Strona 4 z 4

Post: maja 19, 2010, 7:27 am
autor: B&B
@ndy.w pisze:... ubawiłem się przy tym setnie a przy tym nie zauważyłem żeby poza mną komukolwiek to przeszkadzało. ponieważ publiczność również była pod przemożnym wpływem alko i zupełnie nie interesowała się wydarzeniami na scenie 8)

ty to masz klawe życie :lol:

Post: maja 19, 2010, 3:06 pm
autor: azazzello
@ndy.w pisze:świetne. btw - niektórym fraza grana przez sekcję WOGULE nie przeszkadzała 8)


Hooker :wink: ... Chlopak jest nieco spiety po pierwszych dmuchach, podejrzewam, ze zorientowal sie, ze Horton odstawil mu swoj koronny numer przed wystepikiem: podmienil harpika na strojonego w innej tonacji :lol:

Post: maja 20, 2010, 11:01 am
autor: Paweł Stomma
azazzello pisze:
Hooker :wink: ... Chlopak jest nieco spiety po pierwszych dmuchach, podejrzewam, ze zorientowal sie, ze Horton odstawil mu swoj koronny numer przed wystepikiem: podmienil harpika na strojonego w innej tonacji :lol:

Ale jaja - faktycznie. Ależ sie bidok musiał czuć!

Post: maja 20, 2010, 3:32 pm
autor: Dziadek Władek
Wniosek - harpika, jak kartę kredytową - nie spuszczać z oka 8) :twisted:

Post: maja 20, 2010, 5:03 pm
autor: @ndy.w
właśnie misie przypomniała zabawna historia z jamu. było to z 15L temu ale pamiętam jak dziś.

graliśmy bluesa w czymś i wtedy na scenie pojawił się młody nikomu nieznany harmonijkarz. tak się wydawało bo w ręce 3mał harmonijkę. grzecznie zapytałem gościa (przekrzykując się przez jazgot gitar) w jakiej tonacji ma tę harmonijkę. chciałem być "gościnny" ale nic z tego. nie potrafił dać sensownej odpowiedzi. zaczął grać i okazało że tonacja się nie zgadza. po upływie chorusa zmieniliśmy na taką która wydawała nam się bardziej odpowiednia na podstawie tego co usłyszeliśmy. niestety i to nie pomogło. zrobiliśmy tak jeszcze kilka 1y - zagraliśmy we wszystkich typowych dla harmonijki tonacjach ze wskazaniem na najbardziej chyba harmonijkową "G" i nic...

miałem też koleżkę który zawsze przed a czasem i w trakcie piosenki pytał mnie o tonację...

Post: maja 20, 2010, 5:20 pm
autor: Dziadek Władek
@ndy.w pisze:[...]
miałem też koleżkę który zawsze przed a czasem i w trakcie piosenki pytał mnie o tonację...

Ale nie bębniarz?... :twisted: :lol:

Post: maja 20, 2010, 5:45 pm
autor: @ndy.w
harmonijkarz. btw - poza tym że nie znał się na tonacjach to niezły. dobry ton ale przede wszystkim efektowna technika. prawdopodobnie najszybszy harmonijkarz w kraju. swego czasu wygrał "bitwę" z samym Sławkiem Wierzcholskim (podobno bo nie byłem przy tym tylko mi opowiadali)

Post: maja 21, 2010, 1:36 am
autor: Pawel Freebird Michaliszy
vademecum jammowicza...

Elementarz w postaci kapeli PHISH!!!

Post: maja 24, 2010, 5:31 pm
autor: @ndy.w
e tam 2x - oni grają ze sobą już 27L i znają się jak łyse konie. jam jest wtedy kiedy grają ze sobą muzykanci którzy na codzień ze sobą nie grają...

Post: maja 25, 2010, 12:44 pm
autor: Tomiszon
Bardzo ważna rzecz o której wielu zapomina - pauzy w solówce kolegi(koleżanki) NIE SĄ miejscami na nasze zagrywki.

Post: maja 25, 2010, 11:47 pm
autor: @ndy.w
hehe. nieźle to ująłeś. jednakowoż nie do końca się z tobą zgodzę. czasem można użyć jakichś delikatnych zagrywek które POMOGĄ w budowaniu sola kolegi/koleżanki - oczywiście należy się tu wykazać wysoką kulturą i inteligencją. przy okazji wiedza i erudycja muzyczna nie zaszkodzi...

jazzmani używają NATO określenia "comping"

Post: maja 25, 2010, 11:56 pm
autor: Tomiszon
no tak. Ale kiedy kawałek już się ciągnie i dostajesz od prowadzącego tę solówkę, to chcesz ją zagrać jakoś ciekawie, popracować dynamiką, i na przykład masz ochotę zagrać 5 nutek w pierwszych czterech taktach pierwszego chorusa i pozwolić im wybrzmieć przez te cztery takty. I ktoś komu nie dałeś najmniejszego znaku se wymyślił że to kuźwa call and response, i on Ci response dźwięków trzydzieści. Gdzie sens, gdzie logika...

Post: maja 26, 2010, 12:05 am
autor: @ndy.w
comping to nieco wyższa szkoła jazdy niż to o czym piszesz. ja to robię na codzień ale widzę że niespecjalnie udało misie wytłumaczyć o co cho. proponuję więc zapoznać się z tym artykulikiem:

http://en.wikipedia.org/wiki/Comping

oczywiście nie musisz się wgłębiać w niuanse harmonii ale sedno sprawy jest w ostatnim akapicie traktującym o roli comping'u

Post: maja 26, 2010, 12:07 am
autor: Dziadek Władek
Tomiszon pisze:[...] Gdzie sens, gdzie logika...

Logikę zawsze można jakąś znaleźć... :mrgreen:
Zdarza mi się grać call&response na jamach - ale zawsze jest jakiś gest zaproszenia od "callera"...
Zdarza mi się też "dołożyć" dźwięk albo dwa podczas czyjegoś grania - i vice versa - ale nie było to nigdy "wcinanie się" ze swoją solówką...
Jak pisze @ndy.w: kultura i wyczucie...

Post: maja 26, 2010, 12:12 am
autor: Pawel Freebird Michaliszy
@ndy.w pisze:e tam 2x - oni grają ze sobą już 27L i znają się jak łyse konie. jam jest wtedy kiedy grają ze sobą muzykanci którzy na codzień ze sobą nie grają...


..................

tak tak..jeno muszą mieć ową zdolność GRANIA, nie przeszkadzając nikomu. Pare razy byłem świadkiem tzw jamu....spierdalałem po 10 minutach ile wlezie... :D :D

Post: czerwca 7, 2010, 10:24 am
autor: @ndy.w
co zrobić kiedy ktoś intonuje jakiś kawałek którego WOGULE nie kojarzysz a chcialbyś zostać na scenie i grać?

1# zorientuj się jaka jest tonacja - jeśli nie udaje się tego rozkminić z dźwięków po prostu spytaj. większość otwórów ma 1no centrum tonalne więc na pewno znajdziesz mnóstwo tzw. wspólnych dźwięków. jeśli będziesz je dozował oszczędnie nie będzie katastrofy

2# obserwuj gitarzystów/basistów - często układają ręce na gryfach w taki sposób że wszystko widać jak na dłoni

3# nie próbuj grać "na siłę" dźwięków co do których nie masz pełnego przekonania. zagrać mniej niż trzeba jest lepiej niż zagrać coś niepotrzebnego

jeśli grasz na bębnach sprawa jest wielce ułatwiona - dla bębniarzy większość materiału jest ugrywalna pod warunkiem że załapią jakiś sensowny groove. najgorzej z basem - bo bas to podstawa (ale już widziałem i słyszałem basistów jak dawali radę)

Post: czerwca 7, 2010, 10:26 pm
autor: SiPolina
@ndy.w pisze:co zrobić kiedy ktoś intonuje jakiś kawałek którego WOGULE nie kojarzysz a chcialbyś zostać na scenie i grać?

1# zorientuj się jaka jest tonacja - jeśli nie udaje się tego rozkminić z dźwięków po prostu spytaj. większość otwórów ma 1no centrum tonalne więc na pewno znajdziesz mnóstwo tzw. wspólnych dźwięków. jeśli będziesz je dozował oszczędnie nie będzie katastrofy

2# obserwuj gitarzystów/basistów - często układają ręce na gryfach w taki sposób że wszystko widać jak na dłoni

3# nie próbuj grać "na siłę" dźwięków co do których nie masz pełnego przekonania. zagrać mniej niż trzeba jest lepiej niż zagrać coś niepotrzebnego

jeśli grasz na bębnach sprawa jest wielce ułatwiona - dla bębniarzy większość materiału jest ugrywalna pod warunkiem że załapią jakiś sensowny groove. najgorzej z basem - bo bas to podstawa (ale już widziałem i słyszałem basistów jak dawali radę)


Święte słowa! :)
A jeszcze można poprosić gitarzysty o mówienie przed utworem, jaka tonacja i nie trzeba wskakiwać na scenę, przekrzykiwać przez instrumenty itd. :)

Post: czerwca 7, 2010, 10:47 pm
autor: Tomiszon
Sytuacje kiedy nie zna się utworu który się gra są w początkowym okresie nieuniknione - któś mógłby powiedzieć że nie powinno się wtedy grać, zwłaszcza jak sie jest początkującym, żeby również nieuniknionymi błędami nie psuć numeru, ale jest to chyba najlepsza forma nauki - na moich pierwszych jamach w Blues Clubie najczęściej grane były numery których nie znałem, na dodatek nagłasniając Dobro z mikrofonu nie słyszałem się zbyt dobrze, i na początku dużo grałem bardzo "na czuja", sporo robiłem błędów i na pewno często z przodu to brzmiało nie najlepiej... Ale po paru tygodniach już wszystkie najpopularniejsze numery znałem, nauczyłem się niektóre kiksy przekuwać na zagrywki, a problem z mikrofonem stał się moim atutem, bo przy moich solówkach prowadzący znając mnie dawał zespołowi sygnał do ściszenia się, tak że mnie było słychać a na dodatek kawałek stawał się ciekawszy dynamicznie.

A propo tych kiksów - przytoczę fragment relacji z Bluesroadsów z radia Derf, gdzie przytoczono wypowiedź jednego z prowadzących warsztaty, Piotra Seidla:

„Harmonia to rzecz względna, czasem trzeba poznać zasady, by móc je odrzucić – opowiada słuchaczom - pamiętacie solówkę Jarretta u późnego Milesa? Jeden z klawiszy rozstroił się nieznośnie. Na początku Jarrett go ignoruje, jednak ten krzywy dźwięk nie daje mu spokoju. Uderza w niego raz po raz, dźwięk drażni go i przyzywa. Włącza się Miles. Razem budują na nim genialną opowieść. Dysonans, z początku nieznośny, staje się tonalnym centrum utworu.”

Post: grudnia 10, 2012, 8:43 pm
autor: Yaniu
Tak :) kultura muzyczna to podstawa. A co będziemy grali, to się okaże. Może być i utwór na jednym funcie w zasadzie bez tytułu.