Strona 1 z 1

Tina Turner - "Outta season/The Hunter"

Post: sierpnia 9, 2013, 7:11 pm
autor: rocken
Nie będzie to recenzja a raczej tylko faktografia. Chyba nie było jeszcze żadnego wątku na forum dotyczącego królowej rock’n’rolla Tiny Turner. Poniżej kilka „suchych” faktów moich dwóch ulubionych płyt z bogatej dyskografii artystki. A może też ktoś inny napiszę w tym wątku o jakimś wydawnictwie tej wokalistki który poleca?

Moje propozycje to mocno osadzone w stylistyce bluesowo-soulowej „Outta season” i „The Hunter” z okresu „współpracy” z Ikem Turnerem. Obie płyty zrealizowane w 1969 roku.

„Outta Season” to powrót do bluesowych korzeni Ike’a i Tiny. Zawiera bardzo „surowo” i przejmująco brzmiące interpretacje takich standardów jak „Five Long Years”, „Dust My Broom”, „My Babe” a przede wszystkim znakomite wykonanie utworu Otisa Readinga „I've Been Loving You Too Long”.

Obrazek

Ike&Tina Turner „Outta Season”
1. I've Been Loving You Too Long
2. Mean Old World
3. O' Clock in the Morning Blues
4. Five Long Years
5. Dust My Broom
6. Grumbling
7. I Am a Motherless Child
8. Crazy' Bout You Baby
9. Reconsider Baby
10. Honest I Do
11. Please Love Me
12. My Babe
13. Rock Me Baby


♫ “I've Been Loving You Too Long”
♫ “Five Long Years”

Tytułowy “The Hunter” to utwór dobrze znany z wykonania Alberta Kinga, ale także brytyjskiej grupy Free. Materiał na tej płycie również jest mocno osadzony w bluesie, choć nagrania nie brzmią aż tak surowo jak na wcześniejszym wydawnictwie. Partie gitary solowej popełnił w tych nagraniach znany gitarzysta bluesowy Albert Collins. Płytę wypełniają głównie standardy bluesowe jest także funkująca kompozycja Ike Tunera „Bold Soul Sister”.

Obrazek
Ike&Tina Turner "The Hunter"
1. The Hunter
2. You Don't Love Me
3. You Got Me Running
4. Bold Soul Sister
5. I Smell Trouble
6. The Things I Used to Do
7. Early in the Morning
8. You're Still My Baby
9. I Know


♫ “The Hunter”
♫ “I Smell Trouble”


Obecnie zawartość tych dwóch płyt najczęściej dostępna jest na kompilacji Ike&Tina Turner „Sing the blues”. Choć ta składanka zawiera tylko 7 z 9 i 11 z 13 utworów, jakie znajdują się na oryginalnych wydawnictwach płyt „Outta season” i „The Hunter”.

Obrazek


Jest także pełna kompilacja nagrań pod tytułem „Outta Season/The Hunter”.

Obrazek

Post: września 8, 2013, 10:33 am
autor: posener
Pomimo wspaniałej kariery, statusu legendy i milionów sprzedanych płyt, ja zaryzykuję twierdzenie, iż Tina jest mimo wszystko niedoceniana. Dlaczego? Ponieważ powszechnie szufladkowana jest jako wokalistka rockowa. Poniekąd słusznie, bo sam uważam ją za najlepszą rock'n'rollową wokalistkę wszechczasów, ale płyty, o których mowa wyżej dowodzą, iż wspaniale potrafi interpretować bluesa. Biorąc pod uwagę, iż działo się to w początkowym okresie jej kariery i fakt, że dojrzałość raczej służy uprawianiu muzyki bluesowej, niesamowicie żałuję, że później tak się oddaliła od tej muzyki. Mam na myśli oczywiście pewną dosłowność stylistyczną, bo przecież blues jest zawsze w jej śpiewie.

Post: września 9, 2013, 11:12 am
autor: rocken
Moim zdaniem nie do końca dobrze była prowadzona jej kariera solowa po rozstaniu z Ike’m Turnerem. Nie posiadała stałego zespołu oraz autora piosenek, z którym byłaby identyfikowana i mogła oprzeć wieloletnią współpracę. Płyty opierała na zbieraniu piosenek od zewnętrznych kompozytorów. Zespół to głównie muzycy sesyjni. No i odbudowa kariery przypadła na mało ciekawe czasy lat 80, a to niestety słychać w jej produkcjach płytowych. No i ten lekko cyrkowo/kasynowy przepych rodem z Las Vegas też słabo zniósł próbę czasu. To prawda, wielka szkoda dla muzyki, że oddaliła się bardzo mocno od rhythm'n'blues.

Post: września 9, 2013, 12:07 pm
autor: RafałS
rocken pisze: To prawda, wielka szkoda dla muzyki, że oddaliła się bardzo mocno od rhythm'n'blues.


Może i szkoda dla muzyki (i dla nas), ale zysk dla Tiny. Naprawdę duże pieniądze w muzyce były wtedy w popie i Tina te pieniądze zgarniała. Wątpię czy utrzymałaby status supergwiazdy, gdyby nagrywała bardziej korzennego, organicznego rhythm'n'bluesa, którego tak lubisz. :)

Post: września 9, 2013, 12:30 pm
autor: posener
RafałS pisze:Może i szkoda dla muzyki (i dla nas), ale zysk dla Tiny. Naprawdę duże pieniądze w muzyce były wtedy w popie i Tina te pieniądze zgarniała. Wątpię czy utrzymałaby status supergwiazdy, gdyby nagrywała bardziej korzennego, organicznego rhythm'n'bluesa, którego tak lubisz. :)


To oczywiste. Naprawdę wielkie pieniądze są zawsze w popie. Ja raczej miałem na myśli jakieś rzadkie wypady stylistyczne raz na dobrych kilka lat. Może nie czuła takiej potrzeby, a poza tym rzeczwiście musiała ostro walczyć aby wrócić do obiegu.

Post: września 9, 2013, 1:37 pm
autor: RafałS
posener pisze:To oczywiste. Naprawdę wielkie pieniądze są zawsze w popie. Ja raczej miałem na myśli jakieś rzadkie wypady stylistyczne raz na dobrych kilka lat. Może nie czuła takiej potrzeby, a poza tym rzeczwiście musiała ostro walczyć aby wrócić do obiegu.


Sprawy finansowe trochę się pozmieniały. Z jednej strony drastyczny spadek dochodów z nagrań, z drugiej - wciąż duża popularność koncertów. Te czynniki prowadzą moim zdaniem do względnej poprawy sytuacji "naszych", którzy są w stanie dobrze wypaść na żywo. Wydaje mi się, że finansowo bardzo dobrze radzą sobie np. niektóre jam bandy. Również niektóre niby to przebrzmiałe gwiazdy rocka potrafią zgromadzić większą publikę niż popowa gwiazdka sezonu.

A wracając do Tiny: wielu wykonawców, którzy dorastali w latach 40-tych i 50-tych w powiedzmy "skromnych warunkach" (szczególnie wokalistów i wokalistek, szczególnie ciemnoskórych lub rasy mieszanej) cieszy się z tego, że w ogóle jest w stanie sensownie zarabiać śpiewając i nie zawsze przywiązuje wagę do kwestii stylistycznych, czystości gatunkowej i ambicji tworzenia "kultury wysokiej" . Dużo zależy od ich managerów, producentów itd., więcej niż w przypadku śpiewających i komponujących instrumentalistów, którzy mają na ogół spory wpływ na dobór repertuaru i brzmienie całości i ogólnie są bardziej "świadomi" muzycznie. (Np. Ella Fitzgerald miała szczęście, że trafiła na Normana Granza a bez jego opieki czasem zbaczała na artystyczne manowce.) W latach 80-tych Tina była już po 40-tce, płyty wydawała średnio co 3 lata, może nie było w jej życiu miejsca na stylistyczne skoki na boki, ale raczej ona sama nie czuła takiej potrzeby. Popowa otoczka (w tym przygotowywanie choreografii swych występów) najwyraźniej jej pasowała i realizowała się w pełni robiąc to, co robiła. Nie byłaby w tym tak dobra i nie tryskałaby taką energią na scenie, gdyby dręczyło ją poczucie niespełnienia i ciągoty do innej muzyki. :)

Post: września 9, 2013, 2:01 pm
autor: posener
RafałS pisze:Popowa otoczka (w tym przygotowywanie choreografii swych występów) najwyraźniej jej pasowała i realizowała się w pełni robiąc to, co robiła.


No, z tym popem to bym nie przesadzał. Mam koncertowe DVD z Wembley. Dla mnie jest to jedno z najlepszych koncertowych DVD jakie wydano (niestety mimo, iż sporo w życiu widziałem na żywo, to akurat Tiny nie :cry:) Moim zdaniem od początku do końca jest tam rock'n'rollowa jazda. W części kawałków dominują bluesowe korzenie, w części soulowe, ale gdyby tak miał wyglądać pop, to daj Boże zdrowie. Oczywiście na płytach studyjnych jest ten popowy sznyt, takie dążenie, aby nie było zbyt ostro, jednak w sytuacjach koncertowych Tina odsłaniała swoje prawdziwe oblicze.

Post: września 9, 2013, 7:34 pm
autor: rocken
RafałS pisze:
rocken pisze: To prawda, wielka szkoda dla muzyki, że oddaliła się bardzo mocno od rhythm'n'blues.

[...]Wątpię czy utrzymałaby status supergwiazdy, gdyby nagrywała bardziej korzennego, organicznego rhythm'n'bluesa, którego tak lubisz. :)

Zapewne duże znaczenie miało to, że największą popularność zyskała w Europie. Po wypełnieniu kontraktu dla McDonalda z graniem na imprezach dla "białych kołnierzyków", z tego co kojarzę rzadko i z niechęcią powracała do Stanów. Twierdzi, że prawdziwy dom znalazła w Europie. A życie w bajkowej rezydencji na francuskiej Rivierze pewnie to mało sprzyjające warunki do nagrywania korzennie bluesowych płyt :)

Post: września 9, 2013, 8:26 pm
autor: RafałS
rocken pisze:A życie w bajkowej rezydencji na francuskiej Rivierze pewnie to mało sprzyjające warunki do nagrywania korzennie bluesowych płyt :)


To co, Koledzy, wybaczamy jej? :wink:

Post: września 10, 2013, 7:12 am
autor: rocken
Trzeba się będzie jeszcze zastanowić :)

Post: września 10, 2013, 8:20 am
autor: posener
rocken pisze:Trzeba się będzie jeszcze zastanowić :)


Ja się nie muszę zastanawiać ponieważ Tina jest boska 8)