Moderator: mods
Robert007Lenert pisze:Ja zdecydowanie lubie sobie posiedziec. Mistrzostwem jest, gdy moge miec kubek kawy w lapce A jak jeszcze wolno zapalic, to juz miodzio
Michał pisze:To wszystko zależy od muzyki. Jak jest rockowe lub blues - rockowe granie na scenie to trudno siedzieć(..)
Michał pisze:PS. Ciesz się że Bonamassa gra w Polsce i to razy 2 !!
ewcia pisze:Robert007Lenert pisze:Ja zdecydowanie lubie sobie posiedziec. Mistrzostwem jest, gdy moge miec kubek kawy w lapce A jak jeszcze wolno zapalic, to juz miodzio
A czy takie same preferencje masz po drugiej stronie lustra? Tj. na Twoich koncertach?
kora_ pisze:Mogę coś dopowiedzieć ?
Pare lat temu, słuchałam koncertu na leżąco Taj Mahal na Paprach...Piękne niebo, super klimat muzyczny - po prostu rewelka ...
- nie pytajcie dlaczego słuchałam akurat w tej pozycji
margo pisze:Z miejsca siedzącego zawsze można wstać. I tak też nie tylko ja zrobiłam na koncercie ostatnim w Polsce Joe Bonamassy, w Ostrowie Wlkp.
Dobrze jest też móc usiąść gdy nogi zmęczone pląsami.
Basman pisze:Po pierwsze i ostatnie primo: zachowywać się tak, żeby innym nie utrudniać odbioru.
U nas to niestety nie jest oczywiste.
Ale cóż, żyjemy w rolniczym kraju.
Amen.
RockOnCellBlock pisze:A mi się wydaje, że chodzi o to, czy chcemy muzykę słyszeć, czy nią żyć. Czy chcemy się nią zachwycać, czy chcemy, aby przepełniała nas, pulsowała w naszej klatce piersiowej, dochodziła do mózgu i niczym silny podmuch wiatry odpędzała wszystko, co stoi jej na drodze tak, aby juz nic innego się nie liczyło. Dla mnie taki jest sens chodzenia na koncerty- bycie jednością z muzyką.
Ja na siedząco nie potrafię poczuć tej magii, która sprawia, że czuję się z muzyką jednością. Ale zapewne dla innych to jest najprzyjemniejszy sposób słuchania muzyki. a innym obojętnie. A jeszcze inni wolą trochę postać, trochę posiedzieć, a .... .
ewcia pisze:RockOnCellBlock pisze:A mi się wydaje, że chodzi o to, czy chcemy muzykę słyszeć, czy nią żyć. Czy chcemy się nią zachwycać, czy chcemy, aby przepełniała nas, pulsowała w naszej klatce piersiowej, dochodziła do mózgu i niczym silny podmuch wiatry odpędzała wszystko, co stoi jej na drodze tak, aby juz nic innego się nie liczyło. Dla mnie taki jest sens chodzenia na koncerty- bycie jednością z muzyką.
Ja na siedząco nie potrafię poczuć tej magii, która sprawia, że czuję się z muzyką jednością. Ale zapewne dla innych to jest najprzyjemniejszy sposób słuchania muzyki. a innym obojętnie. A jeszcze inni wolą trochę postać, trochę posiedzieć, a .... .
RokOnCellBlock jak krótko jesteś na tym forum.. to już Cię uwielbiam
PIĘKNIE TO UJĘŁAŚ!! Dokładnie tak ja to też czuję. Muzykę fajnie jest czuć w każdym mięśniu ciała, żeby się odciąć od wszystkich innych bodźców. Zamknąć oczy i dać się ponieść..
Mnie chodziło o to w tym wątku, jaką formę koncertu preferujecie, gdy grany jest blues. A nie ogóły w stylu "zależy jaki rodzaj muzyki itp" (wiadomo, że w filharmonii nikt nie będzie skakać ).
Basman pisze:Po pierwsze i ostatnie primo: zachowywać się tak, żeby innym nie utrudniać odbioru.
U nas to niestety nie jest oczywiste.
Ale cóż, żyjemy w rolniczym kraju.
Amen.
bartic pisze:na siedząco i nieruchomo to słucham w domu. pojechać na koncert i stać jak słup, to dopiero "siara". a jak ktoś się wstydzi tanczyć samemu, to niech tańczy z kimś! bo jak tańczyć, to tylko z kimś! z dziewczyną, z kumplem, byle emocje były wspólne.
Basman pisze:Natomiast nie mogę nie wspomnieć o paleniu - wieśniactwem wielkim jest podczas imprez pod chmurką kurzenie tytoniu w tłumie, bo ZAWSZE obok znajdzie się ktoś, komu to przeszkadza. Jak ktoś sobie chce strzelić dyma - proszę bardzo, zawsze można odejść na bok.
Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot] i 223 gości