Strona 1 z 2

William Clarke

Post: maja 15, 2008, 5:09 pm
autor: Krokietnik
Wspaniały harmonijkarz moim zdaniem stojący o półkę wyżej niz tacy muzycy jak Charlie Musselwhite Rod piazza czy nawet Carey Bell wlasnie jego kawałki skłoniły mnie do chromatyka
Co o Nim sądzicie?

Re: William Clarke

Post: maja 15, 2008, 5:20 pm
autor: Andrzej Jerzyk`e
Krokietnik pisze:Wspaniały harmonijkarz moim zdaniem stojący o półkę wyżej niz tacy muzycy jak Charlie Musselwhite Rod piazza czy nawet Carey Bell wlasnie jego kawałki skłoniły mnie do chromatyka
Co o Nim sądzicie?


Nie wiem w którym wydaniu "Twojego Bluesa", ale jest opracowanie znakomite Łukasza Rumpla na temat Harmonijki Kalifornijskiej. Między innymi jest tam także coś na temat Clarka. Łukasz (o ile wiem) jest takze zafascynowany Jego grą!!!

Post: maja 15, 2008, 8:47 pm
autor: Krokietnik
jaies namiary na Łukasza?
:D

Post: maja 15, 2008, 9:18 pm
autor: Andrzej Jerzyk`e
Krokietnik pisze:jaies namiary na Łukasza?
:D


www.teenagebeat.pl , ale coś strona nie działa. 3-tygodnie temu grałem w mojej audycji nową ich płytę "Proszę Powiedz". Łukasz gra w stylu Kalifornijskim!!!.
Na stronie Delty Andrzeja Matysika, poszperaj w nieco starszych archiwach Twojego Bluesa i z pewnoscia znajdziesz ten artykuł!!!

Post: maja 15, 2008, 10:06 pm
autor: Sław
William był jednym z pierwszych harmonijkarzy, którzy powalili mnie na kolana. Jest wg mnie klasykiem. Dlatego znalazł się w kanonie na mojej stronie - http://ftb.blues.org.pl/?m=41

Szepnę cichutko, że zamierzam puścić ze dwa kawałki w najbliższej audycji.
Ale nie zgodzę się, że jest lepszy od tych, których Krokietnik wymieniłeś. Po prostu jest sobą, ale oni też.
Pozdrawiam Sławek

Post: maja 16, 2008, 1:30 pm
autor: nowo-narodzony
William Clarke, jeden z moich ulubionych harmonijkarzy. Zawsze bardzo chetnie słucham płyt Groove Time, i Live in Berlin.

Krokietnik pisze:Wspaniały harmonijkarz moim zdaniem stojący o półkę wyżej niz tacy muzycy jak Charlie Musselwhite

Hmmm...

Post: maja 19, 2008, 5:40 pm
autor: Krokietnik
Panie andrzeju mi raczej chodzilo o namiary na iego samego :wink:

Post: maja 19, 2008, 5:42 pm
autor: Sław
Ale one tam są: http://www.teenagebeat.pl/kontakt.html

e-mail:

teenagebeat@o2.pl

telefon:
Łukasz Rumpel 506 611 557
Damian Koszera 509 300 568

Post: maja 19, 2008, 5:48 pm
autor: Andrzej Jerzyk`e
Sławek Turkowski pisze:Ale one tam są: http://www.teenagebeat.pl/kontakt.html

e-mail:

teenagebeat@o2.pl

telefon:
Łukasz Rumpel 506 611 557
Damian Koszera 509 300 568


A chyba znowu nie tak dawno, Łukasz był Gościem Sławka w FTB i wiele opowiadał. Myślę że ta audycja Sławka jest gdzieś do pobrania.
Sławku! Chyba się nie mylę, bo może znów mam jakieś zwidy...

Re: William Clarke

Post: maja 19, 2008, 5:48 pm
autor: bohdan
Krokietnik pisze:Wspaniały harmonijkarz moim zdaniem stojący o półkę wyżej niz tacy muzycy jak Charlie Musselwhite Rod piazza czy nawet Carey Bell

Zdobądź płytę "Last Night" Carey Bella. Może się zdarzyć, że wszyscy będą stać na tej samej półce 8)

Dla mnie William Clarke, to niezła impreza! No i ma bardzo ładne instrumentalne kawałki.

Post: maja 19, 2008, 8:11 pm
autor: Krokietnik
mmmm a jego wykonanie "Work Song"?

Post: maja 20, 2008, 6:34 pm
autor: bohdan
Nie słyszałem takiego nagrania.

Re: William Clarke

Post: maja 27, 2008, 4:50 pm
autor: P.Szymański
Krokietnik pisze:Wspaniały harmonijkarz moim zdaniem stojący o półkę wyżej niz tacy muzycy jak Charlie Musselwhite Rod piazza czy nawet Carey Bell wlasnie jego kawałki skłoniły mnie do chromatyka
Co o Nim sądzicie?


Możesz rozwinąć? Bo ciekawy jestem dlaczego? Ze względu na chromatyka? Jeśli tak, to chyba rzeczywiście nie ma porównania.

Dla mnie partie harmonijki na płytach WC są wzorem logiki, jakiegoś sensu. Są doskonałe formalnie.
Niestety nie widziałem go na żywo. ZaśCarey Bella widziałem w Polsce i bardzo pozytywnie odebrałem jego występ jako całokształt.
Musselwhite'a też widziałem. Wytrzymałem te lawiny dźwięków 15 min.

Post: maja 27, 2008, 5:28 pm
autor: przemak2
nowo-narodzony pisze:William Clarke, jeden z moich ulubionych harmonijkarzy. Zawsze bardzo chetnie słucham płyt Groove Time...


Kurcze... Na pewno chodzi o plyte Groove Time? Ta konkretnie?

http://www.cduniverse.com/search/xx/mus ... e+Time.htm

Bo... mam ja, dostalem... I pierwszy utwor, Daddy Pinnochio, powala - ale w sensie negatywnym, niestety. Moze wokal i harmonijka jakos ujda, ale to, co tam wyprawia reszta muzykow, to wola o pomste do nieba. I w sumie niewazne, kto zle gra, utwor jest zagrany paskudnie. Nawet w Enerde tak kwadratowo nie grali... a na pewno rowniej ;-)
Mozna podsluchac na powyzszej stronie, maly kawalek, ale troche slychac.
IMO muzyk tej klasy nie powinien wypuszczac takiego nagrania jako pierwszego numeru na plycie.
Ale z drugiej strony co ja tam wiem o harmonijce ;-)

Post: maja 28, 2008, 12:56 pm
autor: Bart Łęczycki
Cześć przemak2!
Ja również uwielbiam "Billa" Clarke'a. Był pierwszym harmonijkarzem którego zagrywki studiowałem analizowałem i chłonąłem z błękitnej kasety magnetofonowej :) Dlatego mam do Jego muzyki wyjątkowy sentyment.

Przeanalizowałem ten utwór pod kątem linii basowej, tempa oraz współbrzmienia czy interakcji instrumentów z sekcji rytmicznej.
Zrobiłem pomiar moim metronomem Wittner.
Początek utworu jest w tempie ok 120 zaś kończy się 122 czyli jak bluesowe normy świetnie!
Jeśli chodzi o linie basu to zrobiłem małą equalizację aby lepiej odseparować najniższe częstotliwości. Faktycznie do tego instrumentalisty można się przyczepić. Nie wiem dlaczego ale zdaje się że momentami mija się z tzw "tajmem"!
Można postawić pytanie dlaczego taki utwór ujrzał światło dzienne?

Zapewne nie dowiemy się tego... Ale wiem jedno, że rozkładając utwór na czynniki proste, patrząc wybiórczo na dany element może nam umknąć coś naprawdę ważnego...
Zdaje się że Miles Davis z technicznego punktu widzenia grał na trąbce po prostu kiepsko (znacznie gorzej niż np. W. Marsalis), miał wiele "kiksów" i niedopracowanych dźwięków, natomiast chyba nikt nie kwestionuje wartości jego solówek?!

Płyta Groove Time należy do ścisłej czołówki moich ulubionych płyt bluesowych choć nie jest pozbawiona niedociągnięć.
Tak, utwór Daddy Pinnochio jest zagrany nieco nierówno (choć ja bym tego nie nazwał "graniem kwadratowym"), basista może na ciężkim kacu albo bolał go ząb, kto wie?! Również William Clarke odrobinę fałszuje jak na moje ucho... Jednak patrząc całościowo moim zdaniem utwór jest znakomity, podkreślam jako CAŁOŚĆ.

Co do niemieckiego grania to moim zdaniem niektóre kapele ze wschodniech Niemiec swingują jak cholera :) Polecam B.B. & The Blues Shacks - rewelacja!!!

Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam i sobie radości ze słuchania nieodżałowanego Williama Clarke

Post: maja 28, 2008, 8:17 pm
autor: przemak2
Bart Łęczycki pisze:Przeanalizowałem ten utwór pod kątem linii basowej, tempa oraz współbrzmienia czy interakcji instrumentów z sekcji rytmicznej.
Zrobiłem pomiar moim metronomem Wittner.
Początek utworu jest w tempie ok 120 zaś kończy się 122 czyli jak bluesowe normy świetnie!


Nie o to chodzi, Wszyscy przyspieszaja, to nie jest zaden problem.

Bart Łęczycki pisze:Jeśli chodzi o linie basu to zrobiłem małą equalizację aby lepiej odseparować najniższe częstotliwości. Faktycznie do tego instrumentalisty można się przyczepić. Nie wiem dlaczego ale zdaje się że momentami mija się z tzw "tajmem"!
Można postawić pytanie dlaczego taki utwór ujrzał światło dzienne?

Zapewne nie dowiemy się tego... Ale wiem jedno, że rozkładając utwór na czynniki proste, patrząc wybiórczo na dany element może nam umknąć coś naprawdę ważnego...


Nie tylko bas, rowniez traby graja paskudnie kwadratowo... W tej konkretnej sytuacji trudno w ogole wypowiadac sie o graniu lidera - bo czy On gral do tej sekcji, czy do innej, czy sekcja grala pod niego, czy przedtem, czy grali razem ale sie nie slyszeli, czy byli narabani - nie wiemy, ale taki utwor pierwszy na plycie?

Bart Łęczycki pisze:Zdaje się że Miles Davis z technicznego punktu widzenia grał na trąbce po prostu kiepsko (znacznie gorzej niż np. W. Marsalis), miał wiele "kiksów" i niedopracowanych dźwięków, natomiast chyba nikt nie kwestionuje wartości jego solówek?!


No nie - to jednak cos innego. Nawet zakladajac, ze gral kiepsko na trabce, to sekcje mial ze mucha nie siada. Ale nie gral kiepsko. Ale nawet jakby gral, to w momencie, kiedy nie gral, to zarlo. Tu nie zre.

Bart Łęczycki pisze:Tak, utwór Daddy Pinnochio jest zagrany nieco nierówno (choć ja bym tego nie nazwał "graniem kwadratowym"), basista może na ciężkim kacu albo bolał go ząb, kto wie?! Również William Clarke odrobinę fałszuje jak na moje ucho... Jednak patrząc całościowo moim zdaniem utwór jest znakomity, podkreślam jako CAŁOŚĆ.


No wlasnie tu sie nie zgadzam. Ten utwor nie jest znakomity jako calosc, bo pierwsze, co mi sie rzuca "na uszy", to nierowne granie - od samego poczatku. W naszej muzyce mozna sobie falszowac - zreszta w kanonach europejskich nawet trzeba - ale rytm musi byc perfekt. Tu tego nie ma. To moim zdaniem bardzo zle - moze przymiotnik kwadratowy nie jest najlepszy... Po prostu dziadowsko graja...

Ja tak pisze, bo po prostu kocham ten rodzaj muzyki i tyle - zalezy mi na zwiekszeniu swiadomosci wszystkich sluchajacych. Z drugiej strony ponad 20 lat jestem realizatorem nagran i z doswiadczenia wiem, jak wiele rzeczy umyka zwyklemu sluchaczowi - nie zdaje sobie sprawy, dlaczego, ale utwor nie zre... Trzeba sluchac i sluchac, w kolko, poznawac, wgryzac sie - a wzmiankowany utwor jest niestety doskonalym przykladem, jak mozna spieprzyc taki piekny kawal muzyki...

Bart Łęczycki pisze:Co do niemieckiego grania to moim zdaniem niektóre kapele ze wschodniech Niemiec swingują jak cholera :) Polecam B.B. & The Blues Shacks - rewelacja!!!


Niektore moze ;-)

Mozesz nie pamietac, ale kiedys "Telewizyjny Music Hall" z NRD ze wszystkimi wykonawcami spiewajacymi po niemiecku to bylo cos ;-)
Generalnie "enerdowskie" granie to IMO np. brzmienie niektorych plyt jednego z moich ulubionych zespolow - "Blues Band". W niektorych nagraniach studyjnych - w sumie masakra, jak na taki zespol to szkoda gadac... a z koncertu wychodzilem ze lzami w oczach - i nie tylko ja, rowniez koledzy z mojego zespolu, ktorzy albo nie znali albo wrecz nie lubili tej kapeli, byli pod duzym wrazeniem wlasnie shuffla, jakiego produkowali. Z drugiej strony - przyklad idealnego, dla mnie idealnego grania to Fabulous Thunderbirds - z wypiekami sluchalem pierwszych plyt, nagrywanych na magnetofon Aria z "Bielszego odcienia bluesa" (musialem urywac sie z wykladow, zeby w poniedzialek o 15:05 byc domu) - do teraz starszy Vaughan, ich pierwsza sekcja z leworecznym basista (jak w BluesBandzie) i oczywiscie Kim Wilson to po prostu cos niesamowitego...

Post: maja 28, 2008, 9:42 pm
autor: bohdan
Odpaliłem właśnie Daddy Pinocchio z omawianej płyty, bo opinie po prostu mnie zadziwiły.

Wiem, że przemak2 zdania nie zmieni, ale tak się negatywnie naprodukował nt. tego utworu, że ja napiszę coś bardziej pozytywnego.

Kwadratowe granie? W życiu! Wokal - super. Przecież on śpiewa całym sercem. To co na harmonijce w tym kawałku wyprawia jest niesamowite. Ma się czasem wrażenie, że czas zwalnia. A ile ekspresji! Gdzieś pomiędzy zabłąkało się solo gitary - nic się nie można przyczepić.

Co do Twojej opinii o trąbkach też kompletnie się nie zgadzam. Przecież wspaniale wspomagają wspomnianą gitarę gdzieś w drugim i 3 chorusie jej sola.

Ten kawałek ma GROOVE! Że kiepski gdzieś jest? Chyba inne nagrania mamy... ;)

Post: maja 28, 2008, 9:57 pm
autor: przemak2
Antek Kurek pisze:Odpaliłem właśnie Daddy Pinocchio z omawianej płyty, bo opinie po prostu mnie zadziwiły.

Wiem, że przemak2 zdania nie zmieni, ale tak się negatywnie naprodukował nt. tego utworu, że ja napiszę coś bardziej pozytywnego.

Kwadratowe granie? W życiu! Wokal - super. Przecież on śpiewa całym sercem. To co na harmonijce w tym kawałku wyprawia jest niesamowite. Ma się czasem wrażenie, że czas zwalnia. A ile ekspresji! Gdzieś pomiędzy zabłąkało się solo gitary - nic się nie można przyczepić.

Co do Twojej opinii o trąbkach też kompletnie się nie zgadzam. Przecież wspaniale wspomagają wspomnianą gitarę gdzieś w drugim i 3 chorusie jej sola.

Ten kawałek ma GROOVE! Że kiepski gdzieś jest? Chyba inne nagrania mamy... ;)


Nie, chyba mamy te same nagrania ;-)

Pierwsze dwa obroty dyskwalifikuja ten utwor - tam kuleja deciaki i bas, kwestia dyskusyjna jest na ile, czy w ogole wylot, czy ewentualnie jako siodmy numer na plycie. Ja, jak pisalem, dostalem ta plyte - na zasadzie "chcesz? to masz" - od naprawde dobrego muzyka - obawiam sie, ze On tez wysluchal tyle, ile ja ;-)
Potem w sumie sie poprawia... Moze i w trzecim obrocie i dalej jest lepiej... ale piewrsze dwa obroty - masakra!

I teraz - OK, lider gra i spiewa zarabiscie, nie mowie, ze nie - ale popatrzcie na to z dystansu - do czego On, kurde, gra i spiewa? Do TAKIEGO podkladu? Przeciez po paru taktach powinno byc "OK, hold on, let's start once again from the beginning" a nie jakies solowki. A te deciaki - dogrywane byly? A moze grali razem - ale to co, nie bylo innej wersji? Byla, ale gorsza? Kto za to odpowiada? Clarke, producent? Nie wiem i nie obchodzi mnie to. Bardziej natomiast mnie obchodzi, ze muzycy - i to tez wypowiadajacy sie w tym watku - nie slysza tego, o czym pisze - a to niestety oznacza, ze sami grajac moga popelniac takie bledy... a to smutne, bo IMO to powinni przynajmniej slyszec wszyscy, ktorzy uwazaja sie za muzykow, a juz bluesowych to w ogole...
Wkurzony jestem, internet mi w firmie siadl dzisiaj, ale naprawde - ta plyta (no dobra, pierwsze dwa obroty pierwszego utworu) to od paru lat moj ulubiony przyklad, jak mozna spieprzyc cos tak pieknego jak nasza muzyka...
OK - jutro wyslucham calej w calosci ;-)

Post: maja 29, 2008, 7:05 am
autor: B&B
Mógłby kolega wystawić ten kawałek w mp3 czy jakims tam formacie sieciowym?
Chętnie sprawdzę, czy mam słuch i poczucie rytmu 8)

Post: maja 29, 2008, 8:28 am
autor: Sław
B & B!
Puszczałem ten numer dwie audycje temu. Jeszcze wisi w archiwum.
I już ci mogę odpowiedzieć, czy masz słuch i poczucie rytmu. - Nie masz. ;)
Pozdrawiam Sław

Post: maja 29, 2008, 8:42 am
autor: B&B
Sławek Turkowski pisze:B & B!
Puszczałem ten numer dwie audycje temu. Jeszcze wisi w archiwum.
I już ci mogę odpowiedzieć, czy masz słuch i poczucie rytmu. - Nie masz. ;)

No to mnie załamałeś :cry:
ale przy okazji: dlaczego strona http://ftb.blues.org.pl działa jakby nie działala, a playlistyto już żadnej nie da sie odczytać, he?

Post: maja 29, 2008, 8:47 am
autor: Sław
Co do strony, to off top. Ma działać poprawnie niebawem. Przesłuchałeś już kawałek? przesłałem ci na priva.

Post: maja 29, 2008, 9:42 am
autor: Bart Łęczycki
Witam ponownie!
Zgadzam się że RYTM i BRZMIENIE to dwa najważniejsze elementy dla muzyka.
Z realizatorskiego punktu widzenia mam wrażenie że przyzwyczailiśmy się do produkcji komputerowych gdzie w Pro Toolsie, Sonarze czy Cubase czyścimy materiał dźwiękowy czasem aż do obrzydliwości. Moim zdaniem właśnie wtedy wychodzi "sterylny kwadrat" i od razu słychać że to nagranie studyjne i że prawdopodobnie żaden z muzyków nawet nie spotkał się w studio.

Jak wspomniałem wahania pulsu owszem są, ale w kontekście muzyki nagrywanej na żywo (a tu zdaje się że tak było) są dopuszczalne małe smaczki które współcześnie zapewne byłyby pieczołowicie czyszczone.
Być może William Clarke jako spadkobierca dokonań Little Waltera i George'a Smitha miał inne podejście do nagrań. Może nagrywał pierwszy "take" jak wielu jazzmanów a później nie robił kolejnych wersji?
Kto wie, być może jego nałóg przyćmił nieco jego muzyczny zmysł?
Doprawdy nie wiem i stratą czasu jest dla mnie zastanawianie się nad tym.

Pozdrawiam swingująco!

Post: maja 29, 2008, 10:22 am
autor: przemak2
Bart Łęczycki pisze:Z realizatorskiego punktu widzenia mam wrażenie że przyzwyczailiśmy się do produkcji komputerowych gdzie w Pro Toolsie, Sonarze czy Cubase czyścimy materiał dźwiękowy czasem aż do obrzydliwości. Moim zdaniem właśnie wtedy wychodzi "sterylny kwadrat" i od razu słychać że to nagranie studyjne i że prawdopodobnie żaden z muzyków nawet nie spotkał się w studio.

Jak wspomniałem wahania pulsu owszem są, ale w kontekście muzyki nagrywanej na żywo (a tu zdaje się że tak było) są dopuszczalne małe smaczki które współcześnie zapewne byłyby pieczołowicie czyszczone.


Nie moge sie zgodzic. Gdyby bylo tak, ze TYLKO dzieki edycji komputerowej mozna by bylo grac rowno i z jajem, to mialbys racje. Ale na szczescie tak nie jest! Ten utwor jest po prostu zle zagrany. To nie sa male smaczki czy wahania pulsu - to sa bledy, ktore powinny byc poprawione albo caly utwor odrzucony - pomijajac tak oczywisty fakt, ze muzycy na poziomie w ogole do czegos takiego nie powinni dopuscic. Dla mnie ten utwor przez to nie ma jaja i nie kopie - jakby zagrac to tak, jak powinno byc, to dopiero by szczeki na podloge polecialy - a rowne i z jajem granie to tez jest skladnik brzmienia!
Porownajcie sobie ta sekcje z nagraniami Muddy Watersa z lat '70 - przeciez bez komputera, a i pomylki sie zdarzaja, ale walec jedzie i nie bierze zakladnikow...
Oczywiscie nie dyskwalifikuje to ani dokonan Clarka, ani nawet tej plyty - chce tylko zwrocic uwage, ze muzyk takie rzeczy powinien slyszec od razu i wiedziec, co to jest i skad sie wzielo. Jezeli nie bedziemy sluchali, to co mozna powiedziec o graniu? Czy tak samo sluchamy na koncercie kolegow z zespolu, jak "wspolpracuja" ze soba muzycy w tym utworze? Mozna ostatecznie wybaczyc, jak ktos nie umie - ale oni chyba umieja?

Post: maja 29, 2008, 11:05 am
autor: Sław
Wiem, że muzycy mają swoje skrzywienia zawodowe, ale widzę, że w porównaniu z realizatorami to jest betka.
Kiedyś też rozmawiałem z jednym. Zachwycał się płytą Clapton/B. B. King, a ja mu podrzuciłem do posłuchania Johnnego Dyera z Holmstromem. On na to, nie, nie, niby ok, ale to brzmi jak studnia...
(To MA TAK brzmieć, bo to świadome nawiązanie do lat 50. Zresztą studia też nie za miliony dolarów). Ale on nie zauważył w ogóle muzyki. Tu mamy podobnie.

A dla zainteresowanych tym clarkowym "skandalem" do posłuchania tu: Daddy Pinnochio

Pozdrawiam Sław

Post: maja 29, 2008, 11:30 am
autor: przemak2
Sławek Turkowski pisze:on nie zauważył w ogóle muzyki. Tu mamy podobnie.


Zaraz - gdzie ja pisze o realizacji tego nagrania???
Ja pisze tylko o muzyce! Z realizacja nie ma to nic wspolnego. To jest muzyka, graja na instrumentach. Slyszycie to, o czym pisze? Jezeli slyszycie, to koniec dyskusji, jezeli nie, to... tez koniec ;-)

Post: maja 29, 2008, 12:03 pm
autor: B&B
przemak2 pisze:
Sławek Turkowski pisze:on nie zauważył w ogóle muzyki. Tu mamy podobnie.

Zaraz - gdzie ja pisze o realizacji tego nagrania???

Napisałeś, że jesteś realizatorem od 20 lat i zostałeś zakwalifikowany do tej właśnie grupy :lol:

Post: maja 29, 2008, 12:11 pm
autor: przemak2
B&B pisze:
przemak2 pisze:
Sławek Turkowski pisze:on nie zauważył w ogóle muzyki. Tu mamy podobnie.

Zaraz - gdzie ja pisze o realizacji tego nagrania???

Napisałeś, że jesteś realizatorem od 20 lat i zostałeś zakwalifikowany do tej właśnie grupy :lol:


No wlasnie - wystarczy uogolnienie, przypieta latka i juz - nie ma problemu, gosciu sie czepia. A na basie gram sporo dluzej niz te 20 lat, w stalym skladzie w przyszlym roku bedzie 25... I prosze, posluchajcie, bo to slychac. Nie wartosciuje tego zjawiska, ale takie rzeczy muzyk slyszec musi, przynajmniej w cudzym graniu, choc i we wlasnym by sie przydalo ;-)

Post: maja 29, 2008, 12:18 pm
autor: B&B
No to odsłuchałem. Moja opinia nie może być w pełni obiektywna po powyższych sugerujących komentarzach, na dodatek to tylko mp3-128kbps i komputerowe słuchawki, ale coś tam mi się udało wysłyszeć...
Z basem jest na pewno kłopot, że "nie kopie". Ale przyczyn jest kilka - to jest zapewne kontrabas (który na dodatek brzmi jak pierdząca basetla albo rozstrojona tuba) i jego dźwięk jest dla mnie bardzo rozmyty - nie słyszę go punktowo (wtedy by kopało najbardziej!), chwilami słyszę wręcz jakby fałszował. No i nie da się ukryć, że czasami bas się spóźnia, tego się raczej nie da wytłumaczyć "rozmyciem".
Trąby - bardzo skromna aranżacja, bez polotu i jakiejś inwencji, dodają kolorytu choć atmosfery nie podnoszą.
W sumie duży rozdźwięk między wielką dynamiką i ekspresją harmonijki a śpiącą sekcją.
To tyle od słuchacza nie będącego muzykiem ani realizatorem po odsłuchu komputerowym 8)
W/B.

Post: maja 29, 2008, 2:43 pm
autor: Krokietnik
sciagam :D coz za honor słynny Bart Łęczycki na zalozonym przeze mnie teacie :)