta z programu "Jaka to melodia", nie znam niestety nazwiska.


Zbigniew Kaute. Tak sie nazywa gitarzysta z "Jaka to melodia" Kapitalny kolo. Wielokrotnie spotykaliśmy sie na estradzie przy okazji wspólnych występów (Wspólnych tzn. w ramach jednej imprezy). Jako jedyny członek Bandu uczestniczy od samego początku emisji programu. Wiele się od niego nauczyłem jeśli chodzi o techniki gry na gitarach. Podpatrywałem, podpytywałem.
W sumie, to moje pytanie "Czy są tacy" było pytaniem retorycznym Oczywiście, że jest ich mnóstwo doskonałych muzyków o których możnaby powiedzieć potocznie utartym zwrotem, ze są lub byli "wirtuozami". Dla mnie na przyklad takimi "Potworami Gitar" są niestety nieżyjący już Chet Atkins, Jerry Reed, Lester Paul, a z żyjących Harry Manx czy RoY Rogers (To od nich - oberwując ich style gry - uczyłem się grać. I może nie jestem jeszcze biegły w tej sztuce jak oni,ale pola nie oddaję) Z polskich gitarzystów moim guru był (i jest w pewnym sensie nadal) Jacek Skubikowski. Są też inni ale nazwisk w tej chwili nie pamiętam.
Pozdrawiam Marek Orłowski
Awatar użytkownika
Marek "Dziki"
blueslover
blueslover
 
Posty: 425
Rejestracja: maja 5, 2011, 1:07 pm
Lokalizacja: Będzin

Postautor: Roj » maja 25, 2011, 8:02 am

Program " Jaka to melodia " oglądałem wielokrotnie na przestrzeni lat i nigdy nawet przez głowę mi nie przeszło , żeby nazwać Zbigniewa Kaute wirtuozem . Sprawnym gitarzystą owszem. Bardzo dobrym muzykiem ? - tak . Ale wirtuozem ?
Definicja definicją, ale zawsze wydawało mi się , że "wirtuozeria" znaczy coś więcej jak tylko umiejętność bardzo sprawnego posługiwania się instrumentem .Słowo "wirtuozeria" zawsze będę łączył z przymiotnikiem "niesamowity" , "wyjątkowy", "powalający swoją grą na kolana" . Być wirtuozem to dla mnie nobilitacja. Pamiętacie czasy przed denominacją złotówki ? Wtedy wszyscy byliśmy milionerami. Miliony milionerów. Noo ;) , wirtuoz = maestro, bardzo wyjątkowa postać ( w/g mnie).
W związku z tym , należałoby chyba podjąć próbę przedefiniowania słowa
"wirtuoz" , albo przynajmniej wprowadzić dodatkowe uszczegółowienia , jeśli wypowiadamy się o jakimś konkretnym artyście . I tak na przykład mielibyśmy wirtuozów zaiste prawdziwych, wirtuozów sprzed denominacji lub wirtuozów , jak z koziej dupy trąba .
Awatar użytkownika
Roj
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7325
Rejestracja: sierpnia 8, 2009, 7:16 am
Lokalizacja: Rzeszów

Postautor: Paweł Stomma » maja 26, 2011, 9:28 am

:lol: Hi, hi.
Wiedziałem, że ciężko będzie go przełknąć! :wink: Tego gitarzystę.
A co dopisać do definicji? Może:
"Wirtuoz powinien posiadać umiejętnośc sprawiania wrażenia kogos wyjątkowego?"
Dont you step on my blue suede shoes.
You can do anything but lay off of my blue suede shoes

https://www.facebook.com/Breakmaszyna
Awatar użytkownika
Paweł Stomma
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3105
Rejestracja: czerwca 9, 2008, 8:52 pm
Lokalizacja: Częstochowa

PoprzedniaNastępna

nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Muzykowanie

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 201 gości