Strona 1 z 1

Tempest - Bob Dylan

Post: września 12, 2012, 11:13 pm
autor: Zdzisław Pająk
Od rana słucham i jestem zachwycony tą "Nawałnicą" - to nie tylko blues (riff przypominający "Mannish boy" w "Early Roman Kings") ale też rock ("Narrow way" - coś mi przypomina) i gospel ("Pay in blood"), widoczne ślady folk ("Tin angel"), mariachi oraz Tex-Mex czyli pogranicza Stanów i Meksyku ("Duquesne whistle") - prawdziwie przepiękne piosenki ze studni "American roots" świetna "Roll on John" poświęcona Lennonowi a także tytułowa "Tempest" czyli 45 wersów w 14 minut opisujących tragedię "Titanica", no i teksty - jak zawsze perełki faceta, który sporo w życiu zrobił i przeszedł ("Long and wasted years"), i teraz o tym śpiewa (ba zawsze śpiewał), i przyznam, że nawet teraz śpiewa lepiej niż jeszcze jakiś czas temu. Płyta jest znakomita, nie dziwię się, że krytycy przyznali jej gwiazdek - w Mojo pięć czyli max, w Uncut 10 na 10 - też max, a recenzent napisał (i zgadzam się z nim) - mistrzostwo, piosenki są przepełnione ciemnością, pasją i gwałtownością. Jednym słowem - samo życie; może być piękne i może być pokręcone - zależy od... no właśnie, od czego?
Polecam tę płytę nie tylko fanom Dylana (oni i tak ją kupią) ale zwłaszcza tym, którzy Go jeszcze nie poznali...

Post: września 13, 2012, 7:15 am
autor: posener
Śledzę temat tej płyty od dłuższego czasu. Nigdy nie byłem wielkim fanem Dylana, ale trudno ignorować tego faceta interesując się na powaznie muzyką. Dwie ostatnie płyty bardzo mi się podobały i zajawki z nowej także bardzo pozytywnie mnie nastawiają. Na pewno kupię i coś napiszę na temat muzyki. Na razie mam spostrzeżenie natury ogólnej. Często czytam teksty dotyczące starszych muzyków (najczęściej popełnianie przez osoby relatywnie młode), a priori zakładające wypalenie się takich artystów i brak potencjału na wartościową twórczość. Jest to wyraz braku pokory wobec nieznanego, a także braku wiedzy nt. innych dziedzin sztuki. Artyści niejednokrotnie przeżywają kolejną erupcję potencjału twórczego, często w podeszłym już wieku. To co się dzieje z karierą Dylana w ostatnich latach to kolejny tego przykład. Dlatego pisząc o wielkim muzyku, że najlepsze lata ma za sobą i trudno oczekiwać czegoś na miarę ich najlepszych dokonań, warto się ugryźć w język (ewentualnie w klawiaturę).

Post: września 13, 2012, 8:32 am
autor: RafałS
posener pisze:Dwie ostatnie płyty bardzo mi się podobały i zajawki z nowej także bardzo pozytywnie mnie nastawiają.


Nie jestem fanem Dylana, ale moim zdaniem od "Time Out of Mind" aż do teraz nagrywa on same bardzo dobre płyty. W dużym stopniu jest to zasługą towarzyszących mu zespołów. Udane utwory to u niego norma, ale fakt, że może przebierać w muzykach i producentach, kiedy przychodzi do realizacji robi swoje. Pamiętam wywiad z Davidem Grissomem (Storyville i współpraca z wieloma gwiazdami w tym Buddy Guyem i Johnem Mellencampem), który wspominał, że prawie załapał się kiedyś do składu, który miał nagrywać płytę Dylana. Ale się jednak nie załapał i wciąż go to boli, jak sobie przypomni. Myślę, że takie wyznanie z ust gitarzysty tej klasy mówi samo za siebie. Muzycy pracujący z Dylanem mają świadomość tworzenia kawałka historii.

Post: września 21, 2012, 10:50 pm
autor: Robert007Lenert
Jutro mam plan. Jutro kupie ten album :)

Post: września 22, 2012, 2:46 pm
autor: posener
Robert007Lenert pisze:Jutro mam plan. Jutro kupie ten album :)


Czy mógłbyś poszerzyć ten plan o opisanie wrażeń z odsłuchu?

Post: września 23, 2012, 2:20 am
autor: Robert007Lenert
Wracalem dzisiaj noca z granka. W samochodzie gral wlasnie ten Dylan. Swietnie sie prowadzi noca do dzwiekow tej znakomitej muzyki. Tyle na goraco. Jak bardziej obslucham, to wiecej napisze :)

Post: października 25, 2012, 6:21 pm
autor: posener
Od jakiegoś czasu jestem posiadaczem tego krążka i mogę powiedzieć, iż się podoba. Może nie tak jak poprzedni, ale słucham z przyjemnością. Trochę już zostało w tym wątku powiedziane, więc dodam, że bardzo podoba mi się gra sekcji. Pomimo, że akustyczna, to kapitalna, pulsująca i bujająca, no i miła jest świadomość, że ci faceci mogą się zainstalować w dowolnej knajpie i bez problemów zagrać muzykę z płyty. Sam mistrz w świetnej formie wokalnej. Głos silny, pełen energii, tyle, że gdy wchodzi na wyższe poziomy ekspresji to słychać po prostu gruboziarnisty papier ścierny jadący po strunach głosowych Boba. Dylan po raz kolejny udowadnia swoje zdolności songwriterskie, ponieważ conajmniej kilka utworów jest bardzo dobrych, a znakomity "Pay In Blood" to potencjalny cover, który można zagrać na wiele różnych sposobów i w różnych stylistykach. W dobie plastikowej szmiry i wirtualnych uczuć pełnokrwista, ludzka muzyka Dylana i jego kompanów jest coraz większym ewenementem będącym znakomitą ilustracją motta naszego forum autorstwa W.Dixona. Jeżeli miałbym się do czegoś przyczepić, to część utworów jest jak dla mnie trochę zbyt długich, ewentualnie zbyt mało urozmaiconych, zdominowanych przez "storytelling" Dylana. No ale przecież w dużej mierze na tym właśnie polega jego fenomen.

Post: stycznia 23, 2013, 7:16 pm
autor: mariuszgr4
Jest korzennie, swingowo i stylowo. Otrzymujemy swoisty przewodnik po muzycznych stylach uprawianych za oceanem. Stare patenty kolejny raz złożone przez faceta, któremu rok temu stuknął siódmy krzyżyk, a który robi to z dziecięcą radością i świeżością dwudziestolatka. A wśród dziesięciu utworów natrafiamy nawet na numer hiphopowy – Tin Angel. Dylan raperem? Ależ tak, trzeba koniecznie posłuchać!
Więcej o płycie: http://blognroll.blox.pl/2012/09/Rapuja ... mpest.html

Post: sierpnia 17, 2013, 11:27 am
autor: Rakiet
mariuszgr4 pisze: wśród dziesięciu utworów natrafiamy nawet na numer hiphopowy – Tin Angel. Dylan raperem? Ależ tak, trzeba koniecznie posłuchać!


akurat ten kawałek z hiphopem mi się nie kojarzy. ale dylan w 1965 roku nagrał np. "subterranean homesick blues" (może znasz ;), który może o wiele bardziej brzmi rapowo..

ale właściwie o czym innym chciałem napisać.

fajna ta płyta, cieszy, że wreszcie po wielu latach ktoś zaczął nagrywać dylana z uwzględnieniem nowych właściwości jego głosu - nie jest już tak nieprzyjemnie ostry jak na ostatnich płytach, nabrał wyraźnie głębi.

niestety, mam wrażenie, że bob utracił jakieś możliwości, które miał i, jak to on, doskonale zdając sobie z tego sprawę, zmienił konwencję.
stąd tak wiele tych skandowanych "talking bluesów", które mogą być oczywiście interesujące, ale mnie np. nużą w dawce dylanowej... po prostu zdaje się, że ma kłopoty z intonacją i wyciąganiem niektórych dźwięków. wskazywałyby też na to filmy z koncertów na tubie - nie udało mi się znaleźć żadnego z ostatnich kilku lat, gdzie dylan śpiewałby zwykłą melodię - raczej właśnie omija i skanduje (w przeciwnym wypadku straszliwie fałszuje).
jest mi smutno z tego powodu, bo kocham tego gościa od dzieciństwa.
ale tak to widzę. jeżeli ktoś mnie przekona do zmiany zdania, to mu podziękuję.

ale i tak na 'tempest' problemy dylana są ładnie potraktowane i dlatego chętnie tej płyty słucham.

jeszcze tylko mój dodatek co do muzyków chcących grać z dylanem :) różnie to bywa, trzeba mieć na pewno specjalne predyspozycje, bo pamiętam jak slash strasznie się skarżył, że nikt mu nie dał żadnych wskazówek, tylko od razu zaczęli nagranie, a dylanem w ogóle nie rozmawiał :)) dzisiejszym muzycznym perfekcjonistom trudno przestawić się na impresjonistyczne podejście dylana...

Post: września 22, 2013, 12:45 am
autor: Waldemar Gawin
Kolejna osoba która analizuje głos Mistrza. Tu zaśpiewał czysto, tu nie bardzo. Może poddamy go ocenie wszystkowiedzacych jurorów talent showow. Ile razy TAK dostałby Dylan? Ja się cieszę ze wciąż chce Mu się nagrywać nowe płyty i koncertować. Nie analizuje już nowych płyt, bo arcydzieła takie jak Blonde on Blonde czy Blood on the tracks nagrywa się raz w życiu. Nie mogę się doczekać koncertów Mistrza w Europie tej jesieni. Osobiście wybieram się do Berlina, bo najbliżej

Post: września 22, 2013, 9:00 am
autor: hfc
Waldku, to pamiętaj by napisać tu po koncercie jakieś wrażenia i odczucia. Ja niestety nie mogę ruszyć się z domu do Berlina więc wybieram się do Rzymu który się trochę później więc będę czekał na Twoją relację.

Post: września 22, 2013, 10:25 am
autor: Waldemar Gawin
OK, ale będzie to subiektywna relacja fana :D

Post: września 22, 2013, 10:28 am
autor: Rakiet
Waldemar Gawin pisze:Kolejna osoba która analizuje głos Mistrza. Tu zaśpiewał czysto, tu nie bardzo. Może poddamy go ocenie wszystkowiedzacych jurorów talent showow. Ile razy TAK dostałby Dylan? Ja się cieszę ze wciąż chce Mu się nagrywać nowe płyty i koncertować. Nie analizuje już nowych płyt, bo arcydzieła takie jak Blonde on Blonde czy Blood on the tracks nagrywa się raz w życiu. Nie mogę się doczekać koncertów Mistrza w Europie tej jesieni. Osobiście wybieram się do Berlina, bo najbliżej


każdy kiedy słucha, (nawet mimowolnie) analizuje. bez tego nie wyobrażam sobie odbioru sztuki.
dylana słucham od 35 lat i po prostu zauważam zmiany w jego głosie. nie oceniam (przeczytaj post do końca). nie obchodzą mnie jurorzy. napisałem o głosie boba w kontekście zmiany stylu piosenek na ostatnich płytach - mniej melodii, więcej talking blues.
no i zgadzam się, blood on the tracks i blonde on blonde to arcydzieła :)