rocken, stałeś się prawdziwym animatorem tego forum.
te stare tematy ciekawe - jakoś się chciało nam jeszcze wykłócać o pryncypia :)
a co do popularności wintera odpowiedź wydaje mi się dość prosta. johny nigdy chyba jakoś specjalnie nie zabiegał o media, jego sztuka jest dość mało uniwersalna, to i zamiast statusu gwiazdy rtv zyskał inny - stał się wykonawcą kultowym. myślę, że to nie gorsza pozycja w branży, charakteryzuje się tym, że wykonawca jest popularny właśnie wśród takiej publiczności, na jakiej mu zależy :)
a co do popularności w Polsce?
analizując (dość przypadkowo, ale jednak) różne wypowiedzi na fb czy youtubie, mogę tu zademonstrować wyobrażenie przeciętnego Polaka o bluesie:
tu jest właściwie wszystko. rytm, fajna melodia, nie smutne (ale trochę molowe :), solówki (a jakże) i przystojni gitarzyści ;)
niestety, johny winter trochę pod te kryteria nie podlata:
ps. swego czasu znajomi brali udział w którymś z programów "talentowych" (nie wyemitowali ich zresztą chociaż mieli dużo punktów, ale mieli zwykłe życiorysy) i byłem zszokowany gustem tej publiki zebranej w telewizorze - dostała spazmów euforii kiedy na scenie pojawiło się trio akordeonowo-klarnetowo-trąbkowe i zagrało wiązankę nie znanych mi przebojów discopolo. co prawda w tym zestawie brzmiało to bardzo odjazdowo i psychodelicznie (tym bardziej że WSZYSCY fałszowali) ale to publiczności zbytnio nie tłumaczy.. no, wiedziałem, że chała w naszym kraju jest najpopularniejsza, ale w tym wypadku okazało się, że nie miałem pojęcia jak głęboko jest dno.