Jako uczestnik wielu jamów i przy okazji ktoś znający dobrze Mr. Bluesa pozwolę sobie odpowiedzieć:
1. Konieczność przyjścia z własnym instrumentem dotyczy przede wszystkim gitarzystów. Perkusja oczywiście stoi jedna, niektórzy bębniarze wymieniają tylko werbel, no i podstawa - obowiązują własne pałki. Pianino jest elektryczne, więc zmiana go nie stanowi problemu, ale tu też często dochodzi do porozumienia z właścicielem. Harmonijkarze z oczywistych względów mają problem rozwiązany z założenia. Wzmacniaczy użycza zespół prowadzący jam, nie trzeba przychodzić z własnym, ale jak ktoś chce, to zawsze lepiej nosić, niż się prosić. Natomiast nie rozumiem, skąd pomysł ustawiania na scenie trzech zestawówcperkusyjnych czy pianin? Myślisz, że jam session polega na tym, że grają wszyscy chętni na raz???
Trzech perkusistów, pięciu gitarzystów, czterech basistów, ośmiu harmonijkarzy, siedmiu wokalistów, itd., itp. ??? Coś Ci się deczko pomieszało.
2. Widać, że nie znasz zespołu. To jest jedna z najbardziej otwartych na wspólne granie kapel, jaką sobie można wyobrazić. Jak przyjdziesz, to się przekonasz i będzie Ci wstyd za to, co napisałeś, że sobie z tego zrobią swój koncert. Na pewno nie oni, nie Mr.Blues. A to, że zapowiadają dbałość o porządek, to tylko dobrze! Zbyt wiele przeżyłem jamów zepsutych przez pijanych gówniarzy, którym się po ośmiu piwkach wydaje, że są drugimi Hendrixami, Page'ami, itd. i za nic mają to, ze na sali jest kilkadziesiąt innych osób, które nie mają najmniejszej ochoty słuchać ich wrzasków i oglądać, jak się zataczają
3. Odpowiedzi udzielił już Bogdan: chodzi o osoby znajdujące się
pod wpływem alkoholu . Innymi słowy - nikt z alkomatem stać nie będzie, ale jak ktoś chce grać, to ma po prostu zachować NORMALNĄ PERCEPCJĘ. Każdy jest dorosły i wie, na ile sobie moze pozwolić, żeby tak było. U jednego, to oznacza pół piwa, u innego może być i kilka. A jeżeli dla kogoś najważniejszy tego wieczoru jest złocisty płyn, to oczywiście ma do tego prawo, tylko wówczas niech sobie odpuści granie, przejdzie na odbiór i da pograć innym. Ja stosuję zasadę: PIJĘ - NIE GRAM, GRAM - NIE PIJĘ. A wiesz od kiedy? Od czasu, gdy kilkanaście lat temu przyszedłem, jak mi się to często zdarzało, nawalony na próbę kapeli i kumple, którzy mieli już dość moich wyskoków, nagrali te moje jak, mi się zdawało, genialnie wyczyny. I puścili mi następnego dnia, kiedy przetrzeźwiałem...
Wiesz, jakoś nie podtrzymałem swojego entuzjazmu z dnia poprzedniego.
Prosze nie odbierać mojej wypowiedzi jako złośliwej, odpowiedziałem jedynie na pytanie
Pozdrawiam