Tyle świetnych i zapomnianych ( przez wielu) nazw tu pada! A prawie każda, to temat ... na osobne pół litra
Buffalo: znakomita australijska kapela hardrockowa.Kwartet ,którego dwie wymienione płyty mogły z powodzeniem konkurować z brytyjskimi tuzami.Jeśli komuś pasuje mix Black Sabbath z Zeppelinami,to wg mnie to jest to.Ale jakoś nie udało im się świata zawojować.Taki był niestety los wielu znakomitych grup,które nie trafiły w swój czas,nie miały dobrej promocji itd itp.
A czy ktoś pamięta brytyjski Back Door, grający blues/jazz/rocka? z szaloną gitarą basową jako instrumentem wiodącym.Basista Colin Hodgkinson grał ostatniego lata w Dolinie Charlotty w składzie Spencer Davis Group.
A Toad? Szwajcarskie,wspaniałe power trio? Na początku lat 70 tych grali świetnego ciężkiego blues rocka.Ciężkiego, ale momentami dość wyrafinowanego.Do kogo ich porównać? Można u nich znależć trochę trochę Mountain, Hendrixa, Thin Lizzy,cholera wie kogo jeszcze.Ale składało się to na fascynującą WG MNIE mieszankę.
A z całkiem innej parafii ,orkiestra, która się nazywała "If" ? Jazzrockowy prawie big band.Byli mniej komercyjni niż Blood Sweat and Tears,nie mieli takich hitów ani Davida Claytona Thomasa,ale grali jak się patrzy!