Vintage rzeczywiscie jest niezlym wyborem - kolega ma tele, bardzo jest zadowolony, Wojtek ma lespaula vintage - tez jest niezly. Niestety, tej klasy gitary trzeba dokaldnie obadac.
Ze squierami tez jest roznie. Taki moj na przyklad '84 poza konkurencja, a wspolczenie... W ubieglym roku na targach we Frankfurcie na stoisku Fendera gitary mialy metki z cenami. Pierwsze podejscie - "przypalany" precision, zadne fanaberie. Widze go z daleka - biore do reki - IDEAL! Wszystko takie, jak byc powinno. Cena - 10 tys euro
No dobra, ide do squierow. Fajne jazzbassy, 300 euro za sztuke, rzadek w roznych kolorach. Biore "przypalanego" - masakra, najgorsze chinskie gie, jakie mozna sobie wyobrazic. Obok bialy - biore i... rewelacja, manualnie dzien i noc, super (nie wiem, jak brzmienie, ale fajny).
Bylem pare lat temu w sklepie, stoja epiphony EB, takie basowe sg. Jest wisniowy i czarny. Biore do reki - wisniowy masakra, gryf jak trzonek od siekiery. Biore czarnego... rewelacja! Nie wytrzymalem, akurat to byly okolice moich urodzin, kupilem, 800PLN. Manualnie - rewelacja. Wzialem na koncert - koledzy mnie zjeb..., ze mnie nie bylo w ogole slychac! W ogole nie brzmi, zero sustainu, sprzega sie (bas!), barwa paskudna... Coz, sklejka... Mam nadal, gram w domu na sucho
Podsumowujac - trzeba obmacac dokladnie (zreszta kazda gitare), ale biorac pod uwage, ze oprocz walorow manualnych sa tez brzmieniowe, a z tym nie tak latwo sie polapac, bo wychodzi w praniu albo w konfrontacji...