Strona 1 z 2

BLACK SABBATH - 13

Post: czerwca 15, 2013, 12:05 am
autor: Marek-Browarek6
Płyta znakomita więc czas rozpocząć dyskusję...

Re: BLACK SABBATH - 13

Post: czerwca 15, 2013, 8:17 am
autor: posener
Marek-Browarek6 pisze:Płyta znakomita więc czas rozpocząć dyskusję...


Zapomniałeś o recenzji, Marku. Co prawda byli tacy, którzy potrafili to zrobić w jednym zdaniu, ale, z całym szacunkiem, okołobluesowego Słonimskiego jeszcze na forum nie zauważyłem.

Re: BLACK SABBATH - 13

Post: czerwca 15, 2013, 10:41 am
autor: rocken
posener pisze:
Marek-Browarek6 pisze:Płyta znakomita więc czas rozpocząć dyskusję...

Zapomniałeś o recenzji, Marku.[...]

A można dodać "recenzje" jeśli nie wysłuchało się płyty, jak również jakiejkolwiek innej płyty BS w całości ?
*Koncerty wiem, że można recenzować, na których się nie było.


posener pisze: Co prawda byli tacy, którzy potrafili to zrobić w jednym zdaniu, ale, z całym szacunkiem, okołobluesowego Słonimskiego jeszcze na forum nie zauważyłem.

ps. Ale chyba ktoś aspiruje. Wydaje mi się,że była nie tak dawno w tym dziale, recenzja w której autor ograniczył się do stwierdzenia "w tym przypadku recenzja jest zbędna".

Re: BLACK SABBATH - 13

Post: czerwca 15, 2013, 10:54 am
autor: posener
rocken pisze:A można dodać "recenzje" jeśli nie wysłuchało się płyty, jak również jakiejkolwiek innej płyty BS w całości ?


Wydaje mi, że można pod warunkiem, że się o tym poinformuje czytających.

Re: BLACK SABBATH - 13

Post: czerwca 15, 2013, 11:18 am
autor: rocken
posener pisze:Wydaje mi, że można pod warunkiem, że się o tym poinformuje czytających.

Black Sabbath "13"
Muzyka toporna jak młot hutniczy a balladowy patos wręcz przytłacza. Bardzo ciężko strawna dla człowiek, który nie jest fanem i „nie egzystuje” w średniowieczu.*

*Nie wysłuchałem w całości tej płyty jak również jakiekolwiek innej zespołu BS.

**Dość podobne zdanie mam na temat angielskich zespołów rockowych (włącznie z muzyką lat 60/70). Oczywiście z wyjątkami, ale mam wrażenie, że tylko potwierdzającymi regułę.

Post: czerwca 15, 2013, 11:25 am
autor: posener
Po powyższym tekście może być dyskusja, na którą liczy Marek :D Miałeś na myśli muzyczne średniowiecze?

Post: czerwca 15, 2013, 11:32 am
autor: rocken
posener pisze:Miałeś na myśli muzyczne średniowiecze?

To już, każdy musi doczytać w "recenzji", między wierszami. :lol:

Post: czerwca 15, 2013, 11:55 am
autor: posener
Ja jako były fan Sabbath i ogólnie były rockfan chyba nie jestem najwłaściwszą osobą aby tutaj się produkować z dłuższą wypowiedzią jako pierwszy. Logicznym wydaje się, aby zrobiły to osoby zachwycone płytą, ale pewnie nie mają czasu, bo słuchają na okrągło. Trudno, ja napiszę, aczkolwiek słuchałem tylko w necie, bo bez problemu można przesłuchać całą płytę. W pewnym sensie jestem dłużnikiem Sabbath, ponieważ moja muzyczna przygoda z prawdziwą muzyką zaczęła się od Led Zeppelin i BS. Powiem krótko - duże i bardzo pozytywne zaskoczenie. Prawdziwy Sabbath i do pełni szczęścia brakuje specyficznego bębnienia Billa Warda. To klasyczna muzyka BS, ale wcale nie zakurzona przez upływ czasu. Na tyle współczesna ile trzeba. Całkiem fajne solówki Tommy'ego Iommi, Ozzy spiewa czysto, udane sabbathowe numery i nawet blues, bo "Damaged Soul" niewątpliwie takim jest, oczywiście w wersji sabbathowej. Jeżeli miałbym porównać najnowsze płyty dwóch legendarnych kapel jakimi są Deep Purple i Black Sabbath, to abstrahując od różnic stylistycznych, Sabbath miażdży. Nie słucham już takiej muzyki i raczej nie będę słuchał, jednak kiedyś słuchałem i nie wytnę tego sobie z muzycznego życiorysu. Szacuneczek dla Sabbathów, szkoda że doszło do tej opery mydlanej z Wardem, bo byłby wspaniały comeback.

Post: czerwca 15, 2013, 2:07 pm
autor: Perfect Stranger
posener pisze:Nie słucham już takiej muzyki i raczej nie będę słuchał, jednak kiedyś słuchałem i nie wytnę tego sobie z muzycznego życiorysu..


Dlaczemu, jesli mozna wiedziec?

Post: czerwca 15, 2013, 2:37 pm
autor: kora
Ja kiedyś " kochałam się muzycznie" w Ozzy Osbourne
Ale to było z 20 lat temu :twisted:

A ta nowa płyta wcale nie jest zła :lol:
Jak ktoś lubi " młot hutniczy (...) balladowy patos "
odnajdzie się w niej

:lol:
p/s rocken ,co to jest młot hutniczy ? :roll:

Post: czerwca 15, 2013, 2:43 pm
autor: Rock-A-Billy
To płyta, którą śmiało można postawić na półce obok klasycznych dzieł z BS z Ozzy`m z lat 70-tych, poczynając od słynnej "Jedynki". Brzmienie i charakter płyty zawdzięczamy słynnemu Rickowi Rubinowi. Legenda głosi, że zespół zwrócił się do niego na wstępnym etapie prac z prośbą o wskazanie jakichś inspiracji. W odpowiedzi, ten zalecił im wielokrotne przesłuchanie własnego debiutu. Lekcja została odrobiona, a efekt końcowy przeszedł chyba najśmielsze oczekiwania wszystkich. Czas zatoczył koło, Black Sabbath wrócili. Nie ma potrzeby zbyt wiele rozpisywać się o zawartości muzycznej, bo kto zna debiut i kolejne, klasyczne albumy ten wie czego się spodziewać. Ciężkich, monumentalnych, nasyconych bluesem riffów jest tu pod dostatkiem. Solówki gitarowe, w najlepszym stylu Iommiego. Ozzy śpiewa w charakterystyczny dla siebie sposób. Sekcja miażdży. Purystów, strażników tradycji i innych oszołomów od razu uprzedzam: nieobecność Billa Warda nic tu nie zmienia, a to z tego prostego powodu że Brad Wilk jest po prostu lepszym od niego perkusistą i z całą pewnością udźwignął ciężar legendy. To powrót wielkiego zespołu w naprawdę świetnym stylu. Uważam, że wśród różnych "wielkich powrotów" uznanych gwiazd rocka, ze świeczką można szukać albumu, który swą muzyczną jakością mógłby się równać z materiałem zamieszczonym na "13". Jestem oszczędny w używaniu superlatyw w odniesieniu do aktualnych dokonań weteranów rocka, gdyż obecnie rzadko kiedy zasługują oni na nie. "13" to jednak naprawdę wielki album wielkiego zespołu.
Na zakończenie jego muzycznej zawartości słyszymy dźwięk dzwonów oraz odgłosy deszczu i burzy. Dokładnie w ten sam sposób zaczynał się album debiutancki. Ciekawe czy na "13" oznacza to początek końca, czy tylko koniec nowego początku... :?: :)

Post: czerwca 15, 2013, 3:16 pm
autor: kora
Rock-A-Billy pisze:Na zakończenie jego muzycznej zawartości słyszymy dźwięk dzwonów oraz odgłosy deszczu i burzy. Dokładnie w ten sam sposób zaczynał się album debiutancki..


Który utwór masz na myśli ? :roll:

Post: czerwca 15, 2013, 3:24 pm
autor: Rock-A-Billy
kora_ pisze:
Rock-A-Billy pisze:Na zakończenie jego muzycznej zawartości słyszymy dźwięk dzwonów oraz odgłosy deszczu i burzy. Dokładnie w ten sam sposób zaczynał się album debiutancki..


Który utwór masz na myśli ? :roll:


Pierwszy na pierwszej płycie i ostatni na ostatniej :!:

Post: czerwca 15, 2013, 3:24 pm
autor: posener
Perfect Stranger pisze:Dlaczemu, jesli mozna wiedziec?


Dlaczemu co?

Post: czerwca 15, 2013, 3:33 pm
autor: kora
Rock-A-Billy pisze:
kora_ pisze:
Rock-A-Billy pisze:Na zakończenie jego muzycznej zawartości słyszymy dźwięk dzwonów oraz odgłosy deszczu i burzy. Dokładnie w ten sam sposób zaczynał się album debiutancki..


Który utwór masz na myśli ? :roll:


Pierwszy na pierwszej płycie i ostatni na ostatniej :!:


A gdzie Ty tu dzwony i odgłosy deszczu słyszysz ?

♫ Ostatni utwór płyty

Post: czerwca 15, 2013, 3:45 pm
autor: Rock-A-Billy
kora_ pisze:
Rock-A-Billy pisze:
kora_ pisze:
Rock-A-Billy pisze:Na zakończenie jego muzycznej zawartości słyszymy dźwięk dzwonów oraz odgłosy deszczu i burzy. Dokładnie w ten sam sposób zaczynał się album debiutancki..


Który utwór masz na myśli ? :roll:


Pierwszy na pierwszej płycie i ostatni na ostatniej :!:


A gdzie Ty tu dzwony i odgłosy deszczu słyszysz ?

♫ Ostatni utwór płyty


Skąd wzięłaś ten utwór :?: :o Kupiłem w MM wydanie specjalne w wersji dwupłytowej. Koniec utworu Dear Father znaczą dźwięki burzy, deszczu i dzwonów. Głuchy raczej nie jestem. Utwór, który zamieściłaś chyba nie pochodzi z oryginalnego wydania...Nie wiem, ale inne wytłumaczenia nie przychodzi mi do głowy.

"Piosenka przedstawia apokaliptyczną wizję świata – kaskady krwi, rzeki zła, koszmar codzienności i brak perspektyw. Puenta jest zaskakująca: Ozzy wykrzykuje, że nie wierzy, by Bóg umarł. W finale „Dear Father" słyszymy odgłosy padającego deszczu i dźwięk dzwonów, dokładnie taki sam jak na początku debiutanckiej płyty. Czas zatoczył koło."

To z recenzji na portalu Rzeczpospolitej, więc omamów słuchowych raczej nie mam
:)

Post: czerwca 15, 2013, 4:02 pm
autor: Idee Fixe
Faktycznie, są dzwony, pieruny i dysc..
To tak jakby panowie chcieli zaznaczyć, ze to już klamra wieńcząca ich karierę płytową..
smutne, ale jakże zarazem urocze.. i sentymentalne.

Ja mam wersję Deluxe Bonus, w której po deszczu i dzwonach można wysłuchać jeszcze trzech numerków:
- Methademic (rewelka)
- Peace Of Mind (czad!)
- Pariah (najsłabszy z tych trzech, ale i tak fajny)
są jeszcze wersje Spotify Bonus i Best Buy Bonus
ale namieszali.. jak to Sabaci . .:)

Generalnie nic nie przebije pierwszych dwóch płyt i Sabbath Blady Sabbath, ale płyta jest świetna i moim zdaniem zdecydowanie ciekawsza i lepsza od Sabotaża, Tiechinicieskoj Extazy i od Never Say Die. Z tych trzech ostatnich można by zrobić w miarę dobrą jedną płytkę, która i tak nie przebiłaby "13" :)

Tommy Iommy to jedna z największych kopalni świetnych riffów, ale swój największy blask te riffy osiągają okraszone wokalem Ozzyego!

Purple poszli w nowatorskie brzmienie i zrobili świetną płytę.
Sabbaci poszli w pierwotne brzmienie i zrobili świetną płytę.

A młodociane siurki niech podziwiają z zachwytem i się uczą!

Naprawdę piękną niespodziankę poczynili nam ponowie Iommy i Osbourne!
chwiała im za to..

Post: czerwca 15, 2013, 5:14 pm
autor: Electric Muddy
Idee Fixe pisze:są jeszcze wersje Spotify Bonus i Best Buy Bonus

A czy ta wersja Spofity (czy jak to tam zwał), zawiera jakieś utwory, których nie ma na wersji Best Buy??? No i w ogóle czy ktoś wie coś na temat tego czy wersja Japońska będzie zawierała jeszcze jakieś kolejne bonusy??? Sorry, że tyle pytań naraz, z racji tego, że już zamówiłem wersje Best Buy to oczywiście innej nie kupię, nie mniej ciekawi mnie to :mrgreen:

Post: czerwca 15, 2013, 5:28 pm
autor: posener

Post: czerwca 15, 2013, 6:27 pm
autor: Electric Muddy

Post: czerwca 16, 2013, 6:35 am
autor: Perfect Stranger
Ciekawy komentarz odnosnie jakosci nagrania i miksu:

Jon Hadusek of Consequence of Sound said of the production, "Rubin...deserves disparagement for the way he mixed the audio levels, which are crushed by distortion and compression. Otherwise well-recorded songs are blemished, an affliction all too pervasive in the modern music industry".[54] Ben Ratliff of The New York Times also disliked the album's mastering, saying, "The new Black Sabbath album was produced by Rick Rubin, who some believe to be a prime offender in the recent history of highly compressed and loudly mastered music — a major cause of ear fatigue...13 is mastered loudly, too; Mr. Iommi's guitar tone planes outward, leaving very little space, and the drums stay high and present in the mix. Your ears aren't given room to breathe".

Post: czerwca 16, 2013, 9:05 am
autor: rocken
Żadne odkrycie ani nowość, przecież to po prostu słychać. Od co najmniej 20 lat, nie ma muzyki popularnej/rozrywkowej bez "pompowania". W ramach uzyskiwania coraz lepszych wyników sprzedaży, "towar" musi być tak zrobiony aby głuchy nie czuł się dyskryminowany i słyszał tak samo jak ten o lepszym słuchu. Absurd goni absurd, z jednej strony moda na sprzęt audiofilski a z drugiej tworzenie muzyki która na sprzęcie za grubą kasę brzmi praktycznie tak samo jak na zwykłym odtwarzaczu przenośnym. A audiofile zaczęli słuchać "kabli" a nie muzyki...

Post: czerwca 16, 2013, 9:54 am
autor: posener
rocken pisze:A audiofile zaczęli słuchać "kabli" a nie muzyki...


No, no, tylko bez takich :evil: Nie jestem jakimś maniackim audiofilem i mojemu systemowi daleko do high-endu, ale nawet z pogarszającym się słuchem bez problemu słyszę różnice przy stosowaniu różnych kabli. Sprawdzone wielokrotnie empirycznie w różnych sytuacjach.

Post: czerwca 16, 2013, 10:07 am
autor: rocken
posener pisze:[...]mojemu systemowi daleko do high-endu, ale nawet z pogarszającym się słuchem bez problemu słyszę różnice przy stosowaniu różnych kabli. Sprawdzone wielokrotnie empirycznie w różnych sytuacjach.

Ale pewnie sygnałowe a nie kabel zasilający ;)

Post: czerwca 16, 2013, 10:14 am
autor: posener
Z zasilającymi nie robiłem nigdy blind testu, ale wymieniłem na porządne. Niewątpliwie sieć "sieje" różnym syfem i jestem sklonny uwierzyć że np.dobry kondycjoner wprowadza słyszalną poprawę, z tym, że w systemach dobrej klasy na zasadzie poprawy najsłabszego elementu.

Post: czerwca 16, 2013, 11:10 pm
autor: Sergiusz
Nad czym się tu rozwodzić?

Post: czerwca 17, 2013, 12:07 am
autor: Marek-Browarek6
Sergiusz pisze:Nad czym się tu rozwodzić?


Czy chodzi Ci o dyskusję o kabelkach czy o "13" ?

Post: czerwca 17, 2013, 12:08 pm
autor: posener
Marek-Browarek6 pisze:
Sergiusz pisze:Nad czym się tu rozwodzić?


Czy chodzi Ci o dyskusję o kabelkach czy o "13" ?


No właśnie, bo jeżeli o kabelkach, to mogę kontynuować. :wink:

Post: czerwca 17, 2013, 2:29 pm
autor: bluesman1
A ja dodam ze swojej skromnej strony, ze nawet najlepsze kabelki niewiele pomoga, jesli sie nie ma pomieszczenia wytlumionego odpowiednio i spelniajacego minimum kryteriow jakiegokolwiek studia nagraniowego.....samo zalamywanie sie dzwieku i odbijanie psuje o conajmniej 30 procent tego, co mozna uzyskac za pomoca nawet najlepszego sprzetu audiofilskiego w przecietnym domu.

Ale mialo by o Sabbs.....plyta rowna, nawiazania oczywiste, mnie rzucilo sie wylacznie to, ze kompozycje sa jakby podobnie ulozone a raczej ze Ozzy spiewa w nich w tej samej (mniej wiecej) tonacji, ale byla juz gdzies o tym mowa, ze jest on glosowo dosc niedyspozycyjny i nie dziwota, ze w studiu zamaskowali to wlasnie poprzez ulozenie odpowedniej linii melodycznej dla niego.

Slucha sie fajnie, buja :).

Post: czerwca 17, 2013, 10:09 pm
autor: Sergiusz
Marek-Browarek6 pisze:
Sergiusz pisze:Nad czym się tu rozwodzić?


Czy chodzi Ci o dyskusję o kabelkach czy o "13" ?


Chodzi mi przede wszystkim o ,,13"...