Dzień drugi festiwalu oczywiście nastąpił zgodnie z planem i zaczął się od ostrego elektrycznego bluesa w pełnym słońcu, zagranego przez
Wesa Gałczyńskiego.
Po nim wystąpili
Teksasy, blues-rockowo witając szybko powiekszające się grono publiczności.
Wes Gałczyński po dobrym występie dostąpił uśmiechu Muzy festiwalu przeworskiego (dla przyjaciół:
Asia)
Przyszła pora na powtórny koncert corocznych organizatorów i zeszłorocznych Jubilatów
Outsider Blues...
...oraz zaprzyjaźnionej kapeli
Kłusem z Bluesem.
Pojawienie się pod sceną
Antka Krupy zwiastowało serię zdarzeń niezwykłych.
Jak zwykle, niezwykle porywająco zagrali
Why Ducky?...
...z niezwykle Łajdackim duetem wokalnym
Stana Antośkiewicza i
Leszka Jakubczaka.
Niezwykłym okrucieństwem wykazał się
Joe Colombo, traktując niezwykle brutalnie swój rezofoniczny instrument i dewastując z niezwykłą premedytacją m.in. utwory Hendrixa. Wzbudził tym niezwykły entuzjazm publiczności... Nie ukrywam, że i mój
Niezwykły a do tego magiczny był koncert lwowskiej grupy
Mandry.
Nigdy nie widziałem na żywo ani
Blood, Sweat & Tears ani
Chicago - a tu miałem "2 w 1"... I to w perfekcyjnym wykonaniu!
Niezwykłość i magię wieczoru podtrzymała warszawska supergrupa
JJL Trio...
..."z niewielką pomocą" Czarodzieja Bluesa -
Antka Krupy...
****
Pełen pięknych i oszałamiających chwil był ten X Przeworski Festiwal Bluesa...
Miejsce kameralne, pozwalające na intymny kontakt z muzyką, na spotkania z cudownymi ludźmi - a jednocześnie potrafiące przyjąć tysiące fanów bluesa!
A przede wszystkim Wielkie Serce i Gościnność
Dziadka Zbyszka,
Jacka,
Rufina i całej ekipy tych, dzięki którym to miejsce i te chwile zostaną w sercu i pamięci na zawsze!
Spotkajmy się w Przeworsku za rok - jestem pewien, że będzie znów niezwykle, magicznie i cudownie