Strona 1 z 1

Jan Gałach and Friends

Post: października 11, 2013, 8:37 am
autor: karambol
Obrazek

Jedną z materialnych pamiątek jakie przywiozłem z tegorocznej Rawy jest płyta Jana Gałacha. Spędzając długie godziny w pociągu wiozącym mnie do domu dokładnie obejrzałem książeczkę i okładkę płyty (bo posłuchać jej nie miałem możliwości). Już te oględziny wywołały we mnie sporo pytań, wątpliwości... Ucieszyła mnie track lista z której to wynikało, że lwia część materiału to kompozycje własne (tylko jeden cover). Ucieszyło mnie liczne grono bardzo zdolnych i moich ulubionych muzyków-gości zaangażowanych w nagrania. Trochę zaniepokoiły mnie słowa Jasia wydrukowane w książeczce będące swego rodzaju alibi? wytłumaczeniem? takiej a nie innej jakości materiału dźwiękowego wynikającego z pracy w różnym czasie i różnych studiach nagraniowych. Po wysłuchaniu płyty uważam, że nie jest źle a przynajmniej zupełnie nie przeszkadza mi to w słuchaniu.
Pierwsze co rzuca się w uszy po wysłuchaniu płyty to duża różnorodność stylistyczna. Mamy bowiem jazz, jazz-rock, blues, boogie, dynamiczny rock, „ludowiznę” („Kantrowiec”). Czasem zmiana stylistyki poszczególnych utworów jest bardzo radykalna jak choćby to kiedy po mocno rockowym „Rock’n’roll i ch...” z wokalem Roberta Mastalerza przypominającym Bona Scotta z AC/DC dostajemy jazzową perełkę w postaci „Afro blue”. Nie wiem czy wszystkie te style całkowicie wyczerpują muzyczne fascynacje Janka ale mi taki eklektyzm bardzo pasuje.
Uwielbiam brzmienie elektrycznych skrzypiec a na płycie Jasiu prezentuje sporą ich różnorodność. Od takiego powiedzmy klasycznego – czyli cieplutkie, aksamitne aż po mocno gitarowo sfuzowane czasem wręcz na pierwszy rzut ucha można pomylić z gitarą. Jan Gałach i jego skrzypce to rzecz jasna główni bohaterowie tego krążka ale wszyscy muzycy biorący udział w nagraniach dołożyli dużo dobrego. Aż cztery śpiewające osoby w tym moja absolutnie ulubiona ulubienica Karolina Cygonek, dwóch zacnych basistów, dwóch gitarzystów, jedyny w swoim rodzaju Borys Sawaszkiewicz na klawiszach (cudne partie Mooga), Kielak na harmonijce i saksofonista. Nie, nie zapomniałem o perkusiście ale jemu należy się kilka osobnych zdań. Mam niezłą zakrętkę (przechodzącą czasem w obsesję) na punkcie perkusji. Kiedy brzmi kiepsko cała płyta ma u mnie „przechlapane”. Maxa Ziobro widziałem i słyszałem na żywo wiele razy dlatego to jak gra nie było dla mnie wielkim zaskoczeniem. Na płycie doszła do tego jeszcze wartość dodana w postaci pięknej realizacji. Perkusja brzmi dokładnie tak jak lubię – mocno, wyraziście, naturalnie, surowo. Opisać słowami się tego nie da jak dla mnie brzmi to po prostu pięknie. No i Max dał radę w tych wszystkich zaproponowanych przez Jasia stylistykach chociaż w „Afro blue” zagrał chyba jednak zbyt prosto może nawet za prosto. Po każdorazowym wysłuchaniu płyty nachodzi mnie refleksja jak gigantyczny potencjał tkwi w tej ekipie. Solówki (rzecz jasna poza jasiowymi) są raczej krótkie a na koncercie, oczywiście takim na którym organizator nie patrzy nerwowo na zegarek, można się nieźle rozpędzić i dać czadu, że kapcie z nóg pospadają.
Płyta nie jest pozbawiona wad. Ja znalazłem dwie. Strasznie ciężko wyjmuje się książeczkę z okładki no i w moim egzemplarzu (numer 829) płyta ciągle wypada z tych plastikowych „trzymaczy”.

Re: Jan Gałach and Friends

Post: stycznia 13, 2014, 1:35 pm
autor: JaRas
jak zwykle po czasie, ale chyba warto wrócić do tej płyty, ściągnąć z półki lekko już zakurzoną i odsłuchać kolejny raS. Z doskonałością się nie dyskutuje, bez dyskusji jest to płyta z mojej czołówki za rok 2013.
Prawie w całości zgadzam się z opinią Karambola z małym ale... .

karambol pisze:...
Czasem zmiana stylistyki poszczególnych utworów jest bardzo radykalna jak choćby to kiedy po mocno rockowym „Rock’n’roll i ch...” z wokalem Roberta Mastalerza przypominającym Bona Scotta z AC/DC dostajemy jazzową perełkę w postaci „Afro blue”. Nie wiem czy wszystkie te style całkowicie wyczerpują muzyczne fascynacje Janka ale mi taki eklektyzm bardzo pasuje.
...

Całkowicie rozumiem intencje Jasia, co chciał na tej płycie osiągnąć i nie mam zamiaru tego podważać.
Zdecydowanie jednak wolę Jasia z Karoliną i Mariuszem na wokalu, no tak mam... wtedy nie jest to być może taki urozmaicone, ale zdecydowanie trzyma się :idea: "kupy"