Thunder - moi nieznani ulubieńcy

Tematy związane z muzyką bliższych i dalszych okolic bluesa.

Moderator: mods

Thunder - moi nieznani ulubieńcy

Postautor: RafałS » września 4, 2009, 12:49 pm

Nadeszła chwila, bym podzielił się z Wami swą sympatią do grupy powszechnie nieznanej, bądź niespecjalnie cenionej – brytyjskiego Thunder.

Najprościej rzecz ujmując Thunder, szczególnie ostatnimi czasy, brzmi jak krzyżówka Bad Company z AC/DC. I – z mojego punktu widzenia – nie są to porównania przesadzone, bo ostatnie 3 płyty studyjne Thunder, nagrane dla ich prywatnej wytwórni a dystrybuowane przez włoską firmę Frontiers, uważam za rewelacyjne. Wcześniej też mieli trochę fajnych piosenek i na ogół kojarzeni są z dwu pierwszych albumów, ale wtedy kulała u nich trochę produkcja – na początku lat 90-tych lekko zalatywała jeszcze latami 80-tymi.

Choć grupa liczy 5 członków (oprócz wokalisty, gitarzysty prowadzącego i sekcji jest też drugi gitarzysta udzielający się czasem na organach), na klasę formacji składają się dla mnie dwie osobowości: fantastyczny wokalista Danny Bowes i gitarzysta-kompozytor-tekściarz Luke Morley. Faceci ci kumplują się ze sobą od 15-tego roku życia i oprócz Thunder współtworzyli też funk-rockową grupę Terraplane i duet Bowes & Morley (dwie sympatyczne płyty około-soulowe). Danny Bowes śpiewa mocno w stylu Paula Rodgersja, ale że dysponuje głosem niższym i mocniejszym, a i piosenki ma trochę inne, efekt końcowy różni się dość znacznie. Powiedzmy – Rodgers skrzyżowany z Warrenem Haynesem. Z kolei Morley nie jest gitarzystą specjalnie technicznym ani oryginalnym, ma za to łeb do wymyślania riffów, melodii wokalnych i tekstów. Teksty niektórych jego piosenek rozkładam sobie na czynniki pierwsze i podziwiam talent opowiadania historii. Bo każda historię opowiada. Nauczyłem się od niego kilku zgrabnych angielskich zwrotów. Riffy zaś sprawiły, że dwa lata temu kupiłem gitarę elektryczną i wzmacniacz z ambicją nauki gry. Tak – dobrze słyszeliście: nie Purple, Zeppelini, Skynyrdsi, Stonesi, Allmani, Beatlesi czy Free, ale właśnie mało, komu znana grupa Thunder sprawiła, że zachciało mi się grać. Niestety moje zdolności manualne nigdy nie były oszałamiające, a po 30-tce palce mi jeszcze zesztywniały i skończyło się to dość szybko, ale to już inna opowieść – raczej zamknięta, choć Washburn wciąż dumnie stoi w futerale, a Laney porasta kurzem za fotelem.

Thunder to grupa pechowa. Częściowo sama sobie winna (idiotyczna nazwa, źle wybierane utwory na single). Na początku lat 90-tych ich pierwsza płyta sprzedała się w nakładzie około 300 000 egzemplarzy i było to osiągnięcie, którego już nigdy nie powtórzyli. Wokalista inspirował się od wczesnych lat głównie Paulem Rodgersem, Stevem Marriotem, wczesnym Rodem Stewartem, Rogerem Daltreyem i czarnym soulem. Gitarzysta podobnie – lubił zdrowe riffowi granie spod znaku Free, Bad Company, Humble Pie i The Who, też miał ciągoty soulowe, też bawił go rock’n’roll The Faces i (jak wielu) przeszedł fascynację Led Zeppelin. Stylistycznie grupa prezentowała, więc wtedy lekko uwspółcześniony wariant prostszej strony rocka lat 70-tych: tej hałaśliwie radosnej i wygłupiackiej, z hymnowymi balladami dla urozmaicenia. Z niewiadomych jednak przyczyn zostali zaklasyfikowani jako pop-metal, soft-metal, hair-metal (po polsku - pudel metal) i wrzuceni do tej samej szuflady, co idole nastolatków w rodzaju Def Leopard czy Poison. Tragedia. Ta klasyfikacja ich praktycznie zabiła w sensie komercyjnym. Kiedy nadeszła fala grunge’u i zmyła modę na tego typu granie, nie zdążyli się jeszcze przebić do radia na czas, a potem to radio było już przed nimi trwale zamknięte. Na przestrzeni lat umieścili wprawdzie około 20 singli w brytyjskim Top 40, ale rzadko powyżej 20-tego miejsca. Fani uwielbiali ich, ale sprzedaż nie była wystarczająca, żeby zadowolić duże wytwórnie i czwartą płytę nagrali już dla mniejszego wydawcy, a po piątej się rozstali na 3 lata. Nie do końca jednak, bo w ciągu tych 3 lat ukazały się dwa albumy duetu Bowes & Morley, gdzie liderzy odeszli trochę od rocka i dali wyraz swoim fascynacjom soulowym. Powrócili jako Thunder w 2003 r., kolejne albumu nagrywając w 2005, 2006 i 2008. Oprócz pełnych krążków ukazały się wówczas również liczne EP-ki zawierające w połowie premierowy materiał. Historię grupy dobrze ilustrują tytuły płyt, podsumowujące ich bieżącą sytuację. I tak druga, nagrywana, gdy ważyły się ich losy, zwała się „Laughing On A Judgment Day”, trzecia, gdy żegnali się z wytwórnią – „Behind Closed Doors”, piąta, gdy podejmowali decyzję o rozejściu się – „Giving The Game Away”. Najnowsza, poprzedzająca kolejny rozpad płyta z roku 2008 zwie się „Bang!” – niewykluczone, iż jest to skrót od „To Go With A Bang” – „odejść z hukiem”.

Zainteresowanym polecam na początek 3 ostatnie płyty studyjne, moim zdaniem najlepsze w ich karierze:

The Magnificent Seventh (2005)
Robert Johnson’s Tombstone (2006)
Bang! (2008)

(Odradzam natomiast rozpoczynanie przygody z grupą od płyt „The Thrill of It All” i „Giving The Game Away” – chyba najsłabszych w dyskografii.)

Ostatnimi laty zagęścili fakturę riffów gitarowych a solówki Morleya, (prawdopodobnie po wakacyjnych wycieczkach do Teksasu) zbliżyły się trochę do bluesrocka. Z kolei riffy zyskały na drapieżności (efekt trasy koncertowej z 2003 roku, kiedy supportowali Deep Purple) Głos Dannego nie stracił nic ze swej głębi. Prezentują sporo radosnego (a przy tym niegłupiego) hardrocka z domieszką boogie i ballad (czasem akustycznych), gdzie słychać fantastyczne frazowanie Bowesa. Spośród współczesnych grup grających prostą, radosną, rytmiczną i melodyjną muzykę – mój zdecydowany faworyt. Niedawno nabyłem ich ostatnią płytę i aż się wzruszyłem – że nie obniżyli poprzeczki, że wciąż „to” mają: Luke w głowie, a Danny w głosie.

http://www.thunderonline.com/bang/sounds/
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

Postautor: 74yaro » września 4, 2009, 6:58 pm

Rafale dzięki za przypomnienie tego zespołu (lubię czytać to co piszesz, często mogę się czegos nowego dowiedzieć), spróbuję poszukać tych ostatnich płyt.
Lubiłem go słuchać, miałem nagrane 2 pierwsze płyty. Do dziś pamiętam takie utwory jak "Love Walked In" czy "Low Life in High Places". Wokal Bowesa świetny, w tamtych latach jeden z moich ulubionych. Gitarzysta jakoś specjalnie mnie nie zachwycał, na początku lat 90-tych wolałem granie kolesia, który nazywał się Bettencourt. :roll: Później skierowałem się w stronę innej muzyki i zespół mi umknął.
Awatar użytkownika
74yaro
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6386
Rejestracja: stycznia 10, 2008, 10:06 pm
Lokalizacja: Lublin

Postautor: RafałS » września 5, 2009, 8:54 am

Yaro, co do gitary masz zdecydowanie rację - Luke Morley nigdy nie wymiatał. Kiedyś powiedział w wywiadzie, że szkoda mu czasu na ćwiczenie wiosła, bo woli zamiast tego wymyślać nowe piosenki. To go chyba podsumowuje. :)

Po dwu-trzech pierwszych albumach poszli w dół z popularnością i jakością. Ale od powrotu w 2003 roku z ciekawym, choć trochę nierównym "Shootin' At The Sun" (świetny "Loser") nabrali wiatru w żagle. Morley też trochę się moim zdaniem rozwinął albo przynajmniej lepiej swoją gitarę nagrywa.

Jak chcesz, to mogę Ci jakiś nowszy kawałek podesłać, jak podasz mi adres na priva. :) Zresztą te próbki na ich stronie dają chyba jakiś wgląd, w obecne brzmienie grupy.

Pozdrawiam :D

http://www.thunderonline.com/bang/sounds/
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

Postautor: 74yaro » września 5, 2009, 9:51 am

Dzięki, wysłuchałem fragmentów nagrań na ich stronie, i na razie najbardziej zaciekawił mnie "Robert Johnson's Tombstone" ale dopiero po wysłuchaniu całej płyty będę mógł powiedzieć czy mi się to podoba.

Pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
74yaro
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6386
Rejestracja: stycznia 10, 2008, 10:06 pm
Lokalizacja: Lublin

Postautor: Marciniasty » stycznia 21, 2010, 10:55 pm

Mam tą płytę, jest fajna, ale mnie zainteresowała ostatnia? płyta. W radiu Planet Rock o ile pamiętam namiętnie ich puszczali. jak jest teraz, nie wiem, nie mam zbyt wiele czasu na ślęczenie i słuchanie radia w necie.
Awatar użytkownika
Marciniasty
blueslover
blueslover
 
Posty: 584
Rejestracja: listopada 6, 2005, 9:42 pm
Lokalizacja: Kujawy

Postautor: RafałS » stycznia 22, 2010, 11:58 am

Marciniasty pisze:Mam tą płytę, jest fajna, ale mnie zainteresowała ostatnia? płyta.


Ostatnia ma niezłe kompozycje, ale gitary są jakoś słabiej nagrane, nie kopie tak jak poprzednia, choć sporo piosenek wpada w ucho. Na przykład ballady ma zdecydowanie bardziej melodyjne niż na RJT. Z kolei rockersy trochę zbyt wygładzone. No i pojawiają się drobne elementy bluesowo-countrowe (sympatyczne jako ciekawostka, ale moim zdaniem to nie jest ich najmocniejsza strona). Mimo to polecam, bo jest parę potencjalnych "przebojów" np. "Love Sucks", czy ballada "Retribution". Ach, ten wokal...:).
Awatar użytkownika
RafałS
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6455
Rejestracja: lutego 2, 2007, 12:05 pm

Postautor: bartic » stycznia 22, 2010, 5:35 pm

namówiłeś mnie. muszę się pokręcić przy temacie, może zostanę na dłużej (a może ich słyszałem, a nawet nie wiem?)
pozdrawiam
bartłomiej czerniak
Awatar użytkownika
bartic
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 2761
Rejestracja: maja 22, 2004, 5:04 pm
Lokalizacja: Wrcłw


nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Muzykowanie

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 555 gości

cron