Noo, jakby grał w "Since I've been... smykiem to by był całkiem inny kawałek, a jakby zawsze grał smyczkiem to by wyzionął ducha w 25 roku życia. Te smyki na koncertach (i może w paru przypadkach w studio) to raczej bajer niż metoda. Normalnie pewnie mu wystarczało brzmienie gibsona + silny przester, co wtedy były za stopki - fuzz i kaczka..
Akurat "Since I've been.. ", z tego co pamiętam, to chyba gibson nawet bez przesteru, Page miał efektowny atak kostką i stąd te piski (co? jak mewy?) w tym kawałku
Wartość wynika raczej z tego, że akurat wiedział dokładnie kiedy zagrać, co nie tak znowu często mu się zdarzało