Z pamiętnika Starszaka

Tematy związane z muzyką bliższych i dalszych okolic bluesa.

Moderator: mods

Z pamiętnika Starszaka

Postautor: sawyer » września 1, 2008, 9:36 am

Ostanie audycje Marka Kaczanowskiego sprowokowały wspomnienia z lat 60/70–tych i to nawet nie dotyczące muzyki, tylko jak tej muzyki słuchaliśmy. Na fali tych wspomnień wyszukałem parę zdjęć i dodałem parę zdań komentarza. Andrzej zasugerował by wrzucić to gdzieś na forum ogólne, a że „panu premierowi się nie odmawia” niniejszym to na Jego odpowiedzialność :wink: czynię.
Jurek Sawicki
Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
sawyer
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 4668
Rejestracja: kwietnia 14, 2008, 1:36 pm
Lokalizacja: Poznań

Postautor: sawyer » września 1, 2008, 9:38 am

Jak zobaczyłem program Marka audycji, to zrobiłem mały remanent na strychu, ale niestety nie znalazłem żadnych płyt NC i Polan. Ale kupa staroci, która tam się znajduje i pamięć o wcześniejszych forumowych dyskusjach np. o pocztówkach dźwiękowych spowodowały, że spłynęła na mnie wena i powiedziała mi: ”napisz coś o tym na forum”. Trochę się tym zdziwiłem i zrobiłem to, co mówi jedna z głównych prawd życiowych, że jak weźmie cię ochota do pracy, to przeczekaj ją, aż przejdzie ci – poczekałem, nie przeszło, więc piszę. Ostatni raz tej wielkości tekst napisałem na maturze ponad 30 lat temu więc ostrzegam – czytacie na własną odpowiedzialność!

Na początku był chaos, a z chaosu wyłoniła się płyta gramofonowa. Na zachodzie była to normalna, czarna i okrągła płyta, a u nas - w komunie - pocztówka dźwiękowa. Pocztówka dźwiękowa był to typowy produkt socjalizmu - tzw. „podobny”. Były wyroby czekoladopodobne, samochodopodobne (skarpeta), mieszkaniopodobne (z kuchniami bez okien) i wiele innych, był też wyrób płytopodobny – nasza pocztówka dźwiękowa. Pierwsze pocztówki pojawiły się na początku lat 60–tych - w lasach jeszcze można było spotkać dinozaury i istniały tak gdzieś do końca lat 70-tych (oczywiście XX wieku). Młodsi forumowicze muszą sobie wyobrazić świat bez komputerów, internetu, komórek, kablówek (w czarno-białym telewizorze tylko jeden program), CD, DVD, magnetofonów, czyli praktycznie prawie bez wszystkiego (jak w Białymstoku Kononowicza). Były radia – na ogół bez UKF i jakieś gramofony zwane wtedy adapterami. Jak się słuchało muzyki? Było Radio Luksemburg - kultowa, niezależna, muzyczna stacja radiowa nadająca z Księstwa Luksemburg, której w latach 60 – tych słuchała chyba cała młodzież w Polsce – coś w rodzaju MTV. No ale co zrobić, gdy się ma ochotę posłuchać czegoś konkretnego, a nie tego, co redaktor w radiu nam serwuje? (czas na wazelinę – Ciebie Marku to nie tyczy – Ty zawsze odgadujesz nasze pragnienia). O ile pamiętam, to ceny płyt gramofonowych z zachodu oscylowały koło średniej pensji w PRL. Krajowe firmy fonograficzne wydawały naszych rodzimych wykonawców, były płyty z bratnich krajów na tym samym poziomie, czyli nic do słuchania. Oczywiście zdarzały się wyjątki – Niebiesko-Czarni, Niemen, Klan, Polanie i jeszcze paru innych, ale jak to wyjątki - było ich mało i praktycznie nic z zachodu.
I tu się pojawiło pole do popisu dla jak to władza ludowa nazywała - prywatnej inicjatywy, której to ta władza ludowa na szczęście nie zdołała wytępić, Tym polem była nasza pocztówka dźwiękowa. Firmy prywatne olewały oczywiście prawa autorskie i oczywiście nikomu to nie przeszkadzało - można je było legalnie kupić. Prywatni producenci powodowali też, że działy prawa zgniłego kapitalizmu i konkurencja wymuszała niską cenę pocztówek. A cóż to jest ta pocztówka dźwiękowa? Nazwa pochodzi od podłoża – początkowo wykorzystywano standardowe pocztówki - na nią nanoszono cienką warstwę tworzywa sztucznego, w którym wytłaczano rowki z analogowym zapisem dźwięku. Jeszcze tylko na środku robiono otwór, by można było położyć ją na gramofonie i już można było upajać się dźwiękami najnowszego przeboju Radia Luxemburg dobiegającego z głośnika gramofonu wśród szumów i trzasków. Pocztówki szybko się zdzierały, więc by igła nie skakała trzeba było ją czymś dociążyć. Najlepszy był tu krążek centrujący do płyt. (te na 45 obrotów na minutę miały większy otwór). Tak samo postępowało się ze zwykłymi płytami. Jak się łatwo domyślić powodowało to jeszcze większe zdarcie płyt i igły gramofonu.

Obrazek

Takie coś znalazłem na strychu. Ktoś – pewnie ja – pobawił się nożyczkami. Nagrane na niej są:
„Mammy blue” – Joel Dayde
„Bangla Desh” – George Harrison

No tak, pocztówki mieliśmy, ale na czymś trzeba było je odtwarzać. Sklepy RTV były, sprzedawcy w nich też i na tym właściwie kończą się podobieństwa z dzisiejszymi czasami. Jakoś tak pustawo było w tych sklepach. Zakup przyzwoitego sprzętu bez znajomości był praktycznie niemożliwy. Trzeba było sobie jakoś radzić. Na przykład takim połączeniem radia i gramofonu:

Obrazek

Bardzo popularne były tez gramofony noszące dumną nazwę „Bambino” i właściwie nazwa mówi wszystko o klasie urządzenia.

Obrazek

W PRL był produkowany też lepszy sprzęt, ale był trudny do zdobycia i dość drogi. O ile pamiętam, to w pierwszej połowie lat 70-tych dorobiłem się takiego gramofonu – uwaga – był stereo i miał zmieniacz płyt – można było chyba załadować 10 i gramofon odtwarzał je po kolei!

Obrazek

Pamiętam, że szczytem marzeń był produkowany na początku lat 70–tych „Fonomaster”.

Obrazek

Świetna - jak na komunę jakość. Wbudowany wzmacniacz, do którego można było podłączyć np. magnetofon był nie do przecenienia jako, że cierpieliśmy wtedy na brak mocy.
Efektem tego było to, że wszyscy – nawet mający dwie lewe ręce, budowaliśmy wzmacniacze. O ile części typu tranzystor, opornik, kondensator można było wykombinować, to problemem były głośniki. I tu pod byle pozorem mordowaliśmy radia rodziców by je zdobyć. Efekt był do przewidzenia – coś co nazywaliśmy „kolumną” z głośnikami wypatroszonymi z radia plus wzmacniacz zbudowany według schematu z „Młodego Technika” brzmiało o wiele gorzej niż RIP radio.

Ale przyszły lata 70 – te i pojawiły się w naszych domach magnetofony szpulowe. Władza ludowa kupiła licencję w firmie Grundig i zaczęła produkcję na tak niespotykaną w komunie skalę, tak że nawet po wysłaniu ile się da, gdzie się da za granicę, w kraju zostawało jeszcze tyle, że można było bez większych problemów kupić. Wcześniej też się spotykało magnetofony szpulowe, ale było ich malutko. Najbardziej popularnym magnetofonem przed erą Grundigów u nas nazwanych ZRK ZK był chyba Tonette zwany pieszczotliwie Tonetką:

Obrazek

Były dwa typy magnetofonów ZK – 120 i 140. ZK 120 był magnetofonem dwuścieżkowym – po jednej ścieżce na każdej stronie – tak jak w magnetofonie kasetowym. ZK 140 był magnetofonem czterościeżkowym – na każdej stronie były dwie ścieżki - do wybierania odpowiedniej służył specjalny przycisk. Dzięki temu można było nagrać dwa razy więcej. Nie pamiętam, czy o połowę węższe ścieżki wpływały na jakość nagrań.

Obrazek

Obrazek

Taśmy do magnetofonów jakoś się zdobywało. Nie było to może łatwe, ale każdy miał zapełnioną sporą półeczkę. Osiągalne były dwa rodzaje taśm – krajowe ze Stilonu i z NRD – ORWO. Które były lepsze – nie wiem – były różne szkoły. Nagrywało się z płyt – często odpłatnie i z radia – tu rządziła Trójka.

Obrazek

Obrazek

Posiadanie magnetofonu rozwijało manualnie i intelektualnie właściciela. A to trzeba było skleić zerwaną taśmę – trzeba było wymyślić czym. Wielce Szanowny Pan Redaktor Marek przypomniał aceton i lakier do paznokci. Ja miałem to wielkie szczęście, że udało mi się zdobyć specjalną enerdowską taśmę do klejenia taśm. Zdolności manualne były potrzebne do rozkręcenia magnetofonu i wyczyszczenia głowic – tu się pojawia nasz niezastąpiony denaturat. Napęd z silnika na szpule był przenoszony za pomocą gumowych pasków, które z czasem się rozciągały i magnetofon zwalniał. Nowych nie można było dostać, więc wyciągało się stare i moczyło oczywiście w denaturacie aby się skurczyły. Potem magnetofon „pięknie” pachniał.

Błogi stan, gdzie wszyscy byli równi (jak to powinno być w socjalizmie) przerwało pojawienie się nowych typów magnetofonów szpulowych. Pierwsze były jeszcze mono, ale później pojawiły się magnetofony stereofoniczne np.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Posiadacze starych ZK 120/140, do których i ja się zaliczałem czuli się bardzo pokrzywdzeni przez los. A najbardziej nas bolał nie nowoczesny (jak na tamte czasy) wygląd, czy też parametry techniczne, tylko to, że te nowe magnetofony mogły pracować w pozycji pionowej, zwłaszcza, że ich posiadacze z premedytacją je tak ustawiali, nawet kosztem przebudowy pokoju.

Sam nie dorobiłem się magnetofonu szpulowego wyższej klasy. Gdy już mnie było na niego stać, to królowały magnetofony kasetowe. A dlaczego nie było mnie stać wcześniej? Pod koniec lat 70-tych rozpocząłem studia, a życie a akademiku otwiera inne możliwości wydania nadmiaru gotówki, ale nie jest to tematem naszych rozważań, choć pewnie niektórzy powiedzieliby, że wreszcie zaczyna robić się ciekawie.

Szanowni Starszacy (ciekawe kto wytrwał dotąd?). Pewnie sporo zapomniałem albo pokręciłem, więc bardzo proszę o uwagi i wspomnienia dotyczące tych pionierskich lat Muzycznego Dzikiego Zachodu. Amen
Jurek Sawicki
Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
sawyer
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 4668
Rejestracja: kwietnia 14, 2008, 1:36 pm
Lokalizacja: Poznań

Postautor: Matragon » września 1, 2008, 10:08 am

no rewelacja !!!
Follow the Snake - Eat Apples!
Matragon - Facebook Fan Page
Matragon
ZAPPALENiEC
ZAPPALENiEC
 
Posty: 6577
Rejestracja: kwietnia 18, 2007, 12:43 pm

Postautor: 74yaro » września 1, 2008, 11:40 am

Nie jestem Starszakiem i dlatego z wielkim zainteresowaniem przeczytałem ten tekst.
Awatar użytkownika
74yaro
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 6386
Rejestracja: stycznia 10, 2008, 10:06 pm
Lokalizacja: Lublin

Postautor: Matragon » września 1, 2008, 11:43 am

Obrazek

Obrazek

łza w oku się kręci ... miałem oba ... od tego się wszystko zaczęło ...
Follow the Snake - Eat Apples!
Matragon - Facebook Fan Page
Matragon
ZAPPALENiEC
ZAPPALENiEC
 
Posty: 6577
Rejestracja: kwietnia 18, 2007, 12:43 pm

Postautor: Pawel Freebird Michaliszy » września 1, 2008, 11:53 am

sawyer pisze:Jak zobaczyłem program Marka audycji, to zrobiłem mały remanent na strychu, ale niestety nie znalazłem żadnych płyt NC i Polan. Ale kupa staroci, która tam się znajduje i pamięć o wcześniejszych forumowych dyskusjach np. o pocztówkach dźwiękowych spowodowały, że spłynęła na mnie wena i powiedziała mi: ”napisz coś o tym na forum”. Trochę się tym zdziwiłem i zrobiłem to, co mówi jedna z głównych prawd życiowych, że jak weźmie cię ochota do pracy, to przeczekaj ją, aż przejdzie ci – poczekałem, nie przeszło, więc piszę. Ostatni raz tej wielkości tekst napisałem na maturze ponad 30 lat temu więc ostrzegam – czytacie na własną odpowiedzialność!

Na początku był chaos, a z chaosu wyłoniła się płyta gramofonowa. Na zachodzie była to normalna, czarna i okrągła płyta, a u nas - w komunie - pocztówka dźwiękowa. Pocztówka dźwiękowa był to typowy produkt socjalizmu - tzw. „podobny”. Były wyroby czekoladopodobne, samochodopodobne (skarpeta), mieszkaniopodobne (z kuchniami bez okien) i wiele innych, był też wyrób płytopodobny – nasza pocztówka dźwiękowa. Pierwsze pocztówki pojawiły się na początku lat 60–tych - w lasach jeszcze można było spotkać dinozaury i istniały tak gdzieś do końca lat 70-tych (oczywiście XX wieku). Młodsi forumowicze muszą sobie wyobrazić świat bez komputerów, internetu, komórek, kablówek (w czarno-białym telewizorze tylko jeden program), CD, DVD, magnetofonów, czyli praktycznie prawie bez wszystkiego (jak w Białymstoku Kononowicza). Były radia – na ogół bez UKF i jakieś gramofony zwane wtedy adapterami. Jak się słuchało muzyki? Było Radio Luksemburg - kultowa, niezależna, muzyczna stacja radiowa nadająca z Księstwa Luksemburg, której w latach 60 – tych słuchała chyba cała młodzież w Polsce – coś w rodzaju MTV. No ale co zrobić, gdy się ma ochotę posłuchać czegoś konkretnego, a nie tego, co redaktor w radiu nam serwuje? (czas na wazelinę – Ciebie Marku to nie tyczy – Ty zawsze odgadujesz nasze pragnienia). O ile pamiętam, to ceny płyt gramofonowych z zachodu oscylowały koło średniej pensji w PRL. Krajowe firmy fonograficzne wydawały naszych rodzimych wykonawców, były płyty z bratnich krajów na tym samym poziomie, czyli nic do słuchania. Oczywiście zdarzały się wyjątki – Niebiesko-Czarni, Niemen, Klan, Polanie i jeszcze paru innych, ale jak to wyjątki - było ich mało i praktycznie nic z zachodu.
I tu się pojawiło pole do popisu dla jak to władza ludowa nazywała - prywatnej inicjatywy, której to ta władza ludowa na szczęście nie zdołała wytępić, Tym polem była nasza pocztówka dźwiękowa. Firmy prywatne olewały oczywiście prawa autorskie i oczywiście nikomu to nie przeszkadzało - można je było legalnie kupić. Prywatni producenci powodowali też, że działy prawa zgniłego kapitalizmu i konkurencja wymuszała niską cenę pocztówek. A cóż to jest ta pocztówka dźwiękowa? Nazwa pochodzi od podłoża – początkowo wykorzystywano standardowe pocztówki - na nią nanoszono cienką warstwę tworzywa sztucznego, w którym wytłaczano rowki z analogowym zapisem dźwięku. Jeszcze tylko na środku robiono otwór, by można było położyć ją na gramofonie i już można było upajać się dźwiękami najnowszego przeboju Radia Luxemburg dobiegającego z głośnika gramofonu wśród szumów i trzasków. Pocztówki szybko się zdzierały, więc by igła nie skakała trzeba było ją czymś dociążyć. Najlepszy był tu krążek centrujący do płyt. (te na 45 obrotów na minutę miały większy otwór). Tak samo postępowało się ze zwykłymi płytami. Jak się łatwo domyślić powodowało to jeszcze większe zdarcie płyt i igły gramofonu.

Obrazek

Takie coś znalazłem na strychu. Ktoś – pewnie ja – pobawił się nożyczkami. Nagrane na niej są:
„Mammy blue” – Joel Dayde
„Bangla Desh” – George Harrison

No tak, pocztówki mieliśmy, ale na czymś trzeba było je odtwarzać. Sklepy RTV były, sprzedawcy w nich też i na tym właściwie kończą się podobieństwa z dzisiejszymi czasami. Jakoś tak pustawo było w tych sklepach. Zakup przyzwoitego sprzętu bez znajomości był praktycznie niemożliwy. Trzeba było sobie jakoś radzić. Na przykład takim połączeniem radia i gramofonu:

Obrazek

Bardzo popularne były tez gramofony noszące dumną nazwę „Bambino” i właściwie nazwa mówi wszystko o klasie urządzenia.

Obrazek

W PRL był produkowany też lepszy sprzęt, ale był trudny do zdobycia i dość drogi. O ile pamiętam, to w pierwszej połowie lat 70-tych dorobiłem się takiego gramofonu – uwaga – był stereo i miał zmieniacz płyt – można było chyba załadować 10 i gramofon odtwarzał je po kolei!

Obrazek

Pamiętam, że szczytem marzeń był produkowany na początku lat 70–tych „Fonomaster”.

Obrazek

Świetna - jak na komunę jakość. Wbudowany wzmacniacz, do którego można było podłączyć np. magnetofon był nie do przecenienia jako, że cierpieliśmy wtedy na brak mocy.
Efektem tego było to, że wszyscy – nawet mający dwie lewe ręce, budowaliśmy wzmacniacze. O ile części typu tranzystor, opornik, kondensator można było wykombinować, to problemem były głośniki. I tu pod byle pozorem mordowaliśmy radia rodziców by je zdobyć. Efekt był do przewidzenia – coś co nazywaliśmy „kolumną” z głośnikami wypatroszonymi z radia plus wzmacniacz zbudowany według schematu z „Młodego Technika” brzmiało o wiele gorzej niż RIP radio.

Ale przyszły lata 70 – te i pojawiły się w naszych domach magnetofony szpulowe. Władza ludowa kupiła licencję w firmie Grundig i zaczęła produkcję na tak niespotykaną w komunie skalę, tak że nawet po wysłaniu ile się da, gdzie się da za granicę, w kraju zostawało jeszcze tyle, że można było bez większych problemów kupić. Wcześniej też się spotykało magnetofony szpulowe, ale było ich malutko. Najbardziej popularnym magnetofonem przed erą Grundigów u nas nazwanych ZRK ZK był chyba Tonette zwany pieszczotliwie Tonetką:

Obrazek

Były dwa typy magnetofonów ZK – 120 i 140. ZK 120 był magnetofonem dwuścieżkowym – po jednej ścieżce na każdej stronie – tak jak w magnetofonie kasetowym. ZK 140 był magnetofonem czterościeżkowym – na każdej stronie były dwie ścieżki - do wybierania odpowiedniej służył specjalny przycisk. Dzięki temu można było nagrać dwa razy więcej. Nie pamiętam, czy o połowę węższe ścieżki wpływały na jakość nagrań.

Obrazek

Obrazek

Taśmy do magnetofonów jakoś się zdobywało. Nie było to może łatwe, ale każdy miał zapełnioną sporą półeczkę. Osiągalne były dwa rodzaje taśm – krajowe ze Stilonu i z NRD – ORWO. Które były lepsze – nie wiem – były różne szkoły. Nagrywało się z płyt – często odpłatnie i z radia – tu rządziła Trójka.

Obrazek

Obrazek

Posiadanie magnetofonu rozwijało manualnie i intelektualnie właściciela. A to trzeba było skleić zerwaną taśmę – trzeba było wymyślić czym. Wielce Szanowny Pan Redaktor Marek przypomniał aceton i lakier do paznokci. Ja miałem to wielkie szczęście, że udało mi się zdobyć specjalną enerdowską taśmę do klejenia taśm. Zdolności manualne były potrzebne do rozkręcenia magnetofonu i wyczyszczenia głowic – tu się pojawia nasz niezastąpiony denaturat. Napęd z silnika na szpule był przenoszony za pomocą gumowych pasków, które z czasem się rozciągały i magnetofon zwalniał. Nowych nie można było dostać, więc wyciągało się stare i moczyło oczywiście w denaturacie aby się skurczyły. Potem magnetofon „pięknie” pachniał.

Błogi stan, gdzie wszyscy byli równi (jak to powinno być w socjalizmie) przerwało pojawienie się nowych typów magnetofonów szpulowych. Pierwsze były jeszcze mono, ale później pojawiły się magnetofony stereofoniczne np.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Posiadacze starych ZK 120/140, do których i ja się zaliczałem czuli się bardzo pokrzywdzeni przez los. A najbardziej nas bolał nie nowoczesny (jak na tamte czasy) wygląd, czy też parametry techniczne, tylko to, że te nowe magnetofony mogły pracować w pozycji pionowej, zwłaszcza, że ich posiadacze z premedytacją je tak ustawiali, nawet kosztem przebudowy pokoju.

Sam nie dorobiłem się magnetofonu szpulowego wyższej klasy. Gdy już mnie było na niego stać, to królowały magnetofony kasetowe. A dlaczego nie było mnie stać wcześniej? Pod koniec lat 70-tych rozpocząłem studia, a życie a akademiku otwiera inne możliwości wydania nadmiaru gotówki, ale nie jest to tematem naszych rozważań, choć pewnie niektórzy powiedzieliby, że wreszcie zaczyna robić się ciekawie.

Szanowni Starszacy (ciekawe kto wytrwał dotąd?). Pewnie sporo zapomniałem albo pokręciłem, więc bardzo proszę o uwagi i wspomnienia dotyczące tych pionierskich lat Muzycznego Dzikiego Zachodu. Amen

........................
Jeeej Sawyer ..genialnie to zrobiłes..
prawie sie poryczałem...
To były piekne lata....beztroskie... :cry:
Pawel Freebird Michaliszy
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 80
Rejestracja: kwietnia 10, 2004, 9:49 am

Postautor: sawyer » września 1, 2008, 12:03 pm

Pawe Freebird Michaliszyn pisze:prawie sie poryczałem...
To były piekne lata....beztroskie... :cry:


Ja prawie ryczałem jak to pisałem.

Dziękuję wszystkim za dobre słowa. Dla starego inżyniera, który przez ostatnie ponad 20 lat uprawiał literaturę typu pisanie programów komputerowych napisanie tego tekstu, a zwłaszcza czytanie Waszych opini to wielkie przeżycie i przyjemność :D
Jurek Sawicki
Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
sawyer
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 4668
Rejestracja: kwietnia 14, 2008, 1:36 pm
Lokalizacja: Poznań

Postautor: Pawel Freebird Michaliszy » września 1, 2008, 12:05 pm

Potrafiłes przywrócic na chwile do życia to co minione....
Świetnie..
Pawel Freebird Michaliszy
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 80
Rejestracja: kwietnia 10, 2004, 9:49 am

Postautor: B&B » września 1, 2008, 12:17 pm

Jako także starszakowaty podzielam powyższe opinie - tekst bardzo sentymentalny i ważny z historycznego punktu widzenia.
Ale... zabrakło jakże istotnego fragmentu historii audio-PRLowej: magnetofony kasetowe!
Oto czołowy przedstawiciel gatunku, produkowany na licencji Thompson, MK-125:Obrazek
Zasługi tego produktu dla mojej edukacji muzycznej trudne mi są do przecenienia!

A używane w tamtych czasach były także MK-121, B-113 oraz stereofoniczny M-531 S!
Oczywiście posiadacze walorów dewizowych mogli w Pewexie nabywać sprzęt wyższej klasy pochodzący z importu...

B.
Ostatnio zmieniony września 1, 2008, 12:19 pm przez B&B, łącznie zmieniany 1 raz
Awatar użytkownika
B&B
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7225
Rejestracja: października 9, 2005, 10:14 pm
Lokalizacja: spod warmińskiego lasu...

Postautor: Pawel Freebird Michaliszy » września 1, 2008, 12:19 pm

B&B pisze:Jako także starszakowaty podzielam powyższe opinie - tekst bardzo sentymentalny i ważny z historycznego punktu widzenia.
Ale... zabrakło jakże istotnego fragmentu historii audio-PRLowej: magnetofony kasetowe!
Oto czołowy przedstawiciel gatunku, produkowany na licencji Thompson, MK-125:Obrazek
Zasługi tego produktu dla mojej edukacji muzycznej trudne mi są do przecenienia!

A używane w tamtych czasach były także MK-121, B-113 oraz stereofoniczny M-531 S!

.......................
łaaaał..tez to miałem...przepadł w Bieszczadach....
aleś mi przypomniał.. :cry:
Pawel Freebird Michaliszy
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 80
Rejestracja: kwietnia 10, 2004, 9:49 am

Postautor: paul david » września 1, 2008, 12:31 pm

sawyer czy Twój nick ma coś wspólnego z twainowskim Tomkiem?

Masz fajne poczucie humoru i dobrą pamięć!!!!!!!!!

z wypracowania masz u mnie 5!

Radio z adapterem nazywało się SERENADA i świeciło takim zielonym "magicznym okiem".

Magnetofony miałem ZK 240 i M2405S...zresztą są u mnie do dziś...na chodzie!haha

Szanujmy wspomnienia bo warto coś mieć...gdy zbliża się nasz fin de siecle.... :D :D :D
Ostatnio zmieniony września 1, 2008, 1:28 pm przez paul david, łącznie zmieniany 1 raz
Awatar użytkownika
paul david
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 4151
Rejestracja: października 26, 2004, 11:34 pm
Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski

Postautor: sawyer » września 1, 2008, 12:55 pm

B&B pisze:... zabrakło jakże istotnego fragmentu historii audio-PRLowej: magnetofony kasetowe!...


Nie pisałem nic o kaseciakach z powodu luk w wiedzy. Byłem ortodoksyjnym szpulowcem i ten pierwszy, najbarwniejszy okres rozwoju kaseciaków przeszedł mi jakoś obok. Nie miałem żadnego małego kaseciaka! Jak w końcu się nawróciłem, to na rynku były same podobne do siebie wieże. Bardzo się cieszę, że kontynuujesz pamiętnik Starszaka.



paul david pisze:sawyer czy Twój nick ma coś wspólnego z twainowskim Tomkiem?

z wypracowania masz u mnie 5!



Dziękuję za ocenę panie profesorze. :wink:

Nick wyszedł przypadkiem Sawicki Jerzy - a że bardzo lubię "Yer bluesa", to "J" zamieniłem na "Y"
Jurek Sawicki
Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
sawyer
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 4668
Rejestracja: kwietnia 14, 2008, 1:36 pm
Lokalizacja: Poznań

Postautor: Matragon » września 1, 2008, 1:01 pm

sawyer pisze:Nick wyszedł przypadkiem Sawicki Jerzy - a że bardzo lubię "Yer bluesa", to "J" zamieniłem na "Y"


Ale super ! uwielbiam takie słowotwórcze historie ...
"Yer Bluesa" też uwielbiam !!!
Follow the Snake - Eat Apples!
Matragon - Facebook Fan Page
Matragon
ZAPPALENiEC
ZAPPALENiEC
 
Posty: 6577
Rejestracja: kwietnia 18, 2007, 12:43 pm

Postautor: Pawel Freebird Michaliszy » września 1, 2008, 1:04 pm

paul david pisze:Szanujmy wspomnienia bo warto coś mieć...gdy zbliża się nasz fin desiecle.... :D :D :D

.........................
dokładnie Zygmuncie!!!

..."fin desiecle..." a tego nikt nie wie...
na szczęście..
Pozdr :D
Pawel Freebird Michaliszy
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 80
Rejestracja: kwietnia 10, 2004, 9:49 am

Postautor: Betsztyn » września 1, 2008, 1:37 pm

B&B pisze:Jako także starszakowaty podzielam powyższe opinie - tekst bardzo sentymentalny i ważny z historycznego punktu widzenia.
Ale... zabrakło jakże istotnego fragmentu historii audio-PRLowej: magnetofony kasetowe!
Oto czołowy przedstawiciel gatunku, produkowany na licencji Thompson, MK-125:Obrazek
Zasługi tego produktu dla mojej edukacji muzycznej trudne mi są do przecenienia!

A używane w tamtych czasach były także MK-121, B-113 oraz stereofoniczny M-531 S!
...
B.

Tez bylem dumnym posiadaczem takowego. Moj kumpel mial MK 122, ale byl gorszy, bo kieszen do kasety otwieralo sie reka. W moim byl klawisz (drugi od prawej). A propos przycisku, to ja swoj do przewijania udoskonalilem. Trzeba bylo podpilowac taka blaszke w srodku i to tworzylo zapadke, ze przy przewijaniu, nie trzeba bylo trzymac wcisnietego klawisza, sam zaskakiwal :D
Pamietam w roznych okresach oklejalem swoj magnetofon nalepkami lub tapeta imitujaca korek.
Awatar użytkownika
Betsztyn
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 5454
Rejestracja: listopada 15, 2007, 3:38 pm

Postautor: B&B » września 1, 2008, 2:10 pm

Magn.kasetowe - uzupełnienie:

Sam kaseciak to mało - potrzebne były jeszcze kasety!
Najlepszym polskim produktem były kasety firmy CHEMITEX STILON (z Gorzowa) np. Bias Fe:
Obrazek
Do nagrań monofonicznych na np. MK-125 wystarczały :)

Inne polskie firmy też próbowały, ale ich produkty (Superton, Foton) były słabsze:
Obrazek

Pojawiały się także kasety produkowane przez naszych "przyjaciół" z NRD (ORWO) i ZSRR o jakości tak znakomitej jak Układ Warszawski, czyli do d...y:
Obrazek

Jednak tak naprawdę, do nagrywania w przyzwoitej jakości (szczególnie stereo) nadawały się jedynie te dostępne w Pewexie kasety japońskie (głownie pamiętam TDK).

PS. Bibliografia:
Awatar użytkownika
B&B
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7225
Rejestracja: października 9, 2005, 10:14 pm
Lokalizacja: spod warmińskiego lasu...

Postautor: Betsztyn » września 1, 2008, 2:24 pm

Chromowki TDK i Maxel'a byly nie do zagiecia, ale to juz niemal nowozytne czasy.
Awatar użytkownika
Betsztyn
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 5454
Rejestracja: listopada 15, 2007, 3:38 pm

Postautor: Marek Kaczanowski » września 1, 2008, 4:44 pm

Czym to się sklejało taśmę jak się zerwała? Aceton, zmywacz do paznokci ?
Z gramofonów było u mnie takie radio jak na powyższym zdjęciu, chyba Diora. Na tym hulały pocztówki dżwiękowe.
Póżniej Mister Hit i Daniel. Nadeszła taka nostalgia i Daniela chcę uruchomić.
Magazyn Bluesowy - niedziela godz 22:00
słuchaj przez internet *
Awatar użytkownika
Marek Kaczanowski
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 26331
Rejestracja: listopada 23, 2006, 7:34 pm
Lokalizacja: Częstochowa

Postautor: Andrzej Jerzyk`e » września 1, 2008, 5:00 pm

Panowie! Łezka sie w oku kręcii!
Awatar użytkownika
Andrzej Jerzyk`e
Ojciec Dyrektor
Ojciec Dyrektor
 
Posty: 25314
Rejestracja: kwietnia 16, 2004, 8:54 pm
Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski

Postautor: Matragon » września 1, 2008, 7:27 pm

ile ja bym dał żeby sobie znów odpalić moją ZK 125 ... i puścić Biały Album z czarnej taśmy BASF ... ech ... albo nagrać coś z "trójki" późno w nocy ...

początek lat 80 - tych ...
Follow the Snake - Eat Apples!
Matragon - Facebook Fan Page
Matragon
ZAPPALENiEC
ZAPPALENiEC
 
Posty: 6577
Rejestracja: kwietnia 18, 2007, 12:43 pm

Postautor: Marek Kaczanowski » września 1, 2008, 8:04 pm

Pamiętam jak nie miałem jeszcze longplaya Ten Years After ale kupiłem na pocztówce
Love Like A Man. Jaka była radość.

początek lat 70 - tych ... :D
Magazyn Bluesowy - niedziela godz 22:00
słuchaj przez internet *
Awatar użytkownika
Marek Kaczanowski
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 26331
Rejestracja: listopada 23, 2006, 7:34 pm
Lokalizacja: Częstochowa

Postautor: sawyer » września 1, 2008, 8:11 pm

Jedną z moich ulubionych pocztówek był "July mornig" Heep-ów. Miałem go na pocztówce z widokiem Kremla. A jak miałem z 10 lat, to byłem zakochany w "Girl" Beatlesów. Z "Girl" na pocztówce był nagrany jakiś śmieszny kawałek Trubadurów.
Jurek Sawicki
Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
sawyer
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 4668
Rejestracja: kwietnia 14, 2008, 1:36 pm
Lokalizacja: Poznań

Postautor: Marek Kaczanowski » września 1, 2008, 8:34 pm

Tak, nieraz te utwory były tak dobrane że ogarniała rozpacz.
Magazyn Bluesowy - niedziela godz 22:00
słuchaj przez internet *
Awatar użytkownika
Marek Kaczanowski
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 26331
Rejestracja: listopada 23, 2006, 7:34 pm
Lokalizacja: Częstochowa

Postautor: Matragon » września 2, 2008, 6:42 am

Ja się na pocztówki nie załapałem ... nie ta epoka :)

Magnetofon szpulowy ZK-120 dostałem na 7 urodziny ...
ale tak naprawdę korzystałem z niego (choć był rodziców) od 5 roku życia ...
to był 1981 rok

Miałem też radio STERN w drewnianej obudowie, podłączało się toto do magnetofonu takim szarym kablem z 5 bolcami we wtyczce i nagrywało się to co w "trójce" dobrego leciało ... czyli praktycznie wszystko :) Największa radocha była z "Listy Przebojów" Niedźwiedzkiego ... kiedy się w kuchni siedziało (żeby młodszego brata nie budzić), ze sprzętem gotowym do nagrywania ... i jak tylko Niedźwiedź zapowiedział coś w stylu "Brothers in Arms" ... to zielone listki szły w ruch :) Pamiętam też audycje Manna w "trójce" ... a nawet jakiś program w tv z którego też nagrywałem dźwięk na szpulowca ...

Pod koniec podstawówki dopiero przeszedłem ze szpul na kasety ... i to niechętnie ... no ale na szpulach nikt nie wydawał płyt, a na kasetach wtedy było wszystko !!!
No to się zaczęło zbieractwo i nagrywanie z tzw. "Studio Nagrań" ... hehe ...

Ale szpulowca to ja sobie chyba kiedyś skądś odkupię, i nagram sobie jeszcze raz "Biały Album" / "Abbey Road" i "Let it Be" na jedną szpulę (koniecznie czarną BASF) i posłucham tych płyt tak jak wtedy ...

Sawyer - jesteś genialny, wzruszyłeś kilku dorosłych facetów ...
Follow the Snake - Eat Apples!
Matragon - Facebook Fan Page
Matragon
ZAPPALENiEC
ZAPPALENiEC
 
Posty: 6577
Rejestracja: kwietnia 18, 2007, 12:43 pm

Postautor: sawyer » września 2, 2008, 7:31 am

matragon pisze:...z czarnej taśmy BASF ...


BASF-y się miało. Burżuj jeden :wink:
Jurek Sawicki
Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
sawyer
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 4668
Rejestracja: kwietnia 14, 2008, 1:36 pm
Lokalizacja: Poznań

Postautor: Matragon » września 2, 2008, 7:36 am

sawyer pisze:
matragon pisze:...z czarnej taśmy BASF ...


BASF-y się miało. Burżuj jeden :wink:


:) większość miałem ORWO ... czarną BASF w plastikowym pudełku dostałem na gwiazdkę i była kupowana PEWEX'ie ... wolałem to niż jakiś samochodzik czy klocki :)
Follow the Snake - Eat Apples!
Matragon - Facebook Fan Page
Matragon
ZAPPALENiEC
ZAPPALENiEC
 
Posty: 6577
Rejestracja: kwietnia 18, 2007, 12:43 pm

Postautor: Robert007Lenert » września 2, 2008, 9:13 am

To byly inne czasy. O muzyke sie walczylo. Nie bylo tak latwo jak dzisiaj. Ja potrafilem przebyc kilkanascie km, by dotrzec do kolegi, ktory posiadal ciekawe winyle. Wszystko po to, by jeden z nich przegrac na magnetofon. Ten ostatni oczywiscie targalem z soba. Co istone te kilometry pokonywalem motorowerem marki Jawa :)
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7074
Rejestracja: października 22, 2004, 5:31 pm
Lokalizacja: Galicja, to oczywiste:)

Postautor: natalial » września 2, 2008, 9:19 pm

bardzo ciekawy artykuł, ech rzeczywiście musiało być sporo zabawy, dzięki bogu teraz inne czasy, ale słuchanie gramofonu musiało mieć więcej uroku niż mp3
natalial
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 20
Rejestracja: grudnia 15, 2007, 3:20 pm

Postautor: Robert007Lenert » września 2, 2008, 9:34 pm

natalial pisze:bardzo ciekawy artykuł, ech rzeczywiście musiało być sporo zabawy, dzięki bogu teraz inne czasy, ale słuchanie gramofonu musiało mieć więcej uroku niż mp3

Gramofon to nie przezytek!!! Magia czarnej plyty trwa!!! Znam kilka osob z tego forum , ktore podzielaja moje zdanie :)
Awatar użytkownika
Robert007Lenert
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7074
Rejestracja: października 22, 2004, 5:31 pm
Lokalizacja: Galicja, to oczywiste:)

Postautor: margo » września 2, 2008, 9:53 pm

matragon pisze:Sawyer - jesteś genialny, wzruszyłeś kilku dorosłych facetów ...

i jedną dorosłą kobietkę jeszcze
też pamiętam tamte czasy
Małgorzata teraz Jastrzębska
Awatar użytkownika
margo
Child In Time
Child In Time
 
Posty: 3814
Rejestracja: lipca 6, 2005, 10:11 am

Następna

nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Muzykowanie

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 293 gości