Okolice Bluesa

Odpuść sobie. Mało przydatny, jeśli chodzi o harmonijkę. Nie tylko ten zresztą - każdy tranzystorowy. Ale od początku:

Przede wszystkim - jaki masz mikrofon? Bo dobór wzmacniacza zależy od tego.

Jeśli masz normalny, wokalowy mikrofon - to na nim możesz uzyskać tylko naturalne, akustyczne brzmienie. A do tego potrzebny jest Ci wzmacniacz wokalowy, nie gitarowy. Gitarowy ma inną charakterystykę. Brzmienie będzie bardzo kiepskie.

Jeśli chcesz uzyskać to charakterystyczne, przesterowane "chicagowskie" brzmienie, musisz mieć specjalny "harmonijkowy" mikrofon. Klasyka to vintage'owe Shure green bullet oraz Astatic JT-30 lub ich współczesne repliki: Shure 520D lub 520DX oraz Hohner Blues Blaster. Ale sam mikrofon to za mało. On musi współpracować z lampowym wzmacniaczem, a i to nie każdym! Nie wszystkie dają się odpowiednio przesterować, zanim pojawi się sprzęganie (bo pojawi się na pewno!) Ładnie gada stary Fender Champ (nie Champion!!) Przepięknie brzmią stare Gibsony GA-5 - to niepozorne, pięciowatowe maleństwo ryczy tak, że buty spadają. Czasami pojawiają się na ebayu i (rzadziej) na alledrogo. Trzeba uzbroić się w cierpliwość, ale naprawdę warto. Tego Gibsona skopiował Epihone (model valve junior), ale to już nie to, choć od bidy ujdzie. No i oczywiście Fender Pro Junior i Blues Junior, ale to już wyższa półka cenowa Natomiast zapomnij o tym brzmieniu na wzmacniaczu tranzystorowym. Te harmonijkowe mikrofony mocno obcinają dolne pasmo - jak je podłączysz do wzmacniacza tranzystorowego, to już go w ogóle nie będzie. Przester uzyskasz, ale to nie będzie ten piękny, głęboki, "mięsisty" dźwięk, tylko takie piskliwe pierdzenie.

Więc generalnie - nie będzie to sensowny zakup. No chyba, że potrzebny Ci na próby z perkusją i elektrykami, gdzie nie masz się do czego podłączyć. To lepszy taki, niż żaden. Tyle, że brzmienie na każdym mikrofonie będzie beznadziejne, więc jak będziesz chciał gdziekolwiek wystąpić, to i tak musiałbyś mieć inny. Więc po co kupować dwa...

To chyba tyle

Pozdrawiam

Wojtek