Strona 5 z 7

Post: marca 10, 2008, 3:42 pm
autor: Turgon
Ładna ironia :P

Post: marca 10, 2008, 8:47 pm
autor: Jedi
Zaobserwowałem, że z tymi gitarami to jest genialna sprawa. To co jeden kocha w jakimś modelu, drugi nienawidzi. Za to np. 2 gości lubi jakiś model gitary ale widzi dla niego zupełnie inne rozwiązania. Dlatego paleta brzmień jest tak ogromna i wszyscy nie gramy jednego :D.

Post: marca 11, 2008, 12:45 am
autor: jomm
Jedi pisze:Zaobserwowałem, że z tymi gitarami to jest genialna sprawa. To co jeden kocha w jakimś modelu, drugi nienawidzi. Za to np. 2 gości lubi jakiś model gitary ale widzi dla niego zupełnie inne rozwiązania. Dlatego paleta brzmień jest tak ogromna i wszyscy nie gramy jednego :D.



Popieram w całej rozciągłości :D

Jak mawia mój serdeczny przyjaciel :

" Muzyk musi mieć najlepszy sprzęt na świecie - żeby nie miał na co zwalić swoich niepowodzeń",

a jaki jest najlepszy :?: :D :?: Dyskutujemy o ty, od dłuższego czasu i dochodzimy do wniosku, że takiego nie ma :!:

Pozdrawiam

Post: marca 11, 2008, 8:52 am
autor: remek4blues
jomm pisze:Jak mawia mój serdeczny przyjaciel :

" Muzyk musi mieć najlepszy sprzęt na świecie - żeby nie miał na co zwalić swoich niepowodzeń",



niestety taka prawda :(

kiedyś ze swoją starą kapelą mieliśmy próby w piwnicy, pomieszczenie 10x10 metrów :)
i mielismy takiego młodego (22lata) perkusiste co na wszystko psioczył, a to membrany nie takie, a to pałki nie takie, stopa tez źle pracuje ( to byly fajne bębny Amati)
i na dodatek często przerywał bo mu zinmo było :shock:

z 3-4próby zagrał i go wywaliliśmy.
przyszedł na jego miejsce kolejny perkusista.
ciach metronom na uszy i jak nabijal pałeczkami rytm to aż podskakiwał, czuł to wszystko, i jakoś nic mu nie przeszkadzało, za perkusją się pocił i nie do że walił mocno, zwyczajnie pracował całym cialem :) to byl najlepszy perkusista z jakim grałem !!

temu młodemy perkusiscie to pewnie Pearl za 12tyś by nie pasował, na dodatek było by mu zino :D

Post: marca 11, 2008, 2:39 pm
autor: Janek Rosiek
Prawdziwego muzyka poznasz nie po tym na czym gra, ale jak gra :) no.

Post: marca 11, 2008, 3:26 pm
autor: Wojtek Młynarczyk
No, ale nie popadajmy też w przesadę w drugą stronę. Oczywiście, że nie sam sprzęt gra, ale śmieszy mnie, kiedy zawodowcy mądrzą się, jak to nie ma żadnego znaczenia, na czym się gra, liczą się tylko umiejętności, ble, ble, ble - tylko jakoś tak dziwnie się składa, że żaden z tych mądrali nie gra na byle czym! Gdzie nie spojrzysz - full wypas sprzęciory! Nie oszukujmy się, pewnych rzeczy na gitarze "Defil" czy harmonijce "Melodia" (o ile jeszcze gdzieś te haszple znajdziesz) po prostu nie da się zagrać....

I tak w ogóle myslę, że tytuł tego wątku nie jest najlepszy. Raczej sformułowałbym go: "Gitara, która mi najbardziej odpowiada". Bo pewnie nie odkryję Ameryki, kiedy stwierdzę, że tak, jak nie ma "najlepszej harmonijki", tak pewnie i nie ma "najlepszej gitary", "najlepszego wzmacniacza", "najlepszego mikrofonu", itd., itp... Są tylko dobre i byle jakie, a wybór instrumentu spośród tych dobrych zależy od uprawianego stylu i indywidualnych upodobań. Ja np. gdybym miał takie możliwości finansowe, to bym sobie nakupił tyle harmonijek, żeby móc używać innej do gry akustycznej, innej do elektrycznej, innej do kawałków z przewagą akordów, a jeszcze innej innej do takich, gdzie gra się głównie dużo szybkich, pojedynczych dźwięków. I tak właśnie robią prawdziwi profesjonaliści. Widziałem kiedyś na filmie kolekcje gitar Claptona albo pokój-studio Niemena. Coś nieprawdopodobnego!

A jak coś jest uniwersalne, czyli do wszystkiego, to najczęściej okazuje się być do niczego!

Post: marca 11, 2008, 4:39 pm
autor: Janek Rosiek
Zgadzam się w pełni z Tobą Wojciech. Dążyć trzeba do tego by mieć lepsze sprzęty, coraz lepsze brzmienia bo przecież o to w tym wszystkim chodzi. Ja nie mówię żeby ludzie nie sprawiali sobie instrumentów o jakich marzą tylko o tym że jeśli ktoś potrafi grać to zagra na malutkiej gitarce dla dziecka, ale spełni się dopiera na pełnowartościowym sprzęcie. Kupujmy gitary o jakich marzymy bo trzeba mierzyć wysoko. Przynajmniej mi się tak wydaje :)
P.S. Popieram pomysł zmiany nazwy wątku!

Post: marca 11, 2008, 5:37 pm
autor: Jedi
Zgadzam się z oboma przedmówcami!!!. To tak jakby przyszedł do miastowego chłop z wiochy i powiedział "A Pan to jeździ kosiarkami a jo mom kose i starczy". Nasi koledzy z USA czy innych bogatszych państw nie mają takich problemów ale to nie znaczy, że my gromy na tym co momy i dobra jest. Trzeba udoskonalać sprzęt a jak ktoś sobie czasami ponarzeka to może znaczy, że ma nieco słabsze nerwy, w każdym razie sprawa tkwi głęboko w środku :lol: .

Post: marca 11, 2008, 5:49 pm
autor: blackviolet
porównywałem mojego PRS'a z '93 z PRS'em z 2007 znajomego i co? stary wymiękł, nowy po prostu mnie powalił :( , roczna gitara wygrała z piętnastoletnią więc apeluję o rozwagę przy wyciąganiu wniosków, że nowy sprzęt to już nie taki jak kiedyś - na takim stwierdzeniu można się łatwo przejechać.

taka zasada może się tyczyć tych naprawdę starych gitar z lat '50 '60 i jeszcze trochę potem, jak ktoś wcześniej napisał tego dobrego drewna było więcej inna kultura produkcji itp, ale można znaleźć równie wartościowe instrumenty produkowane obecnie - dobór instrumentu też jest sztuką :wink:

Post: marca 11, 2008, 9:24 pm
autor: Matragon
blackviolet pisze: (...) ale można znaleźć równie wartościowe instrumenty produkowane obecnie - dobór instrumentu też jest sztuką :wink:


słuszna i zaprawdę cenna uwaga !

Post: marca 13, 2008, 12:07 am
autor: Janek Rosiek
ale jaki prestiż kiedy masz fajny instrument np. z 70 roku? :)

Post: marca 13, 2008, 8:02 am
autor: Wojtek Młynarczyk
Janek Rosiek pisze: jeśli ktoś potrafi grać to zagra na malutkiej gitarce dla dziecka, ale spełni się dopiera na pełnowartościowym sprzęcie.


Z tym z kolei ja się w pełni zgodzę (czy aby nie robi się tutaj nudno??? W końcu to ma być dyskusja, a nie klub wzajemnej adoracji :D ).

Janek Rosiek pisze: ale jaki prestiż kiedy masz fajny instrument np. z 70 roku?


Kurna, znowu będzie nudno, ale tu dopiero muszę się podpisać obiema rękami!!! Bo tak po prawdzie: kto z nas nie jest choć odrobinę (a nieraz nawet bardzo) próżny??? Przecież gdyby tak nie było, to nie pchalibyśmy się wszyscy na scenę, chocby najmniejszą, prawda? Ja w każdym razie przyznaję się do tego. I, w przypadku gdy brzmienie będzie porównywalne (bo o różnicy w tym punkcie to nawet nie ma co dyskutować), to mając do wyboru nówkę i "wintydża" - nigdy nie wybiorę tego pierwszego (w moim przypadku mogę to realizować tylko w przypadku wzmaka i mikrofonu; harmonijki to jak bielizna osobista, nie gra się na używanej, ani nie pożycza - tak komuś, jak i od kogoś). Podziw pomieszany z zazdrością widoczny w oczach kolegów (sam tak reaguję na różne oryginalne cacka z lat 60-tych), to równie cenna nagroda, jak brawa publiczności. I stawiam tezę, że nieprawdą jest, iż muzycy dzielą się na tych, dla których to ma znaczenie i tych, dla których to znaczenia nie ma. Oni się dzielą na tych, którzy potrafią się do tego przyznać i tych, którzy tego nie potrafią :D

Post: marca 13, 2008, 9:31 am
autor: remek4blues
Janek Rosiek pisze:ale jaki prestiż kiedy masz fajny instrument np. z 70 roku? :)


u nas w DK (na papierku) stoi bas Fender z lat 70, i brzmi paskudnie, nikt na tym nie chciał grać, polski ZAK o wiele lepiej brzmial, a 70% publiczności ma gdzieś czy muzyk gra na starym gracie czy na nowym :)

kiedyś moja znajoma powiedzala takie coś, ""najlepsze gitary to te trójkąty"" chodzi o B.C Rich'e :)

Post: marca 13, 2008, 10:01 am
autor: Wojtek Młynarczyk
Widocznie ten nie jest FAJNY :D

Post: marca 13, 2008, 10:53 am
autor: remek4blues
Wojciech Młynarczyk pisze:Widocznie ten nie jest FAJNY :D

fajny jest ale brzmi nie fajnie :)

Post: marca 13, 2008, 2:35 pm
autor: Jedi
U nas w domu kultury stoi stary bassman i jakiś mózg przerobił go na El34 i aktualnie stoi zepsuty;].

Post: marca 13, 2008, 6:05 pm
autor: Turgon
To ja przyjmę go z chęcią :D

Post: marca 15, 2008, 8:49 am
autor: remek4blues

Post: marca 15, 2008, 9:05 am
autor: Turgon

Post: marca 15, 2008, 5:36 pm
autor: pepe
Ja swoja przygode z gitara zaczynalem od Defila rocznik 81' .Obecnie gram na elektrycznym squierze z ktorego pomimo wszelkim opinia jestem zadowolony ,a Defila uzywam do nauki gry technika slide ktora to ostatnio bardzo mnie zafascynowala.Jesli chodzi o marzenie to tylko:
Obrazek

Pozdrawiam!

Post: marca 15, 2008, 6:06 pm
autor: remek4blues
pepe, możemy sobie podać grabe :D
też się zakochalem w ES335 :)

Post: marca 15, 2008, 7:25 pm
autor: Turgon
Ja też :D Kocham hollowy xD

Post: kwietnia 1, 2008, 9:27 pm
autor: NoCaster
Fender Stratocaster "Lenny" stevi'ego ray'a vaughan'a
http://pl.youtube.com/watch?v=BEp2QLicd9Y
cudo... :D

Post: kwietnia 1, 2008, 9:28 pm
autor: NoCaster
Fender Stratocaster "Lenny" stevi'ego ray'a vaughan'a
http://pl.youtube.com/watch?v=BEp2QLicd9Y
cudo... :D

Post: kwietnia 2, 2008, 9:58 pm
autor: Tomiszon
Ja raczej nie mam swojego konkretnego typu, na pewno bym chciał kiedyś posiąść jakieś single-cone roundneck dobro z drewnianym korpusem... ale niestety poki co ta impreza jest zupełnie poza moim zasięgiem... :(:(

Za to jeśli chodzi o dobrość instrumentów... hmm. Może już tu o tym pisałem, ale miałem przyjemność parę razy grać na jednej rosyjskiej 40-letniej siedmiostrunówce... Ogólnie gitara wyglądała tak: gryf nachylony do pudła pod kątem przynajmniej 3-5 stopni, wysokość strun nad 12 progiem jakieś 1,5-2 cm, na czwartym progu stroiła o pół tonu za wysoko, od 13 progu progów nie ma, popękana, posklejana jakimśtam wikolem i poskręcana śrubami (!), po prostu według najnowszych norm unijnych pewnie nie można tego zaklasyfikować jako gitarę... :D

Ale... kiedy to wiosło położyć na kolanach i przejechać rurą po metalowych strunach... czysty miód po prostu, gitara sama gra a ręce tylko za nią podążają ;] Brzmienie jeszcze bardziej przesycone Bluesem niż to z nagrań Roberta Johnssona, takie mięsiste, rasowe... a że progi nie są potrzebne to i strojenie w wyższych pozycjach nie robi, a wysokość nad podstrunnicą nawet pomaga ;]

I nie wiem skąd się bierze to brzmienie, kiedy instrument to właściwie tylko struny i kawałek posklejanego pudła - to musi być MAGIA! ;]

więc najlepszość gitary nie musi być kwestią wydanych pieniędzy, czasem trzeba po prostu mieć szczęście żeby taką znaleźć ;] i umieć posłuchać historii, które ma do opowiedzenia...

Post: września 25, 2008, 2:34 pm
autor: Franky
Nie miałem jeszcze "prawdziwie" oryginalnej gitary.
Jak grałem na nieamerykańskim stracie to po pewnym czasie chciałem gibsona. Strat odleciał pojawiła sie kopia gibsona ES-335. Przed miesiącem pograłem kilka godzin na stracie i znowu marzy mi się zmiana.
Nie mogę więc napisać co mi się marzy bo za tydzień zmienię obiekt hehehe
Jest natomiast jedno wyjście - posiadać kilka albo kilkanaście gitar :)

Post: września 26, 2008, 5:27 pm
autor: Krokietnik
Ja tam mam Mayonesa KTM II po tuningu i sobie chwale;d

Post: września 29, 2008, 7:07 am
autor: Matragon
Najlepsza gitara to ta na której właśnie grasz koncert ... !!! :)

Post: listopada 27, 2008, 6:20 pm
autor: Pulatom
Jeśli chodzi o gitarę marzeń to np. coś takiego:

http://www.mguitar.com/guitars/choosing/guitars.php?p=m&m=D-100%20Deluxe

A tak bardziej realnie to porządny (ale trochę tańszy od tego powyższego) akustyk Martina oraz oryginalny Gibson LP.

Post: listopada 29, 2008, 4:04 am
autor: robert
A ja mam Ibaneza RGT 2020 , przetworniki swojej roboty ,elektronika aktywna 5 torowa swojej roboty, wzmacniacze dokładnie 5 swojej roboty , kostki swojej roboty , efekty poglosowe czyjejś roboty i się cieszę , i mi wystarczy ta gitara do samego końca.
Gibson jest super i strat jest super , ale przy pomocy aktwnej daję radę lepiej zabrzmieć niż marzone gibsony i fendery .

jak zaczynałem grać miałem gitarę no name ,typu Les Paul która nazwaliśmy z kumplem *trzonek*, był to bardzo toporny sprzęt ale nadawał się do grania w Spółdzielni i była to dla mnie wtedy najlepsza gitara .