Django Unchained

czyli: muzyka, filmy, zdjęcia

Moderator: mods

Django Unchained

Postautor: ref » stycznia 13, 2013, 1:51 pm

Jest 3 w nocy. Właśnie obejrzałem najnowsze dzieło Tarantino. Fakt, że jestem jego wielkim fanem, i że w dniu premiery pójdę do kina, może tłumaczyć, dlaczego nie potrafiłem się doczekać. Niezwykle rzadko rekomenduję filmy, ale o "Django" mogę powiedzieć tylko jedno: poruszający. Film opowiada prywatną historię niewolnictwa w przededniu wybuchu Wojny Secesyjnej, w sposób tak absurdalnie przekonujący, że na mojej twarzy do tej pory, mimowolnie wypisana jest satysfakcja. To kino akcji, ale uzasadnionej: przyczyna - skutek. Mnie przypomniał granicę między dobrem i złem wytyczoną już przez Eastwooda, i Tarantino, nie dość, że kontynuuje dobre tradycje, to bierze się za tak trudny temat od strony, wydawać by się mogło niewykonalnej. Bowiem, jak pastiszem opowiedzieć problem XIX wiecznej Ameryki? Ustawić przed kamerą białego, a potem poskromić jego chore zapędy, konfrontując to z negatywem - tęsknotą i miłością czarnoskórych. Owszem, ale do humoru dodajcie nostalgię. Jestem przekonany, że uświadomicie sobie znakomitość tej krwawej opowieści, co więcej, dosięgnie Was wartościowa refleksja. W innej niż "rap-western" konwencji uroniłbym łzę, a tak - dzika żądza sprawiedliwości. Mówię Wam, wyszło R E W E L A C Y J N I E!!! Polecam Django Wszystkim, a miłośnikom bluesa ścieżkę dźwiękową dodatkowo.

Fragment ścieżki poniżej:

http://www.youtube.com/watch?v=CMoqA7RtNrM
12 Taktów - muzyczny punt wyjścia /
Rafał Maciak
Awatar użytkownika
ref
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3289
Rejestracja: stycznia 23, 2007, 11:07 pm

Postautor: Rock-A-Billy » stycznia 25, 2013, 11:06 pm

Film jest stekiem bzdur złożonym ze sprawnie i ciekawie obrobionych kalek spaghetti westernów z lat 70-tych i to raczej tych drugorzędnych. Do tego dochodzi niezła, stylizowana muzyka oraz trzy świetne role:niemieckiego łowcy nagród, właściciela plantacji i wrednego, starego czarnucha z tejże plantacji. I na tym zalety raczej się kończą. Film wykorzystuje wszystkie te same środki artystyczne co pewne poprzednie irytujące mnie dzieła tego reżysera. Mam tu na myśli obie części filmu "Kill Bill", których po prostu nie trawię. O bredniach typu "Bastards of War" czy jakoś tak nie chce mi sie nawet pisać.
Osobiście nigdy nie pozwoliłem by zgraja medialnych klakierów przekonała mnie że Tarantino robi dobre filmy. Do kina poszedłem z żoną, która uwielbia Leonardo di Caprio :) Ja sam również uważam go za bardzo dobrego aktora, który już dawno wyłamał się z przyklejonej ze schematu ślicznego filmowego chłoptysia.

Jakiego opowiadania historii XIX w. USA ty się w tym dopatrujesz? Film jest kompletnie ahistorycznym wymysłem, który całkowicie mija się z prawdą historyczną poczynając od rzeczywistego traktowania czarnych niewolników na Południu, a kończąc na używanej przez bohaterów broni.
W istocie rzeczy w latach 50-tych czy 60-tych XIX w. nikt rozsądny na Południu nie katował bezmyślnie czy też dla zabawy swoich niewolników. Zdecydowana większość była traktowana przez właścicieli przyzwoicie. Przemawiało za tym to, że wówczas byli już "towarem" rzadkim i drogim. Na Południu w ogóle niewielu ludzi w tym czasie mogło sobie pozwolić na niewolników. Większość posiadaczy miała ich od 1 do 5, którzy często byli na statusie domowników. Plantacje z setkami czy tysiącami niewolników to rzadkość. Od początku XIX w.brytyjska marynarka wojenna znacznie utrudniała na Atlantyku import niewolników z Afryki do USA, zaś w latach 30 -tych lub 40-tych amerykański Kongres całkowicie zakazał ich przywozu. Rynek ograniczał się zatem do "rodzimego miotu". Nikt rozsądny nie psuje drogich i niezbędnych narzędzi pracy i tak zachowywała się większość ludzi na Południu.
W filmie bohaterowie szatkują przeciwników z wielostrzałowych karabinków Henry`ego, które pojawiły się dopiero pod koniec wojny secesyjnej (akcja dzieje się przed), łuski wyrzucane z bębenków wystrzelanych rewolwerów to też bzdura. Tzw. amunicja zespolona (łuska i pocisk razem)pojawiła się ładnych parę lat później. Do tego czasu używano rewolwerów typu kapiszonowego, które nie pozwalały na takie widowiskowe strzelaniny. Najbardziej wkurwiające w tych filmach jest jednak epatowanie absurdalną i nieuzasadnioną przemocą. Oprócz wykańczania tzw. złych, główny bohater bezmyślnie rozwala inne przypadkowe osoby np. siostrę właściciela plantacji i wrednego, starego czarnucha, którego przewinienia uprawniały co najwyżej do porządnego obicia mu gęby.
Najgorsze jednak jest to, że "Django" podobnie jak inne filmy tego reżysera traktuje przemoc w sposób iście rozrywkowy. Stanowi do niewątpliwą pożywkę dla debili, organizujących w USA cykliczne masakry z użyciem broni palnej, a zgromadzonym w kinie zidiociałym lemingom pozwala na upust nagromadzonej w nich chęci oglądania przemocy pod pozorem uczestnictwa w wydarzeniu artystycznym. Powiedzcie mi jaki walor artystyczny ma przedstawianie ofiar postrzałów z broni palnej, których łby groteskowo eksplodują niczym dojrzałe arbuzy, albo w leżącym na linii strzału facecie, tryskającym obicie krwią, który po otrzymaniu kolejnych kulek ani myśli umierać, tylko drze się coraz głośniej. i tryska krwią jeszcze bardziej Czy to jest [...] śmieszne? Wg mnie wcale, a w kinie ludzie przy tym rechotali. Ale wygląda na to, że ja chyba jakiś niedzisiejszy jestem. Pozbawiony jestem dystansu, poczucia humoru i ogólnie "niefajny". Całość oczywiście przy tym mocno politycznie poprawna. Układ ról w formule "dobrzy i źli" jest następujący: dobrzy czarni i tylko jeden zły (wredny stary czarnuch z plantacji właściciela granego przez Di Caprio) oraz źli biali o tylko jeden pozytywny biały bohater - niemiecki (!) łowca nagród.
Pomimo pewnych ciekawych pomysłów realizacyjnych, związanych z sięganiem do tzw. kinowego śmietnika, dzieła Quentina Tarantino, nie mają moim żadnych głębszych walorów tak artystycznych, jak i moralnych czy poznawczych. Stanowią raczej rozrywkę niskich lotów i naprawdę nie rozumiem tego medialnej wrzawy, która towarzyszy premierze każdego "dzieła" tego śmieciarza. Myślę, że on sam ma potem dobry ubaw przy czytaniu recenzji, gdzie rozmaici krytycy wychodząc z pozycji intelektualnych próbują doszukiwać się w tym śmietniku głębszych przekazów i wartości.
Awatar użytkownika
Rock-A-Billy
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1490
Rejestracja: stycznia 17, 2009, 8:51 pm

Postautor: Roj » stycznia 26, 2013, 9:13 am

Rock-A-Billy pisze:[..] Ale wygląda na to, że ja chyba jakiś niedzisiejszy jestem. Pozbawiony jestem dystansu, poczucia humoru i ogólnie "niefajny". [..].
Mam nadzieję, że to tylko twoje przemyślenia, a nie słowa żony zaraz po wyjściu z kina :D.
Awatar użytkownika
Roj
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7325
Rejestracja: sierpnia 8, 2009, 7:16 am
Lokalizacja: Rzeszów

Postautor: adamg53 » stycznia 28, 2013, 10:51 am

Rock-A-Billy- to jest film wybitnego twórcy, a ty wybitnym krytykiem widać nie jesteś bo się czepiasz rzeczy nie mających znaczenia. Ciekawe jak opisał byś film Hobbit czy temu podobne.
adamg53
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 59
Rejestracja: stycznia 21, 2010, 10:02 pm
Lokalizacja: Czeladź

Postautor: Rock-A-Billy » stycznia 28, 2013, 1:07 pm

adamg53 pisze:Rock-A-Billy- to jest film wybitnego twórcy, a ty wybitnym krytykiem widać nie jesteś bo się czepiasz rzeczy nie mających znaczenia. Ciekawe jak opisał byś film Hobbit czy temu podobne.


Za to ty jak widać masz sporo merytorycznych kontrargumentów, którymi nie zawahałeś się z nami podzielić :twisted: Wygląda na to, że nic nie zrozumiałeś z zamieszczonego przeze mnie tekstu. Może za długi? Wiem, w epoce kultury obrazkowej to bywa poważnym problemem.
Akurat Hobbita, jak i Władcę Pierścieni lubię bardzo (a jeszcze bardziej ich książkowe odpowiedniki, które przeczytałem po kilka razy). W przeciwieństwie do ciebie, potrafię odróżnić prawdziwe, wartościowe kino, które niesie ze sobą jakieś pozytywne wartości od dzieł tego typu "wybitnych" reżyserów. Jak mi wytłumaczysz z jakiego powodu Tarantino jest "wybitnym" reżyserem to stawiam ci flaszkę w realu.
Jak dla mnie jest on "wybitny" wyłącznie siłą ignorancji swoich fanów. Weźmy na przykład te zachwyty nad wprowadzaną do filmów muzyków (swoją drogą niezłą). Przepraszam, ale to naprawdę robić może wrażenie wyłącznie na tych co nigdy nie słyszeli Chucka Berry`ego albo Dicka Dale`a, szczytem dobrego rocka jest dla nich U2 itp.
Awatar użytkownika
Rock-A-Billy
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1490
Rejestracja: stycznia 17, 2009, 8:51 pm

Postautor: azazzello » stycznia 28, 2013, 2:43 pm

Rock-A-Billy pisze:Jak mi wytłumaczysz z jakiego powodu Tarantino jest "wybitnym" reżyserem to stawiam ci flaszkę w realu.


No przecie QT to GENIUSZ. Robi wszystkich w konia juz od wczesnej mlodosci. Zrobil w konia i Ciebie, bo zaplaciles karnie za jego , wg Twojej oceny, kolejnego gniota , mimo tego ze nie ma przymusu ogladania jego filmow. Ale nie przejmuj sie , jestes w dobrym towarzystwie :wink: :

"Pracował w wieku 16 lat jako bileter w kinie pornograficznym,
po czym został wyrzucony z pracy za kłamstwo co do wieku. W wieku 22 lat zatrudnił się w wypożyczalni kaset wideo w Manhattan Beach California.

Podczas pracy w wypożyczalni Tarantino opracował scenariusze dwóch filmów: Urodzeni mordercy i Prawdziwy romans. Pierwszy z nich sprzedał Oliverowi Stone’owi, a drugi – Tony'emu Scottowi. W ten sposób Tarantino
zebrał pieniądze potrzebne do stworzenia własnego filmu."
Awatar użytkownika
azazzello
blueslover
blueslover
 
Posty: 747
Rejestracja: sierpnia 17, 2006, 2:51 pm

Postautor: adamg53 » stycznia 28, 2013, 10:20 pm

Ty (Rock-A-Billy) już oznajmiłeś swoje odczucie co do umiejętności QT i NIC już nie jest w stanie tego zmienić, ja nie zamierzam rozbijać głową betonu, jeżeli chcesz aby udawadniać coś co jest oczywiste mówię "to nie ze mną te numery Brunner".
adamg53
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 59
Rejestracja: stycznia 21, 2010, 10:02 pm
Lokalizacja: Czeladź

Postautor: B&B » stycznia 29, 2013, 2:13 pm

W straszne skrajności koledzy wpadają, od geniusza do oszukańca :lol:
A to przecież po prostu porządne kino rozrywkowe i (aż) tyle. Dobro walczy i wygrywa ze złem - najbardziej pożądana konwencja amerykańskiego kina, i pewnie za nawet nominację do Oscara film dostał!
Ale "poruszający", "nostalgia" - no bez przesady, Tarantino co rusz mruga do nas oczkiem: bawcie się dobrze, to tylko bajka :lol:

ps. nie czuję sie zrobiony w konia, tym bardziej że korzystałem z filmu w wersji "for your considaration" ;)
Awatar użytkownika
B&B
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7225
Rejestracja: października 9, 2005, 10:14 pm
Lokalizacja: spod warmińskiego lasu...

Postautor: ref » stycznia 29, 2013, 6:51 pm

Moim zdaniem w filmie można dostrzec nostalgiczny wydźwięk, przecież ta jatka w końcu cichnie i pozostaje mieć nadzieję, że w tej opowieści dalsze losy bohaterów będą trochę lepsze.
Zaś jeśli chodzi o opowiedzenie historii XIX-wiecznej Ameryki, oczywiście ubezpieczyłem się od dosłowności, pisząc "pastisz". Nie widzę sensu doszukiwać się wiernego odwzorowania, Tarantino stawia na przejaskrawienie i to wychodzi naprawdę przyzwoicie. Kogoś, kto szuka w Django jakiś większych ideałów odesłałbym do innych tytułów, tu chodzi o fantazję, groteskę i kult krwi, czyli typową rozrywkę.
12 Taktów - muzyczny punt wyjścia /
Rafał Maciak
Awatar użytkownika
ref
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 3289
Rejestracja: stycznia 23, 2007, 11:07 pm

Postautor: Rock-A-Billy » lutego 1, 2013, 9:59 pm

Powiem Wam szczerze panowie, że ja po prostu nie chwytam o co chodzi w filmach Tarantino. Nie przekonuje mnie ten rodzaj twórczości, nie przemawia do mnie w zupełności. Nie bawi mnie ani nie intryguje, co najwyżej irytuje. Odnosząc się do Django Unchained, to jako wielki fan klasycznego westernu nie mogę po prostu znieść tego postawienia wszystkiego na głowie. Western ma nieść ze sobą pozytywne przesłanie i sławić wartości, który uczyniły USA potęgą. W Django tego niestety nie znajduję, może z wyjątkiem męskiej przyjaźni i lojalności w układzie Django - Schultz. Dlatego Django Unchained to nie western tylko niestety kolejny film Tarantino. Idąc do kina spodziewałem się czegoś innego, ale chyba naiwny byłem 8)
Awatar użytkownika
Rock-A-Billy
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1490
Rejestracja: stycznia 17, 2009, 8:51 pm

Postautor: rocken » lutego 10, 2013, 1:41 pm

Rock-A-Billy pisze:Film jest stekiem bzdur złożonym ze sprawnie i ciekawie obrobionych kalek spaghetti westernów z lat 70-tych i to raczej tych drugorzędnych. Do tego dochodzi niezła, stylizowana muzyka oraz trzy świetne role:niemieckiego łowcy nagród, właściciela plantacji i wrednego, starego czarnucha z tejże plantacji. I na tym zalety raczej się kończą. Film wykorzystuje wszystkie te same środki artystyczne co pewne poprzednie irytujące mnie dzieła tego reżysera.

Nie jestem jakimś wielbicielem twórczości QT, jednak recenzja Rock-A-Billy wydaje mi się zbyt przerysowana, zresztą cały ten film to jak napisał Azazzello robienie w "konia widza".
Odwołania do spaghetti westernów nie są kalką a raczej hołdem dla tego kina i kilka scen jest po prostu zwyczajną kopią.

Ten film można traktować jako satyrę na społeczeństwo USA, przecież tam jest wszystko, co obecnie potrzebuje amerykański widz, aby film odniósł sukces kasowy, połączenie Rambo, tradycji, okraszone tandetnym romantyzmem i na końcu wielki happy end w stylu żyli długo i szczęśliwie. Postrzeganie tego obrazu dosłownie to jak czytanie bez zrozumienia moim zdaniem.

Niestety takie czasy, że pisarstwo Paulo Coelho uchodzi za wyżyny literatury. QT jest geniuszem w tym rozumieniu że potrafi zrobić z tego wszystkiego "bekę" śmiechu a tłum i tak to kupi bez względu na to, że część się z tego się śmieje a druga traktuje poważnie jak dzieło sztuki.
"Moja muzyka jest niemodna, wiec nigdy z mody nie wyjdzie" - Mark Knopfler
"Zarówno w życiu, jak i muzyce chodzi przede wszystkim o styl" - Miles Davis
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: Rock-A-Billy » lutego 22, 2013, 8:22 pm

Mądry i trafny artykuł na temat tegoż gniota, jak i drugiej propagandowej historyjki pt. "Lincoln".
http://nczas.com/wyroznione/lincoln-i-d ... -historie/
Awatar użytkownika
Rock-A-Billy
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1490
Rejestracja: stycznia 17, 2009, 8:51 pm

Postautor: rocken » lutego 22, 2013, 9:16 pm

Rock-A-Billy pisze:Mądry i trafny artykuł na temat tegoż gniota[...]

Muhammadem Alim, stwierdził: „Dziękuję Bogu za to, że mój dziadek został przywieziony na tym statku” (chodziło o statek niewolniczy). Żaden dzisiejszy Afroamerykanin nie chciałby się zamienić życiem ze swoimi czarnoskórymi pobratymcami z Afryki. "

Mam nadzieje, że Polonia amerykańska i inni emigranci nie zaczną bojkotować polskich filmów potępiających i pokazujących zło komunizmu. Ponieważ można argumentować podobnie.

Zresztą w Polsce też w przypadku filmu "Dom zły" również pojawiały się głosy, że to przesadzone i tak nie było, zresztą do dziś można usłyszeć "Za komuny było lepiej".

Tylko wydaje mi się, że analizowanie "Django" pod kątem historycznym jest nieporozumieniem, chyba że zakładamy wszystkich amerykanów za kompletną bandę idiotów kształtujących swoją wiedzę historyczną na podstawie pop-kultury.
"Moja muzyka jest niemodna, wiec nigdy z mody nie wyjdzie" - Mark Knopfler
"Zarówno w życiu, jak i muzyce chodzi przede wszystkim o styl" - Miles Davis
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: Dziadek Władek » lutego 22, 2013, 10:58 pm

rocken pisze:[...] analizowanie "Django" pod kątem historycznym jest nieporozumieniem, chyba że zakładamy wszystkich amerykanów za kompletną bandę idiotów kształtujących swoją wiedzę historyczną na podstawie pop-kultury.

Mądre i trafne.
Władek Pękała
" - Blues?... Jest tam, gdzie go słyszysz..."
Awatar użytkownika
Dziadek Władek
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 18532
Rejestracja: listopada 24, 2009, 10:48 am
Lokalizacja: Częstochowa

Postautor: kora » marca 2, 2013, 11:05 am

Oskara jednak zdobył :lol:

Oskara również zdobył świetny dokument - Sugar Man ,polecam go waszej uwadze.
To niesamowita opowieść o pewnym zapomnianym muzyku ,który w USA nie zrobił żadnej kariery ( sprzedał tylko 6 płyt ), natomiast w RPA zrobił furorę. Sprzedano tam kilka milionów jego płyt , o czym sam zainteresowany nic nie wiedział :lol:

POLECAM :D

♫ Rodriguez - Sugar Man
Obrazek
Awatar użytkownika
kora
Elf
Elf
 
Posty: 30155
Rejestracja: września 1, 2005, 12:44 pm
Lokalizacja: Katowice


nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Multimedia

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 410 gości

cron