zawód muzyk

...czyli teoria i praktyka muzykowania

Moderator: mods

organizacja

Postautor: @ndy.w » sierpnia 5, 2009, 3:15 pm

a prompos organizacji rynku muzycznego polecam autobiografię Erica Claptona. WOGULE xiążka jest piękna ale proszę zwrócić uwagę na fragmenty mówiące (nie dosłownie ale z perspektywy muzyka) o funkcjonowaniu rynku muzycznego w Wielkiej Brytanii.

byłem pod wielkim wrażeniem tych opisów i pomyslałem sobie tylko że u nas to chyba nigdy nie nastąpi. moim zdaniem wygląda to tak że muzycy niezależnie od półki na której się znajdują mają możliwośc rozwoju artystycznego w tym sensie że istnieje menedżment który się zajmuje tym wszystkim czym muzyk nie powinien sobie głowy zawracać.
Awatar użytkownika
@ndy.w
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1519
Rejestracja: marca 26, 2007, 11:37 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: organizacja

Postautor: jomm » marca 4, 2010, 10:39 am

@ndy.w pisze:a prompos organizacji rynku muzycznego polecam autobiografię Erica Claptona. WOGULE xiążka jest piękna ale proszę zwrócić uwagę na fragmenty mówiące (nie dosłownie ale z perspektywy muzyka) o funkcjonowaniu rynku muzycznego w Wielkiej Brytanii.

byłem pod wielkim wrażeniem tych opisów i pomyslałem sobie tylko że u nas to chyba nigdy nie nastąpi. moim zdaniem wygląda to tak że muzycy niezależnie od półki na której się znajdują mają możliwośc rozwoju artystycznego w tym sensie że istnieje menedżment który się zajmuje tym wszystkim czym muzyk nie powinien sobie głowy zawracać.


I zgadzam się w całej rozciągłości...... Ale jesteśmy u w Polsce i trzeba sobie jakoś radzić......
Awatar użytkownika
jomm
blueslover
blueslover
 
Posty: 649
Rejestracja: sierpnia 22, 2006, 12:54 pm
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: agrypa » marca 4, 2010, 11:27 am

To tylko w ramach ciekawostki. Poznalem w UK, kilku naprawde ciekawych muzykow i pare swietnych zespolow, ktorzy nie chca miec menago i nie chca nagrywac plyt w wytworniach. Plyty produkuja wlasnym sumptem, np.w malenkich wytworniach. Sprzedaja grajac na ulicach w parkach, klubach i pubach. Sa rozpoznawani i lubiani a ich plyt w wielkich sklepach nie znajdziesz. Dlaczego nie chca to spory temat na oddzielna zakladke. A ci wielcy czesto nagrywaja plyty we Francji Niemczech,Holandii....Tak niejednokrotnie robili Led Zeppelin. Tak czesto robia The Rolling Stones. Dlaczego? Bo podatek ktory muzycy w UK musza zaplacic po nagraniu plyty jest niebotyczny. Nie porownuje z sytuacja w Polsce, ot ciekawostki.
Awatar użytkownika
agrypa
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 8630
Rejestracja: grudnia 23, 2009, 6:06 pm
Lokalizacja: Southampton

Postautor: @ndy.w » marca 4, 2010, 12:11 pm

nie wiem jak dawno wyjechałeś. ale w Polsce płyty nigdy (poza nielicznymi przypadkami) nie były źródłem u3mania muzyków. żyło się i żyje się z grania. ja nagrałem chyba ze 30 płyt jako sideman, członek zepsołów, a także jako producent i co? G.... prze wielkie "G" :(
Awatar użytkownika
@ndy.w
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1519
Rejestracja: marca 26, 2007, 11:37 am
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: agrypa » marca 4, 2010, 5:32 pm

@ndy.w pisze:nie wiem jak dawno wyjechałeś. ale w Polsce płyty nigdy (poza nielicznymi przypadkami) nie były źródłem u3mania muzyków. żyło się i żyje się z grania. ja nagrałem chyba ze 30 płyt jako sideman, członek zepsołów, a także jako producent i co? G.... prze wielkie "G" :(

Wiem Andy. Dlatego napisalem ze nie porownuje. To tylko ciekawostka.
Sorry.Rozumiem ze to wkurza.
Awatar użytkownika
agrypa
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 8630
Rejestracja: grudnia 23, 2009, 6:06 pm
Lokalizacja: Southampton

Postautor: @ndy.w » marca 5, 2010, 12:11 pm

z 2giej strony muszę przyznać że lubię grać. rocznie grywam ok. 200 sztuk, sztuczek, jamów i chałturek. niestety tylko od czasu do czasu za dobry pieniądz. ale to i tak lepsze niż siedzieć w domu i czekać aż się całkiem zestrarzeję 8)
Awatar użytkownika
@ndy.w
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1519
Rejestracja: marca 26, 2007, 11:37 am
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: Andrzej Serafin » maja 25, 2011, 2:19 pm

Polecam (głównie socjologom i masochistom) następujący OBRAZek:

Nakręceni, czyli szołbiznes po polsku
Sylwester Latkowski (2003)

Mnie przeraził, choć niby wiedziałem co i jak...
...i gram dalej i żyję, choć lekko nie ma.
Szczególnie takim jak ja, w szarej strefie, czyli bezrobotnym.
Miłość do grania jest jednak ślepa i nadal robię swoje.
jutro to dziś - tyle, że jutro
Awatar użytkownika
Andrzej Serafin
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1775
Rejestracja: września 28, 2008, 11:32 pm
Lokalizacja: Kolbuszowa

Postautor: rocken » maja 25, 2011, 3:12 pm

Andrzej Serafin pisze:Polecam (głównie socjologom i masochistom) następujący OBRAZek:

Nakręceni, czyli szołbiznes po polsku
Sylwester Latkowski (2003)

Mnie przeraził, choć niby wiedziałem co i jak...
...i gram dalej i żyję, choć lekko nie ma.
Szczególnie takim jak ja, w szarej strefie, czyli bezrobotnym.
Miłość do grania jest jednak ślepa i nadal robię swoje.


Pamiętam jak oglądałem to lata temu to moje główne wrażenie było że ten nasz polski "szołbiznes" to wielka prowizorka i wioska, składający się głównie z ignorantów i przypadkowych osób.
Dokument ten pokazuje że zaplecze tego co takie kolorowe w mediach to straszna amatorka.

Więc trudno się dziwić że jakieś niszowe dziedziny muzyki są dużą partyzantką.
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: Andrzej Serafin » maja 25, 2011, 7:02 pm

rocken pisze:
Andrzej Serafin pisze:Polecam (głównie socjologom i masochistom) następujący OBRAZek:

Nakręceni, czyli szołbiznes po polsku
Sylwester Latkowski (2003)

Mnie przeraził, choć niby wiedziałem co i jak...
...i gram dalej i żyję, choć lekko nie ma.
Szczególnie takim jak ja, w szarej strefie, czyli bezrobotnym.
Miłość do grania jest jednak ślepa i nadal robię swoje.


Pamiętam jak oglądałem to lata temu to moje główne wrażenie było że ten nasz polski "szołbiznes" to wielka prowizorka i wioska, składający się głównie z ignorantów i przypadkowych osób.
Dokument ten pokazuje że zaplecze tego co takie kolorowe w mediach to straszna amatorka.

Więc trudno się dziwić że jakieś niszowe dziedziny muzyki są dużą partyzantką.


Też to widziałem lata temu tj. w 2003 roku i...nic się nie zmieniło.
A może nawet pogorszyło :evil:
jutro to dziś - tyle, że jutro
Awatar użytkownika
Andrzej Serafin
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1775
Rejestracja: września 28, 2008, 11:32 pm
Lokalizacja: Kolbuszowa

Postautor: rocken » maja 25, 2011, 8:57 pm

Andrzej Serafin pisze:Też to widziałem lata temu tj. w 2003 roku i...nic się nie zmieniło.
A może nawet pogorszyło :evil:


Aż tak bym nie demonizował, jednak trochę się zmienia i tak z perspektywy 10 lub 15lat widać dość znaczne zmiany. Przynajmniej pod takim względem dostępności sprzętu muzycznego, możliwości rejestracji nagrań, promowania dzięki Internetowi ect. No ale przez to i konkurencja większa ale to chyba tylko lepiej.
Smutniejsze jest to że w Polsce brakuje odbiorców którzy są chętni do chadzania na biletowane koncerty i kupowanie płyt z dobrą muzyką a jeśli tego brakuje to i nie ma wielkich pieniędzy np. w takim gatunku jak blues w Polsce. Niestety przemysł muzyczny to również taka zwykła fabryka i aby zarabiać potrzebny jest i popyt na dane produkty.
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: evi » maja 25, 2011, 9:53 pm

hmm. A może ludzie zaczęliby płacić za płyty i bilety, gdyby mieli luźne pieniądze w kieszeni?
evi
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 29
Rejestracja: października 1, 2008, 2:01 pm

Postautor: @ndy.w » maja 26, 2011, 10:12 am

luźne pieniądze z kieszeni poszły na komórę i zioło...
Awatar użytkownika
@ndy.w
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1519
Rejestracja: marca 26, 2007, 11:37 am
Lokalizacja: Wrocław

Postautor: rocken » maja 26, 2011, 11:01 am

evi pisze:hmm. A może ludzie zaczęliby płacić za płyty i bilety, gdyby mieli luźne pieniądze w kieszeni?


Na pewno to o czym piszesz ma przełożenie znaczne na "kulturę i rozrywkę" ale nie tylko w tym bym szukał problemu.
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: Jurek Muszynski » maja 26, 2011, 11:23 am

evi pisze:hmm. A może ludzie zaczęliby płacić za płyty i bilety, gdyby mieli luźne pieniądze w kieszeni?


Przed epoką internetową Polacy nie byli bogatsi, a płyty sprzedawały się jak ciepłe bułeczki (zamówienia na którąś z płyt Maanamu wynosiły milion egzemplarzy!!). Te czasy raczej nie wrócą, natomiast rynek musi się dostosować do nowej rzeczywistości. Póki co, w tak małym nie-anglojęzycznym kraju jak Polska, nie opłaca się nagrywanie płyt dla ich sprzedaży. Płyty są dziś u nas tylko reklamówką, która ma potwierdzić czyjąś obecność na rynku lub spełnić ambicje. Koszty jej nagrania ponoszą muzycy lub sponsorzy. Żadna firma nie jest zainteresowana inwestowaniem w płyty, bo w najlepszym razie zwrócą się co najwyżej koszty nagrania. O zwrocie kosztów tłoczenia, promocji czy - ło matko! - zarobku nie ma mowy. Witajcie w nowej bajce. Ciekaw jestem jak to się dalej potoczy. Sam zamierzam wciąż wydawać małe nakłady CD z własnej kieszeni, a w międzyczasie kupuję używane na aukcjach. Zagraniczne oczywiście, bo od czasów starego Dżemu jeszcze nic po polsku nie spowodowało, żebym chciał sięgnąć do kieszeni. I tu widzę też część odpowiedzi dlaczego wolę komórę i zioło. Choć muszę przyznać, że są postępy i muszę parę nowych rzeczy przesłuchać.

To tak żeby zamknąć temat rodzimej fonografii. Chyba, że ktoś zna przykład że się mylę. Powiedzmy - z ostatnich 12 miesięcy?

P.S. Przepraszam, skusiłem się na Gienka Loskę 2 lata temu. Kawałek, który leciał w radio - super, ale reszta mnie rozczarowała. Polscy producenci jeszcze nie wiedzą, że bluesowej płyty nie ma sensu nagrywać inaczej niż "na setkę".
Ostatnio zmieniony maja 26, 2011, 12:43 pm przez Jurek Muszynski, łącznie zmieniany 1 raz
Awatar użytkownika
Jurek Muszynski
bluesman
bluesman
 
Posty: 202
Rejestracja: grudnia 30, 2008, 9:47 am
Lokalizacja: Watford

Postautor: rocken » maja 26, 2011, 12:13 pm

Jurek Muszyński pisze:
Ciekaw jestem jak to się dalej potoczy. Sam zamierzam wciąż wydawać małe nakłady CD z własnej kieszeni, a w międzyczasie kupuję używane na aukcjach. Zagraniczne oczywiście, bo od czasów starego Dżemu jeszcze nic po polsku nie spowodowało, żebym chciał sięgnąć do kieszeni. I tu widzę też część odpowiedzi dlaczego wolę komórę i zioło. Choć muszę przyznać, że są postępy i muszę parę nowych rzeczy przesłuchać.

To tak żeby zamknąć temat rodzimej fonografii. Chyba, że ktoś zna przykład że się mylę. Powiedzmy - z ostatnich 12 miesięcy?

P.S. Przepraszam, skusiłem się na Gienka Loskę 2 lata temu. Kawałek, który leciał w radio - super, ale reszta mnie rozczarowała. Polscy producenci jeszcze nie wiedzą, że bluesowej nie płyty nie ma sensu nagrywać inaczej niż "na setkę".


Kiepską reklame zrobiłeś rodzimej fonografii i stanu polskiej muzyki bluesowej :) co dziwne jak piszesz sam jesteś muzykiem :)
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: Jurek Muszynski » maja 26, 2011, 1:04 pm

Ponad dwa pokolenia spędziliśmy za żelazną kurtyną. Prawda jest taka, że nie umiemy tego robić, ani nie mamy od kogo się uczyć. Nie wiemy o co chodzi w produkowaniu muzyki. Skupiamy się na rzeczach nieistotnych, lekceważąc to co decydujące. Polski internet pełen jest porad dla początkujących, które w żaden sposób nie przybliżają młodych muzyków do celu. Szukając np. porad nt. nagrywania perkusji, pod jednym z pierwszych linków autor odradza nagrywanie wspólne, całego zespołu! Kiedy poszukasz porad dla wokalistów albo tych, którzy chcą zmiksować piosenkę, dowiesz się, że najważniejsza jest intonacja i pierwszą rzeczą, którą należy zrobić ze ścieżką wokalu, to zapięcie auto-tunera! Ani słowa o tym, że nikt nie kupi piosenki, jeśli nie zaufa wokaliście. Że piosenka musi być o czymś - i słuchacz powinien wiedzieć o czym ona jest, itd.

Sam się z tym zmagam i widzę błędy jakie zrobiłem, nagrywając pierwszą płytę. Teraz mamy otwarte granice, internet i powszechną edukację językową. Młodzież korzysta z tego i całe szczęście. Coraz więcej rzeczy po polsku da się słuchać, ale wciąż dzieli nas przepaść.

Na szczęście znając język mogę poznawać od kuchni jak powstawały dobre płyty. Nikt TAM nie robi z tego tajemnicy, jak u nas. Na podstawie zresztą tych lektur powstał niniejszy tekst:

Przepis na dobrą płytę
Awatar użytkownika
Jurek Muszynski
bluesman
bluesman
 
Posty: 202
Rejestracja: grudnia 30, 2008, 9:47 am
Lokalizacja: Watford

Postautor: rocken » maja 26, 2011, 1:29 pm

Moim zdaniem właśnie artysta powinien najmniej przejmować się całą produkcją tylko tworzyć dobre numery. W czasach żelaznej kurtyny muzycy dysponowali słabym sprzętem a powstawały kamienie milowej polskiej muzyki. Właśnie w obecnych czasach chyba jest zachłyśniecie sprzętem i możliwościami i dużo osób wierzy że w studio i tak da się wszystko posklejać i "wyprodukować" a potem to opakować. Jeśli ktoś nie ma nic do powiedzenia i coś jest „miałkie” to i tak takie pozostanie.

A co do obecnych produkcji takich z po za muzyki bluesowej (nie wyobrażam sobie "produkowania" muzyki bluesowej) uważam że np. ostatnie płyty zespołu "Hey" trzymają nie zły poziom.
"Moja muzyka jest niemodna, wiec nigdy z mody nie wyjdzie" - Mark Knopfler
"Zarówno w życiu, jak i muzyce chodzi przede wszystkim o styl" - Miles Davis
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: Jurek Muszynski » maja 26, 2011, 1:43 pm

To prawda, że współczesne możliwości studyjne wywiodły wiele osób w pole. Najchętniej słuchamy muzyki (w tym polskiej) z czasów przed-komputerowych, kiedy nie było innego wyjścia niż dobrze zagrać.

Natomiast co do zainteresowania muzyków produkcją. Podglądając tych, którym udało się namówić mnie na wydanie pieniędzy na płytę, albo nawet całą dyskografię (Led Zeppelin, Pink Floyd itd... znacie tą listę), bardzo wielu z nich było i jest żywo zainteresowanych produkcją. Tyleż samo godzin spędzali w live roomie co w reżyserce. Od czasów Presleya wiele się pod tym względem zmieniło. Nawet już Beatlesi w drugiej fazie swojej kariery zepchnęli George'a Martina z producenckiego stołka. Jimmy Page spędzał mnóstwo czasu na ustawianiu mikrofonów. Przykłady można by mnożyć.
Awatar użytkownika
Jurek Muszynski
bluesman
bluesman
 
Posty: 202
Rejestracja: grudnia 30, 2008, 9:47 am
Lokalizacja: Watford

Postautor: rocken » maja 26, 2011, 2:01 pm

Ale to wszystko się dzieje z reguły kiedy artysta ma już ugruntowaną renome i ma nagranych kilka świetnych płyt. W przypadku wszystkich Twoich przykładów tak było. I wtedy jest czas i przedewszystkim pieniądze na wybrzydzanie i przerzucanie ton sprzętu.
"Moja muzyka jest niemodna, wiec nigdy z mody nie wyjdzie" - Mark Knopfler
"Zarówno w życiu, jak i muzyce chodzi przede wszystkim o styl" - Miles Davis
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: Jurek Muszynski » maja 26, 2011, 2:39 pm

Jimmy Page był producentem wszystkich płyt LZ, począwszy od pierwszej :)

Poza tym, nie widzę związku między byciem producentem muzycznym a wybrzydzaniem, czy przerzucaniem ton sprzętu. Producent ma po prostu wizję efektu końcowego, który jest w stanie uzyskać mając przed sobą zespół i określone zasoby (studio, czas, budżet na dodatkowych muzyków itp.). To się wiąże nie tylko z szukaniem brzmień, ale też z pracą nad kompozycją, formą utworów, aranżacją.

Chyba masz przed oczami sceny z filmów "Blues" - w studio stał jeden mikrofon, a reszta zależała od czarnoskórego śpiewaka z gitarą. Teraz jest trochę inaczej :) I nie mam wcale na myśli komputerowego poprawiania czyjegoś warsztatu. Tę samą piosenkę, graną przez dobrych muzyków, wciąż możesz podać na wiele różnych sposobów - jak kurczaka :) Uwaga! Dobry kurczak wcale nie musi być okraszony dwudziestoma dodatkami, z krewetkami, bananami i kawiorem włącznie. Może być soute. Tylko ktoś musi rozstrzygnąć czy jednak nie przydałoby się ciut zwykłej soli.

P.S. Właśnie dotarła do mnie pierwsza płyta Foo Fighters - ta, którą Grohl zrobił samemu. Jestem ciekaw jak mu to wyszło. Na okładce pisze: Produced by Barrett Jones and Foo Fighters :)
Awatar użytkownika
Jurek Muszynski
bluesman
bluesman
 
Posty: 202
Rejestracja: grudnia 30, 2008, 9:47 am
Lokalizacja: Watford

Postautor: rocken » maja 26, 2011, 2:49 pm

No teraz nie brakuje specjalistów znających się np. na gitarach i wypowiadających się na forach o wiosłach za 10tyś. (których nawet nie trzymali w rękach ) lub wypisująch że coś jest ok lub lipa, a umiejętności są nie wielkie i nawet gdyby mieli taką za 10tyś. nie umieli by tego wykorzystać. Więc przede wszystkim na początku lepiej szlifować umiejętności, a jak ludzie będą tego chcieli słuchać to można zacząć gwiazdorzyć :)
"Moja muzyka jest niemodna, wiec nigdy z mody nie wyjdzie" - Mark Knopfler
"Zarówno w życiu, jak i muzyce chodzi przede wszystkim o styl" - Miles Davis
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: rocken » maja 26, 2011, 2:53 pm

Jurek Muszyński pisze:Tę samą piosenkę, graną przez dobrych muzyków, wciąż możesz podać na wiele różnych sposobów - jak kurczaka :)


Pamiętajmy tylko o tym że przedewszystkim musi być dobra piosenka :)
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: evi » maja 26, 2011, 9:43 pm

A nie macie wrażenia, że odkąd Glenn Gould zrezygnował ze sceny i zamknął się w studiu, komponując z pociętych fragmentów, z resztą stało się tak samo? Nie wydaje Wam się, że producenci muzyczni mają w obecnych produkcjach najwięcej do powiedzenia? Że instrumenty w studiu często odchodzą do laika przekształcając się w narzędzia sceniczne? Przecież dzisiejsze możliwości techniczne mogą w studio wygenerować wszystkie niuanse harmoniczne. Co tylko się chce i jak się chce. Nie mówię, że tak się dzieje i tak jest na całej linii, ale czy nie ma tendencji ku temu? Odkąd kompozytorzy zaczęli sztucznie generować szumy, hałasy jako składowe muzyczne i z nich wyciągać dźwięki, to właśnie narzędzia elektroniczne i później cyfrowe zaczęły mieć coraz większe znaczenie. Nie myślicie, że pewnego dnia elektronika wyprze tradycyjne instrumentarium na dobre? Przekształcamy się w społeczeństwo cyfrowe, co widać na przestrzeni całego wieku XX.
evi
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 29
Rejestracja: października 1, 2008, 2:01 pm

Postautor: rocken » maja 27, 2011, 6:36 am

Myślę że nie grozi to muzyce. No chyba jeśli chodzi o produkowanie "artystów" i "muzyki" w stylu Mandaryny. Ale o takiej muzyce nikt po 2latach nie pamięta.
Awatar użytkownika
rocken
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 7673
Rejestracja: września 27, 2008, 11:58 am

Postautor: evi » maja 27, 2011, 9:25 am

Właśnie chodzi o to, że to problem muzyki XX wieku... A muzyka elektroniczna, to nie tylko Mandaryna i scena komercyjna, ale przede wszystkim muzyka nazywana poważną. Popkultura zaczęła tylko korzystać z narzędzi kompozycji powstałych w XX wieku. Co ze Stockhausenem, Cagem, Varesem, Le Monte Youngiem, Xenakisem, Reichem, Glassem, Murcofem? Nie powiesz mi, że to quasi-artyści. Jest różnica w pojmowaniu muzyki między wykonawcami, a kompozytorami/teoretykami. Wykonawcy traktują muzykę jako pewną formę komunikacji, życia emocjonalnego. Ale czy zastanawiając się przy tym, czym jest muzyka sama w sobie? Jaka jest jej natura i rola we wszechświecie? Właśnie ignorowanie natury muzyki zapędza nas w kozi róg, gdzie nie wiemy co jest czym i sami nie wiemy o czym dyskutujemy. A muzyka de facto nie jest wytworem człowieka. Słuchałeś np. Symfonii Planet? Nawet atomy poprzez swoje drgania generują falę akustyczną, o częstotliwości dla nas oczywiście nieosiągalnej. Jednak wytwarzają dźwięk. Zatem pojawia się pytanie, czego jeszcze nie słyszymy? Badania nad tymi wszystkimi zależnościami doprowadzają do tego, iż czysty ton jest możliwy do wygenerowania jedynie drogą laboratoryjną, komputerową. A technika cyfrowa coraz bardziej skłania nas do tej syntetyki. A za tym idzie muzyka, gdyż istnieje tendencja, że im mniej szumów, tym lepiej. Hi-fi jest lepsze od Lo-fi. Może to ucieczka przed tym, że Lo-fi towarzyszy nam na codzień. Zatem szuka się tego przeciwieństwa w postaci Hi-fi. Osobiście, traci to dla mnie swój charakter, urok i totalnie mi się to nie podoba, ale według teoretyków, tak się właśnie dzieje. Nawet The Beatles czy Beastie Boys są dziećmi tej cyfrowej epoki. Mimo, iż to absurdalne stwierdzenie na pierwszy rzut oka.
evi
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 29
Rejestracja: października 1, 2008, 2:01 pm

Postautor: Jurek Muszynski » maja 27, 2011, 9:28 am

Technologia w ostatnich dwóch dekadach eksplodowała, więc i konsekwencje tego - w postaci eksperymentów pod każdą strzechą - są nieuniknione. Ale mimo tych wszystkich poszukiwań, wciąż sprzedają się koncerty i płyty z muzyką Bacha.

Wbrew pozorom, większość muzyki popularnej wciąż nagrywa się przy sporym udziale tradycyjnych instrumentów. Tak jest po prostu łatwiej uzyskać dobry efekt. Posłuchaj młodych wokalistek pop - India.Arie albo Corinne Bailey Rae. Najprościej w świecie zagrane piosenki - w sprzedaży platyna ("Put Your Records On" - polecam!!).

Oczywiście są tacy, którym udaje się podbić serca słuchaczy elektroniką - choćby niestrudzony duet producencki Morcheeba. Dla każdego jest miejsce i narzędzia. To dobrze, nie? :D
Awatar użytkownika
Jurek Muszynski
bluesman
bluesman
 
Posty: 202
Rejestracja: grudnia 30, 2008, 9:47 am
Lokalizacja: Watford

Postautor: Jurek Muszynski » maja 27, 2011, 9:33 am

Evi, ale nie jesteś fundamentalistą, co? Muzyka to też rozrywka. Dla niektórych z nas to kosmiczna i transcendentna siła, a dla wielu to rodzaj batonika czekoladowego. Godzisz się z tym, czy to dla Ciebie profanacja?
Awatar użytkownika
Jurek Muszynski
bluesman
bluesman
 
Posty: 202
Rejestracja: grudnia 30, 2008, 9:47 am
Lokalizacja: Watford

Postautor: evi » maja 27, 2011, 10:19 am

Technologia eksplodowała w dwóch ostatnich dekadach niewątpliwie, ale eksperymenty w muzyce już się kończą, powoli zaczyna się klarować. Najwięcej się działo w środku stulecia.

Tak, jasne, ja nie mówię, że się nie nagrywa instrumentami, byłbym osłem, gdybym tak mówił. Lecz linia wykresu spada. Ostatnio słyszałem, że częstym zjawiskiem jest to, że instrumenty nagrywają piloty, natomiast resztę załatwia się wtyczkami, które brzmieniowo pokrywają się z instrumentami. I bywa, że jedyną metodą odróżnienia instrumentu od nakładki jest to, iż te drugie są zbyt... równe. U coraz większej liczby wykonawców słychać coraz więcej syntezy. Coraz więcej elektroniki się weń wkłada.

Znam Panie i lubię posłuchać rozrywki. W prostocie tkwi jakaś siła, która odpowiednio wyrażona może przebić się przez resztę.

Oczywiście, że dobrze. Mamy tak ogromne możliwości, trzeba z tego korzystać! ;) każdy znajdzie coś dla siebie. To mi się podoba, że mamy tak ogromny wybór i tak wiele sposobów.

Zależy co masz na myśli mówiąc fundamentalizm. Jeżeli ortodoksyjno-ideologiczny, to nie jestem w żadnym wypadku. Broń Boże. Jeżeli w sensie ontologiczno-poszukiwawczym, to może nawet bym się zgodził. Ze mną to jest tak, że rozróżniłem te dwie rzeczy. Uznaję muzykę jako coś transcendentnego (chyba jestem Pitagorejczykiem), ale w tej transcendencji zawarta jest zarazem immanencja. Może lepiej to odda słowo obiektywizm muzyki. Ona nas nie potrzebuje sama z siebie i to czy istniejemy, czy nie, dla niej nie ma znaczenia. Natomiast my potrafimy do niej sięgnąć i wykorzystać w sposób nam odpowiadający. Jakby stanowiła obiektywny metajęzyk, którym też mamy możliwość się posługiwać, jednak nie pochodzi od nas. Teoretycy badają jej naturę, a wykonawcy się nią posługują. I niech tak zostanie. To dobre rozwiązanie. Sam gram na instrumencie i rozumiem, że to forma przekazu i rozrywki, forma emocjonalna, ale z drugiej strony mam świadomość, że ona gdzieś tam sobie bytuje niezależnie. Dla mnie to też batonik czekoladowy, który chętnie gryzę, ale ze świadomością, że ten batonik, to nie tylko batonik ;)
evi
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 29
Rejestracja: października 1, 2008, 2:01 pm

Postautor: evi » maja 27, 2011, 11:35 am

Dobra, koniec, bo chyba wyszedłem poza temat...
evi
bluesmaniak
bluesmaniak
 
Posty: 29
Rejestracja: października 1, 2008, 2:01 pm

Postautor: @ndy.w » maja 27, 2011, 12:18 pm

trochę tak ale to było fajne. nie naskarżę na Ciebie...

btw - mam pytanie lekko ankieteryjne: wolicie grać często choć za małą kaskę czy z rzadka ale za to za małe pieniądze?
Awatar użytkownika
@ndy.w
bluespatronize
bluespatronize
 
Posty: 1519
Rejestracja: marca 26, 2007, 11:37 am
Lokalizacja: Wrocław

PoprzedniaNastępna

nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Warsztaty i dyskusje...

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 221 gości

cron