Strona 2 z 2

Post: stycznia 21, 2010, 10:58 pm
autor: agrypa
O, to juz kawal socjologi. Bitnicy, hippisi, Jack Kerouac, Allan Ginsberg.... Muzyka
jest juz tylko czescia w tej strukturze. To byla, no duze slowo, EPOKA.

Post: stycznia 22, 2010, 12:39 am
autor: easy-blues
Marciniasty

Zrozumiałem z Twojej wypowiedzi, że cudowne lata 60/70 były wynikiem dobrobytu w USA(tak w dużym uproszczeniu) sam teraz widzisz dlaczego w Polsce nigdy nie powstał i nie powstanie jakiś znaczący ruch muzyczny - u Nas nigdy dobrobytu nie było i nie będzie - muzycznie jesteśmy skazani na "powielanie" :D :D :D

Post: stycznia 22, 2010, 9:29 am
autor: Marciniasty
Nie chodzi o dobrobyt sam w sobie ile o to, ze narzucony styl bycia i życia w takim dobrobycie nie każdemu odpowiada. Podobnie jak estetyka i sztuka promowana i uważana za dobrą i ciekawą. Stad to COŚ innego. To czym my się zachwycamy. U nas było coś podobnego, ale nie powodowane dobrobytem ile batem, nahajką i ruskim karabinem. SBB, dojrzały kapke późniejszy już nasz niepowtarzalny Niemen. Może nie mieliśmy przemysłowych ilości bandów, ale podobne zjawisko i u nas było.

Post: stycznia 22, 2010, 11:41 am
autor: Marciniasty
a podając inne przykłady potwierdzające, ze to czas i narzucony wzór są źródłem rewolucyjnych wręcz przemian - romantyzm i Chopin, fenomen "muzycznego sumienia francji" czyli Noir Desir, czy NWOBHM. Może nie wszystko jest tak mocne (za wyjątkiem Chopina) jak nasze lata 60/70, ale zasada jest podobna. W każdej epoce coś się dzieje, coś co budzi sprzeciw mas, które do tej pory udawały, ze godzą się na aktualny stan rzeczy. Moim zdaniem tak to się zrodziło. w latach 60ch inspiracja do muzycznego "wykrzyczenia" sprzeciwu nabrała szczególnej siły, stąd moim zdaniem fenomen lat 60ch i po części 70ch w muzyce.

Post: stycznia 22, 2010, 1:15 pm
autor: agrypa
Marciniasty pisze:a podając inne przykłady potwierdzające, ze to czas i narzucony wzór są źródłem rewolucyjnych wręcz przemian - romantyzm i Chopin, fenomen "muzycznego sumienia francji" czyli Noir Desir, czy NWOBHM. Może nie wszystko jest tak mocne (za wyjątkiem Chopina) jak nasze lata 60/70, ale zasada jest podobna. W każdej epoce coś się dzieje, coś co budzi sprzeciw mas, które do tej pory udawały, ze godzą się na aktualny stan rzeczy. Moim zdaniem tak to się zrodziło. w latach 60ch inspiracja do muzycznego "wykrzyczenia" sprzeciwu nabrała szczególnej siły, stąd moim zdaniem fenomen lat 60ch i po części 70ch w muzyce.

Ja swietnie rozumiem o czym mowisz,bo sam jestem z tej wlasnie epoki.
Ale zeby doglebnie sprawe wyjasnic i byc do konca zrozumialym, musialbys napisac rozprawke o subkulturach, oddzialywaniach globalnych
itd, itd.

Post: stycznia 22, 2010, 9:58 pm
autor: Marciniasty
Hehe. nie, to zostawię mądrzejszym ludziom :) A swoją droga zazdroszczę Wam, którzy dorastaliście wtedy. Każda płyta musiała być wydarzeniem, pewnie zupełnie inaczej słuchało się muzyki za "Waszych" czasów...

Post: stycznia 22, 2010, 10:52 pm
autor: agrypa
Ano ,czasem nie bylo to latwe. Jesli Cie to nie zanudzi przeczytaj "Muzyka z zyciem w tle" Ot takie wapniacze wspominki ,ta sama zakladka.

Post: stycznia 23, 2010, 7:20 pm
autor: SiPolina
Polecam obejrzeć film "Woodstock: 3 dni pokoju i Muzyki" :)
Ten film oddaje klimat lat 60. :)

"Proszę uważać na brązowy kwas krążący pod sceną. Nie mówię, że jest on niedobry, bo każdy kwas jest dobry, ale ten jest gorszy od normalnego" :D

Ale jednak najlepsza z tego filmu jest Muzyka... ;]