Moderator: mods
Robert007Lenert pisze:Jacek mamy nieco odmienne zdanie na temat. Ja uwazam, ze sprowadzenie bluesa wylacznie do rezerwatu usmierci ten gatunek. Z tego tez powodu bacznie obserwuje chocby pomysly Taj Mahala, czy kiedys /bo juz niestety nie zagra/ pewne projekty Johna Lurie / np Marvin Pontiac/. Kibicuje tez malijskiej scenie o ktorej mowi sie , ze to "Desert Blues". I by byc dobrze rozumiany ja nie neguje tradycji, nie neguje potrzeby wykonywania standardow, ale nie dajmy sie zwariowac.
RafałS pisze:... zgadzam się, że granice trzeba gdzieś wytyczyć, ale poprowadziłbym je trochę szerzej niż Jacek. W ogóle te granice nie są sztywne, większość około-bluesowej muzyki jest bluesowa w pewnym stopniu, choć możemy się umówić, że 50% bluesowości już "zalicza" kwestię przynależności. W każdym razie, dla mnie Los Agentos to jeszcze blues (choć przygraniczny), a LSD już nie. SRV - tak, Bonamassa - nie. Mayall z Claptonem - tak, Cream czy Derek & The Dominos - nie, Kasa Chorych - tak, Dżem - nie. Biali gitarzyści bluesrockowi, którzy terminowali u czarnych mistrzów, bądż przynajmniej mocno się nimi inspirowali - raczej tak, ale już kolejna fala, czyli ci, którzy uczyli się bluesa od białych bluesrockowców - z drugiej ręki, z pominięciem źródła (czyli prawdziwych bluesmanów, w tym współczesnych) - już nie. Takie jest moje rozumienie tego gatunku, dla wielu pewnie zbyt szerokie. A jeśli chcemy pójsc w formalizmy, to bez zbiorów rozmytych nie da rady.
RafałS pisze:W praktyce nie ma zwykle sensu pytanie: czy to jeszcze blues. Lepiej pytać: czy to w większym stopniu blues, niż jakikolwiek inny już znany i nazwany gatunek muzyczny. Jeśli tak - wrzucamy, ewentualnie tworzymy nowy gatunek na potrzeby tej konkretnej płyty / zespołu i potem wrzucamy tam potem rzeczy podobne. Jeśli nie ma możliwości wygospodarowania nowej szufladki na potrzeby dyskusyjnego obiektu (bo nie od nas to zależy), to wrzucamy gdzie możemy. Błąd popełniamy dopiero, jeśli mogliśmy wrzucić lepiej niż wrzuciliśmy.
lauderdale pisze:Poza tym ciekawi mnie DLACZEGO wykonawcy, ktorych tworczosci (bywa, ze samej w sobie najwyzszych lotow) w zaden sposob z bluesem nie dajacej sie skojarzyc, usilnie staraja sie "podpiac" pod ten gatunek.
Przeciez mozna robic swietna muzyke i nie koniecznie nazywac to bluesem.
Robert007Lenert pisze:Rafał w takim razie gdie proponujesz wrzucic L.S.D.?
Robert007Lenert pisze:Rafał w takim razie gdie proponujesz wrzucic L.S.D.? Pytam z czystej ciekawosci.
kora_ pisze:-ponieważ podpięcie się pod bluesa jest "bezpieczne " ?
kora_ pisze:lauderdale pisze:Poza tym ciekawi mnie DLACZEGO wykonawcy, ktorych tworczosci (bywa, ze samej w sobie najwyzszych lotow) w zaden sposob z bluesem nie dajacej sie skojarzyc, usilnie staraja sie "podpiac" pod ten gatunek.
Przeciez mozna robic swietna muzyke i nie koniecznie nazywac to bluesem.
-ponieważ wcześniej byli identyfikowani z bluesową społecznością?
-ponieważ bluesowe autorytety promowały ich płyty w około bluesowych audycjach, tudzież łamach gazet i portali z bluesem w tytule?
-ponieważ są zapraszani są na bluesowe festiwale ?
-ponieważ podpięcie się pod bluesa jest "bezpieczne " ?
( jak nie doceni szersze grono, to zawsze można coś w środowisku bluesowym ugrać , wszak to tacy wrażliwi ludzie i tak szeroko rozumieją okolice ... )
Ja nie winię muzyków, oni chcą dotrzeć wszędzie ze swoją muzyką.
Winię natomiast te "autorytety",które " promują bluesa" i tak naprawdę, często przyczyniają się do zakłamania jego obrazu.
RafałS pisze:Z grubsza - raczej bym do jazzu wstawił. Koło płyt Gary Burtona? ECM? Szczególnie Serafin mi jakoś tak intelektualnie i aranżacyjnie bardziej pasuje tam niż do Muddy Watersa. Tzn. ja tak go odbieram, ale pewnie mój odbiór jest skażony tym, że postrzegam go też jako forumowicza o pewnych gustach. No i znam tylko wybrane utwory L.S.D.
Andrzej Serafin pisze: Niejednokrotnie dano mi do zrozumienia żem wywrotowiec i powinienem słowo blues wykreślić z mojego słownika stąd moje PEWNE GUSTA trzymam w oderwaniu od głównego nurtu rozmów BLUESOWYCH prowadzonych na TYM forum i tak zapewne pozostanie.
Gram co gram a WY nazywajcie to jak chcecie. Miło, że o TYM piszecie...
....znowu.
A niebawem pewnie jeszcze większe piekło się rozpęta bo najnowsze Los Agentos właśnie zakończyło etap produkcji
I kto będzie winny?
kora_ pisze:lauderdale pisze:Poza tym ciekawi mnie DLACZEGO wykonawcy, ktorych tworczosci (bywa, ze samej w sobie najwyzszych lotow) w zaden sposob z bluesem nie dajacej sie skojarzyc, usilnie staraja sie "podpiac" pod ten gatunek.
Przeciez mozna robic swietna muzyke i nie koniecznie nazywac to bluesem.
-ponieważ wcześniej byli identyfikowani z bluesową społecznością?
-ponieważ bluesowe autorytety promowały ich płyty w około bluesowych audycjach, tudzież łamach gazet i portali z bluesem w tytule?
-ponieważ są zapraszani są na bluesowe festiwale ?
-ponieważ podpięcie się pod bluesa jest "bezpieczne " ?
( jak nie doceni szersze grono, to zawsze można coś w środowisku bluesowym ugrać , wszak to tacy wrażliwi ludzie i tak szeroko rozumieją okolice ... :wink: )
Ja nie winię muzyków, oni chcą dotrzeć wszędzie ze swoją muzyką.
Winię natomiast te "autorytety",które " promują bluesa" i tak naprawdę, często przyczyniają się do zakłamania jego obrazu.
Robert007Lenert pisze:No to Kuba pojechales i po wykonawcach i po milosnikach gatunku, az dziw ze nikt nie skacze do gardla
Kuba Chmiel pisze:
Mamy bardzo dużo perełek muzycznych. Cóż z tego, skoro co rusz o jakimś bardzo przeciętnym wykonawcy mówi się, że jest genialny. Chwilę potem tego kogoś można posłuchać w bluesowych audycjach radiowych, na bluesowych festiwalach. Do tego dochodzą wysokie miejsca w ankietach bluesowych i efekt jest taki, że "artysta", który w normalnych okolicznościach zginąłby w tłumie, w naszym środowisku uznawany jest za objawienie. Czasem tylko dlatego, że gra bluesa. Albo nazywa to bluesem.
agrypa pisze:Kuba Chmiel pisze:
Mamy bardzo dużo perełek muzycznych. Cóż z tego, skoro co rusz o jakimś bardzo przeciętnym wykonawcy mówi się, że jest genialny. Chwilę potem tego kogoś można posłuchać w bluesowych audycjach radiowych, na bluesowych festiwalach. Do tego dochodzą wysokie miejsca w ankietach bluesowych i efekt jest taki, że "artysta", który w normalnych okolicznościach zginąłby w tłumie, w naszym środowisku uznawany jest za objawienie. Czasem tylko dlatego, że gra bluesa. Albo nazywa to bluesem.
Z tym sie zgadzam w stu procentach. Jest tez sprawa odpowiedzialnosci za krzewienie i gorace wspierania, najdelikatniej mowiac, przecietnosci.
Kuba Chmiel pisze:Robert007Lenert pisze:No to Kuba pojechales i po wykonawcach i po milosnikach gatunku, az dziw ze nikt nie skacze do gardla
Czuję się rozczarowany
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 448 gości