MODA NA BLUES I JAZZ

Tematy związane z muzyką bliższych i dalszych okolic bluesa.

Moderator: mods

Postautor: Bluesmaster » marca 11, 2011, 10:06 pm

Rzeczywiście, pod wszystkimi uwagami Lauder Dale można się podpisać w 100%,
ale wtedy co najmniej połowa kapel obecnych na tym forum to nawet nie okolice
bluesa... Każdy gra co w sercu czuje,chwała mu, gdyby wszyscy grali to samo -
byłoby nudno. Ale faktycznie, może lepiej nie nadużywać słowa "blues"? Cały ten
współczesny świat zorientowany jest na ciągle "nowe"( każda recenzja płyty musi
zawierać stwierdzenie- czy jest tam coś nowego, czy nie ma). Te nowości to nic
innego jak "dolewanie wody do whisky"... Kwestia proporcji, ale czy tylko?

Ktoś kiedyś powiedział, że blues to gradacja nastroju. Czyli różnicowanie bodżców,
zadziwianie i reagowanie na każde muzyczne słowo, każdą tajemnicę- wszystko to
w ramach gatunku, ramach wytyczonych sto lat temu. Proste? Ba, gdyby było takie
proste! Tu potrzeba tylko tyle i aż tyle...
Awatar użytkownika
Bluesmaster
blueslover
blueslover
 
Posty: 695
Rejestracja: stycznia 21, 2010, 1:34 pm

Postautor: Benedykt Kunicki » marca 11, 2011, 10:15 pm

Jak miło przeczytać trzeźwe spojrzenie na muzyke, podzielam w całości !
rewelacyjny cytat z Jacka,
"Innowacje .... a ile mozna dolac wody do whiskey by wciaz zachowala smak.
Niektorzy poprostu bawia sie w homeopatie muzyczna .... tylko ze ja niestety nie wierze w skutecznosc takich kuracji"
Pozdrawiam
B
zakładam temat: Bluesowe mezalianse a notoryczna wazelina :)
Benedykt Kunicki
blueslover
blueslover
 
Posty: 437
Rejestracja: kwietnia 17, 2004, 2:30 pm

Postautor: Benedykt Kunicki » marca 11, 2011, 10:28 pm

cyt.
"Ktoś kiedyś powiedział, że blues to gradacja nastroju. Czyli różnicowanie bodżców, zadziwianie i reagowanie na każde muzyczne słowo, każdą tajemnicę- wszystko to w ramach gatunku, ramach wytyczonych sto lat temu. Proste? Ba, gdyby było takie proste! Tu potrzeba tylko tyle i aż tyle..."

To cudowne, to własnie BLUES
Benedykt Kunicki
blueslover
blueslover
 
Posty: 437
Rejestracja: kwietnia 17, 2004, 2:30 pm

Postautor: Przemo Czaja » marca 11, 2011, 11:41 pm

Hmmm...a jeśli ktoś myśli " ile trzeba dolać spirytusu do sikacza, żeby nabrał kopa"? co wtedy? Chwała, że są różne gatunki, wykonawcy i słuchacze i goście , którzy lubią i potrafią o tym fajnie porozmawiać (nie myślę o sobie)

Pozdrówki
Jimiway Blues Festival- Best of The Best
Awatar użytkownika
Przemo Czaja
bluesman
bluesman
 
Posty: 218
Rejestracja: października 27, 2010, 2:54 pm
Lokalizacja: z dużego pokoju

Postautor: Robert007Lenert » marca 11, 2011, 11:42 pm

Czyli blues powinien skostniec? Zatrzymac sie w rozwoju? Pozostac w skansenie? To usmiercanie gatunku. Zauwazcie, ze jazzmani nie maja tego problemu. Zbratali sie z rockiem juz koncem lat 60-siatych, z muzyka klasyczna, z rapem, nie stronia od elektroniki, wchlaniaj muzyke etniczna a nawet maja uklad z popem. Wiele by wymieniac. Dzieki temu to ich plyty sa ciagle dostepne chocby w "media nie dla idiotow" czy innych empikach. Indian juz kiedys zamknieto w rezerwatach......
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7074
Rejestracja: października 22, 2004, 5:31 pm
Lokalizacja: Galicja, to oczywiste:)

Postautor: lauderdale » marca 12, 2011, 6:23 am

Tylko dwa cytaty:

"... wszystko w ramach gatunku"
" ...moze lepiej nie naduzywac slowa blues?"

Robert, nikt nikomu nie zabrania tworzenia muzyki jakiej sobie zamarzy.
Tylko po co na sile upychac to na polke blues? Odrobina uczciwosci nalezy sie rowniez tym mniej muzycznie wyedukuowanym sluchaczom, a moze wlasnie im w szczegolnosci.

A odwracanie kota do gory ogonem i twierdzenie o zatrzymywaniu sie w rozwoju nie jest argumentem tylko sofizmatem ...
Fugi napisane przez Mozarta, Szuberta czy Chopina roznia sie znacznie od tych pisanych przez Weissa czy Bacha , a mimo to ( mimo innowacyjnosci ) wciaz mieszcza sie w ramach gatunku.

Jezeli ktos chce to moze sobie nazywac np Afrykanski snieg muzyka bluesowa, mnie to sie w zaden sposob tak nie kojarzy. I nie powinno miec najmniejszego znaczenia czy ta muzyka mi sie podoba czy nie ...

Mowisz skansen to usmiercanie gatunku? Ja mysle ze wrecz przeciwnie
NADMIERNE rozwadnianie, mieszanie bez opamietania nie wnosi nic dobrego ... i nie ma nic wspolnego z innowacja , za to wiele z ignorancja.
Nie jest to jakis osobisty przytyk. Chodzi mi raczej o to , ze dzisiaj latwiej jest "tworzyc" rzekome innowacje, przeszlosc kwitujac impertynenckim "tamten etap mam juz za soba" niz poznac dokladnie temat i nie wywazac otwartych drzwi.

Dla mnie to jest jak z budowaniem swiatyni. Mozna ja malowac na rozne kolory ozdabiac fasadami , witrazami itp.

Mozna ja tez zburzyc i na jej miejscu postawic hotel , ale to juz jest inna budowla ... nie upierajmy sie przy nazwie swiatynia.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: Bluesmaster » marca 12, 2011, 12:01 pm

Wydaje mi się, że skostnienie bluesa nastąpiłoby, gdyby był on wykonywany
według schematu, a przecież tu nie istnieje tego typu problem... Blues posiada
schemat, czyli ramy, ale istnieje coś tak pięknego jak improwizacja! I w tym
jest rzeczy sedno!!! ("że nie jest wszystko jedno"). To dlatego jeden kawałek
może być grany przez stu bluesmanów i może przemawiać do naszego ucha i
serca. Bo zawsze może być inny, a mimo to (a może dlatego) porywający...

I jeszcze jeden element... To odbiorca. Bo przecież w końcu każdy artysta dla
ludzi tworzy. A wielu z nas, odbiorców - ma w sobie tęsknotę za pewnym stanem
ducha, za wewnętrznym ładem, pięknem i spokojem. Jest to tym silniejsze im
więcej jesteśmy zmęczeni wymaganiami, które stawia przed nami skomplikowany
i nie zawsze przyjazny świat. W tym chaosie szukamy constans, swojej Arkadii-
krainy szczęścia... Jeśli nie ma jej w rzeczywistości, to gdzie? Dla wielu są to
mazurskie lasy, bieszczadzkie wzgórza, dla wielu kobieta, a dla innych Arkadią
jest BLUES. Blues to cel podróży... Dla mnie. I pewnie dla wielu. A skoro dotarłem
do miejsca, gdzie tak pięknie to po co poprawiać, przestawiać i zmieniać?

Nie neguję faktu, że istnieją i będą istnieć niespokojne dusze, poszukujące ciągle.
To zupełnie oczywiste.

Na koniec proste słowa, ale wbrew pozorom dające do myślenia. Nick Gravenites
(muzyk, przyjaciel Janis Joplin) powiedział:
"Blues to wiara w piękno i spokój połączona z wiedzą o trudach życia".
Awatar użytkownika
Bluesmaster
blueslover
blueslover
 
Posty: 695
Rejestracja: stycznia 21, 2010, 1:34 pm

Postautor: Robert007Lenert » marca 12, 2011, 3:50 pm

Jacek mamy nieco odmienne zdanie na temat. Ja uwazam, ze sprowadzenie bluesa wylacznie do rezerwatu usmierci ten gatunek. Z tego tez powodu bacznie obserwuje chocby pomysly Taj Mahala, czy kiedys /bo juz niestety nie zagra/ pewne projekty Johna Lurie / np Marvin Pontiac/. Kibicuje tez malijskiej scenie o ktorej mowi sie , ze to "Desert Blues". I by byc dobrze rozumiany ja nie neguje tradycji, nie neguje potrzeby wykonywania standardow, ale nie dajmy sie zwariowac.
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7074
Rejestracja: października 22, 2004, 5:31 pm
Lokalizacja: Galicja, to oczywiste:)

Postautor: Przemo Czaja » marca 12, 2011, 6:14 pm

Ja podzielam zdanie Wszystkich uczestniczących w tej dyskusji - Wszyscy mają rację i nie jest to żart. Całe szczęście, że świat jest tak ogromny i pojemny, że zadowoli gusta wszystkich, zarówno miłośników klasyki jak i nieco nowszych form.
Awatar użytkownika
Przemo Czaja
bluesman
bluesman
 
Posty: 218
Rejestracja: października 27, 2010, 2:54 pm
Lokalizacja: z dużego pokoju

Postautor: lauderdale » marca 12, 2011, 6:45 pm

Robert007Lenert pisze:Jacek mamy nieco odmienne zdanie na temat. Ja uwazam, ze sprowadzenie bluesa wylacznie do rezerwatu usmierci ten gatunek. Z tego tez powodu bacznie obserwuje chocby pomysly Taj Mahala, czy kiedys /bo juz niestety nie zagra/ pewne projekty Johna Lurie / np Marvin Pontiac/. Kibicuje tez malijskiej scenie o ktorej mowi sie , ze to "Desert Blues". I by byc dobrze rozumiany ja nie neguje tradycji, nie neguje potrzeby wykonywania standardow, ale nie dajmy sie zwariowac.

Robert, mnie sie oryginalnosc w muzyce wydaje wazna cecha , ale nic na sile...
Pomysly Taj Mahala sa byc moze interesujace czy nawet inspirujace, ale watpie zeby nawet on upieral sie ze gra bluesa kiedy gra rasta-music.

Eksperymenty owszem fajna rzecz , ale po pierwsze tylko wtedy gdy naprawde wnosza cos nowego a tu mam pewne watpliwosci ...
A po drugie wystrugajmy z drzewa polke z ta wlasnie nazwa i tam niech sobie zasluzenie zalegna wszyscy ktorych eksperymentatorstwo cieszy.

Mozna wymontwac z Syrenki silnik od motopompy wstawic tam jednostke z Ferrari, popatrzec z boku i ... dolozyc karoserie z Ferrari tylko mam watpliwosci czy to wciaz bedzie Syrenka.

Natomiast jak wsadze inny zaplon, rozwierce cylindry, zwieksze stopien sprezania, pomaluje ja na "sportowo" to wciaz jest OK.

I to jest ta roznica miedzy nami: Ja mowie zmienmy Syrenke , ale tak zeby wciaz pozostala Syrenka, Ty chcesz zmajstrowac Ferrari a wciaz zachowac stara nazwe. :)

Z tym ze tak naprawde to mi to nie przeszkadza. :)
Zachwialo jedynie nieco moja wiara w precyzje jezyka polskiego mimo iz slowo blues jest niewatpliwym makaronizmem.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: RafałS » marca 12, 2011, 7:11 pm

Ja też, jak Przemek Czaja, rozumiem obie strony. Tzn. zgadzam się, że granice trzeba gdzieś wytyczyć, ale poprowadziłbym je trochę szerzej niż Jacek. W ogóle te granice nie są sztywne, większość około-bluesowej muzyki jest bluesowa w pewnym stopniu, choć możemy się umówić, że 50% bluesowości już "zalicza" kwestię przynależności. W każdym razie, dla mnie Los Agentos to jeszcze blues (choć przygraniczny), a LSD już nie. SRV - tak, Bonamassa - nie. Mayall z Claptonem - tak, Cream czy Derek & The Dominos - nie, Kasa Chorych - tak, Dżem - nie. Biali gitarzyści bluesrockowi, którzy terminowali u czarnych mistrzów, bądż przynajmniej mocno się nimi inspirowali - raczej tak, ale już kolejna fala, czyli ci, którzy uczyli się bluesa od białych bluesrockowców - z drugiej ręki, z pominięciem źródła (czyli prawdziwych bluesmanów, w tym współczesnych) - już nie. Takie jest moje rozumienie tego gatunku, dla wielu pewnie zbyt szerokie. A jeśli chcemy pójsc w formalizmy, to bez zbiorów rozmytych nie da rady. :lol:

Problem częściowo bierze się stąd, że muzykę jednak trzeba jakoś nazwać na użytek komercyjny (działy w Media Markcie czy Empiku). Przy klasyfikacji wybieramy mniejsze zło, czyli mniejszy błąd przybliżenia. Dopóki mamy do dyspozycji 100 szufladek możemy wciąż być purystą. Kiedy jest ich tylko 10, bład przybliżenia jest już dość duży i nic na to nie poradzimy, gdzie byśmy spornej płyty nie wrzucili, będzie się gryzła z innymi.
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

Postautor: RafałS » marca 12, 2011, 7:24 pm

W praktyce nie ma zwykle sensu pytanie: czy to jeszcze blues. Lepiej pytać: czy to w większym stopniu blues, niż jakikolwiek inny już znany i nazwany gatunek muzyczny. Jeśli tak - wrzucamy, ewentualnie tworzymy nowy gatunek na potrzeby tej konkretnej płyty / zespołu i potem wrzucamy tam potem rzeczy podobne. Jeśli nie ma możliwości wygospodarowania nowej szufladki na potrzeby dyskusyjnego obiektu (bo nie od nas to zależy), to wrzucamy gdzie możemy. Błąd popełniamy dopiero, jeśli mogliśmy wrzucić lepiej niż wrzuciliśmy.
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

Postautor: kora » marca 12, 2011, 7:45 pm

Podoba mi się określenie Laudiego - syrenka :D

* Blues ,rodem z Mississippi / Delta Blues/
* Blues Chicagowski
* Blues-Soul
* Blues -Jazz
* Blues -Rock

Z pełną świadomością pominęłam różne nazwy określające Blues ( coś tam, coś tam )

Co jest tym prawdziwym bluesem z w/w ?
- dla mnie to Delta,nie potrafię jednak być obojętną na Chicago :lol:
(wielu purystów odrzuca chicagowskiego bluesa, i rozumiem ich powody )

Wszystko poniżej, to taka "piękna syrenka"
( w ostatniej pozycji,często chcą z niej zrobić sportowe auto,ale na szczęście - nie każdy :wink: )


Dopóki muzycy będą chcieli ją tuningować, nie zatracając przy tym jej pierwotnej urody , to niech sobie majsterkują :lol:
Jak jednak wymienią silnik, czy przełożą kierownicę na prawą stronę , to już mi się ta syrenka będzie źle kojarzyć :twisted:

Oczywiście ja zawszę będę fanką pierwszych modeli,ale na inne też chętnie popatrzę :D

Hybrydy wbrew pozorom ,też są potrzebne :wink: wtedy jeszcze bardziej docenia się klasyczną urodę .
Częściej ma się ochotę powrócić do jej ideałów i sobie je przypomnieć . Inni być może chcąc dowiedzieć się "co autor miał na myśli" trafią do korzeni, kto wie... może "odkryją Amerykę " ?


no i "pogadać jest o czym" :lol:

PS. Jeszcze rok temu, te słowa nie przeszłyby mi przez gardło :twisted:

PS.2. Ważne jednak, aby każdy, kto bawi się bluesem - miał pełną świadomość ,czym on jest i brał na siebie odpowiedzialność, za to, co z nim robi :evil:

Pozdrawiam :wink:
Obrazek
Awatar użytkownika
kora
Elf
Elf
 
Posty: 30155
Rejestracja: września 1, 2005, 12:44 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: lauderdale » marca 12, 2011, 9:08 pm

RafałS pisze:... zgadzam się, że granice trzeba gdzieś wytyczyć, ale poprowadziłbym je trochę szerzej niż Jacek. W ogóle te granice nie są sztywne, większość około-bluesowej muzyki jest bluesowa w pewnym stopniu, choć możemy się umówić, że 50% bluesowości już "zalicza" kwestię przynależności. W każdym razie, dla mnie Los Agentos to jeszcze blues (choć przygraniczny), a LSD już nie. SRV - tak, Bonamassa - nie. Mayall z Claptonem - tak, Cream czy Derek & The Dominos - nie, Kasa Chorych - tak, Dżem - nie. Biali gitarzyści bluesrockowi, którzy terminowali u czarnych mistrzów, bądż przynajmniej mocno się nimi inspirowali - raczej tak, ale już kolejna fala, czyli ci, którzy uczyli się bluesa od białych bluesrockowców - z drugiej ręki, z pominięciem źródła (czyli prawdziwych bluesmanów, w tym współczesnych) - już nie. Takie jest moje rozumienie tego gatunku, dla wielu pewnie zbyt szerokie. A jeśli chcemy pójsc w formalizmy, to bez zbiorów rozmytych nie da rady. :lol:


Mnie taki podzial jak Twoj pasuje ... tzn nie chodzi mi o przyklady , ale sposob myslenia ... :)
I nie chodzi tu wylacznie o wzgledy komercyjne ... ale takze , edukacyjne, jezykowe, poznawcze, komunikacyjne itd ...
Oczywiscie , ze pojecie blues jest jak pisze Pawel Stomma w innej zakladce, wieloznaczeniowe i kazdy stawia granice wg. wlasnego odczucia
Ale to slawetne "czucie bluesa" to rowniez pewnego rodzaju uczciwosc ...
Mozna sie doszukiwac bluesowo brzmiacych fraz w tworczosci Gershwina, ale nazywanie jego muzyki bluesem czy nawet muzyka bluesowa to juz naduzycie, a na moje ucho jest tam duuuzo wiecej bluesa niz we wspomnianym przez Ciebie Rafale LSD.

Poza tym ciekawi mnie DLACZEGO wykonawcy, ktorych tworczosci (bywa, ze samej w sobie najwyzszych lotow) w zaden sposob z bluesem nie dajacej sie skojarzyc, usilnie staraja sie "podpiac" pod ten gatunek.
Przeciez mozna robic swietna muzyke i nie koniecznie nazywac to bluesem.

To troche jakby ktos gral krakowiaka i mowil : Ale ja tak czuje bluesa!
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: Robert007Lenert » marca 12, 2011, 9:51 pm

RafałS pisze:W praktyce nie ma zwykle sensu pytanie: czy to jeszcze blues. Lepiej pytać: czy to w większym stopniu blues, niż jakikolwiek inny już znany i nazwany gatunek muzyczny. Jeśli tak - wrzucamy, ewentualnie tworzymy nowy gatunek na potrzeby tej konkretnej płyty / zespołu i potem wrzucamy tam potem rzeczy podobne. Jeśli nie ma możliwości wygospodarowania nowej szufladki na potrzeby dyskusyjnego obiektu (bo nie od nas to zależy), to wrzucamy gdzie możemy. Błąd popełniamy dopiero, jeśli mogliśmy wrzucić lepiej niż wrzuciliśmy.

Rafał w takim razie gdie proponujesz wrzucic L.S.D.? Pytam z czystej ciekawosci.
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7074
Rejestracja: października 22, 2004, 5:31 pm
Lokalizacja: Galicja, to oczywiste:)

Postautor: kora » marca 12, 2011, 9:53 pm

lauderdale pisze:Poza tym ciekawi mnie DLACZEGO wykonawcy, ktorych tworczosci (bywa, ze samej w sobie najwyzszych lotow) w zaden sposob z bluesem nie dajacej sie skojarzyc, usilnie staraja sie "podpiac" pod ten gatunek.
Przeciez mozna robic swietna muzyke i nie koniecznie nazywac to bluesem.




-ponieważ wcześniej byli identyfikowani z bluesową społecznością?
-ponieważ bluesowe autorytety promowały ich płyty w około bluesowych audycjach, tudzież łamach gazet i portali z bluesem w tytule?
-ponieważ są zapraszani są na bluesowe festiwale ?
-ponieważ podpięcie się pod bluesa jest "bezpieczne " ?
( jak nie doceni szersze grono, to zawsze można coś w środowisku bluesowym ugrać , wszak to tacy wrażliwi ludzie i tak szeroko rozumieją okolice ... :wink: )

Ja nie winię muzyków, oni chcą dotrzeć wszędzie ze swoją muzyką.
Winię natomiast te "autorytety",które " promują bluesa" i tak naprawdę, często przyczyniają się do zakłamania jego obrazu.
Ostatnio zmieniony marca 12, 2011, 10:06 pm przez kora, łącznie zmieniany 1 raz
Obrazek
Awatar użytkownika
kora
Elf
Elf
 
Posty: 30155
Rejestracja: września 1, 2005, 12:44 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: kora » marca 12, 2011, 10:02 pm

Robert007Lenert pisze:Rafał w takim razie gdie proponujesz wrzucic L.S.D.?


Na język ? :lol:

A tak na poważnie , ta nazwa,którą tak kiedyś wyśmiewałam * nu blues *
jest całkiem do rzeczy,tylko trzeba ja opisać i na Wikipedię wrzucić, co by ludzi nie "zmylać " :wink:

A ta płyta, którą teraz nagrywasz , to też pod bluesa chcesz ją podpiąć ? Pisałeś ,ze psychodeliczna będzie
Obrazek
Awatar użytkownika
kora
Elf
Elf
 
Posty: 30155
Rejestracja: września 1, 2005, 12:44 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: RafałS » marca 12, 2011, 10:17 pm

Robert007Lenert pisze:Rafał w takim razie gdie proponujesz wrzucic L.S.D.? Pytam z czystej ciekawosci.


Z grubsza - raczej bym do jazzu wstawił. Koło płyt Gary Burtona? ECM? Szczególnie Serafin mi jakoś tak intelektualnie i aranżacyjnie bardziej pasuje tam niż do Muddy Watersa. Tzn. ja tak go odbieram, ale pewnie mój odbiór jest skażony tym, że postrzegam go też jako forumowicza o pewnych gustach. No i znam tylko wybrane utwory L.S.D. Raczej na potrzeby ogólnej dyskusji ten przykład dałem niż żeby zająć stanowisko w konkretnej sprawie. :)
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

Postautor: RafałS » marca 12, 2011, 11:23 pm

kora_ pisze:-ponieważ podpięcie się pod bluesa jest "bezpieczne " ?


Myślę, że wcale nie jest takie bezpieczne (medialnie blues jest mocno "passe") a muzycy nie są tak wykalkulowani. Po prostu artysta który już wcześniej działał blisko granicy gatunku może nieznacznie zmienić proporcje i znaleźć się (z punktu widzenia konkretnego odbiorcy) po drugiej stronie. A on sam tak tego nie odbiera, w jego przekonaniu to naturalny następny krok na muzycznej drodze. Jeśli przez lata jeździł na określone festiwale, gdzie ma przyjaciół, swoją publiczność itd. to dlaczego nagle miałby radykalnie zmieniać kurs marketingowy, skoro artystycznie nie skręcił aż tak bardzo? Punkt widzenia twórcy i odbiorcy może być tu zupełnie inny i wyobrażam sobie, że postrzeganie własnej twórczości ma większy wpływ na decyzje niż kwestie organizacyjne, do rozwiązywania których w tym zawodzie chyba każdy jest przyzwyczajony, jeśli tylko nie jest od lat zmanierowaną gwiazdą. :)

Tak się składa, że są tu pewne analogie z moim zawodem i sprawa problemów z samookreślaniem się jest mi bliska. :)
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

Postautor: Kuba Chmiel » marca 12, 2011, 11:50 pm

kora_ pisze:
lauderdale pisze:Poza tym ciekawi mnie DLACZEGO wykonawcy, ktorych tworczosci (bywa, ze samej w sobie najwyzszych lotow) w zaden sposob z bluesem nie dajacej sie skojarzyc, usilnie staraja sie "podpiac" pod ten gatunek.
Przeciez mozna robic swietna muzyke i nie koniecznie nazywac to bluesem.




-ponieważ wcześniej byli identyfikowani z bluesową społecznością?
-ponieważ bluesowe autorytety promowały ich płyty w około bluesowych audycjach, tudzież łamach gazet i portali z bluesem w tytule?
-ponieważ są zapraszani są na bluesowe festiwale ?
-ponieważ podpięcie się pod bluesa jest "bezpieczne " ?
( jak nie doceni szersze grono, to zawsze można coś w środowisku bluesowym ugrać , wszak to tacy wrażliwi ludzie i tak szeroko rozumieją okolice ... :wink: )

Ja nie winię muzyków, oni chcą dotrzeć wszędzie ze swoją muzyką.
Winię natomiast te "autorytety",które " promują bluesa" i tak naprawdę, często przyczyniają się do zakłamania jego obrazu.



Bardzo mi się podoba ta wypowiedź.
Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że mimo niszowego postrzegania bluesa, podpięcie się pod niego jest jednak bezpieczne. Dawno już nie byłem na żadnym nie-bluesowym festiwalu. Z pewnością chętnie się na jakiś wybiorę choćby po to, żeby potwierdzić pewną tezę. Że fani bluesa w naszym środowisku są bardziej tolerancyjni na przeciętność, niż inni, najczęściej młodzi słuchacze.
Mamy bardzo dużo perełek muzycznych. Cóż z tego, skoro co rusz o jakimś bardzo przeciętnym wykonawcy mówi się, że jest genialny. Chwilę potem tego kogoś można posłuchać w bluesowych audycjach radiowych, na bluesowych festiwalach. Do tego dochodzą wysokie miejsca w ankietach bluesowych i efekt jest taki, że "artysta", który w normalnych okolicznościach zginąłby w tłumie, w naszym środowisku uznawany jest za objawienie. Czasem tylko dlatego, że gra bluesa. Albo nazywa to bluesem.
Awatar użytkownika
Kuba Chmiel
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 4230
Rejestracja: września 18, 2005, 11:20 am
Lokalizacja: Katowice

Postautor: Andrzej Serafin » marca 13, 2011, 12:47 am

RafałS pisze:Z grubsza - raczej bym do jazzu wstawił. Koło płyt Gary Burtona? ECM? Szczególnie Serafin mi jakoś tak intelektualnie i aranżacyjnie bardziej pasuje tam niż do Muddy Watersa. Tzn. ja tak go odbieram, ale pewnie mój odbiór jest skażony tym, że postrzegam go też jako forumowicza o pewnych gustach. No i znam tylko wybrane utwory L.S.D.


Postaram się streszczać. Bardzo mi miło, że zestawia się mnie z twórczością Gary Burtona, ale wystarczyłaby choćby pobieżna analiza formalna i harmoniczna mojej płyty (na co już przestałem liczyć) a okazało by się, że nijak się to ma do jakiejkolwiek solowej płyty Burtona, czy tych z Coreą czy z Piazzolą. No nic, trudno. Niejednokrotnie dano mi do zrozumienia żem wywrotowiec i powinienem słowo blues wykreślić z mojego słownika stąd moje PEWNE GUSTA trzymam w oderwaniu od głównego nurtu rozmów BLUESOWYCH prowadzonych na TYM forum i tak zapewne pozostanie.
Gram co gram a WY nazywajcie to jak chcecie. Miło, że o TYM piszecie...

....znowu.
A niebawem pewnie jeszcze większe piekło się rozpęta bo najnowsze Los Agentos właśnie zakończyło etap produkcji :twisted:

I kto będzie winny?
jutro to dziś - tyle, że jutro
Awatar użytkownika
Andrzej Serafin
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1775
Rejestracja: września 28, 2008, 11:32 pm
Lokalizacja: Kolbuszowa

Postautor: lauderdale » marca 13, 2011, 1:44 am

Andrzej Serafin pisze: Niejednokrotnie dano mi do zrozumienia żem wywrotowiec i powinienem słowo blues wykreślić z mojego słownika stąd moje PEWNE GUSTA trzymam w oderwaniu od głównego nurtu rozmów BLUESOWYCH prowadzonych na TYM forum i tak zapewne pozostanie.
Gram co gram a WY nazywajcie to jak chcecie. Miło, że o TYM piszecie...
....znowu.
A niebawem pewnie jeszcze większe piekło się rozpęta bo najnowsze Los Agentos właśnie zakończyło etap produkcji :twisted:
I kto będzie winny?


Nic nie musisz wykreslac, mysle; robisz swoje i znajdujesz odbiorcow. :)
A , ze nie wszyscy chca to wpakowac na polke obok Muddy Watersa no coz ... ich polki.
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: Benedykt Kunicki » marca 13, 2011, 12:42 pm

kora_ pisze:
lauderdale pisze:Poza tym ciekawi mnie DLACZEGO wykonawcy, ktorych tworczosci (bywa, ze samej w sobie najwyzszych lotow) w zaden sposob z bluesem nie dajacej sie skojarzyc, usilnie staraja sie "podpiac" pod ten gatunek.
Przeciez mozna robic swietna muzyke i nie koniecznie nazywac to bluesem.



-ponieważ wcześniej byli identyfikowani z bluesową społecznością?
-ponieważ bluesowe autorytety promowały ich płyty w około bluesowych audycjach, tudzież łamach gazet i portali z bluesem w tytule?
-ponieważ są zapraszani są na bluesowe festiwale ?
-ponieważ podpięcie się pod bluesa jest "bezpieczne " ?
( jak nie doceni szersze grono, to zawsze można coś w środowisku bluesowym ugrać , wszak to tacy wrażliwi ludzie i tak szeroko rozumieją okolice ... :wink: )

Ja nie winię muzyków, oni chcą dotrzeć wszędzie ze swoją muzyką.
Winię natomiast te "autorytety",które " promują bluesa" i tak naprawdę, często przyczyniają się do zakłamania jego obrazu.


Nie sądziłem że doczekam, na tym forum, tak szczerych, odważnych wypowiedzi i merytorycznej dyskusji.
Osobiście mam "swoją" muzyke i jestem szczęśliwy jak subiektywny wybór zespołów na festiwal podoba sie bluesfanom. Myślę że nie wolno mi namawiać i proponować wielkorotnego słuchania moich propozycji, żeby kogokolwiek przekonać ! Ostatnio słuchałem kilka płyt które po pierwszym odsłuchaniu uznałem: to jest to ! i nie interesuje mnie co mówia tzw. "autorytety"
Benedykt Kunicki
blueslover
blueslover
 
Posty: 437
Rejestracja: kwietnia 17, 2004, 2:30 pm

Postautor: kora » marca 13, 2011, 1:33 pm

I za to Beny ,cieszysz się tak wielkim szacunkiem wśród bluesfanów !

Pozdrawiam 8)
Obrazek
Awatar użytkownika
kora
Elf
Elf
 
Posty: 30155
Rejestracja: września 1, 2005, 12:44 pm
Lokalizacja: Katowice

Postautor: Robert007Lenert » marca 13, 2011, 8:27 pm

No to Kuba pojechales i po wykonawcach i po milosnikach gatunku, az dziw ze nikt nie skacze do gardla :mrgreen:
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7074
Rejestracja: października 22, 2004, 5:31 pm
Lokalizacja: Galicja, to oczywiste:)

Postautor: Kuba Chmiel » marca 13, 2011, 8:29 pm

Robert007Lenert pisze:No to Kuba pojechales i po wykonawcach i po milosnikach gatunku, az dziw ze nikt nie skacze do gardla :mrgreen:


Czuję się rozczarowany :roll: :wink:
Awatar użytkownika
Kuba Chmiel
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 4230
Rejestracja: września 18, 2005, 11:20 am
Lokalizacja: Katowice

Postautor: agrypa » marca 13, 2011, 10:00 pm

Kuba Chmiel pisze:
Mamy bardzo dużo perełek muzycznych. Cóż z tego, skoro co rusz o jakimś bardzo przeciętnym wykonawcy mówi się, że jest genialny. Chwilę potem tego kogoś można posłuchać w bluesowych audycjach radiowych, na bluesowych festiwalach. Do tego dochodzą wysokie miejsca w ankietach bluesowych i efekt jest taki, że "artysta", który w normalnych okolicznościach zginąłby w tłumie, w naszym środowisku uznawany jest za objawienie. Czasem tylko dlatego, że gra bluesa. Albo nazywa to bluesem.

Z tym sie zgadzam w stu procentach. Jest tez sprawa odpowiedzialnosci za krzewienie i gorace wspierania, najdelikatniej mowiac, przecietnosci.
Awatar użytkownika
agrypa
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 8630
Rejestracja: grudnia 23, 2009, 6:06 pm
Lokalizacja: Southampton

Postautor: Benedykt Kunicki » marca 14, 2011, 1:02 am

agrypa pisze:
Kuba Chmiel pisze:
Mamy bardzo dużo perełek muzycznych. Cóż z tego, skoro co rusz o jakimś bardzo przeciętnym wykonawcy mówi się, że jest genialny. Chwilę potem tego kogoś można posłuchać w bluesowych audycjach radiowych, na bluesowych festiwalach. Do tego dochodzą wysokie miejsca w ankietach bluesowych i efekt jest taki, że "artysta", który w normalnych okolicznościach zginąłby w tłumie, w naszym środowisku uznawany jest za objawienie. Czasem tylko dlatego, że gra bluesa. Albo nazywa to bluesem.

Z tym sie zgadzam w stu procentach. Jest tez sprawa odpowiedzialnosci za krzewienie i gorace wspierania, najdelikatniej mowiac, przecietnosci.


Kuba, już dawno chciałem to napisać, ale nie wypadało !
----
a może zaczniemy lansować te nasze perełki :)
Benedykt Kunicki
blueslover
blueslover
 
Posty: 437
Rejestracja: kwietnia 17, 2004, 2:30 pm

Postautor: lauderdale » marca 14, 2011, 2:55 am

Kuba Chmiel pisze:
Robert007Lenert pisze:No to Kuba pojechales i po wykonawcach i po milosnikach gatunku, az dziw ze nikt nie skacze do gardla :mrgreen:


Czuję się rozczarowany :roll: :wink:


Uderz w stol .... ;)
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

Postautor: lauderdale » marca 14, 2011, 5:01 am

A ja ostatnio wysluchalem audycji o Bogu, bluesie i Son House Eddie'm
O tym ze nie ma bluesa bez Boga, a Son House chce "glosic bluesa". O jego kaznodziejskiej przeszlosci itd itp Wspomniano tez utwor Preachin' Blues (Version 2) i wyrwano z niego wers ... na udowodnienie tezy.

Znalazlem ten tekst przeczytalem i postanowilem przetlumaczyc oszczedzajac sobie I Wam powtorek.

Gloszac bluesa

Tak, zamierzam wziac sie za religie, dolacze do kosciola Baptystow
Wiecie chce byc Baptysta kaznodzieja, po prostu po to zebym nie musial pracowac.

Jeden diakon zerwal sie na rowne nogi I usmiechnal sie szeroko
Wiecie, powiedzial: Jedna rzecz stary, chyba pojde z powrotem do baru

Jedna siostra zerwala sie I zaczela wrzeszczec
“Wiesz co , ciesze sie ze ten pijaczyna wychodzi

Inny diakon wrzasnal : Dlaczego sie nie przymkniesz
Te twoje smierdzace klamstwa - Ty sama bimber pijesz

Jedna siostra skoczyla na rowne nogi I krzyknela
Moge wam powiedziec o co tu chodzi

Druga wrzasnela : czemu sie nie zamkniesz
Zona go opuscila , nie powinnas tego roztrzasac

Stalem przy pulpicie nie wiedzac co robic
A moje siostry w kacie wrzeszczaly az do granic Alabamy

Zlapalem za walizke I ruszylem w droge
Rzeklem: Zegnaj kosciele I niech Bog poblogoslawi twa dusze

Wiecie szkoda , ze nie mam swojego wlasnego nieba
Moglbym wtedy wszystkim moim kobietom dac wymarzony dom

Zamierzam glosic bluesa wybiore sobie miejsce I tam usiade
Ale nadejdzie Duch Swiety a ja chce zebyscie to wy wtedy byli zagubieni

Stalem przy pulpicie nie wiedzac co robic
A moje siostry w kacie wrzeszczaly az do granic Alabamy




Preachin' Blues (Version 2)

by Eddie James "Son" House, Jr.


Yes, I'm gonna get me religion, I'm gonna join the Baptist Church
Yes, I'm gonna get me religion, I'm gonna join the Baptist Church
You know I wanna be a Baptist preacher, just so I won't have to work

One deacon jumped up, and he began to grin
One deacon jumped up, and he began to grin
You know he said, "One thing, elder. I believe I'll go back to barrelhousin' again"

One sister jumped up, and she began to shout
One sister jumped up, and she began to shout
"You know I'm glad this corn liquor's goin out"

Another deacon jumped up and said, "Why don't ya hush?"
Another deacon jumped up and said, "Why don't ya hush?"
"You know you drink corn liquor and your lie's a horrible stink"

One sister jumped up and she began to shout
One sister jumped up and she began to shout
"I believe I can tell ya'll what it's all about"

Another sister jumped up, she said, "Why don't ya hush?"
Another sister jumped up, she said, "Why don't ya hush?"
"You know he's abandoned, and you outta hush your fuss"

I was in the pulpit, I's jumpin up and down
I was in the pulpit, I's jumpin up and down
My sisters in the corner, they're hollerin Alabama bound

Grabbed up my suitcase and I took off down the road
Grabbed up my suitcase and I took off down the road
I said, "Farewell church, may the good Lord bless your soul"

You know I wish I had a heaven of my own
You know I wish I had a heaven of my own
I'd give all my women a good ol' happy home

I'm gonna preach these blues and I'm gonna choose my seat and sit down
I'm gonna preach these blues and I'm gonna choose my seat and sit down
But, when the Spirit comes, I want you to jump straight up and down

You know I's in the pulpit, I was jumpin straight up and down
You know I was in the pulpit, I was jumpin straight up and down
You know the sisters in the corner, they were hollerin' Alabama bound


To moze jeszcze fragment zyciorysu ... Eddiego

The middle of three brothers, House was born in Riverton, two miles from Clarksdale, Mississippi. Around age seven or eight, he was brought by his mother to Tallulah, Louisiana, after his parents separated. The young Son House was determined to become a Baptist preacher, and at age 15 began his preaching career. Despite the church's firm stand against blues music and the sinful world which revolved around it, House became attracted to it and taught himself guitar in his mid 20s, after moving back to the Clarksdale area, inspired by the work of Willie Wilson. He began playing alongside Charley Patton, Willie Brown, Robert Johnson and Fiddlin’ Joe Martin around Robinsonville, Mississippi, and north to Memphis, Tennessee, until 1942.

After killing a man, allegedly in self-defense, he spent time at the Mississippi State Penitentiary (Parchman Farm) in 1928 and 1929. The official story on the killing is that sometime around 1927 or 1928, he was playing in a juke joint when a man went on a shooting spree. Son was wounded in the leg, and shot the man dead. He received a 15-year sentence at Parchman Farm prison.

Pogrubilem jedno zdanie.

" Pomimo ze kosciol twardo sprzeciwial sie muzyce bluesowej i grzesznemu srodowisku obracajacemu sie wokol niej , przyciagnela ona Housa i zaczal on uczyc sie gry na gitarze w polowie lat dwudziestych itd .. "
Potem juz bylo "baby wino i co yno" nawet zabojstwo ... rzekomo w obronie wlasnej pozniej pobyt w zakladzie penitencjarnym ...

No i jak to sie wszystko ma do opowiesci o wspolczesnym opacznym rozumieniu bluesa czyli, ze kiedys to bluesmani byli porzadni a teraz to kojarzy sie ich dzieki wiadomo komu z prochami i woda.

Son House mial jesli dobrze licze 86 lat z czego znaczaca wiekszosc spedzil na chlaniu gorzaly i zadawaniu sie z kobietami i to w liczbie bardzo mnogiej o czym wspomina nawet w powyzszej piosence.

Zaiste godny to patron do nasladowania, rowniez autorytet w sprawach wiary , kosciola i Boga w bluesie. Nie to co Rysiek.

Inna teza: Nie ma bluesa bez Boga .... tylko , ze wyglada na to, ze na 100 zachowanych tekstow z tamtych czasow 10 jest "o Bogu" a 90 o gorzale i babach, a to dotyczy rowniez Eddiego.


I na koniec cytat z tego samego autora ...

Oh, these blues, worthwhile to be heard
Lord, t'ain't even likely that there ain't no God


Oto jak sobie pan House z za grobu dworuje z pokretnych mitologii ... na swoj temat.


Pozdrawiam
Lauder Dale

...zeby grac, trzeba grac ...
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

STOLEN BLUES
lauderdale
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3392
Rejestracja: października 26, 2006, 8:55 am
Lokalizacja: Z drogi do Polski :)

PoprzedniaNastępna

nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Muzykowanie

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 448 gości

cron