Racja racja, do Gdyni wpadliśmy "tylko" na czwartek, ale absolutnie nie ma czego żałować. Koncert Charliego - REWELACJA [2]. Naprawdę duża sprawa. Już wyjście Sławka i tup tup z miejsca na miejsce + lekko jego łamiący się głos było dobrym wstępem. A sama gwiazda wieczoru? Mistrzostwo - kapitalne brzmienie (przynajmniej na balkonie każdy dźwięk dało się słyszeć ;p), świetnie wokalnie, sekcja płynęła zgrabnie (ta swoboda perkusisty) no i dokładnie to samo zdanie o gitarzyście - rock'n'rollowy feeling wyszedł tylko i wyłącznie na dobre. Poza tym jechałem bez świadomości tego, że ostatnio na bisy gra "Christo Redemptora" i naprawdę BARDZO przyjemnie się poczułem kiedy najbardziej wyczekiwany utwór rozbrzmiał
Brawa też dla Charliego, Amber i reszty zespołu za 'przetrwanie' pokoncertowego nalotu zdjęciowo-autogrfowego
Widać było zmęczenie ale dla każdego miał chwilkę a i pojawienie się chociaż na moment w Blues Clubie też było miłe.
Szkoda, że nie dało się być na reszcie dni, ale to co zafundowano w czwartek i tak na baaaardzo długo zostanie w pamięci!