Piec i mikrofon ale jaki?

porady, zapytania itp.

Moderator: mods

Piec i mikrofon ale jaki?

Postautor: maverick » maja 5, 2008, 4:54 pm

Witam wszystkich na forum po raz pierwszy. Szukam pomocy w sprawie mikrofonu i pieca. Pewnie dużo było takich tematów i szukałem na forum ale jestem kompletnie zielony jesli chodzi o sprzęt. Gram od 2 lat na harmonijce stwierdziłem ze czas zrobic dalsze kroki. Brzmienie takie jak to

http://pl.youtube.com/watch?v=x65Cun5vk ... re=related

chciałbym uzyskać. Gdzie zaglądnąc, co kupić i z jakimi funduszami muszę sie liczyć? Chciałbym wiedzieć na czym stoję. Prosze o pomoc.
maverick
bluesgość
bluesgość
 
Posty: 9
Rejestracja: marca 8, 2008, 9:14 pm
Lokalizacja: Śląsk

Postautor: remek4blues » maja 5, 2008, 5:08 pm

Ten człowiek z filmu odpowiedzał na Twoje pytania :)

z tego co widze na innym filmiku gra na takim wzmacniaczu

http://allegro.pl/item356838978_fender_champion_600_lampowe_combo_malko.html

:)

tyle moge pomóc :)
Everybody Needs Somebody to Love !!!
Awatar użytkownika
remek4blues
blueslover
blueslover
 
Posty: 426
Rejestracja: grudnia 7, 2007, 12:02 am
Lokalizacja: pole łąka woda las

Postautor: maverick » maja 5, 2008, 6:28 pm

Ahm dzieki. Wiem co jest na filmiku ale bardziej chodziło mi o to z jakim innym tańszym sprzętem mogę uzyskać takie brzmienie bo z tego co wygrzebałem to troche dużo.
maverick
bluesgość
bluesgość
 
Posty: 9
Rejestracja: marca 8, 2008, 9:14 pm
Lokalizacja: Śląsk

Postautor: przemak2 » maja 5, 2008, 6:43 pm

maverick pisze:Ahm dzieki. Wiem co jest na filmiku ale bardziej chodziło mi o to z jakim innym tańszym sprzętem mogę uzyskać takie brzmienie bo z tego co wygrzebałem to troche dużo.


DOdaj do tego mikrofon - chyba, ze masz... Wiecej robi mikrofon niz konkretny typ wzmacniacza - zwlaszcza, ze wzmacniacz nie musi byc jak widac wybitnie drogi.
Awatar użytkownika
przemak2
blueslover
blueslover
 
Posty: 656
Rejestracja: lutego 16, 2007, 8:15 pm
Lokalizacja: Poznan

Postautor: remek4blues » maja 5, 2008, 6:43 pm

Zapraszam TU
Everybody Needs Somebody to Love !!!
Awatar użytkownika
remek4blues
blueslover
blueslover
 
Posty: 426
Rejestracja: grudnia 7, 2007, 12:02 am
Lokalizacja: pole łąka woda las

Postautor: Wojtek Młynarczyk » maja 5, 2008, 6:55 pm

Witaj,

Znam ten ból, nie tak dawno przerabiałem to samo. Niestety, nic nie przychodzi łatwo. Na ten temat jest na forum naprawdę sporo - ale w różnych miejscach, trzeba po prostu zadać sobie trochę trudu i poszperać. Najwięcej znajdziesz w zakładkach "sprzęt" i "instrumenty". I nikt za Ciebie tego nie zrobi :D Jeżeli naprawdę chcesz grać - to sobie poradzisz... Ja ze swojego doświadczenia powiem tylko tyle: absolutnie nie pakuj się w tanie badziewie (nigdy, przenigdy w tranzystorowe wzmacniacze czy zwykłe mikrofony), bo to pieniądze wyrzucone w błoto. Nie szukaj drogi na skróty - bo znajdziesz się na kompletnych bezdrożach. Przekop cierpliwie te setki postów, znajdź to, co Ci trafi do przekonania. Nie spiesz się - dobrze przestudiuj temat, bo nie ma uniwersalnej rady. Jednemu lepiej leży w ręku Shure 520 czyli Green Bullet, innemu Hohner Blues Blaster (czyli współczesna replika kultowego Astatica JT 30, ale o nieporównywalnie gorszym brzmieniu). Jeden ma możliwość nagłośnienia swojego piecyka przez jakiś mikser wokalowy, albo gra z półakustyczną ekipą - więc może sobie pozwolić na luksus zajmowania się tylko brzmieniem, inny (niestety, zdecydowana większość przypadków) musi wiecznie przebijać się przez niewyżytego perkusitę i gitarzystów, który znają tylko krańcowe położenie wszelkich możliwych potencjometrów. I tak dalej, i tym podobne. Czytać, słuchać, pytać, próbować - to cała tajemnica... A żeby Ci to trochę na początku ułatwić - kilka zupełnie podstawowych punktów:

1. Mikrofon: do grania bluesa elektrycznego tylko WYSOKOOPOROWY. W praktyce u nas najbardziej popularne i dostępne są 2 wyżej przeze mnie wspomniane: Shure 520 DX i Hohner Blues Blaster. Ale nówki są sakramencko drogie (500-600 PLN) i powiem szczerze - brzmią gorzej, niż te oryginalne z lat 50-tych czy 60-tych. Ja się połasiłem na taką nówkę i żałuję. Teraz próbuję upolować na ebayu jakiegoś vintage'a i Tobie polecam to samo. Oczywiście, są i inne mikrofony, ale jak wyruszysz po internecie od tych dwóch, to do nich dojdziesz.

2. Wzmacniacz: w zasadzie tylko pełni lampowy, w najgorszym przypadku jakaś hybryda, ale z tym bardzo ostrożnie. Wzmacniacz trzeba porządnie ograć - niestety, zdecydowana większość wzmacniaczy gitarowych nie nadaje się do współpracy z harmonijką. Nigdy nie kupuj w ciemno!!! Marshalle całkowicie odpadają, podobnie, jak Peaveye, Laneye czy inne Randalle. Najczęściej pasują Fendery (nie wszystkie!!!), ale są, niestety, drogie. Blues Junior, Twin, Basman59, Reverb, Blues Deluxe - to modele, które są najczęściej używane, ale, z wyjątkiem Blues Juniora, nawet używane kosztują od 3.000 wzwyż. Nowy Blues Junior kosztuje 2400-2700 PLN, używane są niewiele tańsze. Lepszym rozwiązaniem jest upolowanie na ebayu lub allegro jakiegoś Fendera Champa, Gibsona GA-15, itp.. Mają lepsze brzmienie, ale nie jest łatwo na nie trafić. Ja kupiłem Dynacord Twen II (wcześniejsze modele nazywały się Echolette Junior, ale to ten sam wzmak), klon fenderowskiego champa. Po niewielkich przeróbkach jest OK.

Ważną rzeczą jest moc. Ten, który, jest w linku podesłanym Ci przez remka4 (Fender Champion 600) ma piękne brzmienie, ale solo nadaje się tylko do studia, ewentualnie na bardzo niegłośne próby. Przy normalnym graniu nie będzie go słychać, zginie zagłuszony gitarami i perkusją. A nie wszędzie jest czym nagłośnić - najczęściej nie ma. Więc 15 wat w lampie to absolutne minimum, a i to nie zawsze wystarcza. Z kolei za silny też nie może być - bo albo nie da się przesterować (wcześniej zacznie sprzęgać), albo przesterowanie nastąpi przy takim poziomie głośności, że w małej sali wszyscy ogłuchną. Zwykle używa się wzmaków 15-30 W (mowa cały czas o lampowych).

To takie zupełne minimum na początek. Poszukaj, poszperaj na tym forum, przeczytaj stronę Bartka Łęczyckiego, inne.... i sam zrozumiesz, o co chodzi.

Pozdrawiam

Wojtek
"Jeśli blues jest łatwą muzyką, to dlaczego tak niewielu go dzisiaj gra?" - B.B. King
Awatar użytkownika
Wojtek Młynarczyk
blueslover
blueslover
 
Posty: 746
Rejestracja: listopada 30, 2007, 1:09 pm
Lokalizacja: Budapeszt

Postautor: Wojtek Młynarczyk » maja 5, 2008, 7:06 pm

maverick pisze:Ahm dzieki. Wiem co jest na filmiku ale bardziej chodziło mi o to z jakim innym tańszym sprzętem mogę uzyskać takie brzmienie bo z tego co wygrzebałem to troche dużo.


Stary, przykro mi, ale z furmanki Mercedesa nie zrobisz. Taniej, to już są tylko tranzystorowe zabawki niewielkiej mocy - nic sensownego z tego nie wyciągniesz. Stracisz tylko kasę, bo sprzedać nie będzie potem łatwo. Jest prawdą, że lepiej zacząć od mikrofonu, choćby po to, żeby się go nauczyć odpowiednio trzymać. A taki champion, jak na filmie to absolutne minimum - ale jak pisałem tylko na warunki studyjne, lub do bardzo niewielkiego klubu z cicho grającą kapelą. Na przeciętną głośność już Ci go zacznie brakować, a przy większej zupełnie zginie.
"Jeśli blues jest łatwą muzyką, to dlaczego tak niewielu go dzisiaj gra?" - B.B. King
Awatar użytkownika
Wojtek Młynarczyk
blueslover
blueslover
 
Posty: 746
Rejestracja: listopada 30, 2007, 1:09 pm
Lokalizacja: Budapeszt

Postautor: maverick » maja 5, 2008, 9:32 pm

Fajnie dzieki wielkie Wojtku. Juz jakoś jasniej to widze. Pozdrawiam
maverick
bluesgość
bluesgość
 
Posty: 9
Rejestracja: marca 8, 2008, 9:14 pm
Lokalizacja: Śląsk

Postautor: przemak2 » maja 5, 2008, 9:51 pm

Ja jestem zdania, ze na poczatek wazniejszy jest mikrofon niz piec. Ja (ale nie jestem harmonijkarzem) wole brzmienie shura niz astatica - i dlatego polecalbym wlasnie takie cos:

http://www.sklepmuzyczny.pl/sklepmuzyczny,pl,strona,produkt,asortyment,3,dzial,35,grupa,52,id,1322.html

Wzmacniacz IMO jest drugi w kolejnosci - na spedach i wspolnych koncertach zwykle cos jest i tak, swojego wstawic poczatkujacemu nie pozwola, na proby to zwykle tez cos sie znajdzie - a jak kupowac piec, to tylko "ten wlasciwy" - a wiec bassman 59 albo cos w tym stylu ;-)
Mikrofon ksztaltuje charakterystyke czestotliwosciowa i robi wlasnie ta "puszke" - wystarczy posluchac, jak brzmi glos grajacych na tych piecach na youtube - to w wiekszosci mikrofon. Podlaczenie zwyklego mikrofonu da inne brzmienie. I - co bardzo wazne w praktyce grania z glosnym zespolem - mikrofon do harmonijki, a zwlaszcza green bullet, ma tak uksztaltowana charakterystyke, ze "to" brzmienie da sie uzyskac na mniejszym przesterze - to znaczy, ze lepiej sie bedziemy slyszec, bo mniejszy przester to mniejsze sprzezenie.
Awatar użytkownika
przemak2
blueslover
blueslover
 
Posty: 656
Rejestracja: lutego 16, 2007, 8:15 pm
Lokalizacja: Poznan

Postautor: Wojtek Młynarczyk » maja 5, 2008, 10:44 pm

przemak2,

Częściowo masz rację, ale tylko częściowo. Ja też jestem zdania, że należy zacząć od mikrofonu (pisałem już o tym powyżej), ale maverick nie o to pytał, lecz o uzyskanie tego charakterystycznego, chicagowskiego soundu. A ten uzyskuje się poprzez odpowiednią współpracę trzech elementów: muzyk(+instrument) --> mikrofon ---> wzmacniacz. I każdy z tych elementów jest jednakowo ważny! Najlepszy nawet mikrofon i wzmacniacz na nic się zdadzą, jeśli nie umie się odpowiednio wydobywać dźwięku i trzymać mikrofonu, ale z kolei bez odpowiedniego sprzętu nawet najlepszy muzyk nie uzyska tego charakterystycznego brzmienia. Będzie świetnie grał, ale to nie będzie ten sound. Owo brzmienie bierze się ze współpracy odpowiednio modyfikującego (czytaj: zniekształacającego) brzmienie harmonijki mikrofonu i właściwie współpracującego z nim wzmacniacza. Liczy się wszystko: typ lamp, typ i średnica głośnika, to czy głośnik jest z tyłu zamknięty czy nie.... A przed tym wszystkim musi być odpowiednio wydobywający dźwięk i odpowiednio trzymający mikrofon grajek! Pewnie, że na próbie można grać na czymkolwiek, ale właściwego brzmienia się nie uzyska. A z tym "niepozwalaniem" na wstawienie swojego pieca to też różnie bywa. Czasami jest wręcz przeciwnie. Ja wyznaję zasadę: lepiej nosić, niż się prosić. Więc zabieram na jamy swój piec ze sobą. Najwyżej z niego nie korzystam. Ale nieraz już było tak, że jakbym go nie miał, to bym nie pograł!

Jeszcze tylko gwoli ścisłości: nie możesz porównywać Astatica do tego Shure'a z linku, który zamieściłeś. - bo to tak, jakbyś porównywał oryginalnego Harleya z nowym Kawasaki - jedno motor i drugie motor, ale... No właśnie. Jak już chcesz porównywać, to Shure'a 520, ale bez DX - bo to jest ten prawdziwy, stary green bullet. A jak Shure 520 DX - to versus Hohner Blues Blaster, nie Astatic.... Czyli Kawasaki kontra Yamaha :D . Choć fakt, ja też wolę brzmienie Shure'a, ale z kolei Astatic (czy też Blues Blaster) dużo lepiej leży mi w dłoni. Cena w tym linku niezła, ale można się chyba targować... Mnie też w sklepie mówili 520 zł, ale zeszli do 500. Ale, jak mówię: te współczesne to już nie to. NAjlepiej brzmią oryginalne stare (czasem można kupić na ebayu samą wkładkę, na to właśnie poluję).

Z tymi sprzężeniami to jest akurat odwrotnie - z racji wysokiej oporności te "harmonijkowe" mikrofony mają dużo większe tendencje do sprzęgania, niż zwykłe wokalowe. No cóż, coś za coś. Odpowiedni chwyt też pomaga to opanować.

Bassman59 wcale nie jest najlepszy, ale na pewno bardzo dobry. Tylko, że cholernie drogi, to już sprzęt dla profesjonalistów, podobnie jak Twin czy Reverb. Na początek w zupełności wytarczy np. Fender Blues Junior. Też ładnie gada i mocą raczej daje radę. Ale piękne brzmienie można też uzyskać na małych 5 watowych "wintydżach" - jak chociażby ten z filmiku.... Tylko, że bez nagłośnienia są raczej za słabe, ale o tym już pisałem.

Pozdrawiam

Wojtek
"Jeśli blues jest łatwą muzyką, to dlaczego tak niewielu go dzisiaj gra?" - B.B. King
Awatar użytkownika
Wojtek Młynarczyk
blueslover
blueslover
 
Posty: 746
Rejestracja: listopada 30, 2007, 1:09 pm
Lokalizacja: Budapeszt

Postautor: przemak2 » maja 5, 2008, 11:15 pm

Wojtek Młynarczyk pisze:Częściowo masz rację, ale tylko częściowo. Ja też jestem zdania, że należy zacząć od mikrofonu (pisałem już o tym powyżej), ale maverick nie o to pytał, lecz o uzyskanie tego charakterystycznego, chicagowskiego soundu. A ten uzyskuje się poprzez odpowiednią współpracę trzech elementów: muzyk(+instrument) --> mikrofon ---> wzmacniacz. I każdy z tych elementów jest jednakowo ważny! Najlepszy nawet mikrofon i wzmacniacz na nic się zdadzą, jeśli nie umie się odpowiednio wydobywać dźwięku i trzymać mikrofonu, ale z kolei bez odpowiedniego sprzętu nawet najlepszy muzyk nie uzyska tego charakterystycznego brzmienia. Będzie świetnie grał, ale to nie będzie ten sound. Owo brzmienie bierze się ze współpracy odpowiednio modyfikującego (czytaj: zniekształacającego) brzmienie harmonijki mikrofonu i właściwie współpracującego z nim wzmacniacza. Liczy się wszystko: typ lamp, typ i średnica głośnika, to czy głośnik jest z tyłu zamknięty czy nie.... A przed tym wszystkim musi być odpowiednio wydobywający dźwięk i odpowiednio trzymający mikrofon grajek! Pewnie, że na próbie można grać na czymkolwiek, ale właściwego brzmienia się nie uzyska.


Tak. Ja rozumiem, ze umiejetnosci muzyka pomijamy, bo to oczywiste. Moim zdaniem mikrofon jest wazniejszy od wzmacniacza, powiedzmy w proporcjach 60/40 albo nawet wiekszych. Dlatego polecam zaczac od mikrofonu, a wzmacniacz dobrac w drugiej kolejnosci. Do tego czasu - ratuj sie, kto moze ;-)

Wojtek Młynarczyk pisze:A z tym "niepozwalaniem" na wstawienie swojego pieca to też różnie bywa. Czasami jest wręcz przeciwnie. Ja wyznaję zasadę: lepiej nosić, niż się prosić. Więc zabieram na jamy swój piec ze sobą. Najwyżej z niego nie korzystam. Ale nieraz już było tak, że jakbym go nie miał, to bym nie pograł!


Tak, ja myslalem bardziej o duzych koncertach typu RAWA czy innych w tym stylu. Jamy to co innego, masz racje.

Wojtek Młynarczyk pisze:Jeszcze tylko gwoli ścisłości: nie możesz porównywać Astatica do tego Shure'a z linku, który zamieściłeś. - bo to tak, jakbyś porównywał oryginalnego Harleya z nowym Kawasaki - jedno motor i drugie motor, ale... No właśnie. Jak już chcesz porównywać, to Shure'a 520, ale bez DX - bo to jest ten prawdziwy, stary green bullet. A jak Shure 520 DX - to versus Hohner Blues Blaster, nie Astatic.... Czyli Kawasaki kontra Yamaha :D . Choć fakt, ja też wolę brzmienie Shure'a, ale z kolei Astatic (czy też Blues Blaster) dużo lepiej leży mi w dłoni. Cena w tym linku niezła, ale można się chyba targować... Mnie też w sklepie mówili 520 zł, ale zeszli do 500. Ale, jak mówię: te współczesne to już nie to. NAjlepiej brzmią oryginalne stare (czasem można kupić na ebayu samą wkładkę, na to właśnie poluję).


Moge porownywac, bo porownuje dwa TYPY mikrofonow. One brzmia inaczej, i mi (i Tobie tez) bardziej podoba sie brzmienie shura niz astatica - to, czy to nowy/stary, oryginal/podroba to druga sprawa. Warto jednak zauwazyc, ze ten hohner to w ogole dziwny jest,, bo wyglada jak astatic (a wiec sugeruje, ze brzmi podobnie) a jest mikrofonem dynamicznym, wiec blizej mu do shura. Astatic JT30 jest (byl) mikrofonem ceramicznym, a Shure dynamicznym i to jest bardzo istotna roznica. Dynamiczny ma wiecej dolu, piezo jest jasniejszy, stad shura latwiej przesterowac.
No i nie wiem, jak leza w dloni, bo mi najlepiej lezy bas ;-)

Wojtek Młynarczyk pisze:Z tymi sprzężeniami to jest akurat odwrotnie - z racji wysokiej oporności te "harmonijkowe" mikrofony mają dużo większe tendencje do sprzęgania, niż zwykłe wokalowe. No cóż, coś za coś. Odpowiedni chwyt też pomaga to opanować.


Impedancja nie ma nic do rzeczy, chodzilo mi o cos innego. Wysokoimpedancyjne mikrofony maja po prostu wiekszy sygnal, co teoretycznie powinno zostac skompensowane mniejszym wzmocnieniem wzmacniacza - ale, jak pisalem, nie o to chodzi. Chodzi mi o to, ze jezeli bedziemy grali na zwyklym mikrofonie wokalowym, to dla uzyskania "zadowalajacego" brzmienia, przypominajacego chicagowska "puszke", bedziemy musieli grac na wiekszym przesterze i inaczej ustawionej korekcji niz w przypadku mikrofonu harmonijkowego, w ktorym "to brzmienie" pojawia sie wczesniej, na mniejszym przesterze i bez podbijania srodka w korektorze. I dlatego taki mikrofon bedzie sie mniej sprzegal - bo w rezultacie gramy na mniej przesterowanym wzmacniaczu.

Wojtek Młynarczyk pisze:Bassman59 wcale nie jest najlepszy, ale na pewno bardzo dobry. Tylko, że cholernie drogi, to już sprzęt dla profesjonalistów, podobnie jak Twin czy Reverb. Na początek w zupełności wytarczy np. Fender Blues Junior. Też ładnie gada i mocą raczej daje radę. Ale piękne brzmienie można też uzyskać na małych 5 watowych "wintydżach" - jak chociażby ten z filmiku.... Tylko, że bez nagłośnienia są raczej za słabe, ale o tym już pisałem.


Bassman czy inny, wiadomo, o co chodzi - niech to bedzie "ten" wzmacniacz, a nie wyrob wzmacniaczopodobny. Przeciez mikrofon tez jest "ten", konkretny, a nie "jakis" - niech wzmacniacz bedzie odpowiedni a jak nie to jakikolwiek, polsrodki to marnowanie kasy.
Awatar użytkownika
przemak2
blueslover
blueslover
 
Posty: 656
Rejestracja: lutego 16, 2007, 8:15 pm
Lokalizacja: Poznan

Postautor: przemak2 » maja 5, 2008, 11:23 pm

W sumie to z tym hohnerem roznie pisza - raz, ze dynamiczny "Przetwornik: dynamiczny, neodykowy" albo "dynamiczny, neodynowy" ;-), raz, ze "The Blues Blaster utilizes a high output crystal element"... To ja nie wiem, jakis posiadacz musi sie wypowiedziec, ale chyba on jest piezo...
Tak czy inaczej brzmieniowo wole shura ;-)
Awatar użytkownika
przemak2
blueslover
blueslover
 
Posty: 656
Rejestracja: lutego 16, 2007, 8:15 pm
Lokalizacja: Poznan

Postautor: przemak2 » maja 5, 2008, 11:28 pm

przemak2 pisze:W sumie to z tym hohnerem roznie pisza - raz, ze dynamiczny "Przetwornik: dynamiczny, neodykowy" albo "dynamiczny, neodynowy" ;-), raz, ze "The Blues Blaster utilizes a high output crystal element"... To ja nie wiem, jakis posiadacz musi sie wypowiedziec, ale chyba on jest piezo...
Tak czy inaczej brzmieniowo wole shura ;-)

Ale wyglada dokladnie jak astatic ;-)



Obrazek
Awatar użytkownika
przemak2
blueslover
blueslover
 
Posty: 656
Rejestracja: lutego 16, 2007, 8:15 pm
Lokalizacja: Poznan

Postautor: Wojtek Młynarczyk » maja 6, 2008, 8:10 am

No, trochę to wszystko za bardzo uprościłeś, ale prowadzenie w tym miejscu akademickich dyskusji o wyższości Świąt Wielkanocnych nad Świętami Bożego Narodzenia nie ma sensu... Więc na potrzeby tego wątku rzeczywiście możemy takie uproszczenie przyjąć.

Na pewno w 100% zgodzę się, że lepiej zacząć od mikrofonu. Raz, że lepiej zabrzmi odpowiedni mikrofon podpięty pod nie do końca dopasowany wzmacniacz, niż zwykły mikrofon podpięty pod nawet najlepszy amp. Oczywiście "lepiej" w kontekście tego przesterowanego, "chicagowskiego" brzmienia, nie oceniamy różnych brzmień w kategoriach lepsze-gorsze. Dwa, że mając mikrofon można próbować wzmacniacze, aż się trafi na "ten". A w drugą stronę, to już nie bardzo jest jak... :D A trzy, że, jak już pisałem, można od razu uczyć się odpowiedniego chwytu - bo to też ma duży wpływ na brzmienie.

Natomiast obiema rękami podpisuję się pod zdaniem, że nie ma sensu marnowanie kasy na półśrodki - bo to czysta strata. Po prostu z g... bicza nie ukręcisz. Nie oszukasz praw fizyki i tyle. Sam się o tym przekonałem, bo jako dyżurny niedowiarek myślałem, że mnie się uda to, co nie udało się innym. No i poległem. Dobrze, że udało mi się odsprzedać mój pierwszy wzmacniacz z tylko kilkudziesięciozłotową stratą - było ich na alledrogo jak nasrał, miałem fart, że akurat mój ktoś kupił.
"Jeśli blues jest łatwą muzyką, to dlaczego tak niewielu go dzisiaj gra?" - B.B. King
Awatar użytkownika
Wojtek Młynarczyk
blueslover
blueslover
 
Posty: 746
Rejestracja: listopada 30, 2007, 1:09 pm
Lokalizacja: Budapeszt

Postautor: przemak2 » maja 6, 2008, 9:59 am

Wojtek Młynarczyk pisze:No, trochę to wszystko za bardzo uprościłeś, ale prowadzenie w tym miejscu akademickich dyskusji o wyższości Świąt Wielkanocnych nad Świętami Bożego Narodzenia nie ma sensu... Więc na potrzeby tego wątku rzeczywiście możemy takie uproszczenie przyjąć.


No, moze troche uproscilem i podszedlem do sprawy od "niemuzycznej" strony ;-)
Ale w sumie takie dyskusje czemus sluza, to moze napisz wparu slowach, gdzie wg. Ciebie jest cos nie tak. Jak widac, nie jestem harmonijkarzem ;-)
Cala reszta - pelna zgoda!
Awatar użytkownika
przemak2
blueslover
blueslover
 
Posty: 656
Rejestracja: lutego 16, 2007, 8:15 pm
Lokalizacja: Poznan

Postautor: Wojtek Młynarczyk » maja 6, 2008, 5:13 pm

Ok, spróbuję. Zaznaczam, że opieram się na praktyce, nie teorii. Przy czym z góry przepraszam, jeśli odniesiesz wrażenie, że nawiązuję do czegoś, czego wcale nie napisałeś. Ja nie chcę polemizować, chcę podzielić się swoją opinią - może komuś się to przyda. Podobnie, jak mnie bardzo pomogli inni, tu, na tym forum. Może w ten sposób "spłacę" swój dług wobec nich?

1. To prawda, że mikrofon wysokoporowywy wcześniej uzyskuje przesterowane brzmienie, ale też dużo wcześniej sprzęga. Więc większą głośność uzyskasz na zwykłym mikrofonie, niż na "harmonijkowym". Ale oczywiście brzmienie będzie inne - normalne bądź niewiele zniekształcone.

2. Zwykły mikrofon ciężko jest przesterować, a jeśli nawet trochę się uda, to wychodzi z tego jakieś charczenie, które niewiele ma wspólnego z "tym" soundem. Podobnie problematyczne będzie przesterowanie nawet wysokooporowego mikrofonu, ale podpiętego pod wzmacniacz o zbyt dużej mocy lub nieopowiedniej charakterystyce - po prostu wcześniej pojawi się sprzęganie, niż pożądany przester.

3. "Chicagowska puszka" powstaje nie w obudowie mikrofonu, a w przestrzeni naokoło niej, zamkniętej dłońmi harmonijkarza. Im większa i szczelniej zamknięta jest ta przestrzeń - tym brzmienie jest głębsze, pełniejsze, bardziej basowe. Obudowa mikrofonu pomaga tylko nadać uchwytowi odpowiedni kształt, ale to nie ona odpowiada za brzmienie.

4. Moim zdaniem ustalanie proporcji "co ważniejsze" nie ma sensu. Oba elementy: wzmacniacz i mikrofon są równie istotne (to, że najważniejsze wydobywa się "z ryja" /kopyrajt: Robert Lenert/, już ustaliliśmy) dla uzyskania tego charakterystycznego "chicagowskiego" brzmienia. A już najważniejsza jest WSPÓŁPRACA między nimi. Nie uzyskasz pożądanego efektu ani podłączając odpowiedni mikrofon pod nieodpowiedni (choćby nawet najlepszy) wzmacniacz, ani odwrotnie.

5. Wzmacniacz nie musi być fenderowski. Może być no name - ważne, żeby brzmiał. Tylko, że, niestety, większość gitarowych się nie nadaje, a specjalne pod harmonijkę zaczynają się od 2-3 tysięcy USD. Fendery są tak popularne, bo z reguły dobrze współpracują z harmonijką (choć, oczywiście, nie wszystkie). Ale te modele, które wymieniłem - tak. Bezwzględnie musi być lampowy. Tranzystor po prostu nie jest w stanie przenieść odpowiedniego pasma. Gdzieś w którymś z postów jest nawet dość dokładnie wytłumaczone, dlaczego tak się dzieje, ale jeśli chodzi o elektronikę, to jestem ciemny, jak tabaka w rogu, więc nie będę się mądrzył. Natomiast z doświadczenia potwierdzam, że tak jest.

Pozdrawiam

Wojtek
"Jeśli blues jest łatwą muzyką, to dlaczego tak niewielu go dzisiaj gra?" - B.B. King
Awatar użytkownika
Wojtek Młynarczyk
blueslover
blueslover
 
Posty: 746
Rejestracja: listopada 30, 2007, 1:09 pm
Lokalizacja: Budapeszt

Postautor: maverick » maja 6, 2008, 6:39 pm

Tak własnie myslałem zeby zacząć od mikrofonu z wszystkich tych zalet o których juz wspomnieliście. I przy szukaniu trafiłem na 520 Dx włąsciwie jestem juz na niego zdecydowany jednak piszecie ze lepiej dorwać cos wiekowego grzebie w necie od dwóch dni i raczej marnie to wyglada. Wiec moze macie jakies namiary na stronki ( oczywiscie nie mówie o E-bayu) które takie letie cacuszka mogą obracac. Chyba ze rzeczywiscie marnie to wygląda i tylko nutka szczescia pozwala cos złowić. W takim razie jesli jesteśmy juz przy mikrofonach co powiecie na to. Czy warte jest to zachodu i czy warto to kupować w ciemno? Czy nie lepiej kupić juz tego nowego 520DX.

1.http://cgi.ebay.co.uk/Dynamic-Bullet-Ha ... dZViewItem

2.http://cgi.ebay.co.uk/Custom-EV-636-Ele ... dZViewItem

3.http://cgi.ebay.co.uk/Scarce-40s-Electr ... dZViewItem
maverick
bluesgość
bluesgość
 
Posty: 9
Rejestracja: marca 8, 2008, 9:14 pm
Lokalizacja: Śląsk

Postautor: przemak2 » maja 6, 2008, 8:38 pm

Wojtek Młynarczyk pisze:1. To prawda, że mikrofon wysokoporowywy wcześniej uzyskuje przesterowane brzmienie, ale też dużo wcześniej sprzęga. Więc większą głośność uzyskasz na zwykłym mikrofonie, niż na "harmonijkowym". Ale oczywiście brzmienie będzie inne - normalne bądź niewiele zniekształcone.


Nie mieszajmy "dwoch systemow walutowych" ;-)
Z powyzszej wypowiedzi wynika, ze traktujesz zamiennie terminy "mikrofon wysokoimpedancyjny" i "mikrofon do harmonijki" - a to przeciez nie tak. Sa normalne mikrofony wysokoimpedancyjne, podlaczenie transformatora mikrofonowego do kazdego estradowego shura da w rezultacie mikrofon wysokoimpedancyjny, sa mikrofony z przelacznikiem impedancji w srodku, sa z dwoma wyjsciami (no, raczej byly). Wysoka impedancje mikrofonu uzyskuje sie przez zastosowanie transformatora - to nie sa zadne czary. Kiedys sporo bylo tego typu mikrofonow, bo mechanika (transformator) byla tansza od elektroniki(lepszy wzmacniacz). Teraz jest odwrotnie, transformatory sa drogie a poza tym niska impedancja wyjsciowa ma swoje zalety w postaci nizszej wrazliwosci na zaklocenia.
I teraz - wyzsza impedancja wyjsciowa mikrofonu oznacza tylko i wylacznie wyzszy poziom wyjsciowy (i wyzsza konieczna impedancje obciazenia, ale z tym w przypadku wzmacniacza gitarowego nie ma problemu). Tak wiec mikrofon bez tranformatora z dodanym stopniem wzmacniajacym bedzie brzmial identycznie jak z transformatorem. Czyli jezeli mamy dwa mikrofony, z ktorych ten wysokoimpedancyjny ma dziesieciokrotnie wyzszy poziom wyjsciowy, to jasne, ze latwiej go przesterowac i bedzie sie bardziej sprzegal - ale to zjawisko subiektywne w tym sensie, ze "szybciej" to nastepuje. Jezeli jednak mielibysmy duzy zakres regulacji wzmocnienia, oba mikrofony brzmialyby tak samo, tak samo by sie przesterowywaly i sprzegaly.
Jezeli przesterowujemy sygnal, to w pewien sposob poddajemy go "kompresji" - to znaczy, ze ciche dzwieki sa wzmacniane mocniej, niz glosne. Czyli - przesterowane brzmienie przy tej samej glosnosci co czyste oznacza sporo wieksze klopoty ze sprzeganiem - to oczywiste. Ale, o czym jeszcze pozniej, mikrofon do harmonijki ma tak uksztaltowana charakterystyke czestotliwosciowa, ze dla uzyskanie "tego" brzmienia nie trzeba go az tak mocno przesterowywac - czyli w efekcie mniej sie bedzie sprzegal przy podobnym brzmieniu, bo bedzie mniej przesterowany.

Wojtek Młynarczyk pisze:2. Zwykły mikrofon ciężko jest przesterować, a jeśli nawet trochę się uda, to wychodzi z tego jakieś charczenie, które niewiele ma wspólnego z "tym" soundem. Podobnie problematyczne będzie przesterowanie nawet wysokooporowego mikrofonu, ale podpiętego pod wzmacniacz o zbyt dużej mocy lub nieopowiedniej charakterystyce - po prostu wcześniej pojawi się sprzęganie, niż pożądany przester.


Zwykly mikrofon trudno przesterowac, bo ma maly poziom wyjsciowy. A jak sie przesteruje, to wychodzi charczenie, bo ma szerokie pasmo, co dla harmonijki nie jest dobre.

Wojtek Młynarczyk pisze:3. "Chicagowska puszka" powstaje nie w obudowie mikrofonu, a w przestrzeni naokoło niej, zamkniętej dłońmi harmonijkarza. Im większa i szczelniej zamknięta jest ta przestrzeń - tym brzmienie jest głębsze, pełniejsze, bardziej basowe. Obudowa mikrofonu pomaga tylko nadać uchwytowi odpowiedni kształt, ale to nie ona odpowiada za brzmienie.


A tu sie pozwole nie zgodzic. Mikrofon "do harmonijki" ma bardzo specyficzna charakterystyke czestotliwosciowa - po pierwsze obciete pasmo z gory i z dolu, po drugie spora nierownomiernosc i ewidentnie podbity srodek. To jest wlasnie ta "puszka" - podbity srodek, z duza dobrocia, co powoduje harakterystyczne brzmienie mikrofonu - wystarczy do niego powiedziec pare slow. Obudowa mikrofonu, zwlaszcza w przypadku shura, bardzo wplywa na jego brzmienie - ma ona rezonans, ktory slychac, i o to chodzi.

Wojtek Młynarczyk pisze:4. Moim zdaniem ustalanie proporcji "co ważniejsze" nie ma sensu. Oba elementy: wzmacniacz i mikrofon są równie istotne (to, że najważniejsze wydobywa się "z ryja" /kopyrajt: Robert Lenert/, już ustaliliśmy) dla uzyskania tego charakterystycznego "chicagowskiego" brzmienia. A już najważniejsza jest WSPÓŁPRACA między nimi. Nie uzyskasz pożądanego efektu ani podłączając odpowiedni mikrofon pod nieodpowiedni (choćby nawet najlepszy) wzmacniacz, ani odwrotnie.


Tak, pelna zgoda. Niemniej jednak sam pisales, ze lepiej zaczac od mikrofonu ;-)

Wojtek Młynarczyk pisze:5. Wzmacniacz nie musi być fenderowski. Może być no name - ważne, żeby brzmiał. Tylko, że, niestety, większość gitarowych się nie nadaje, a specjalne pod harmonijkę zaczynają się od 2-3 tysięcy USD. Fendery są tak popularne, bo z reguły dobrze współpracują z harmonijką (choć, oczywiście, nie wszystkie). Ale te modele, które wymieniłem - tak. Bezwzględnie musi być lampowy. Tranzystor po prostu nie jest w stanie przenieść odpowiedniego pasma. Gdzieś w którymś z postów jest nawet dość dokładnie wytłumaczone, dlaczego tak się dzieje, ale jeśli chodzi o elektronikę, to jestem ciemny, jak tabaka w rogu, więc nie będę się mądrzył. Natomiast z doświadczenia potwierdzam, że tak jest.


Wzmacniacz powinien byc po prostu odpowiedni. Tak sie akurat sklada, ze te najbardziej pasujace do harmoniji piece to nie jest nic nadzwyczajnego - to sa wrecz szkolne konstrukcje, podstawowe uklady aplikacyjne lamp. Zadnych cudow tam nie ma. Akurat te wzmacniacze z "wynalazkami" srednio nadaja sie do harmonijki - ale w taki starym fenderze naprade nie ma zadnych ukrytych szczegolow - po prostu zwykly wzmacniacz, jak w radiu, telewizorze...

Generalnie, jak widac, zgadzamy sie - i dobrze! - a warto czasem popisac nawet oczywiste rzeczy, zeby ktos, kto styka sie takimi problemami po razpierwszy nie wtapial kasy niepotrzebnie ;-)
Dziekuje za merytoryczna dyskusje!
Awatar użytkownika
przemak2
blueslover
blueslover
 
Posty: 656
Rejestracja: lutego 16, 2007, 8:15 pm
Lokalizacja: Poznan

Postautor: przemak2 » maja 6, 2008, 8:51 pm

maverick pisze:Tak własnie myslałem zeby zacząć od mikrofonu z wszystkich tych zalet o których juz wspomnieliście. I przy szukaniu trafiłem na 520 Dx włąsciwie jestem juz na niego zdecydowany jednak piszecie ze lepiej dorwać cos wiekowego


Kurcze... Moze cos niezbyt popularnego napisze, ale... daj sobie spokoj ze starym sprzetem. Ogladales "Crossroads"? Bardzo madre tam pada stwierdzenie, kiedy "stary" kaze "mlodemu" podlaczyc sie do wzmacniacza, a nie "po staremu" brzdakac na akustyku. Blues elektryczny wbrew pozorom nie byl przeciez archaiczna muzyka, tylko nowoczesna! Mikrofony do harmonijki, jakie stosujemy obecnie, to najwieksze badziewie jakie mozna sobie wyobrazic - to byly mikrofony do CB-radia (tak bysmy to dzisiaj ujeli). Grali na nich, bo byly tanie! Astatic to jest w ogole cos okropnego - mikrofon piezoelektryczny! U nas stosowany np. w magnetofonie Tonette - paskudnie okrojone pasmo, rezonanse wlasne plytki piezoelektryka, ogolnie syf! Shure niewiele lepszy - rezonujaca obudowa, dziadowskie wykonanie. Pasmo bylo bardzo dobre do przenoszenia glosu, ale bylo to pasmo telefoniczne, nic wiecej. Obudowa wynika z mody - wczeniej takie mikrofony byly po prostu plytkim walcem, te "puszki" astatika i shura to to samo, co "skrzydla" cadillaca ;-)
I teraz - nie wiemy, jak brzmialy te mikrofony w latach '50. Ale na logike - brzmialy inaczej, bo byly NOWE, a teraz brzmia inaczej, bo sa stare... Przeciez oni specjalnie nie postarzali tych mikrofonow, to nam teraz sie wydaje, ze kiedys brzmialy "ciemniej", bo stare mkrofony brzmia ciemniej niz nowe. To jak te stare byly nowe, to brzmialy jak obecne nowe, nie? ;-)
Oczywiscie nie wiem, jak z innymi parametrami, ale nie dajmy sie oglupiac - IMO jest wiele innych rzeczy, na ktore sensowniej jest wydac kase, tym bardziej, ze ma to byc pierwszy mikrofon.
Awatar użytkownika
przemak2
blueslover
blueslover
 
Posty: 656
Rejestracja: lutego 16, 2007, 8:15 pm
Lokalizacja: Poznan

Postautor: Wojtek Młynarczyk » maja 6, 2008, 10:23 pm

przemak2 pisze:.... to nie sa zadne czary....


Na pewno nie. Ja się na tym po prostu nie znam, dlatego nie umiem tego wyjaśnić teoretycznie, natomiast gram - i wiem, czego doświadczam. Otóż w tym samym momencie dokładnie do tego miksera były podpięte 2 mikrofony: zwykły i mój 520 DX. I o ile ten zwykły bez problemu mogłem nagłośnić tak, że byłem dobrze słyszalny, o tyle mojego shure'a już nie byłem w stanie, bo sprzęgał. Nie mówię o brzmieniu, mówię o GŁOŚNOŚCI.

przemak2 pisze:
Wojtek Młynarczyk pisze:3. "Chicagowska puszka" powstaje nie w obudowie mikrofonu, a w przestrzeni naokoło niej, zamkniętej dłońmi harmonijkarza. Im większa i szczelniej zamknięta jest ta przestrzeń - tym brzmienie jest głębsze, pełniejsze, bardziej basowe. Obudowa mikrofonu pomaga tylko nadać uchwytowi odpowiedni kształt, ale to nie ona odpowiada za brzmienie.


A tu sie pozwole nie zgodzic.


A możesz się nie zgadzać. Na to, że deszcz pada, też możesz się nie zgodzić, tylko czy to coś zmieni? :D Jak się kiedyś spotkamy, to Ci zademonstruję, jak ogromną różnicę w brzmieniu daje odpowiednie zamknięcie dłońmi przestrzeni pomiędzy harpem a mikrofonem. Też nie bardzo chciałem w to wierzyć, dopóki mnie tego ktoś nie zademonstrował. To właśnie decyduje o brzmieniu, a nie kształt obudowy mikrofonu, uwierz mi! A jak nie mnie, to własnym oczom: zobacz jak wygląda ostatni z demonstrowanych na tym filmiku z youtube mikrofonów i jak brzmi!

przemak2 pisze:Kurcze... Moze cos niezbyt popularnego napisze, ale... daj sobie spokoj ze starym sprzetem


A tu z kolei ja się nie zgodzę. I na podstawie doświadczenia zarówno swojego, jak i innych harmonijkarzy twierdzę, że jest dokładnie odwrotnie: to kupno nowego mikrofonu jest nie najlepszym rozwiązaniem.... Inna sprawa, że na pewno najszybszym i najprostszym. Takie starocie jest bardzo ciężko upolować, ale naprawdę warto sobie zadać trochę trudu! Te stare brzmią lepiej od nowych. Ktoś mi nawet kiedyś fachowo wyjaśniał, dlaczego, ale nie umiem tego powtórzyć (znowu ten brak wiedzy teoretycznej). Natomiast tak jest i już. Zrobiłem kiedyś test: ten sam (dobry!) harmonijkarz grał najpierw na swoim mikrofonie, wyposażonym w starą wkładkę, a potem, używając tego samego instrumentu i wzmacniacza (nie zmieniając ustawień), na moim, nowym. Różnica była na tyle wyraźna, że znalezienie takiej vintage-owej wkładki postawiłem sobie za cel na najbliższe miesiące. A uwierz mi, wcale mi się to nie uśmiecha - w końcu nie tak dawno wywaliłem pięć stów na ten mikrofon i po stokroć wolałbym się przekonać, że zrobiłem dobrze, a nie źle. Niestety, ucha nie dało się oszukać. Dziś bym już tej nówki nie kupił.

OK, dzięki za fajną dyskusję, paru nowych rzeczy się dowiedzialem, parę rzeczy zrozumiałem od strony teoretycznej. Na naukę nigdy nie jest za późno.

Maverick - pewnie po tej wymianie zdań dopiero masz mętlik w głowie, ale to dokładnie tak jest: im dalej w las, tym więcej drzew. Nie traktuj niczego jako prawdy objawionej, raczej jako sugestię co do kierunku własnych poszukiwań. Ale zauważ, że mimo, iż tu i ówdzie są różnice zdań (poczytaj inne wątki), w jednym WSZYSCY się zgadzają: NIE MA SENSU MARNOWAĆ KASĘ NA PÓŁŚRODKI!!!! Jeżeli coś kosztuje od 800 zł wzwyż - to nie kupisz tego samego za 200 zł.... Jeżli nie możesz sobie pozwolić na komplet, to lepiej rozłóż zakupy w czasie, ale odpuść sobie zabawki za 200-300 zł (mówię o wzmacniaczach), bo to będą pieniądze wyrzucone w błoto.

Linków, które zamieściłeś nie umiem, niestety otworzyć, więc nie mogę Ci nic doradzić.

A jak chcesz pograć i przy okazji wypróbować to, co zamiezrzasz kupić - wpadnij na jam do Bytomia (jak widzę jesteś ze Śląska). Zapraszam. Szczegóły znajdziesz w zakładce Reklamy, Ogłoszenia, w wątku "Bluesowe jam sessions na Śląsku".


Pozdrawiam i życzę dużo powodzenia i DUŻO BLUESA...

Wojtek
"Jeśli blues jest łatwą muzyką, to dlaczego tak niewielu go dzisiaj gra?" - B.B. King
Awatar użytkownika
Wojtek Młynarczyk
blueslover
blueslover
 
Posty: 746
Rejestracja: listopada 30, 2007, 1:09 pm
Lokalizacja: Budapeszt

Postautor: przemak2 » maja 6, 2008, 10:48 pm

Wojtek Młynarczyk pisze:Ja się na tym po prostu nie znam, dlatego nie umiem tego wyjaśnić teoretycznie, natomiast gram - i wiem, czego doświadczam. Otóż w tym samym momencie dokładnie do tego miksera były podpięte 2 mikrofony: zwykły i mój 520 DX. I o ile ten zwykły bez problemu mogłem nagłośnić tak, że byłem dobrze słyszalny, o tyle mojego shure'a już nie byłem w stanie, bo sprzęgał. Nie mówię o brzmieniu, mówię o GŁOŚNOŚCI.


Nie wiem, czym to bylo spowodowane - ale zauwaz, ze brzmienie na pewno nie bylo takie same, wiec glosnosc to rzecz subiektywna w tym przypadku. No i mikrofony estradowe sa zwykle kierunkowe, a te harmonijkowe dookolne.

Wojtek Młynarczyk pisze:A możesz się nie zgadzać. Na to, że deszcz pada, też możesz się nie zgodzić, tylko czy to coś zmieni? :D Jak się kiedyś spotkamy, to Ci zademonstruję, jak ogromną różnicę w brzmieniu daje odpowiednie zamknięcie dłońmi przestrzeni pomiędzy harpem a mikrofonem. Też nie bardzo chciałem w to wierzyć, dopóki mnie tego ktoś nie zademonstrował. To właśnie decyduje o brzmieniu, a nie kształt obudowy mikrofonu, uwierz mi! A jak nie mnie, to własnym oczom: zobacz jak wygląda ostatni z demonstrowanych na tym filmiku z youtube mikrofonów i jak brzmi!


Ja sie zgadzam z tym, ze zamkniecie mikrofonu w dloniach robi to, co robi. Ale przeciez slyszysz, jak brzmi green bullet - to nie jest mikrofon wokalowy! Ewidentny rezonas jest bardzo slyszalny i obiektywnie paskudny.

Wojtek Młynarczyk pisze:A tu z kolei ja się nie zgodzę. I na podstawie doświadczenia zarówno swojego, jak i innych harmonijkarzy twierdzę, że jest dokładnie odwrotnie: to kupno nowego mikrofonu jest nie najlepszym rozwiązaniem.... Inna sprawa, że na pewno najszybszym i najprostszym. Takie starocie jest bardzo ciężko upolować, ale naprawdę warto sobie zadać trochę trudu! Te stare brzmią lepiej od nowych. Ktoś mi nawet kiedyś fachowo wyjaśniał, dlaczego, ale nie umiem tego powtórzyć (znowu ten brak wiedzy teoretycznej). Natomiast tak jest i już. Zrobiłem kiedyś test: ten sam (dobry!) harmonijkarz grał najpierw na swoim mikrofonie, wyposażonym w starą wkładkę, a potem, używając tego samego instrumentu i wzmacniacza (nie zmieniając ustawień), na moim, nowym. Różnica była na tyle wyraźna, że znalezienie takiej vintage-owej wkładki postawiłem sobie za cel na najbliższe miesiące. A uwierz mi, wcale mi się to nie uśmiecha - w końcu nie tak dawno wywaliłem pięć stów na ten mikrofon i po stokroć wolałbym się przekonać, że zrobiłem dobrze, a nie źle. Niestety, ucha nie dało się oszukać. Dziś bym już tej nówki nie kupił.


Wlasnie - roznica byla wyrazna. Z tym sie zgadzam, ale wlasnie o to chodzi - przeciez ten mikrofon jak byl nowiutki, te 50 lat temu, na pewno nie gral tak jak teraz. Zaryzykuje twierdzenie, ze gral tak, jak teraz te nowe ;-) - tego nie mozemy sprawdzic, ale to chyba logiczne, nie?

Wojtek Młynarczyk pisze:OK, dzięki za fajną dyskusję, paru nowych rzeczy się dowiedzialem, parę rzeczy zrozumiałem od strony teoretycznej. Na naukę nigdy nie jest za późno.


Dziekuje i pozdrawiam.
Na pewno sie kiedys spotkamy i pogadamy przy piwie ;-)
Awatar użytkownika
przemak2
blueslover
blueslover
 
Posty: 656
Rejestracja: lutego 16, 2007, 8:15 pm
Lokalizacja: Poznan

Postautor: maverick » maja 6, 2008, 11:10 pm

Tak własnie mam mętlik ale i dużo sie dowiedziałem :) Dzieki wielkie bo przecierz o to chodziło. Co do Jamu jak najbardziej jestem chętny bo u mnie raczej nie mam kontaktu z nikim. A wiec do usłyszenia.

Wszystkiego dobrego niech blues bedzie z wami.

Pozdrawiam
maverick
bluesgość
bluesgość
 
Posty: 9
Rejestracja: marca 8, 2008, 9:14 pm
Lokalizacja: Śląsk


nowoczesne kuchnie tarnowskie góry piekary śląskie będzin świętochłowice zawiercie knurów mikołów czeladź myszków czerwionka leszczyny lubliniec łaziska górne bieruń

Wróć do Sprzęt ..

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 189 gości