Moderator: mods
Robert007Lenert pisze:Bylo do czasu o muzyce, teraz mamy o slowie pisanym. Zdania zlozone, proste, formy zwarte i rozwlekle. Jak je poddac ocenie ?
Marek "Dziki" pisze:Witam ponownie. Pozwólcie, ze zadam troszke prowokujące pytanie (normalnie aż się boję pisac po ostatnim. Ale już nabrałem odwagi.Co mi tam) Być może troszkę odbiega od głównego pytania, ale w sumie nie aż tak daleko by było bezzasadne.
Zagadnienie jest takie.
Mamy do dyspozycji dwóch muzyków
Jeden.
Szkolony w Akademiach Muzycznych przez najlepszych wykładowców, doskonały technicznie wykonawca, czytający biegle nuty do przodu, do tyłu, po skosie i jak tylko jeszcze. Jednym słowem doskonały muzyk filharmonik jednocześnie kapitalny solista.
Drugi.
Nie umiejący czytać tych kropek na drutach co wyglądają jakby ktoś popryskał zeszyt. Grający na instrumencie bardzo dobrze, ale techniką ustępujący temu pierwszemu. Jego zaletą jest umiejętność grania duszą czyli improwizowanie. Jest w stanie zagrać i do kotleta i zainterpretować dzieło znanego kompozytora na przykład moje Krótko mówiąc na swój sposób również jest genialny i wyczynia cuda z instrumentem, czego ten pierwszy niestety nie potrafi. Bo gy mu zabrać nuty, to jakby mu kto baterie wyciągnął. Ani me , ani be.
I teraz zasadnicze pytania
Czy obaj panowie zasługują na miano wirtuozów?. Czy należałoby któremuś znich odmówić tego miana? Co Waszym zdaniem predysponuje muzyka, aby mówić o nim jako o wirtuozie instrumentu? Czy może któryś z nich jest właśnie wirtuozem inaczej?
Nooo....odważyłem się. Tylko proszę nie kopcie po nerkach:)
adamg53 pisze:Już od kilku miesięcy jestem niemym czlonkiem tego forum ale postanowilem przerwać milczenie( wkurzylem się) Roj piszesz"Bardzo ładnie , tyle ,że zupełnie nie na temat . Jeśli ma się już , gotowy, napisany wcześniej tekst i nie bardzo się wie, gdzie go umieścić , najlepiej jest założyć nowy temat , zaopatrując go w stosowny tytuł ." Pisząc to powinieneś dodać “w/g mnie”, bez tego czuję jak byś wyrażal opinię większości czytających, a to już nie jest prawda.To samo "rocken" ten facet wprowadza tu świerze powietrze a wy zamykacie okna.
adamg53 pisze:to wszystko jasne ,pozdrowienia pantoflarzu .Tak trzymaj u mnie w domu też "decyduje o wszystkim żona". He, he
Robert007Lenert pisze:Bylo do czasu o muzyce, teraz mamy o slowie pisanym. Zdania zlozone, proste, formy zwarte i rozwlekle. Jak je poddac ocenie ?
Kiedys genialny Frank Zappa na podobne pytanie odpowiedzial tak: "nie jestem wirtuozem, wirtuoz potrafi zagrac wszystko, ja nie"Marek "Dziki" pisze: [......Co Waszym zdaniem predysponuje muzyka, aby mówić o nim jako o wirtuozie instrumentu? Czy może któryś z nich jest właśnie wirtuozem inaczej?.......]
rocken pisze:A dla mnie wirtuoz to osoba wyprzedzająca swoją epokę o kilkanaście lub
kilkadziesiąt lat. Taki prorok muzyczny
RafałS pisze:rocken pisze:A dla mnie wirtuoz to osoba wyprzedzająca swoją epokę o kilkanaście lub
kilkadziesiąt lat. Taki prorok muzyczny
Tutaj nie ma "dla mnie", bo okazałoby sie, że dla niektórych wirtuoz to ktoś, kto się ładnie uśmiecha i daje dzieciom cukierki. Jak wyprzedza epokę to jest muzycznym wizjonerem, prekursorem czegoś itd. A wirtuoz to nazwa najwyższego poziomu umiejętności technicznych instrumentalistów i tyle.
rocken pisze:Ale w takim razie nie lubię słuchać wirtuozów
Robert007Lenert pisze:Kiedys genialny Frank Zappa na podobne pytanie odpowiedzial tak: "nie jestem wirtuozem, wirtuoz potrafi zagrac wszystko, ja nie"Marek "Dziki" pisze: [......Co Waszym zdaniem predysponuje muzyka, aby mówić o nim jako o wirtuozie instrumentu? Czy może któryś z nich jest właśnie wirtuozem inaczej?.......]
Paweł Stomma pisze:Pojęcie jest żywcem i chyba trochę "na pałę" przeniesione z muzyki poważnej. Tam istnieje niezwykle ostry podział na kompozytora i wykonawcę. Jeden ma tworzyć muzykę, drugi perfekcyjnie ja wykonywać...
Paweł Stomma pisze:rocken pisze:Ale w takim razie nie lubię słuchać wirtuozów
Wcale Ci sie nie dziwię.
Pojęcie jest żywcem i chyba trochę "na pałę" przeniesione z muzyki poważnej. Tam istnieje niezwykle ostry podział na kompozytora i wykonawcę. Jeden ma tworzyć muzykę, drugi perfekcyjnie ja wykonywać. Oba te procesy są też w wiekszości oddzielone w czasie. W takiej sytuacji oczywiste jest, że wirtuoz to ten, kto najsprawniej potrafi dany utwór wykonać. Naturalnie jest jeszcze problem interpretacji, ale nienaganne wykonanie jest warunkiem po prostu niezbędnym.
W sytuacji takiej jak w muzyce bluesowej czy jazzowej role nie sa juz tak oczywiste a i potrzeba wirtuozerii nie za bardzo musi wystepować. Tu zazwyczaj twórca i wykonawca to ta sama osoba, a oba procesy (tworzenia i wykonywania) są często jednoczesne. Doskonałe wykonanie nie jest juz warunkiem niezbędnym, jak np. pokazuje przykład najlepszego zespołu świata gdzie problemy artykulacyjne gitarzysty stały sie niejako jego "znakiem firmowym" i sa nawet naśladowane. Czy "niedociąganie " dźwięków przez Astrud Gilberto. Tworzy to pewna dodatkowa wartośc estetyczną, nie jest tylko "błędem wykonawczym". A w bluesie to juz nagminne np. błedy emisyjne wokalistów.
Na drugim biegunie istnieje za to grupa "wirtuozów" , których jedynym celem wydaje sie być tylko tej wirtuozerii dowodzenie, bez związku z funkcja i celami muzyki, co np. w muzyce powaznej wystepuje również, ale jest przypadkiem raczej marginalnym.
W związku z tym tam okreslenie "wirtuoz" jest niewątpliwym komplementem, tu niekoniecznie, a nawet na niektórych może działać odstraszająco.
Marek "Dziki" pisze:Oooo.... tooo.....to.... Dzięki Paweł. Sam bym tego lepiej nie ujął. To co napisałeś jest jakby rozwinięciem mojego (i Roberta...) lakonicznego postu. Lakonicznego, bo jak się rozlakonizowywałem wcześniej , to dostałem po łbie:)
Paweł Stomma pisze:rocken pisze:Ale w takim razie nie lubię słuchać wirtuozów
Wcale Ci sie nie dziwię.
Pojęcie jest żywcem i chyba trochę "na pałę" przeniesione z muzyki poważnej. Tam istnieje niezwykle ostry podział na kompozytora i wykonawcę. Jeden ma tworzyć muzykę, drugi perfekcyjnie ja wykonywać. Oba te procesy są też w wiekszości oddzielone w czasie. W takiej sytuacji oczywiste jest, że wirtuoz to ten, kto najsprawniej potrafi dany utwór wykonać. Naturalnie jest jeszcze problem interpretacji, ale nienaganne wykonanie jest warunkiem po prostu niezbędnym.
Paweł Stomma pisze:W sytuacji takiej jak w muzyce bluesowej czy jazzowej role nie sa juz tak oczywiste a i potrzeba wirtuozerii nie za bardzo musi wystepować. Tu zazwyczaj twórca i wykonawca to ta sama osoba, a oba procesy (tworzenia i wykonywania) są często jednoczesne. Doskonałe wykonanie nie jest juz warunkiem niezbędnym, jak np. pokazuje przykład najlepszego zespołu świata gdzie problemy artykulacyjne gitarzysty stały sie niejako jego "znakiem firmowym" i sa nawet naśladowane. Czy "niedociąganie " dźwięków przez Astrud Gilberto. Tworzy to pewna dodatkowa wartośc estetyczną, nie jest tylko "błędem wykonawczym". A w bluesie to juz nagminne np. błedy emisyjne wokalistów.
Na drugim biegunie istnieje za to grupa "wirtuozów" , których jedynym celem wydaje sie być tylko tej wirtuozerii dowodzenie, bez związku z funkcja i celami muzyki, co np. w muzyce powaznej wystepuje również, ale jest przypadkiem raczej marginalnym.
W związku z tym tam okreslenie "wirtuoz" jest niewątpliwym komplementem, tu niekoniecznie, a nawet na niektórych może działać odstraszająco.
Marek "Dziki" pisze:Wirtuoz powinien umieć zagrać wszystko. Czy są tacy?
Paweł Stomma pisze:Marek "Dziki" pisze:Wirtuoz powinien umieć zagrać wszystko. Czy są tacy?
Oczywiście, że są.
Jest ich naprawde teraz całe mnóstwo.
Przykładem, który mi natychmiast przychodzi jest (na gruncie muzyki rozrywkowej) gitarzysta z programu "Jaka to melodia", nie znam niestety nazwiska.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 448 gości