Moderator: mods
Antek Kurek pisze:Ci których wymieniłeś (poza BB Kingiem i ostatnim - nie znam) nie są bluesowymi gitarzystami. To rockowcy, którzy mają w swoim repertuarze bluesowe numery (tak, tak - Clapton i Bonamassa to żaden blues).
Powodzenia w poznawaniu bluesa!
Antek Kurek pisze:tak, tak - Clapton i Bonamassa to żaden blues
margo pisze:a czemu bluesowi akurat?
Antek Kurek pisze:Witaj Pawle!
Powraca jak bumerang, bo ciężko zaakceptować ludziom, że Bonamassa nie jest bluesmanem.
Podobnie jak ty, nie mam problem z nazywaniem bluesa bluesem. Niektórzy nie mają problemu z nazywaniem rocka bluesem, ale w temacie mieliśmy wymienić bluesowych gitarzystów. Przecież taką samą listę mógłbyś Pawle wrzucić gdyby temat miał tytuł 'wasi ulubieni rockowi gitarzyści'.
O co mi w skrócie chodzi - jeżeli ktoś chce poznać bluesa, podsuwam mu takie, a nie inne nazwiska. Oczywiście, że Clapton miał swoje epizody z bluesem i ma w repertuarze bluesowe utwory, ale skoro ktoś chce poznać bluesa, to czemu ma nie posłuchać tych, od których Clapton się uczył - Freddie King, Otis Rush, Albert King. Clapton słuchał bluesa, nagrywał tu i ówdzie, ale blues nie jest jego główną domeną. Dlatego gdy ktoś pyta o blues, ja przeskakuję od razu do korzeni.
Chyba teraz wszystko stało się jaśniejsze
Pozdrawiam!
Antek Kurek pisze:Witaj Pawle!
Powraca jak bumerang, bo ciężko zaakceptować ludziom, że Bonamassa nie jest bluesmanem.
Podobnie jak ty, nie mam problem z nazywaniem bluesa bluesem. Niektórzy nie mają problemu z nazywaniem rocka bluesem, ale w temacie mieliśmy wymienić bluesowych gitarzystów. Przecież taką samą listę mógłbyś Pawle wrzucić gdyby temat miał tytuł 'wasi ulubieni rockowi gitarzyści'.
O co mi w skrócie chodzi - jeżeli ktoś chce poznać bluesa, podsuwam mu takie, a nie inne nazwiska. Oczywiście, że Clapton miał swoje epizody z bluesem i ma w repertuarze bluesowe utwory, ale skoro ktoś chce poznać bluesa, to czemu ma nie posłuchać tych, od których Clapton się uczył - Freddie King, Otis Rush, Albert King. Clapton słuchał bluesa, nagrywał tu i ówdzie, ale blues nie jest jego główną domeną. Dlatego gdy ktoś pyta o blues, ja przeskakuję od razu do korzeni.
Chyba teraz wszystko stało się jaśniejsze
Pozdrawiam!
Pawe Freebird Michaliszyn pisze:.........................
Noo Witaj Antku
Ciebie akurat zrozumiałem od razu
Nie mam ulubionych gitarzystów rockowych , jazzowych , bluesowych czy co tam jeszcze..
Mam po prostu ulubionych gitarzystów
Pozdr serdecznie
Antek Kurek pisze:...
Blues rozumiany jako rodzaj wytwarzanych emocji
RockOnCellBlock pisze:Antek Kurek pisze:Witaj Pawle!
Powraca jak bumerang, bo ciężko zaakceptować ludziom, że Bonamassa nie jest bluesmanem.
Podobnie jak ty, nie mam problem z nazywaniem bluesa bluesem. Niektórzy nie mają problemu z nazywaniem rocka bluesem, ale w temacie mieliśmy wymienić bluesowych gitarzystów. Przecież taką samą listę mógłbyś Pawle wrzucić gdyby temat miał tytuł 'wasi ulubieni rockowi gitarzyści'.
O co mi w skrócie chodzi - jeżeli ktoś chce poznać bluesa, podsuwam mu takie, a nie inne nazwiska. Oczywiście, że Clapton miał swoje epizody z bluesem i ma w repertuarze bluesowe utwory, ale skoro ktoś chce poznać bluesa, to czemu ma nie posłuchać tych, od których Clapton się uczył - Freddie King, Otis Rush, Albert King. Clapton słuchał bluesa, nagrywał tu i ówdzie, ale blues nie jest jego główną domeną. Dlatego gdy ktoś pyta o blues, ja przeskakuję od razu do korzeni.
Chyba teraz wszystko stało się jaśniejsze
Pozdrawiam!
A ja bym powiedziała, że Clapton miał z bluesem wiele wspólnego, choć niby więcej grał rocka. Ale jeśli ktoś na bluesie się wychował, mówi o sobie jako o bluesmanie, gra rocka w pełni opartego na bluesie oraz bluesa, czy początkowo- rythm'n'bluesa (można to nazwać bluesowym zacięciem?) , to nie możemy nazywać go bluesmanem?
Nie wiem, ja bym określiła go prędzej bluesmanem niż rockmanem czy rock'n'rollowcem, chociaż rock i rock'n'roll wciąż mu towarzyszyły na scenie.
Antek Kurek pisze:Cieszę się, że Ci się tak bardzo podoba, ale to niestety nie jest definicja. Blues to nie byt matematyczny żebym go definiował.
Każda muzyka wytwarza w człowieku emocje, oczywiście, że tak - kluczem jest to, że te emocje są RÓŻNE. Trochę inaczej bawimy się na koncercie Jamesa Cottona, a inaczej na Bonamassy. I o 'trochę' co innego chodzi obu tym artystom.
Antek Kurek pisze:Cieszę się, że Ci się tak bardzo podoba, ale to niestety nie jest definicja. Blues to nie byt matematyczny żebym go definiował.
Każda muzyka wytwarza w człowieku emocje, oczywiście, że tak - kluczem jest to, że te emocje są RÓŻNE. Trochę inaczej bawimy się na koncercie Jamesa Cottona, a inaczej na Bonamassy. I o 'trochę' co innego chodzi obu tym artystom.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 219 gości