Strona 4 z 6

Post: marca 28, 2010, 5:42 am
autor: ANDRZEJ MATYSIK
???

Post: marca 28, 2010, 12:33 pm
autor: @ndy.w
therman pisze:Miałem kiedyś okazję pogrywać z basistą który studiował w pewnej znanej uczelni muzycznej na Śląsku. Nie znał schematu bluesa. Trzeba mu było w taktach napisać.


to blues ma jakiś schemat?

Post: marca 28, 2010, 1:44 pm
autor: agrypa
Rafał Nitka Białek pisze:
Rafał Nitka Białek pisze:
agrypa pisze:Kiedy ta najnowsza plyta?
Trafiles gdzies moze na jakiegos "demo-linka" ??


Nie, niestety nie znam zbyt wielu szczegółów.


John McLaughlin & the 4th Dimension - The Fine Line

Płyta ma się ukazać 20 kwietnia.

http://www.amazon.co.uk/One-John-McLaug ... 983&sr=1-1
Dziekuje Rafale. Bylbym zapomnial o tej plycie. :)

Post: marca 28, 2010, 1:48 pm
autor: agrypa
Premiera 26 kwiecien. Trzeci utwor to "The Fine Line" ale tytul albumu zostal zmieniony.

Post: marca 28, 2010, 1:52 pm
autor: agrypa
@ndy.w pisze:
therman pisze:Miałem kiedyś okazję pogrywać z basistą który studiował w pewnej znanej uczelni muzycznej na Śląsku. Nie znał schematu bluesa. Trzeba mu było w taktach napisać.


to blues ma jakiś schemat?

Spotkalem pare osob, dla ktorych wszystko musialo miec jakis schemat. :)

Post: marca 28, 2010, 2:54 pm
autor: kora
@ndy.w pisze:to blues ma jakiś schemat?


:lol: :lol: :lol:
Ktoś nawet odważył się napisać,że cyt.

"Klasyczny blues jest najczęściej formą 12-taktową (czasami spotyka się też budowę 16-taktową, rzadko 8-, 10- i 20-taktową). Zasadniczo opiera się na trzech podstawowych akordach systemu harmonicznego dur-moll: tonice, subdominancie i dominancie, lecz otwarty jest na nieograniczone możliwości interpretacyjne i improwizacyjne. Zbliżony w swej melodyce do potocznego języka angielskiego daje też olbrzymie możliwości w improwizowaniu tekstów śpiewanych przez artystę. Melodyczna skala bluesa charakteryzuje się w zapisie obniżonymi o pół tonu III, V, VII stopniem skali majorowej tworząc tzw. blue notes. W rzeczywistości bluesman używał blue notes, gdzie chciał. Wykonywany był zwykle na gitarze, pianinie, harmonijce lub nawet śpiewany a cappella."

źródło

Post: marca 28, 2010, 4:48 pm
autor: Oldjazzman
kora_ pisze:
@ndy.w pisze:to blues ma jakiś schemat?


:lol: :lol: :lol:
Ktoś nawet odważył się napisać,że cyt.

"Klasyczny blues jest najczęściej formą 12-taktową (czasami spotyka się też budowę 16-taktową, rzadko 8-, 10- i 20-taktową). Zasadniczo opiera się na trzech podstawowych akordach systemu harmonicznego dur-moll: tonice, subdominancie i dominancie, lecz otwarty jest na nieograniczone możliwości interpretacyjne i improwizacyjne. Zbliżony w swej melodyce do potocznego języka angielskiego daje też olbrzymie możliwości w improwizowaniu tekstów śpiewanych przez artystę. Melodyczna skala bluesa charakteryzuje się w zapisie obniżonymi o pół tonu III, V, VII stopniem skali majorowej tworząc tzw. blue notes. W rzeczywistości bluesman używał blue notes, gdzie chciał. Wykonywany był zwykle na gitarze, pianinie, harmonijce lub nawet śpiewany a cappella."

źródło


Nie tylko parzyste ilości taktów. Miałem okazję grać bluesy 13-taktowe. Nie taki wcale rzadki przypadek.
Odpowiem też na wątpliwości jednego z dyskutantów, że blues schematy ma. Kilka. Nie będę się rozwodził w szczegółach. To właśnie dzięki tym schematom staję np. na Jamie za instrumentem i wiem co będzie w takcie następnym, mimo że gram pierwszy raz w nowym towarzystwie. Tak jest przecież na Jamach. Ten kto tych schematów (przeważnie akordowych) nie zna, lezie wówczas ze swoją grą w przysłowiowe krzaki i z takim jest utrapienie. Poza tym odróżnić trzeba dwa podstawowe rodzaje bluesa. Tego tradycyjnego, który jest charakterystyczny dla naszego bluesowego podwórka i blues jazzowy, który jest lużną formą. Bluesa jazzowego na koncertach bluesowych nie słuchamy. Nikt go tam nie gra. On króluje w klubach jazzowych.
Jeszcze o basistach. Dla mnie bas jest podstawą, fundamentem na którym zespół, solista buduje swój "dom". Sam grałem długi czas na gitarze basowej i bluesa i jazz i tak pojmowałem wtedy swoją rolę w zespołach.
Dzisiaj zauważam wśród młodych basistów garnących się do grania np. bluesa po doświadczeniach w rocku, czy metalu itd... kompletny brak znajomości walkingu basowego. To jest duży problem.

Post: marca 28, 2010, 5:00 pm
autor: posener
agrypa pisze:Popatrz @ndy. O gitarzystach bylo tych postow mnostwo,niekoniecznie na temat.
A basmanow jakos nikt nie kocha.

Ja kocham, perkusistów też. Kiedy sekcja kaleczy, nie pulsuje, nie swinguję po prostu nie słucham takiej muzyki. Poza tym twierdzę, że trafiony groove to połowa dobrego numeru, a czasami więcej niz połowa. Wielkich basistów nie ma sensu wymieniać bo są ich setki, no może dziesiątki. A propos, slucham z ciekawości na You Tube filmików z pierwszych koncertów J.Becka z nową sekcją Walden/Ronda Smith i moje obawy potwierdzają się. Z Vinnim i Tal to był jeden organizm, tutaj słyszę sekcję i Becka. Co z tego, że niewiarygodnie sprawną?

Post: marca 28, 2010, 7:26 pm
autor: agrypa
posener pisze:A propos, slucham z ciekawości na You Tube filmików z pierwszych koncertów J.Becka z nową sekcją Walden/Ronda Smith i moje obawy potwierdzają się. Z Vinnim i Tal to był jeden organizm, tutaj słyszę sekcję i Becka. Co z tego, że niewiarygodnie sprawną?

Mam tak samo. Szczegolnie lubie koncert w Ronnie Scotts Club. Dobrze ze na najnowszej plycie spotkamy tez Tal Wilkenfeld. Premiera 12 kwietnia. Nie moge sie doczekac.

Post: marca 28, 2010, 7:37 pm
autor: agrypa
Ludzie kochani. Oczywiscie ze blues ma reguly ktore sa potrzebne na jamach. Cieszy mnie tez ze wielu muzykow stara sie na rozne sposoby te schematy przelamac. Ja to lubie, ale nikogo do lubienia nie namawiam. Andy to swietny, doswiadczony muzyk. Bardzo ceniony na jamach. Grac zaczal z piecdziesiat lat temu. Podejrzewam ze cos tam wie. :)

Post: marca 30, 2010, 12:25 pm
autor: @ndy.w
8) spoko 8) spoko 8)

to oczywiście była podpucha która miała wywołać dyskusję. i rzeczywiście wywołała i to bardzo fajną. wprawdzie lekko odbiegającą od głównego (teoretycznie) nurtu ale wszakże do niego w sposób oczywisty nawiązującą.

btw - jeszcze nie gram 50L - dopiero jakieś 44 :)

Post: marca 30, 2010, 12:56 pm
autor: agrypa
Od pierwszego uderzenia w klawisze :?: Ale zgodzisz sie, ze "Cos tam wiesz" jezeli nawet 44? :D W glownym nurcie, z racji basu, zawsze sie miescisz.

Post: marca 31, 2010, 12:27 pm
autor: @ndy.w
wracając do tematu formy bluesa - polecam anegdotę - oczywiście w zakładce "anegdoty"
http://www.blues.com.pl/viewtopic.php?p=519580#519580

Post: kwietnia 19, 2010, 7:46 pm
autor: agrypa
http://www.youtube.com/watch?v=CR6t47pV8Qc

http://www.youtube.com/watch?v=NWVIhzW40EM

Nie wiedzialem ze mamy na forum takiego milosnika i znawce basu. Ja tez kocham te instrumenty. Pozdrawiam E&D.

Post: kwietnia 21, 2010, 12:18 am
autor: mazdah
Dobry basista powinien być jak dobry kelner. Albo lokaj.
Naszym zadaniem jest dopilnowanie by utwór się kleił i przyprawiał o przemożoną chęć wprawienia ciała słuchacza w ruch.
I to w taki sposób, żeby na pierwszy rzut oka bądź też ucha nikt tego nie zauważył.
Bardzo lubię takie "staroszkolne" podejście do tematu.
Trzymać groove, spajać utwór w całość i hipnotyzować słuchacza.

W tym temacie po prostu TRZEBA wspomnieć o Jamesie Jamersonie.
To muzyk, który wywrócił grę na elektrycznym basie do góry nogami.
Przesadą byłoby stwierdzenie, że gdyby nie on nie byłoby basistów, których dziś znamy - bo z całą pewnością znalazłby się inny innowator. Natomiast nie będzie ani trochę przesadzone stwierdzenie, że na nim wzoruje i wzorował się PRAKTYCZNIE KAŻDY basista, począwszy od lat '60.

http://www.youtube.com/watch?v=Y9KC7uhMY9s
tu sam bas
http://www.youtube.com/watch?v=KqtELR5GyfI

Co najsmutniejsze - zmarł w połowie lat 80, zapomniany i odrzucony gdyż zatwardziale bronił swojego - swego czasu rewolucyjnego - stylu, podczas gdy wielu innych poszło krok dalej (różne efekty, struny roundwound, slap, fretless itp)

Bardzo wybiórcza dyskografia:
http://www.bassland.net/jamersonhits.htm

A na koniec jedna z wielu solówek Jamersona odegrana przez fana i naśladowcę w taki sposób, jak grał to sam James.

http://www.youtube.com/watch?v=NfjkgoMC9x4

Post: kwietnia 21, 2010, 12:25 am
autor: MuZzY-k
mazdah pisze:Dobry basista powinien być jak dobry kelner. Albo lokaj.
Naszym zadaniem jest dopilnowanie by utwór się kleił i przyprawiał o przemożoną chęć wprawienia ciała słuchacza w ruch.
I to w taki sposób, żeby na pierwszy rzut oka bądź też ucha nikt tego nie zauważył.
Bardzo lubię takie "staroszkolne" podejście do tematu.
Trzymać groove, spajać utwór w całość i hipnotyzować słuchacza.

W tym temacie po prostu TRZEBA wspomnieć o Jamesie Jamersonie.
To muzyk, który wywrócił grę na elektrycznym basie do góry nogami.
Przesadą byłoby stwierdzenie, że gdyby nie on nie byłoby basistów, których dziś znamy - bo z całą pewnością znalazłby się inny innowator. Natomiast nie będzie ani trochę przesadzone stwierdzenie, że na nim wzoruje i wzorował się PRAKTYCZNIE KAŻDY basista, począwszy od lat '60.

http://www.youtube.com/watch?v=Y9KC7uhMY9s
tu sam bas
http://www.youtube.com/watch?v=KqtELR5GyfI

Co najsmutniejsze - zmarł w połowie lat 80, zapomniany i odrzucony gdyż zatwardziale bronił swojego - swego czasu rewolucyjnego - stylu, podczas gdy wielu innych poszło krok dalej (różne efekty, struny roundwound, slap, fretless itp)

Bardzo wybiórcza dyskografia:
http://www.bassland.net/jamersonhits.htm

A na koniec jedna z wielu solówek Jamersona odegrana przez fana i naśladowcę w taki sposób, jak grał to sam James.

http://www.youtube.com/watch?v=NfjkgoMC9x4

Racja racja racja. A Jamerson wielki basista!!!!!!!!!!!

Post: czerwca 14, 2010, 9:51 pm
autor: Rafał Nitka Białek
...

Post: lipca 11, 2010, 2:38 pm
autor: harry-hippis
dzień dobry,
nie wiem czy nie odgrzewam kotleta - jestem nowy, a zachciało mi się zabrać głos w temacie. ot, taka potrzeba duszy, jak to u bluesmana, a że gram na basie, czuję się usprawiedliwiony.
moim zdaniem nie można mówić o basie/basistach w oderwaniu od perkusji/perkusisty. pomijam celowo solistów (wooten, clarke...), bo to inna bajka. bas jest harmonicznym przedłużeniem perkusji, a perkusja rytmicznym uzupełnieniem basu. dopiero jako całość nabiera odpowiedniej dynamiki, pulsu. i tu dochodzimy do prozaicznego wniosku - wystarczy timing, prawidłowy fundament harmoniczny, prawidłowe rozłożenie akcentów i mamy dobrą sekcję - powietrze dla solistów. i naprawdę nie trzeba nic więcej.
jak mawiał miles davis - lepiej nie dograć 10 nut, niż zagrać o jedną za dużo.
wystarczy posłuchać double trouble - mistrzostwo świata.

Post: września 20, 2010, 2:51 pm
autor: benek
fajny temat był...

Post: września 20, 2010, 4:52 pm
autor: mazdah
Ileż można pisać o "kelnerach"? ;)

Głównie danie przyrządza gitara i wokal, sekcja musi "tylko" podać danie w odpowiedni sposób ;)

Taka nasza rola, ja to uwielbiam :]

Post: września 20, 2010, 5:28 pm
autor: benek
oooo.....porównanie z kelnerem to chyba najgorsze co może być...

Post: września 20, 2010, 5:38 pm
autor: mazdah
A to dlaczego?
Mnie bardzo podoba się taka rola. Stoję sobie gdzieś tam z tyłu i dbam, żeby muzyczna uczta była przednia.
Basista w muzycznym kontekście ma najwięcej roboty, jednocześnie mając najmniej do powiedzenia. Dynamika, puls, groove, drive - nieważne jak to nazwać, to jest nasza robota a słuchacz i tak zauważy wokalistę czy gitarzystę i nie będzie wiedział dlaczego przez cały koncert tak ładnie mu się bujało do muzyki :]

Oczywiście pomijam solistów :] Takiej gry na basie nie uprawiam i nie rozumiem, dlatego też zostawiam ją odpowiednim ludziom.

Post: września 20, 2010, 6:07 pm
autor: benek
tak,masz rację..ale do kelnera?

Post: września 20, 2010, 7:31 pm
autor: azazzello
mazdah pisze:Ileż można pisać o "kelnerach"? ;)


ja tam np do takiego "kelnera" nic nie mam :wink:

http://www.youtube.com/watch?v=MEDB4xJsXVo

Post: września 20, 2010, 7:35 pm
autor: agrypa
Bas to nie tylko i dalece nie tylko gitara basowa. Przede wszystkim to kontrabas i jego przerozne wspolczesne modyfikacje. No i basisci. Rewelacyjny Lars Danielsson, grajacy z Leszkiem Mozdzerem. Jego gra smykiem zachwyca. Dan Berglund, Yuri Daniel i wielu wielu....Wylacznie na kontrabasie gral legendarny Willie Dixon. Wybitny bluesmen. Autor wielu kompozycji, ktore dzisiaj sa juz standardami. A i w tkzw rocku nieraz basisci wychodzili z cienia. Np. rewelacyjny Tony Levin z King Crimson. On i jego niezwykle instrumenty basowe :)
Ja bardzo lubie i szanuje bas. I slysze go zawsze. Zarowno ten "kelnerski" :) nieodzowny w zespole, jak i ten "artystyczny" To dwie rozne funkcje instrumentu, czy raczej instrumentow ktore kocham, choc sam na basie nie gram. Jeden incydent ,warunkowany koniecznoscia mi sie zdarzyl. To doswiadczenie tez nauczylo mnie szacunku do basistow.Lata minely. Szacunek zostal.

Post: września 20, 2010, 10:26 pm
autor: harry-hippis
a mnie jest obojętne, czy jestem kelnerem, czy artystą, czy muzykantem. świadomie wybrałem ten instrument i wiem jaka jest moja rola w kapeli. i nieskromnie dodam, że duża, nie zgadzając się tym samym z kolegą mazdah'em - mamy bardzo dużo do powiedzenia, o ile chcemy.
wiem też. że najlepszy gitarzysta/solista wypadnie raczej blado przy kiepskiej sekcji i dobra sekcja nic nie zdziała mając cieniasa z przodu.
jest to po prostu symbioza. kto tego nie rozumie, nie powinien grać.
każdy instrument ma swoje miejsce w kapeli. to tak jak mechanizm zegara. każdy, nawet najmniejszy trybik ma swoje znaczenie. zegar albo działa, albo nie działa.
bardzo ładnie powiedział agrypa.
i na koniec, czy cream bez bruce'a, mountain bez pappalardiego, free bez frazera i wielu innych byłoby tym co tak lubimy ?

Post: września 20, 2010, 10:44 pm
autor: mazdah
Ja nie twierdzę, że mamy mało roboty.

Chodziło mi jedynie o zaznaczenie, że nie naszą rolą jest błyszczeć. Naszą rolą jest utrzymanie całości zespołu w kupie i tchnięcie weń oddechu.

Podchodzę do tematu tak, ze bas nie jest po prostu kolejną gitarą.
Aczkolwiek gdyby Burton czy Entwstle nie potraktowali basu jako "kolejnej gitary w kapeli" nie mielibyśmy teraz sporego kawałka fajnej muzyki.

Grunt żeby znaleźć swój sposób na granie.
Mnie od dawna nie zależy na "przebiciu się w miksie" czy zabłyśnięciu. Grając słucham całej kapeli, nie tylko perkusji czy siebie (największy błąd jaki może basista popełnić - słuchanie tylko tego co gra bas) i próbuję dostosować swoje granie do całości. Oczywiście i tego nie można się kurczowo trzymać, bo przecież ktoś musi poprowadzić zespół od czasu do cza :]

Post: września 20, 2010, 11:13 pm
autor: @ndy.w
fajnie tu chłopaki piszecie. aż miło poczytać...

Post: września 20, 2010, 11:32 pm
autor: agrypa
@ndy.w pisze:fajnie tu chłopaki piszecie. aż miło poczytać...


No tos sie rozgadal :D

Post: września 21, 2010, 7:00 am
autor: harry-hippis
mazdah, w zasadzie zgadzam się z tobą. nie podobało mi się tylko stwierdzenie, że mamy najmniej do powiedzenia.
po za tym inna rola basu jest np. w power trio, a inna w dużych składach (podobnie perkusja). im więcej instrumentów, tym mamy mniej roboty, tzn. roboty tyle samo, ale musimy grać mniej kwieciście, jesteśmy bardziej wycofani, jak to ująłeś słusznie - nie przebijamy się w miksach. chociaż gra squiera w yesach zawsze mnie fascynowała (podobnie jak i yes).
uważam też, że każdy muzykant powinien coś wnosić do muzyki - własnym stylem, czy osobowością. wystarczy posłuchać orkiestry symfonicznej. ten sam utwór zabrzmi inaczej w wykonaniu innej orkiestry, mimo srogich reguł obowiązujących w takich składach.
istotą muzyki, a bluesa w szczególności są emocje. o klasie muzyka świadczy umiejętność doboru proporcji między emocjami a dyscypliną.